Slawek
2765

CIEMNICA I WIĘZIENIE W TABERNAKULUM

GODZINA ŚWIĘTA W WIELKI CZWARTEK.
CIEMNICA I WIĘZIENIE W TABERNAKULUM

O. Mateo Crawley-Boevey ss.cc.

"Godziny adoracyjne ku czci Serca Jezusowego"
Więzienie, w którym zamknięto Jezusa, po Jego pojmaniu w Ogrodzie Oliwnym, w nocy Wielkiego Czwartku. Tabernakulum, nowe więzienie, w którym Jezus chciał się zamknąć z miłości ku nam i w którym pozostanie aż do końca czasów.
Dwadzieścia wieków upływa, a dziś podobnie jak kiedyś, zarówno w tym, jak i w tamtym więzieniu zawsze ten Sam. Jezus, wyszydzony, znieważony, zelżony.
Obecna Godzina Święta powinna być z naszej strony - a więc ze strony tych, którzy tą samą miłością pragną ogarnąć Jezusa i świat - aktem uroczystego wynagrodzenia za ten wielki grzech, popełniony przez tę, niestety, coraz liczniejszą kategorię chrześcijan. Niech ona będzie jednocześnie pouczeniem miłosiernym i surowym dla tylu katolików, którzy w przejawach swego życia religijnego dają wyraz swej wierności naszemu Panu, a tymczasem w życiu społecznym gwałcą prawa wielkiego Króla Miłości i zapominają o Nim... Słowa Jezusa pozostają na wieki prawdziwe: „Nikt nie może służyć dwóm panom", zwłaszcza gdy stoją oni na przeciwległych krańcach.
(Chwila ciszy)
Jakąż byłoby to cudowną łaską, gdybyśmy mogli jak św. Paweł, ujrzeć Słowo poza tajemniczą zasłoną Jego chwały!... Niestety! Dopóki żyjemy na tej ziemi doświadczeń, Bóg pozostanie zawsze na wysokościach dla nas niedostępnych. Tymczasem jego miłosierdzie raczyło uzupełnić naszą niemoc. Oto On sam zstąpił do nas i pozostaje dostępny dla naszych serc.
Chodźmy, przybliżmy się wszyscy tego wieczoru, ponieważ pragniemy dostrzec to Słowo w innej chwale, w chwale więzienia Wielkoczwartkowego... Przyglądajcie się w zachwycie wiary scenie, która wprawia w osłupienie chóry anielskie... Pałac królewski: podziemne więzienie; tron: drewniany stołek; ból, jako diadem, a trzcina wzgardy, jako berło... Na koniec, dwór tego Króla: spite żołdactwo i tłum upojony szatańską nienawiścią!...
A teraz przypatrzmy się Mu razem w tym więzieniu: nasz Król, Jezus, wystawiony na pośmiewisko, szyderstwa i bicie; słodki, lecz majestatyczny w Swym poniżeniu, z błagalnym wyrazem miłości i litości w oczach, z malującą się na obliczu okropną udręką serca, cały skąpany we krwi, a wreszcie ciągle pobudzany żółcią boleści...
(Chwila ciszy)
Dusze: W takim to stanie odnajdujemy Cię tego wieczora, Panie Jezu, po upływie dwudziestu wieków, w tym samym więzieniu miłości i wiekopomnej hańby, w więzieniu, które Serce Twoje postanowiło w cudowny sposób uwiecznić, uczynić je niezniszczalnym... Przepych Twego królewskiego chociaż krwawego Majestatu jest zawsze ten sam, o Królu nieśmiertelny. Nic nie uległo zmianie, ani więzy miłości, które, Cię naszym Więźniem czynią, ani orszak nikczemny, obrzucający Cię obelgami i wzgardą, ani nienawiść sędziów i okrucieństwo dozorców. Ale ponad wszystko, nie uległo żadnej zmianie Twe Serce, o Jezu, Miłości nasza. Pozostało takim, jakim było kiedyś, zawsze takim samym, niezachwianym w swym miłosiernym postanowieniu pozostania Jeńcem naszym aż do skończenia wieków...
Ale my, Boski Mistrzu, powinniśmy i chcemy zamienić nasz występny bunt na chwalebną niewolę, a okowy grzechu przekuć na okowy żarliwej miłości, które by nas łączyły nierozerwalnie z Tobą.
Oto dlaczego, z duszą pełną skruchy i miłości wołamy dziś: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego.

Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
- Królu, Więźniu miłości, okiełznaj przez żywą wiarę naszą smutną wolność!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
- Królu, Więźniu miłości, zwiąż żarliwą miłością bliźniego nasze serca tak skąpe w miłości, tak zimne w odwdzięczaniu się!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
- Królu, Więźniu miłości, nałóż pęta Twej zwycięskiej łaski naszym zbuntowanym zmysłom!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
- Królu, Więźniu miłości, zwiąż nadprzyrodzoną siłą naszą wolę zmienną i ułomną!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca, nasze według Serca Twego!
- Królu, Więźniu miłości, okiełznaj zbawienną bojaźnią nasz pyszny umysł!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
- Królu, Więźniu miłości, zwiąż Twoją czułością i litością naszą naturę słabą i zmienną!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
- O tak, Boski Królu Tabernakulum, spraw, byśmy z niewolników tego zwodniczego świata, który wśród śpiewów i uśmiechów sprzedaje nam truciznę piekła, stali się niewolnikami Twego Serca, godnego uwielbienia. Ciebie kochać i Tobie zawsze służyć, czyż to nie zaszczyt i chwała większa, niż panowanie nad ludźmi?

A teraz, Mistrzu ukochany, racz spojrzeć przez kraty Twego więzienia na tę szczęśliwą gromadkę Twych przyjaciół wiernych, tu zebranych... To są ci, którzy Cię zawiedli w Getsemani, a tego wieczora wynagradzają przed Tabernakulum ohydną gorliwość Judasza i Twoich, tak licznych wrogów... Ach, oni tu czynią publiczne wyznanie winy za ten tłum niezliczony, który śpi i wypoczywa, podczas gdy Ty konasz... Oni tu zaciągają wartę; zastępują przy Tobie tych, którzy w godzinie Twego pojmania porzucili Cię, uchodząc tchórzliwie...
Nie wzywaj Twych Aniołów, Jezu. Dla nich jest chwalebna wieczność... Zachowaj dla Twych przyjaciół na ziemi poufne zwierzenia Twego Serca w Tabernakulum!...
O! Mów do nas, Jezu Eucharystyczny, z czułością, Ojca, z poufałością starszego Brata, ze słodkim oddaniem i ufnością Przyjaciela!... Mów do nas słowami błagania i skargi uwielbianego Więźnia, a jednocześnie z powagą Nauczyciela i Pana.
- Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła oświecenia!
Wszyscy: Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła oświecenia!
- Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła miłości!
Wszyscy: Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła miłości!
- Mów, o Jezu, a odniesiesz zwycięstwo!...
Wszyscy: Mów, o Jezu, a odniesiesz zwycięstwo!...
- O tak, mów Panie, bo tylko u Ciebie są słowa żywota, prawdy i miłości, które wiodą do życia wiecznego.
Spraw, niech zamilkną stworzenia, by słyszeć Ciebie, Jezu, i tylko Ciebie, Słowo Boga!
Niech zstąpią niebiosa, by słyszeć Słowo wiekuiste, by słyszeć tylko Ciebie: nie zwlekaj Jezu; Twoi słudzy, Twoje dzieci, Twoi przyjaciele, wynagradzający słuchają Ciebie.
Słuchajcie w skupieniu głosu, jaki się wydobywa z tej tajemniczej i boskiej Ciemnicy; niech zapanuje zupełne milczenie, milczenie dusz pogrążonych w modlitwie... Zajmijcie miejsca i bądźcie pełni miłości i bólu Aniołów podczas tej posępnej nocy Wielkiego Czwartku.

Jezus: Moi najdrożsi, moi przyjaciele, oto Serce, które was umiłowało ponad unicestwienie Żłóbka i Nazaretu, a nawet o wiele ponad ukrzyżowanie mego Ciała i mojej duszy na Kalwarii. Oto Serce, które umiłowało was aż do wyczerpania, aż do najwznioślejszego szaleństwa. Oto Serce, które Mnie uczyniło waszym Więźniem - na zawsze - waszym Jeńcem w świętym Tabernakulum. Tu, w Boskiej Eucharystii, wyczerpałem moją bezgraniczną miłość. Niestety, tutaj też człowiek dopełnia swej bezmiernej niewdzięczności!...
Wy rodzice, tak z natury wrażliwi, których serca tyle wycierpiały i którzyście doznali tak okrutnego znęcania się ze strony waszych własnych dzieci, zbytnio przez was rozpieszczonych, zliczcie, jeśli zdołacie, wszystkie wasze gorycze, dodajcie do nich wszystkie łzy wylane od początku świata i w raju ziemskim, a wszystko to będzie - wobec ucisków mego Serca w świętym ołtarzu - jak kropla wody wobec oceanu bez dna i brzegów...
Przyjdźcie do Mnie wszyscy smutni, udręczeni zawodami, z ranami serca zadanymi przez członków waszej rodziny, przyjdźcie przygnieceni niesprawiedliwością, umęczeni przez okrutne rozłąki, nieszczęścia i trwogi, boleśniejsze nieraz niż sama śmierć...
Przyjdźcie także wydziedziczeni z dobrobytu na ziemi, wy wszyscy, tak liczni, z duszą porwaną w strzępy!
Przyjdźcie wreszcie wy, którzyście skosztowali kielicha wszelkiej żałoby i których dotknęły wszystkie okrucieństwa życia...
Ach, przyjdźcie, przyjdźcie wszyscy do Mnie, nie tylko po to, aby być pocieszeni, ale, aby w świetle Tabernakulum zrozumieć jako chrześcijanie, że ten strumyk waszych niepowodzeń jest tylko kroplą tego oceanu goryczy, jaki Bóg Ojciec zlewa na swego Syna, waszego Boga ukrytego!... On czyni zadość w tym więzieniu za niewdzięczność człowieka, który zapomina o Bogu i rani swego Zbawcę tak, jak nigdy jeszcze najniewdzięczniejszy syn nie nakarmił wstydem i smutkiem swych rodziców.
Oto Ja, zapomniany, wyrzucony na ostatnie miejsce, wzgardzony, jak nigdy nie był zapomniany najzwyklejszy przyjaciel, jak nigdy nie będzie wzgardzony ostatni złoczyńca. A przecież Ja jestem Panem, Zbawicielem świata!...
Ja, jestem waszym Bogiem, waszym Bratem, Jezusem! Najmilsi moi, ulitujcie się nad moją duszą, smutną aż do śmierci!
Zastanówcie się nad Tymi słowami i rozważajcie niezmierną gorycz tej skargi.
(Chwila ciszy)
Ale na zapomnienie - Ja nie odpowiadam zapomnieniem!
Zemstą moją jest miłość! Oto dlaczego z głębi mego więzienia ścigam wzrokiem, przysłoniętym łzami, olbrzymi pochód Mych dzieci, odkupionych Krwią moją, które nigdy nie przyjmą Komunii Św.
Żyły tuż obok Mnie, nasze domy się stykały, dałem im dom rodzinny, chleb na stół i dobrobyt, który im mówił o Mnie!.. Niestety nie przyszły nigdy do moich drzwi poprosić o Chleb Żywota wiecznego, którym Ja jestem! I dzieci te giną z głodu tuż przy domu swego Ojca...
Liczne są również inne dusze, nowoczesne Samarytanki, które rozmawiały ze Mną na krawędzi studni mojej miłości. Wołałem je serdecznie, czyniłem cuda, by je przyciągnąć do Siebie... Przyszły aż do krawędzi studni, którą jest Tabernakulum, ale wzbraniały się ugasić swe pragnienie, nie chciały skosztować Żywych Wód, jakie z mego przebitego Boku wytryskują na Życie wieczne...
A cóż wam powiem teraz, moje dzieci, o tych, tak licznych, którzy kosztowali nie tylko raz, ale tysiące razy nektaru mego Serca w Świętej Eucharystii, którzy tak często przyciskali swe wargi do Rany mego Boku, a potem zapomnieli o Mnie i odeszli, by już nie powrócić nigdy... A ja ciągle czekam na nich, ale niestety na próżno! Niewdzięczność ich przeszywa moją duszę i rozdziera ją boleśnie...
Oto na koniec ci niezliczeni, oszołomieni przyjemnościami świata, ci, którzy z niechęcią i raczej z bojaźni niż z miłości, ujmują od czasu do czasu, i to bardzo rzadko, kilka chwil swoim sprawom i stworzeniom, by je poświęcić Bogu w Tabernakulum, przekonani zresztą, że przybliżając się, do Mnie, czynią Mi zaszczyt, zupełnie niezasłużony!... A gdybyż jeszcze ta odrobina, którą czynią była uczyniona dobrze, ale oni, odchodzą szybko, tak się spiesząc, że można by powiedzieć, iż nie mają ani minuty dla ofiarowania Temu, który im ofiaruje i dla nich zachowuje wieczność!...
Czy nie ma może kogoś z waszych bliskich, jakiegoś członka waszej rodziny, w tym smutnym orszaku niewdzięcznych? Oto godzina zmiłowania!... Płaczcie i módlcie się za nim, miłujcie, ach miłujcie w jego imieniu, bo dla rozdawania swych łask ustanowił Jezus Godzinę Świętą. Prośmy Go z ufnością, by dał je nam i naszym najbliższym i w tym celu jednoczmy się w gorącej modlitwie wynagradzającej. Niech przez nią spłynie ratunek dla tych wszystkich dusz, które bezwiednie spragnione Jezusa Eucharystycznego, więdną z braku życia chrześcijańskiego i umierają z nieuświadomionej tęsknoty za Hostią...

Głosy dusz: Jezu Eucharystyczny, nieśmiertelny Królu wieków, Królu, który z niepozornego tronu w Tabernakulum chcesz zdobyć świat, nie pozwól, aby ktokolwiek z naszych najbliższych, o Jezu, zginął z pragnienia, o krok od Twego Serca, niewysychającego źródła Żywej Wody. Nie pozwól, by za odrzucenie Ciebie, Chleba poświęconego, który dla wygnańców tej ziemi zstąpił z nieba, ach nie, nie dopuść, by upadli z omdlenia w drodze życia.
Ponieważ Ty jesteś Jezusem, przekrocz przepaść, oddzielającą ich od Ciebie, nie zwracaj uwagi na ich nieświadomość, wyrusz na ich podbój pomimo ich słabości, dając posłuch tylko miłosierdziu Twemu i modlitwom z wiary i miłości, zanoszonym tu przez nas, może bez ich wiedzy, jednak na Twoje miłosierne życzenie; łaski, o Jezu, ratuj ich!...
Przez Niepokalaną Królową daj im pić z kielicha Twojej miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!
- Czy przypominasz Sobie, Dzieciątko Jezus, te najczulsze pieszczoty, jakimi Cię obsypywała Maryja w żłóbku Betlejemskim?
O! Z pewnością nie zapomniałeś tych pierwszych pieszczot, tego pierwszego uśmiechu, tego pierwszego pocałunku miłości Matki Twej Niepokalanej!
Jeżeli Ją kochasz zawsze, jak wówczas, tej pierwszej nocy Bożego Narodzenia, przyciągnij przez Nią do Tabernakulum dusze, które my chcemy uratować, daj im pić z kielicha, Twej miłości!...

Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!...
- Czy pamiętasz, Dzieciątko Jezus, że to na rękach Maryi odbierałeś hołd uwielbienia, Pastuszków i Królów?
Ach! Przypomnij Sobie dziś, że to na tronie Jej dziewiczego łona palono na cześć Twoją kadzidła pierwszej adoracji wynagradzającej...
Jeżeli kochasz Ją zawsze, jak wówczas, będąc Dzieciątkiem Bożym, pociągnij przez Nią do Tabernakulum dusze, które my uratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej miłości!

Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!...
- Czy pamiętasz Dzieciątko Jezus, ucieczkę Twoją do Egiptu, kiedyś się czuł zupełnie bezpiecznie przy Sercu Maryi, otoczony Jej ramionami, ukryty przed zapalczywością Heroda pod Jej macierzyńskim płaszczem?...
Ach! Tyś nie zapomniał tych zazdrosnych starań i miłosnej pieczołowitości tej niezrównanej Matki, przez czas niewdzięcznego i uciążliwego pobytu w krainie wygnania!
Jeżeli Ją kochasz zawsze tak, jak wówczas, będąc Dzieciątkiem Bożym, pociągnij przez Nią do Tabernakulum dusze, które my uratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej miłości!

Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!
- Czy pamiętasz, Dzieciątko Jezus, tę niebiańską oazę Nazaretu i Twoje pierwsze modły na kolanach Maryi?...
Ach! Ty jeszcze słyszysz harmonijny śpiew psalmów, którymi Cię usypiała w kolebce!...
Nie zatarł się w Twojej pamięci widok pierwszych łez, jakie dostrzegłeś w oczach Maryi!...
Jeżeli kochasz Ją zawsze, jak kochałeś, będąc Dzieciątkiem Bożym, pociągnij przez Nią do Tabernakulum te dusze, które my uratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej miłości!

Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!
- Czy pamiętasz, Jezu, Młodzieńcze Boży, tę straszną zgryzotę Matki, gdy Cię szukała przez trzy dni w Jerozolimie? Czy przypominasz Sobie ten wybuch niezmiernej radości, błyszczącej w Jej oczach, gwałtowne bicie Jej Serca, gdy Cię ściskała po odnalezieniu w świątyni?...
Jeżeli Ją kochasz zawsze, jak kochałeś, będąc Młodzieńcem Bożym, przyciągnij przez Nią do Tabernakulum te dusze, które my chcemy uratować: daj im pić z kielicha Twojej miłości!

Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!
- Czy pamiętasz wreszcie, Jezu, Zbawicielu i Królu, Twoje pożegnanie z Maryją w Czwartek wieczór... Jej bezdenną boleść, gdy Cię spotkała na drodze śmierci?...
Ty przechowujesz na wieki wszystko, co Ci wyraziły, w tym momencie ostatniego pożegnania przy konaniu, Jej spojrzenia pełne miłości... Jeżeli Ją kochasz zawsze tak, jak kochałeś będąc naszym Zbawicielem, pociągnij przez Nią do Tabernakulum te dusze, które my uratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej miłości!

Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!
Módlmy się przez chwilę o zbawienie wieczne dla wszystkich synów marnotrawnych.
(Chwila ciszy)
Jakież więzy, równie silne co tajemnicze, co za łańcuch potężny, który czyni Boga Więźniem człowieka?... Człowieka tak niewdzięcznego i obłudnego?
Jaka jest głębia tej nieprzeniknionej Tajemnicy Eucharystycznej?...
Jakaż może być najwyższa i decydująca racja tego cudu cudów?...

(Chwila ciszy)
Odpowiedz na wołania naszej wiary, na błagania naszej miłości, odpowiedz Ty Sam, o Jezu, bo ani Aniołowie, ani ludzie nie mogliby nam dać klucza do tej głębokiej tajemnicy, przepaści Twojej miłości...
Otwórz nam drzwi, a raczej, daj nam, Jezu - Więźniu, wyjaśnienie Twego Tabernakulum!
Po co to więzienie?... dlaczego wystawiłeś się na zamachy wieków i nienawiść Twych dzieci?
Jak to wyjaśnić, o Królu królów, że mając dla Siebie Niebo, Tyś się Sam uczynił Swoim własnym Wartownikiem i Swoim Jeńcem?...

Ty znałeś już przedtem ten Wielki Czwartek i całe błoto naszego serca... Przecież Ty Sam, o Panie, jesteś tym wielkim, pierwszym odpowiedzialnym za Twój los w więzieniu Tabernakulum!...
Któż mógł mieć moc przymuszenia Boga do poddania się tym okowom? Kto Cię tu zatrzymuje? Rozerwij, o Jezu, zasłonę tej tajemnicy, odpowiedz nam!...
Słuchajcie z głębokim wzruszeniem i wiarą odpowiedzi Mistrza.


Jezus: Święte szaleństwo, Boskie szaleństwo mojej miłości!... to moje Serce Mnie zdradziło, zwyciężyło i skuło!...
Słuchajcie Mnie, moje drogie dzieci, i przyjaciele! Jeżeli miłość postanowiła moje Wcielenie, jeżeli miłość przybiła Mnie do krzyża, ach wiedzcie, że także miłość i jedynie miłość rozstrzygnęła o wynalezieniu Eucharystii, największego cudu mojej miłości nieskończonej ku ludziom.
(Powoli i z przerwami)
Duszo droga, Ja jestem twoim Bogiem, a ty? Ty jesteś tylko biednym, występnym stworzeniem. A jednak dla ciebie, nędzna istoto, dla ciebie, pyle buntowniczy, pozostałem w tej Hostii, tylko dla Ciebie! Ach, daj mi wreszcie twe serce, tak smutno zhańbione, daj mi je w zamian za moje... Kochaj Mnie, jak Ja cię kocham!...
Ja jestem twym Bogiem, a tyś jest chorym, trędowatym, winnym swego trądu!... A mimo tego, to dla ciebie: godny pogardy i pychą nadęty robaku, dla ciebie żyję w Hostii, jedynie dla ciebie! Ach, daj mi nareszcie trędowate serce twoje w zamian za moje!... Kochaj Mnie, jak Ja cię kocham!
Ja jestem twym Bogiem, a tyś wyrzutkiem raju ziemskiego, tyś tym nieszczęsnym, który sam szukał swego nieszczęścia. Ale dla ciebie i tytko dla ciebie, gałęzi odciętą i przeznaczona na spalenie, pozostałem w Hostii, abyś ty mógł nabrać nowego życia, zasilanego sokiem nieśmiertelnym. Ach, daj mi nareszcie twoje serce pozbawione krwi i omdlewające w zamian za moje... Kochaj Mnie, jak Ja cię kocham!...
Ach, chcesz wiedzieć, jaka tajemnicza wszechmoc sprawiła, że ukorzyłem się i skropiłem, zalałem tę ziemię Krwią moją? Posłuchaj, co ci odpowiem... To miłość i nie zapomnij nigdy, że to jedynie miłość!...
A teraz, czy chcesz wiedzieć, duszo droga, jaka jest moja najbardziej gorzka udręka? Posłuchaj jeszcze i zapłacz, słuchając Mnie...
Kochać, jak tylko Bóg kochać może i nie być kochanym przez swoich!
Ci „moi", moje dzieci wybrane, rozpieszczone przez moje Serce; ci, którzy uznają siebie za moich wiernych, zaufanych przyjaciół - nie kochają Mnie tak, jak mogliby i jakbym Ja chciał!
Oto mój smutek głęboki... A przecież wy macie taką potęgę miłości, wy tak kochacie swoich, w rodzinach!... Gdybyście darzyli waszego Boga przynajmniej taką miłością, jaką żywicie względem tych, którzy wam są drodzy!... Lecz nie, niestety, często stawiacie stworzenia przede Mną i wasz Król musi się zadowolić okruchami!... Tak postępujecie z waszym Jezusem?
Kochacie tak serdecznie tych, którzy was kochają, w miłości waszej oddajecie się bez zastrzeżeń, poświęcacie się, by im dać dowód przywiązania często przesadnego... Dla nich zachowujecie największe czułości i porywy waszej szlachetności i delikatności... Wobec nich jesteście uważający, uprzedzający, wdzięczni... A kiedy Ja do was przychodzę, nie umiecie miłować z tym samym zapałem; dla Mnie, Więźnia miłości, serca wasze, jeszcze przed chwilą wezbrane, są pozbawione swych najlepszych skarbów... Tak postępujecie z waszym Jezusem?
Jesteście dobrzy dla ubogich i sierot, obdarzacie miłością opuszczonych, nie brak wam czułości i łez litości dla wszystkich, którzy cierpią, bez względu na to, czy są nimi wasi krewni, czy obcy! Ale gdy tylko chodzi o mnie, od razu znikają te wszystkie szlachetne i głębokie uczucia... Tak traktujecie Mnie - wielkiego Opuszczonego? Mnie - Pielgrzyma bez dachu? Mnie - dobrowolnego Wygnańca z Raju? Na litość! Nie postępujcie w ten sposób z boskim Biedakiem z Betlejem, z Żebrakiem i Więźniem z Tabernakulum!...
Czym są naprawdę wszyscy wasi przyjaciele i wasi ubodzy? Cieniem przemijającym... A Ja jestem Boską Rzeczywistością, Ja jestem Bogiem miłości, Ja jestem Jezusem!...
Ja jestem wielkim Rannym, a moja rana jest tak głęboka, jak głęboka jest niewdzięczność tych, którzy powinni Mnie miłować...
A mimo tego wszystkiego - moja skarga jest tylko jękiem czułości, a mój wyrzut - pieszczotą mego Serca, które pragnie rozczulić i pozyskać serca wasze... O, ofiarujcie mi więcej miłości, ale nade wszystko miłości gorętszej i prawdziwszej...
Pragnę być kochany miłością bardziej odważną, miłością ofiarną, w doskonałej uległości mojemu Prawu!
Pragnę być kochany miłością, która sprawi, że znienawidzicie świat aż nadto lekkomyślny, przeklętego anioła ciemności, który ukrzyżowawszy Mnie kiedyś, chciałby w swym okrucieństwie, ukrzyżować i was, moje dzieci, w wiecznym nieszczęściu!...
Oto konam z miłości i udręki w tym ogrodzie mojej agonii mistycznej i sakramentalnej... Jak anioł w Getsemani i lepiej niż on, podtrzymujcie Mnie, pocieszyciele moi i powiedzcie Mi duszą i ustami płomiennymi, powiedzcie, że Mnie kochacie naprawdę i że Mnie zawsze kochać będziecie coraz więcej...
(Chwila ciszy)
Oby następujące słowa były wiernym tłumaczeniem głębokich uczuć, jakie nas ożywiają. Kosztujcie ich z miłością i niechaj serca wasze powtarzają je w uderzeniach równie silnych jak szczerych.
Głos dusz: Pełni zawstydzenia, Jezu uwielbiony, lecz niemniej ożywieni głęboką ufnością, pokornie uznajemy, że niewdzięczność nasza równa się chyba bezmiarowi Twej miłości. o tak, Panie, my, przyjaciele Twoi, zgrzeszyliśmy brakiem prawdziwej miłości... Poznajemy, że żółć naszych grzechów była dla Ciebie bardziej gorzką, niż ponawiane bogobójcze uderzenia Twych okrutnych nieprzyjaciół!.. Ale ponieważ Ty jesteś Jezusem, zwłaszcza dla przyjaciół Twoich, ośmielamy się mieć nadzieję, a nawet jesteśmy przeświadczeni, że oczekujesz nas podczas tej Godziny świętej, by zapomnieć i przebaczyć... Zapomnij więc nasze błędy, o Jezu, I przebacz nam tu, na tym miejscu, żeśmy ponad Twą uwielbienia godną Osobę przekładali nędzne sprawy, przywiązania i rozkosze ziemskie...
By nas zapewnić o przebaczeniu, którego zupełnie niegodni jesteśmy, racz, Mistrzu cichy i pokornego Serca, przyjąć przez ręce Niepokalanej Królowej, wraz z naszym żalem, wielką obietnicę na przyszłość... Posłuchaj jej, Jezu: Oto głos dobywający się z dusz naszych.
Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
- W hołdzie wdzięczności za Twoje łzy w żłóbku, kochać Cię będziemy zwłaszcza, gdy zajdzie potrzeba przekonania Cię o naszej miłości mimo łez naszych. A jako wynagrodzenie za tych, którzy nie doceniają zasługi i chwały, płynącej z doświadczeń, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
- W hołdzie wynagradzającym za Twą cierniową koronę, kochać Cię będziemy, Panie, gdy nam dasz chwałę współuczestnictwa w tej królewskiej koronie. A za tylu chrześcijan, szamocących się w bezmyślnej gorączce zabaw, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
- W hołdzie za uciski Twego serca i ukryte troski, kochać Cię będziemy, Panie, gdy nam ofiarujesz okruszynę tego chleba goryczy. A za brak odwagi w przyjmowaniu krzyży, jakie na nas przychodzą z Twej uwielbianej ręki, przyrzekamy - dla wynagrodzenia - odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
- W hołdzie pełnym wzruszenia, za wszystko coś wycierpiał ze strony Twych przyjaciół i wybrańców, kochać Cię, Panie, będziemy, gdy spuścisz na nasze wargi kilka kropli z Twego tak gorzkiego kielicha... A jako wynagrodzenie za brak słodyczy i pokory w przyjmowaniu tej próby, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
- W hołdzie wynagradzającym za dwadzieścia wieków Twej niewoli w Tabernakulum, w opuszczeniu, niezrozumieniu i pohańbieniu, kochać Cię, Panie, będziemy, kiedy dopuścisz, że bracia nasi traktować nas będą tak, jak Ty jesteś stale traktowany przez Twe własne dzieci w Sakramencie Ołtarza! Jako wynagrodzenie za wszystkie zniewagi, jakich doznajesz z naszej strony, z powodu naszego braku wiary i braku poddania się w znoszeniu krzyża, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
Uczyńmy tu przyrzeczenie gorącej miłości.
(Chwila ciszy)
Zbliżamy się do schyłku Godziny Świętej...
Około jedenastej godziny wieczór, w Wielki Czwartek, Jezus doznał krwawej zniewagi pierwszego i niegodziwego sądu. Ten trybunał przyjmuje Go tak, jak piec przyjmuje suche drzewo wpadające w jego płomienie... Jeszcze chwil kilka, a Sędzia sędziów, Król królów będzie haniebnie rzucony do wstrętnej ciemnicy i tam zdany na dzikość żołdactwa, więcej niż okrutnego, wydany w ręce katów opłaconych za posunięcie do ostatnich granic ich dzikiego okrucieństwa...
Tam to, w półmroku tego podziemnego więzienia, rozegrała się na oczach oburzonych aniołów jedna ze scen Męki najbardziej hańbiących i bolesnych. Tam ubiczowane zostało nie tylko ciało, ale nade wszystko umysł i Serce Mistrza. Tam porwano w strzępy nie tylko szaty, ale także i przede wszystkim niewinną duszę Jezusa.
Chrześcijanin staje naprawdę drżący i oniemiały, ogarnięty świętym osłupieniem, gdy w świetle wiary zastanawia się nad tą ohydną sceną Wielkoczwartkowej nocy. Jest w tym tajemnica cierpienia Bożego, której nikt, poza Boskim Więźniem, nie jest w stanie wytłumaczyć, ani rozwiązać. Niech On sam nam odsłoni okrucieństwa i piękno Swej owocnej agonii!...
Ach! W taki to sposób rozpętana potęga ciemności dokonywała już naprzód zemsty nad uwielbienia godnym Więźniem za szereg cudów, jakich z biegiem czasu miał dokonać przez blask tego życia nadprzyrodzonego, tej boskiej wolności, który promieniować miał z tego drugiego szczytnego więzienia: w Tabernakulum.
Niech Jezus przemawia do nas! Słuchajmy ze świętym wzruszeniem i w głębokim skupieniu Jego głosu słodkiego, a zarazem niosącego światło i skargę.

Jezus: Dlaczego żądacie ode mnie, drogie dzieci i przyjaciele, bym wam odsłonił tajemnicę boleści, która dziś nawet na waszych oczach ujawnia się w ponurych blaskach?... Ale wy znacie tę tajemnicę, bo widzicie bez przerwy, za waszych dni smutną rzeczywistość tej męki!...
Nie żądajcie, bym wam przypomniał historię, która się odnawia niestety nadal, każdego dnia. Była ona wczoraj i dziś, urzeczywistnia się ona w sposób nieprzerwany na moich ołtarzach, historia dawna, a jednak ciągle nowa.
Ciemnica Wielkoczwartkowa znikła, moje więzienie trwa; oto ono: Eucharystyczne Tabernakulum!...
Niestety, i w tym więzieniu są nie tylko moi wrogowie, którzy Mnie biczują, znieważają mój Majestat i lżą moje Królestwo, ale często są nimi moi najbliżsi przyjaciele... Tam w ciemnicy Wielkoczwartkowej, byli tylko kaci i najemnicy, którzy mnie bili... Tutaj, niestety, są dzieci mojego Serca, moi przyjaciele, moi najbliżsi...


Głos dusz: Jezu, godny uwielbienia Jezu, pozwól, by skargę Twoją przerwał głos tej gromadki, która chce Ci pozostać wierną, głos podobny temu, który się wyrwał z piersi Twoich Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy w Wielki Czwartek. Pozwól, by on był tłumaczem gwałtownego porywu naszych dusz przerażonych. Którzy to są, Mistrzu kochany, ci nieszczęśni przyjaciele, te niewierne dzieci, które czynią z Twego chwalebnego Więzienia ciemnicę haniebnej męczarni?
Przez litość, powiedz nam, kim oni są? Nazwij ich... bo my wszyscy tu obecni; my wszyscy, których wybrałeś w Twoim niezmiernym miłosierdziu, przysięgamy bronić Cię i pójść za Tobą na śmierć... Czyżby to był ktoś z nas, o Jezu?

Jezus: Wszyscy jesteście czyści dzisiaj, ale niestety, nie zawsze byliście takimi!
Pośród tych, którzy zasiadają za moim stołem, którzy jedzą z mojej misy, piją z mego kielicha i są tym samym moimi dziećmi, moimi braćmi, moimi ukochanymi uczniami, znajdują się tacy, którzy rozdzierają mi Serce i okrutnie Je przebijają!... A słuchając mnie, nie kierujcie wzroku waszego na maluczkich, nieuczonych z przedmieść i wiosek, którzy nie wiedzą, co czynią, bluźniąc Imieniu mojemu... To nie oni ponoszą najwięcej winy i są najbardziej zawzięci w swych zniewagach, o nie! To są ci wszyscy nieszczęśni, którzy uważają się za chrześcijan, ale znieważają mnie ohydnie w swych przejawach życia społecznego... O jakże bolesne są uderzenia bicza, jakimi smagają Mnie ci katolicy światowi, te razy, które na nowo otwierają na mych plecach rany mego ciała i odsłaniają moje kości...
Czyż nie biczują mnie przez śmiertelną zniewagę te dusze chrześcijańskie, niekiedy pobożne, które przysięgając mi wierność z rana u Świętego Stołu, ośmielają się wieczorem prowadzić mnie po drogach błotnistych i ohydnych? Czy zapominają, że Ja jestem Świętością?... Mylicie się, drogie dzieci, głosząc wbrew zasadom chrześcijańskiego sumienia, że niemoralność jest rzeczą dozwoloną, że sztuka upoważnia i wybacza wszelką nieprzyzwoitość i wszystkie zgorszenia waszego nowoczesnego teatru i kina.., że zło może odtąd bezkarnie ukazywać się wszędzie? Ja zmiażdżyłem Wenus i pogaństwo, przekląłem wszelką nieczystość, potępiłem wszelkie zbytnie poufałości, wszelkie prowokacje bezczelnej nieskromności... Pomyślcie więc, jak Serce musi mi pękać z bólu, gdy nie brak dusz chrześcijańskich, utrzymujących, że wyrok potępienia na modę, publikacje, teatr, kino, telewizję jest tylko przesadą dziecinnych skrupułów... dusz, które łamią moje prawo i biją brawo w chwilach najbardziej rażących... Jakaż to przejmująca boleść dla mojego Serca, patrzeć na to, jak moje dzieci, przyjaciele, wspierają swoimi pieniędzmi te bezwstydne mody, tę wyzywającą rozpustę podniecającą żądze... i to pod pozorem rozrywki, obowiązków społecznych, współczesnych wymagań!...
Na miłość Boską, nie zajmujcie miejsca katów, którzy leżą w grobie, spójrzcie raczej dookoła siebie, na tę publiczność chrześcijańską, która przebiega ulice, zapełnia kina, teatry, dyskoteki, zasiada przed telewizorem i która odbiera, oklaskuje i zachęca do czynów, które napiętnowałaby jako grzech we własnym sumieniu, a jako zbrodnię w swym domowym ognisku.
Jakież cierpienia zadają Mi dusze o podwójnym sumieniu, które u stóp ołtarza zapewniają Mnie stanowczo o swej wiernej przyjaźni, a w swym życiu towarzyskim zdradzają tchórzliwie mój honor i moje Prawo, dodając w ten sposób moim katom odwagi! Przez ich występne uprzejmości Ja jestem bez przerwy biczowany! Wszystkie pieniądze, wydawane u wejścia na przedstawienia, filmy, dyskoteki są jakby tymi trzydziestoma srebrnikami Judasza, zaczerwienionymi od mojej Krwi!... Drżyjcie i płaczcie wraz ze Mną, jest bowiem napisane: Biada tym, którzy wywołują i podtrzymują zgorszenie!
Zlitujcie się nade mną wy wszyscy, którzy z racji waszego nazwiska, majątku, czy stanowiska w społeczeństwie, możecie swoim przykładem albo przeciwdziałać energicznie rozpasaniu żądz, albo niestety, pociągnąć również innych wraz z sobą na dno przepaści!... Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!
Ulitujcie się nade mną wy wszyscy, którzy żyjecie wśród przepychu i prowadzicie komfortowy tryb życia, wy, możni, wpływowi, wy, którzy przyjmujecie, jako zupełnie godziwe, wszelkie nowości w zwyczajach, wszelką rozrywkę towarzyską, wszelką formę nowej podniety zmysłów i zabawy, wy, którzy upoważniacie waszym nazwiskiem, waszym uznaniem w towarzystwie, jakby pieczęcią dobrego tonu i elegancji, wynalazki wyrafinowanej zmysłowości, wynaturzone instynkty, dwuznaczne i niebezpieczne rozrywki, zebrania i zabawy światowe, wszystkie te ostre podniety, które rozpalają żądze i prowadzą do przepaści...

Miejcie się na baczności, by nie zmiażdżyła was kiedyś odpowiedzialność!
Skąpany we krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
Miejcie litość nade mną, wy wielcy, szlachetni, bogaci, których salony nie powinny nigdy znosić tych swobód, tych strojów, tych tańców i tych rozkoszy zakazanych przez moją Ewangelię i które Ja potępiałem publicznie, rozbijając bóstwa pogańskie.

Niestety, pośród tych, którzy komunikują u mego Stołu, znajdują się tacy, którzy starają się odbudować te same bóstwa, mówiąc, że przecież czasy się zmieniły... O tak, czasy się zmieniły, ale Ja, który jestem Prawem i Sędzią, Ja się nie zmieniam nigdy!...
Skąpany we krwi, płaczący nad tą ohydą Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
Zlitujcie się nade mną wy, matki i małżonki, które Ja podwyższyłem w godności... Matki i małżonki, których wpływ zawsze wielki, a często decydujący na dusze najbliższych, może być na moją korzyść lub przeciw Mnie... Wy, nade wszystko, matki i małżonki, które Ja w mej dobroci umieściłem na wysokim szczeblu, abyście były dla waszego otoczenia wzorem dokładnego wypełniania waszych obowiązków i społecznej praktyki cnót.
O, nie obawiajcie się przesady w zachowaniu prawa Bożego odnośnie do skromności, która jest odblaskiem czystości!... Dbajcie w waszym domowym ognisku, by na czołach waszych córek błyszczało zawsze jaśniejące piękno chrześcijańskiej skromności. Niechaj, dzięki waszej troskliwości,i dla mojej chwały, ta cnota będzie dla ich młodości cennym posagiem. O, odtrąćcie z gniewem, daleko od rodzinnego progu, ten świat przewrotny i szerzący zepsucie... A w tej walce nie zapominajcie, że jedynym Mistrzem wśród was jestem Ja!.,. Nadejdzie dzień, kiedy Ja będę sądzić. Prawa światowe ustąpią miejsca memu Prawu wieczystemu... Matki i małżonki, pamiętajcie, że Ja jestem jedynym Panem, jedynym Ustawodawcą zarówno w kościele, jak w salonie, w życiu prywatnym i publicznym, w życiu i w śmierci...
Skąpany we krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
A wy, którzy nadużywacie życia, dusze słabe, tak łatwo dające się uwieść syrenom rozkoszy, zmiennej i kłamliwej, boginie próżności, dusze chorowite, spragnione nadzwyczajnych wrażeń, ogarnięte zawrotem społecznym... Serca dobre, jednak z powodu słabego charakteru i nie ugruntowanej cnoty, tak łatwo przystępne... Sumienia zbyt powierzchowne, zmieniające się za każdym podmuchem opinii, mody, doktryn, zatrzymajcie się w waszym pochodzie ku otwartej przepaści zepsutego świata, który jest przedsionkiem piekła! Zatrzymajcie się! Moja Ewangelia was nie oszukuje! Waszą ochroną jest moje Prawo, waszą mądrością - mądrość Kościoła... O, na miłość Boską, zatrzymajcie się, nie depczcie nogami - przez wasze światowe życie - mego skrwawionego krzyża!...
Nikt poza mną, nie kocha was miłością prawdziwą...Wyciągam ręce do was, zapominam o waszych błędach... Kochajcie Mnie nawzajem miłością zupełną i wieczną!...
Abyście weszli w głęboką miłość mego Serca, chętnie otwieram jeszcze bardziej Ranę już otwartą mego Boku!... Wejdźcie, wejdźcie przez nią i weźcie sobie Serce Boga rozmiłowanego w sercu waszym... Zabierzcie Je bezpowrotnie, niech Ono będzie waszym w czasie i w wieczności!...
Lecz ulitujcie się nade mną!... Skąpany we krwi, płaczący nad tą, ohydą, Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...

(Chwila ciszy)
Wysłuchawszy tej skargi Boga, zbyt słusznej niestety i zbyt uzasadnionej, nie pozostaje nam nic, jak dać na nią Więźniowi z Tabernakulum, odpowiedź drżącą miłością wynagradzającą i pełną szczerego żalu... O wiele bardziej niż z naszych ust, modlitwa ta o doniosłości obietnicy szczerej i uroczystej, powinna wypływać z głębi naszych serc.
Dusze: Uwielbienia godny i ukochany Mistrzu! Nie Twoją zaprawdę jest rzeczą, dopominać się litości u Twych występnych dzieci, o nie! Przypomnij im tylko Twoje prawa jako Pan i miej raczej litość nad nami!... Odnów w naszym umyśle w sposób niezatarty myśl o panowaniu Twego boskiego Prawa. Jedynego, które obowiązuje bezwzględnie w społeczeństwie odkupionym i naprawionym Krwią Twoją... Ono Cię wyklucza i usuwa w sposób przemyślany i spokojny, jak zmrok, który cicho i powoli zasłania ognie i blaski słońca! Litości, Panie, litości dla niewdzięcznych przyjaciół!...
A za przykładem Twoich Aniołów, Magdaleny i Weroniki, które w nocy Wielkiego Czwartku odszukiwały z miłością Twoje krwawe ślady, by ucałować i zebrać w kurzu, na kamieniach, pośród narzędzi Twej Męki, kropelki jeszcze świeżej Boskiej Krwi - my, Twoi powiernicy, pogrążeni we łzach żalu, przebiegamy tego wieczoru, na skrzydłach wiary, miejsca Twego biczowania społecznego.
I bez żadnej obawy, bez tchórzliwych ustępstw na rzecz światowych konwenansów, lub występnych umów, zwiedzamy w duchu te wszystkie eleganckie pomieszczenia, te wspaniałe salony, te gorszące sceny teatrów i sale kinowe, splamione jeszcze Krwią purpurową spływającą z Twoich przerwanych żył... Ach, płaczemy tego wieczoru wobec tych dekoracji, malowideł i kulis, tych strojów prowokujących i lekkich, tych bogatych dywanów, świadków oskarżycieli, splamionych jeszcze Twoją Krwią, przelaną tam równie okrutnie, jak w atrium Piłata i w ponurej ciemnicy, gdzie Cię zamknięto w nocy Wielkiego Czwartku...
Miej litość, Jezu-Królu, nad tymi wszystkimi przyjaciółmi, niewiernymi raczej wskutek słabości, niż przewrotności; a w odwecie godnym Twego niewyczerpanego miłosierdzia, oraz jako dowód Twego przebaczenia: spraw, niech nas strawi ogień z nieba, ogień Twej miłości!...
Wszyscy: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej miłości!..
- Litości, Jezu-Królu, nad tymi rodzinami szczerze dobrymi, lecz wciągniętymi w wir świata przez swą słabość, zbyt słabymi, by otrząsnąć się z jarzma pogańskich wymogów wielkiego świata... A jako odwet Twego niewyczerpanego miłosierdzia, jako dowód Twego przebaczenia: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej miłości!...
Wszyscy: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej miłości!...
- Litości, Jezu-Królu, dla tych matek, których nadmierna pobłażliwość zbyt często odbiera córkom wstydliwość i skromność... Litości także dla tych młodych dziewcząt, które bez złości, jedynie ogłuszone żarem młodości i ulegające bądź próżności, bądź ludzkiej opinii, stają się same, bezwiednie, w swych strojach i podążaniu za modą, biczem, który rozdziera Twoje niewinne ciało... W odwecie Twego niewyczerpanego miłosierdzia i na dowód Twego przebaczenia: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej miłości!...
Wszyscy: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej miłości!...
- A teraz, dobry Jezu, w chwili, gdy mamy pożegnać święte Tabernakulum i pozostawić Cię czułej opiece Maryi i Aniołów w tym ogrodzie konania i chwały, pozwól, byśmy opuszczając Cię, zanucili hymn pochwalny na cześć Twej Boskiej Eucharystii. Sakrament naszych ołtarzy jest darem w szczególności Twego Serca. W celu dania nam zadatku życia nieśmiertelnego i dla wzmocnienia naszej odwagi podczas wygnania na tej ziemi, ustanowiłeś Jezu, Boską Eucharystię.
I w Twej miłosiernej dobroci dałeś jej początek tej Wielkoczwartkowej nocy, w godzinie, kiedy Twoje dzieci i Twoi poddani knuli przeciwko Twej uwielbionej Osobie najczarniejszy spisek i wydawali na Ciebie - Króla łagodności, Chrystusa pokoju - niesprawiedliwy wyrok śmierci!...
Racz więc, Królu-Więźniu, zbliżyć się do krat Twego więzienia miłości, aby wysłuchać i przyjąć psalm uwielbienia, wynagrodzenia i miłości, który chcemy odśpiewać w imieniu Twych wybranych, na cześć Twego Eucharystycznego Serca.
- O Jezu, pobłogosławiłeś nas, jak nigdy nie błogosławiłeś po drodze kwiatów polnych i lilii w dolinach... a myśmy się stali cierniami i kolcami w Twej koronie.

Wszyscy: Nie zniechęcaj się nami, Jezu, okaż nam zawsze miłosierdzie!...
- O Jezu, Tyś nam błogosławił, jak nigdy łanom zboża i ogrodom w Galilei... a myśmy często byli chwastem występnym w Twym Kościele.
Wszyscy: Nie zniechęcaj się nami, Jezu, okaż nam zawsze miłosierdzie!...
- O Jezu, Tyś nam błogosławił, jak nigdy ptakom niebieskim i trzodom Betlejem i Nazaretu, a myśmy Cię zranili naszym brakiem ufności w Twoją nieskończoną dobroć!
Wszyscy: Nie zniechęcaj się nami, Jezu, okaż nam zawsze miłosierdzie!...
Oto dlaczego, w duchu miłosnego wynagrodzenia, kończymy tę Świętą Godzinę, wołając z Prorokiem: Duchy anielskie, dworze niebieski Pana, błogosławcie Jego miłosierdzie względem nas! Hosanna Stwórcy, który stał się stworzeniem i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!

Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!
- Gwiazdy, księżycu i słońce, roztoczcie wasz płaszcz świetlany nad Jego Tabernakulum, bardziej świętym niż jerozolimskie, ponieważ zawiera w sobie Majestat Słowa, które stało się Ciałem i pożywieniem śmiertelnych! Błogosławcie Jego miłosierdzie względem nas: Hosanna Stwórcy, który stał się stworzeniem i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!...
- Światło jutrzenki, roso poranna, obłoki deszczowe, wysławiajcie żyzność łaski Pańskiej! Błogosławcie Jego miłosierdzie względem nas. Hosanna Stwórcy, który się stał stworzeniem i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!...
- Oceanie pogrążony w ciszy i oceanie wzburzony, śpiewajcie hojność Pana! Błogosławcie Jego miłosierdzie względem nas. Hosanna Stwórcy, który stał się stworzeniem i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!
- Łagodne powiewy, rozpętane huragany, rzeki i strumienie, śpiewajcie chwałę Pańską! Błogosławcie Jego miłosierdzie względem nas: Hosanna Stwórcy, który stał się stworzeniem i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!...
- Śniegi, lasy i żniwa, wulkany, wzgórza i doliny, wyśpiewujcie potęgę Pańską! Błogosławicie Jego miłosierdzie względem nas. Hosanna Stwórcy, który stał się stworzeniem i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!...
- Niech wszelkie stworzenie biegnie nam na pomoc i uzupełni naszą nieudolność w dziękowaniu i błogosławieniu... Przybądźcie, zagłuszcie waszą majestatyczną pieśnią przyrody wszystkie bluźniercze krzyki, wynagrodźcie milczenie i oziębłość człowieka niewdzięcznego i występnego! Błogosławcie, ach błogosławcie miłosierdzie Pańskie względem nas.
Hosanna, Hosanna Stwórcy, który stał się Dziecięciem,Ofiarą i Hostią z miłości! Hosanna Więźniowi miłości!

Wszyscy: Hosanna Więźniowi miłości!...

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... w intencjach osobistych wszystkich obecnych.
Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... za naszą Ojczyznę.
Najświętsze Serce Jezusa, przyjdź Królestwo Twoje! (5 razy)
Serce Niepokalane Maryi, módl się za nami! (3 razy)
Święty Józefie, módl się za nami!
Święta Małgorzato Mario, módl się za nami!
22Cecylia
Godzina św. w każdy czwaretk 23:00 - 00:00
Więzienie, w którym zamknięto Jezusa, po Jego pojmaniu w Ogrodzie Oliwnym, w nocy Wielkiego Czwartku. Tabernakulum, nowe więzienie, w którym Jezus chciał się zamknąć z miłości ku nam i w którym pozostanie aż do końca czasów.
Dwadzieścia wieków upływa, a dziś podobnie jak kiedyś, zarówno w tym, jak i w tamtym więzieniu zawsze ten Sam. Jezus, wyszydzony …
Więcej
Godzina św. w każdy czwaretk 23:00 - 00:00

Więzienie, w którym zamknięto Jezusa, po Jego pojmaniu w Ogrodzie Oliwnym, w nocy Wielkiego Czwartku. Tabernakulum, nowe więzienie, w którym Jezus chciał się zamknąć z miłości ku nam i w którym pozostanie aż do końca czasów.
Dwadzieścia wieków upływa, a dziś podobnie jak kiedyś, zarówno w tym, jak i w tamtym więzieniu zawsze ten Sam. Jezus, wyszydzony, znieważony, zelżony.
Obecna Godzina Święta powinna być z naszej strony - a więc ze strony tych, którzy tą samą miłością pragną ogarnąć Jezusa i świat - aktem uroczystego wynagrodzenia za ten wielki grzech, popełniony przez tę, niestety, coraz liczniejszą kategorię chrześcijan. Niech ona będzie jednocześnie pouczeniem miłosiernym i surowym dla tylu katolików, którzy w przejawach swego życia religijnego dają wyraz swej wierności naszemu Panu, a tymczasem w życiu społecznym gwałcą prawa wielkiego Króla Miłości i zapominają o Nim... Słowa Jezusa pozostają na wieki prawdziwe: „Nikt nie może służyć dwóm panom", zwłaszcza gdy stoją oni na przeciwległych krańcach.
(Chwila ciszy)
Jakąż byłoby to cudowną łaską, gdybyśmy mogli jak św. Paweł, ujrzeć Słowo poza tajemniczą zasłoną Jego chwały!... Niestety! Dopóki żyjemy na tej ziemi doświadczeń, Bóg pozostanie zawsze na wysokościach dla nas niedostępnych. Tymczasem jego miłosierdzie raczyło uzupełnić naszą niemoc. Oto On sam zstąpił do nas i pozostaje dostępny dla naszych serc.
Chodźmy, przybliżmy się wszyscy tego wieczoru, ponieważ pragniemy dostrzec to Słowo w innej chwale, w chwale więzienia Wielkoczwartkowego... Przyglądajcie się w zachwycie wiary scenie, która wprawia w osłupienie chóry anielskie... Pałac królewski: podziemne więzienie; tron: drewniany stołek; ból, jako diadem, a trzcina wzgardy, jako berło... Na koniec, dwór tego Króla: spite żołdactwo i tłum upojony szatańską nienawiścią!...
A teraz przypatrzmy się Mu razem w tym więzieniu: nasz Król, Jezus, wystawiony na pośmiewisko, szyderstwa i bicie; słodki, lecz majestatyczny w Swym poniżeniu, z błagalnym wyrazem miłości i litości w oczach, z malującą się na obliczu okropną udręką serca, cały skąpany we krwi, a wreszcie ciągle pobudzany żółcią boleści...
22Cecylia
†††
Odpowiedz na wołania naszej wiary, na błagania naszej miłości, odpowiedz Ty Sam, o Jezu, bo ani Aniołowie, ani ludzie nie mogliby nam dać klucza do tej głębokiej tajemnicy, przepaści Twojej miłości...
Otwórz nam drzwi, a raczej, daj nam, Jezu - Więźniu, wyjaśnienie Twego Tabernakulum!
Po co to więzienie?... dlaczego wystawiłeś się na zamachy wieków i nienawiść Twych dzieci?
Jak to wyjaśnić …
Więcej
†††
Odpowiedz na wołania naszej wiary, na błagania naszej miłości, odpowiedz Ty Sam, o Jezu, bo ani Aniołowie, ani ludzie nie mogliby nam dać klucza do tej głębokiej tajemnicy, przepaści Twojej miłości...
Otwórz nam drzwi, a raczej, daj nam, Jezu - Więźniu, wyjaśnienie Twego Tabernakulum!
Po co to więzienie?... dlaczego wystawiłeś się na zamachy wieków i nienawiść Twych dzieci?
Jak to wyjaśnić, o Królu królów, że mając dla Siebie Niebo, Tyś się Sam uczynił Swoim własnym Wartownikiem i Swoim Jeńcem?...

Ty znałeś już przedtem ten Wielki Czwartek i całe błoto naszego serca... Przecież Ty Sam, o Panie, jesteś tym wielkim, pierwszym odpowiedzialnym za Twój los w więzieniu Tabernakulum!...
Któż mógł mieć moc przymuszenia Boga do poddania się tym okowom? Kto Cię tu zatrzymuje? Rozerwij, o Jezu, zasłonę tej tajemnicy, odpowiedz nam!...
Słuchajcie z głębokim wzruszeniem i wiarą odpowiedzi Mistrza.


Jezus: Święte szaleństwo, Boskie szaleństwo mojej miłości!... to moje Serce Mnie zdradziło, zwyciężyło i skuło!...
Słuchajcie Mnie, moje drogie dzieci, i przyjaciele! Jeżeli miłość postanowiła moje Wcielenie, jeżeli miłość przybiła Mnie do krzyża, ach wiedzcie, że także miłość i jedynie miłość rozstrzygnęła o wynalezieniu Eucharystii, największego cudu mojej miłości nieskończonej ku ludziom.