Atmosferę świątyni Ducha Świętego bardzo pomaga wprowadzać i utrzymywać autorytet księży. Szkoda, że duchowni są tak atakowani, byle jak atakowani i byle jak bronieni.
Terror nad księżmi powoduje, że prosto powiedzieć znaczy spowodować konflikt. Kiedy jest autorytet, ksiądz mówi: "Przeszkadzają mi gołe łydki mężczyzn w celebracji Eucharystycznej. Mężczyzna nie jest kobietą". Krótki przekaz i... mężczyźni przychodzą w spodniach, nawet w ośrodkach wypoczynkowych. Dzięki autorytetowi księdza mężczyźni jakoś wiedzą, że byle jakie traktowanie Aniołów obecnych na Eucharystii może ich po prostu wkurzyć i to z poważniejszymi konsekwencjami niż ...wkurzenie żony.
Tak samo jest w życiu codziennym, o co, zdaje się, bije się Anja: albo się Aniołów widzi, więc nie może być byle jak albo Aniołów się nie widzi...(desakralizacja). Piszę o Aniołach, a nie o Jezusie, bo Jezus wziął na siebie WSZYSTKIE nasze boleści i grzechy, ale jak wiadomo z aniołami, księżmi, przewodnikami duchowymi lepiej żyć w pokoju niż wojować

@wojciechowskikrzysztof 2014-07-27 17:28:58
Jasne. Zgadzam się w 100 %. (Problem współpracy z łaską Bożą jest "tajemnicą w sensie ścisłym" i zdaje się, że papież w okresie jansenizmu zakazywał dywagacji /bo bezproduktywne wówczas były/. Żaden papież nigdy nie zakazywał miłości i dlatego pytanie postawione przez Anję bardzo bardzo podoba się mi.
------------------------------------
Swoją drogą przepraszam niniejszym Anję (i tych ze stolika Conversiusa, skądinąd), że pod jej poważnym medium wprowadzam atmosferę kawiarnianych stolików. Przy jedny m stoliku zawzięcie dyskutują o ujawnieniu spowiedzi biskupa na temat udziału w masońskim spisu. Przy drugim, ja tamtym wytykam, że przeciętnie rzecz biorąc potrzebę bohaterstwa zaspokaja James Bond.
Uspokaja mnie tylko głos Modernista_prohibere, który pod jakimś medium uspojał: "Przeca wakacje !"
----------------------------------------
P.S. Zresztą mam osobiste doświadczenie z tym podobaniem się Bogu. Mówiłem kiedyś w echu, że z tym podobaniem się Bogu to coś nie tak. Jednak mój prezbiter (proboszcz o autorytecie rzadko spotykanym) dał mi delikatne STOP , stanął po stronie tych, którzy chcą się Jezusowi podobać.

Staraj sie kazdego dnia wzrastac do swietosci, staraj się aby kazdy Twoj dzien podązał sladami Jezusa...dla chrzescijanina to misja, dla tych co nauczyli sie "klepać Jezusa " po ramieniu i nadciągać Boze Milosierdzie to tylko pusty frazes, niestety

ps.kiedys przeczytałam na glorii taki tekst " jakiego mnie Boze stworzyles -takiego mnie masz" totalna ignorancja i zarazem kpina z Boga...otóż stworzył nas na wlasne podobienstwo , a my sie usilnie postaralismy je zniekształcić.Czas moze zacząć myslec o tym jak do podobienstwa dorównać gdy juz sie tak daleko od niego odpłynęło

A co się Bogu podoba? Czy ja grzesznik? Tylko Jezus jest Tym który może się podobać Bogu. Więc ja samolubny wróg Boga muszę umrzeć by mógł się we mnie narodzić Jezus i tylko wtedy mogę się podobać Bogu. Pomimo to Bóg mnie kocha, nawet takiego samolubnego.
A co do prośby chcę się Tobie Boże podobać, to ma sens tylko w upodobnianiu się do Jezusa. A nie zrobimy tego naszymi siłami.
ps. Tak sądzę. A na tym czy tylko klęcząc i modląc się po łacinie podobam się Bogu to ja się nie znam.

re Wojciechowski
re Anja

Tak (woj.krzysz.). Jednak prośba (Anji): Boże, chcę Ci się podobać ? Wspieraj mnie w tym ! - nie tylko jest prawdziwa i piękna, ale również bardzo kobieca. Nie tylko kobieca. Syn też chce podobać się ojcu i matce (choć inaczej)

O tym że urodziłem się w kraju katolickim i takiej rodzinie nie ja decydowałem ale Bóg, mogłem się urodzić np. w Pakistanie w rodzinie muzułmańskiej. Nie ja decydowałem że jestem mężczyzną, nie ja decydowałem że jestem człowiekiem "technicznym" (nie poetą), nie jak decydowałem o swoim charakterze o kolorze oczu, włosów i tak bym mógł wymieniać przez godzinę o czy ja nie decydowałem. O tym wszystkim decydował mój Stwórca. Więc jak ja mam powiedzieć że ja coś wybrałem, bo Wiara to też łaska od Boga. Dlatego mogę powiedzieć że wszystko mam dane i nie jest to przypadek. Bóg przed założeniem świata miał już mnie zaplanowanego co do najmniejszej komórki i tego wszystkiego o czy wcześniej pisałem.
ps. Nic mi się nie należ z tego powodu że jestem wierzący, żyję dzięki łasce Boga. Każdego dnia dziękuje że mam nową możliwość się nawracać.

Tak. Zgadza się. Jednak pytanie: Nie jestem Ciebie godzien, jakże więc mogę się do Ciebie zbliżyć ? jest sensowne i płodne. Jest nawet drogą wiary.
Natomiast pytanie glorjańskie: SVII o.k. czy - inny sobór o.k. ? jest rozwiązywaniem problemów, które nas nie dotyczą (jeśli mamy pasterzy). Nawet I sobór powszechny nas nie dotyczy egzystencjalnie, bo tam chodziło o sytuację, w której spora część parafii (wspólnoty) była obrzezana...
Wskutek rozwiązywania problemów teoretycznych tylko wzrasta raczej poziom picia, palenia i ćpania, niż poziom wiary. Owszem, niektórzy nie mają tego typu deficytów, lecz potrzebują być bohaterami, ale czy już o pierwszej nie mogli przełączyć na TVP1, gdzie leciał James Bond