Slawek
372

OŁTARZ CUDU W SEEFELD

Właściciel tyrolskiego zamku Schlossberg w Austrii, Oswald Milser (Mülser) von Klamm, był dumnym i próżnym arystokratycznym władcą końca średniowiecza. Lubił przepych i obnosił się nim wobec swoich poddanych. Często przemieszczał się między swoimi posiadłościami, zamkami, wioskami, parkami, wzgórzami i odwiedzał sąsiadów, ciągnąc za sobą orszak poddanych rycerzy i dworu, stwarzając wrażenie wielkości i potęgi. Jego męskość i siłę podkreślać miał symbol czerwonego jednorożca, który umieścił na swojej tarczy herbowej. Szukał wręcz okazji, by okazać swoją wyższość…
W 1367 r. ten bon-vivant owych czasów zatrzymał przeora klasztoru Premostratensów, zwanych też Norbertanami (łac. Ordo Praemonstratensis - O. Praem) w Witten, Konrada II, i uwięził. Widocznie uznał przeora za rebelianta, który nie chciał się mu pokłonić. Kościół zareagował szybko i Oswald został ekskomunikowany…
Anatema cofnięta została po pięciu latach. Musiało to sporo kosztować, trudów i wstydu, dumnego możnowładcę, mimo tego nie zmienił swego postępowania. Taką już miał naturę.
Dlatego nie dziwi, że w 1384 r., w święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny 25 marca (w innych źródłach w Wielki Czwartek - owego roku przypadał na 7 kwietnia), przystępując do Komunii św. w kościele pw. św. Oswalda (swego imiennika!) w pobliskimi Seefeld zażądał od celebrującego kapłana spożycia konsekrowanej Hostii, tej, którą podczas każdej Mszy św., przez dwa tysiąclecia, spożywają w całości tylko celebransi! Nie dla niego był wszak ów „mały opłatek”, Ciało Chrystusa, które przeznaczone jest dla niem. „gemeynen Leit”, ludu chłopskiego!
Kapłan przestraszył się i … uległ. Do ołtarza, ubrany w wielokolorową kurtkę, z mieczem przy boku, przystąpił zatem próżny możnowładca. Podszedł do ołtarza, a nie jak „plebs” do klęczników, przy których zwykli ludzie, przed Soborem Watykańskim II, przyjmowali Pana Jezusa.
Ale, gdy kapłan podał Hostię Oswaldowi, nagle zaczął usuwać się mu grunt pod nogami! I to nie w przenośni, ale realnie! Podłoże zaczęło się zapadać!
Rycerz znalazł się po kolana „zanurzony” w „błotnistym” gruncie!
Pochylił się do przodu i oparł dłońmi o ołtarz. Ale i ołtarz ugiął się pod palcami wielmoży! Przerażonym wzrokiem zaczął błagać o pomoc. Kapłan, równie przerażony, zastygł na chwilę w bezruchu, i dopiero po chwili wyjął z ust Oswalda Hostię.

Ziemia pod stopami rycerza natychmiast wyrównała się a ołtarz zestalił.
Dramat trwał jednakże dalej. Celebrujący kapłan spostrzegł na Hostii wyjętej z ust Oswalda ślady Krwi! Pojawiła się Ona w miejscu, w którym dotknął Ją język przyjmującego! Stąd też Hostia przeszła do historii jako niem. „Die Bluthostie” (pl. „Zakrwawiona Hostia”)
W tym czasie Oswald opadł na kolana i zaczął głośno zawodzić. Uderzał się mocno w piersi i prosił Boga o miłosierdzie…
A na kamiennym stole Pańskim pozostały wgłębienia po palcach niegodnego, gdy próbował się o niego oprzeć

Jeden ze sług, zadziwiony wydarzeniami i widząc stan swego pana pobiegł na zamek i powiadomił żonę Oswalda, Dorotę (niem. Dorothea) von Starkenberg. Nie uwierzyła i słysząc, wypowiedzianą na jednym oddechu, relację zaśmiała się. Wykrzyknęła, iż w nią uwierzy „gdy róże wykwitną z tego pniaka”, wskazując na karpę dawno ściętego, ewidentnie martwego drzewa.
I nagle, przed jej oczami, z pniaka wyrosnąć miały łodygi róży i wkrótce na ich końcach pojawić się świeże kwiaty!
Dorota wpaść miała w szał, zerwać kwiaty, rzucić je na ziemię i podeptać. Jak niesie przekazywane przez wieki podanie, wybiegła z zamku i z szaleństwem w oczach, z dzikim okrzykiem na wargach, zniknęła w niedalekim lesie…
Na zamku pozostał tylko jeden z jej kapci…
Sługa powrócił z wieściami do kościoła, gdzie ciągle modlił się Oswald…
Od tego momentu życia Oswalda miało się całkowicie odmienić. Zaczęła wypełniać je pokuta i żal za popełnione grzechy. Wkrótce nasz rycerz wstąpił do lokalnego klasztoru benedyktyńskiego Stams. Został mnichem. Spał w celi na podłodze z desek mając kamień za poduszkę. Nieustannie się modlił.
Po dwóch latach odszedł do Pana. W klasztorze Stams znajdowała się kaplica, wybudowana w 1286 r. przez jego dziadka Ruperta Milsera, zwana Milsersche, poświęcona Najświętszemu Sakramentowi. Była ona jednocześnie grobowcem rodzinnym. Pochowany został w niej dziadek Oswalda i jego rodzice. Oswald zarządził w testamencie, by i on został w niej złożony, ale nie w zwykłym sarkofagu, lecz u wejścia, pod kamieniem u drzwi, aby każdy wchodzący mógł po nim przejść, „stąpając” niejako stopami po jego grzesznym ciele… Jako jeszcze jeden znak pokory na kamieniu wyryć miano tylko krzyż, który widoczny jest do dnia dzisiejszego…

Co się stało z innym bohaterem opisywanych wydarzeń, kapłanem celebrującym ową Mszę św., nie wiadomo…
Do Seefeld zaczęły napływać setki pielgrzymów. Wkrótce maleńki kościół nie był w stanie ich pomieścić i w 1432 r. książę Austrii i Tyrolu, Fryderyk IV (niem. Friedrich) Habsburg (1382 - 1439, Innsbruck), nakazał wybudowanie nowej, kamiennej świątyni. Powstał jeden z najpiękniejszych kościołów późno-gotyckich w Tyrolu.
O cudzie w Seefeld pisał m.in. św. Piotr Kanizjusz (1521, Nijmegen – 1597, Fryburg), a kościół w Seefeld udekorował freskiem, obrazującymi cudowne wydarzenie, nadworny artysta cesarza Maksymiliana, Jörg Kölderer (1465/70, Weiler Hof bei Inzing – 1540, Innsbruck).
Cudowną Hostię z Seefeld przez stulecia przechowywano w specjalnej monstrancji, w której rzesze pielgrzymów oddawały cześć Świętej Relikwii. Klęczały przed nią również i koronowane głowy, w tym cesarz Ferdynand I Habsburg (1503, Alcalá de Henares - 1564, Wiedeń) i jego syn, arcyksiążę Ferdynand II (1529, Linz - 1595, Innsbruck). Ołtarz, na którym znajduje się napis „Ołtarz wieczystej nagrody” (łac. „Altare perpetuo privilegatom”) do dziś można oglądać w kościele w Seefeld…
Monstrancja i Cudowna Hostia wielekroć były zagrożone wydarzeniami, które jak fala ogarniały region tyrolski. W 1703 r. Tyrol zagrożony został niszczącą wszelkie relikwie herezją protenstancką. Na szczęście dwaj mnisi augustiańscy, którzy w owych czasach sprawowali pieczę nad Świętą Relikwią, zdążyli Ją ukryć.
Sto lat później, w 1805 r., gdy do Seefeld zbliżała się armia napoleońska generała Reya, Zakrwawioną Hostię ukryto najpierw w kościele w wiosce Mösern, w pobliżu Seefeld. Później ukryto Ją w lesie, skąd zaniesiono do chaty cnotliwego rolnika, niejakiego Michała (niem. Michael) Spiegla. Ten ukrył Ją w swojej stodole, a potem w sąsiadującej z posiadłością grocie. Po czterech dniach Święta Hostia wróciła do Mösern, a potem z powrotem do kościoła parafialnego w Seefeld, gdzie schowano Ją za ołtarzem. Ujawniono Ją dopiero po pół roku, w 1806 r.…
Hostię ponownie musiano przez jakiś czas ukrywać w 1809 r.
W czasie II wojny światowej, w obawie przed bombardowaniami i żołdactwem, schowano Ją w górskich tunelach.
Relikwia Zakrwawionej Hostii i monstrancja Ją przechowująca, ofiarowana w XV w. przez rycerza Parzivala von Weineck, przetrwały do dnia dzisiejszego. Na Świętej Hostii widać ciemniejsze plamy Krwi, w miejscach dotknięcia Jej przez Oswalda Milsera. Reszta lekko przyciemniała, zbrązowiała, ale zachowana jest w znakomitym stanie. Przechowywana jest w szklanym pojemniku monstrancji, otoczonym wyszywanym materiałem i rzędem pereł. A na srebrnej monstrancji do dziś widać imię Parzivala oraz jego herb rodowy.
Przechowywane są kaplicy Przenajświętszej Krwii, w kościele pw. św. Oswalda w Seefeld.
Pielgrzymom pokazywane są na specjalne życzenie…

www.sacred-destinations.com/austria/seefeld-euchari…