Aż dziw że nikt do tej pory nie powołał takiego instytutu.Dobrze że ksiądz Natanek o tym mówi,sam fakt istnienia takiego miejsca myślę że działałby ożywczo na wahających się z powrotem - oto jest miejsce gdzie mogą się poczuć jak u siebie,gdzie znajdą zajęcie i będą potrzebni.Sama nieraz zastanawiałam się czy to jest normalne zachowanie - wysyłamy siostrę zakonną na misje,z wielką fetą,zapewniamy o wsparciu,jednak jeśli po paru latach okaże się że z jakiś powodów "nózka jej się powinie" i z zakonu odejdzie, to nie ma już dla niej miejsca w parafii,i lepiej żeby się nie pokazywała "ludziom na oczy".
Dobrze że papież Franciszek łamie ten nasz faryzeizm mówiąc po prostu:
Jestem tylko grzesznikiem nad którym zmiłował się Bóg.
Nauczmy się tej formułki na pamięć.I powtarzajmy ją co dzień.

Jest to nagląca potrzeba bo tych kapłanów jest mnóstwo ... tysiące niestety ...

Po czasie przychodzi refleksja ale drzwi są zamknięte łatwo wyjść ciężko wrócić ...

Szczerze współczuję braciom którzy wracają i nie mają gdzie wrócić ....

Dziwię się, że dopiero Ks Natanek poruszył ten bolący temat ... lepiej późno niż wcale

Łączę się w modlitwie z ks Piotrem za upadłych kapłanów i w intencji instytutu dla powracających