Slawek
218

„NAUKOWE” DOŚWIADCZENIE

Wybór papieża Urbana VI, który miał miejsce w Rzymie 8 kwietnia 1378 r., nie został przyjęty z przychylnością przez cały świat chrześcijański Christianitas. Szczególnie oponowali kardynałowie francuscy, przyzwyczajeni do obecności papieża w Awinionie – w latach 1309-1377 poprzednicy Urbana zmuszeni byli do przebywania na wygnaniu w tym mieście. Po dyskusjach i spotkaniach zdecydowali się oni na schizmatycki krok i 20 września 1378 r. w Fondi wybrali Klemensa VII na anty-papieża.
Świat chrześcijański, nie pierwszy i nie ostatni raz, podzielił się. Próba zdobycia Rzymu przez Klemensa, przy pomocy wojsk francuskich, nie powiodła się – antypapież poniósł porażkę pod Marino. Powrócił więc do Awinionu i odtąd z dwóch miejsc, dwóch źródeł apostolskiej sukcesji – Rzymu i Awinionu – zaczęły nadchodzić wzajemnie sprzeczne informacje i decyzje.
Podział nie oznaczał tylko kłótni pomiędzy dwoma pretendentami do Tronu św. Piotra i wspierającymi je dworami-kuriami. Oznaczał też konflikt sumienia wielu setek i tysięcy kapłanów, codziennie, z poświęceniem udzielających sakramentów świętych powierzonej sobie owczarni. A co istotniejsze oznaczał obawę wielu wiernych synów Kościoła o ważność otrzymanych święceń, o ważność sprawowanej posługi, w szczególności posługi Eucharystycznej…
Przed takim pytaniem – które również było kłopotliwym dylematem: co robić? czy dalej udzielać Sakramentów, czy też nie? – stanął kapłan w małej hiszpańskiej miejscowości Moncada w pobliżu Walencji, naonczas należącej do korony królestwa Aragonii (tzw. Korona Aragońska) a dziś do Wspólnoty Walenckiej (Walencji), ksiądz (w Aragonii zwany hiszp. mosén) Jakub (hiszp. Jaime) Carrós. Niepewność wynikała z faktu, że sam został wyświęcony przez biskupa, który swoje z kolei święcenia biskupie otrzymał od antypapieża, Klemensa VII…
Nie była to tylko zwykła niepewność: była to obawa, że za każdym razem, gdy podczas Mszy św. udzielał swoim parafianom Komunii św., tak naprawdę oszukiwał, rozdając niekonsekrowane hostie… Był to strach, że nie Boga im przynosił w udzielanych sakramentach, ale odprawiał nieważne rytuały…
Kapłan był rozdarty wewnętrznie i prosił Pana, błagał modląc się do Niego, by dał mu jakiś znak, potwierdzenie ważności jego sakramentalnej posługi…

Odpowiedź uzyskał w niezwykły sposób w dzień Bożego Narodzenia roku 1392.
Tego dnia w kościele św. Jakuba (hiszp. San Jaime) na Mszy św. pojawiła się miejscowa arystokratka, Aniela (hiszp. Angela) Pedrós, pochodząca z rodziny Alpicat, przybyłej do Walencji podczas początkowej fazy rekonkwisty z królem Jakubem I Zdobywcą (hiszp. Jaime I el Conquistador) (1208, Montpellier – 1276, Walencja), posiadającej w okolicy spore majętności, ze swoją pięcioletnią córeczką Agnieszką (hiszp. Inés). Podczas Podniesienia dziewczynka zaczęła szturchać matkę:
- „Mamo…”
- „Cicho…”
- „Mamo, mamo!” – Agnieszka ciągnęła matkę za rękaw wpatrzona w Hostię, którą ks. Jakub trzymał – odwrócony plecami do wiernych, jak to miało miejsce przed Soborem Watykańskim II – w uniesionych dłoniach…
- „Czego chcesz?”
- „Patrz na to Dziecko!”
- „Jakie dziecko?”
- „To z księdzem!”
- „Cicho bądź. Nie rozmawiaj w kościele…”
Pod koniec Mszy św. niespodziewanie dla Anieli dziewczynka odmówiła opuszczenia kościoła. Pytana dlaczego, zaczęła błagać matkę, że chciałaby pozostać by pobawić się z … „Pięknym Dzieckiem, które ksiądz trzymał w swych rękach podczas Mszy św.”!
Oczywiście matka w końcu przekonała córkę i poszły do domu. Ale następnego dnia, 26 grudnia, gdy pani Aniela pojawiła się na Mszy św. z córeczką, sytuacja powtórzyła się. Aniela dowiedziała się, że „Piękne Dziecko” znów pojawiło się „w dłoniach kapłana” podczas Podniesienia Hostii! Tak samo trzeciego dnia świąt, 27 grudnia!
Tego dnia, po Mszy św., pani Aniela poinformowała ks. Jakuba o dziwnym zachowaniu córki. Kapłan natychmiast zaczął wypytywać małą Agnieszkę, która na wszystkie jego pytania odpowiadała z pewnością i konkretnością osoby znacznie starszej, niż jej pięć lat…
Ks. Jakub ciągle jednak nie dowierzał i poprosił Agnieszkę o obecność na Mszy św. następnego dnia, 28 grudnia. I tak też się stało – na Mszy św. znów pojawiła się p. Aniela z córką, był też obecny ojciec dziecka, Wilhelm
(hiszp. Guillermo) Pedrós. Ks. Jakub poprosił ponadto o obecność około trzydziestu innych, znanych mu i szanowanych w okolicy osób, wśród nich wikariusza, Berengariusza (hiszp. Berenguer) Mestre, i zakrystianina.
Kapłan postanowił wykorzystać ich obecność i sprawdzić prawdziwość wizji dziewczynki. I zrobił to tak, jak postępuje w takich przypadkach racjonalnie myślący naukowiec: Msza św. miała miejsce przy zamkniętych drzwiach, a ks. Jakub przygotował dwie hostie, ale tylko jedną z nich konsekrował!
Gdy przyszedł czas na Podniesienie celebrans podniósł do góry dwie hostie: tę Konsekrowaną w prawej dłoni, tę niekonsekrowaną – w lewej.

- „Co widzisz, Agnieszko?” - zapytano dziewczynkę.
- „Widzę piękne Dziecię Jezus!” – odpowiedziała. „Po prawej stronie stronie” – uzupełniła.
- „A co widzisz z lewej strony?”
- „Widzę biały, okrągły opłatek”.
Nieprzekonany ks. Jakub podmienił hostie w dłoniach – pamiętajmy: podczas Podniesienia kapłan stał plecami odwrócony do zgromadzonych, więc tej czynności Agnieszka nie mogła widzieć! – i ponownie podniósł obie do góry.
- „A teraz?”
- „To samo Dziecię Jezus!” – powiedziała Agnieszka. - „Ale po lewej stronie!”
Nawet i to nie zadowoliło kapłana. Tym razem, ciągle odwrócony przodem do ołtarza, połamał obie hostie na połowy i podniósł do góry trzymając w każdej dłoni po połowie hostii: Konsekrowanej i nie konsekrowanej.
- „Czy ciągle widzisz to dziecko, Agnieszko?”

- „Tak, teraz widzę Dwoje Dzieci!” – wykrzyknęła podniecona Agnieszka. - „W dwóch rękach!”
Ks. Jakub nie posiadał się z radości. Uzyskał potwierdzenie ważności swych święceń. Apostolska sukcesja - ciągnący się poprzez wieki, mający swój początek w Jezusie Chrystusie, łańcuch biskupów - została w tak niezwykły sposób potwierdzona. A przez to i jego święcenia, uzyskane poprzez nałożenie rąk biskupich, okazały się ważne!
Wszyscy zgromadzeni byli równie zdumieni…
Historia ta opisana została w „Rocznikach kościelnych” (łac. „Annales ecclesiastici”) włoskiego historyka i oratorianina (łac. Confederatio Oratorii Sancti Philippi Nerii - CO) – filipina – Odoryka (wł. Odorico) Raynaldi (1595, Treviso –1671, Rzym)
Zachowały się także akta wydarzenia przechowywane w archiwach miasta Moncada.
Warto wiedzieć, że Agnieszka Alpicat, zwana również Agnieszką z Moncada (hiszp. de Moncada), jest lokalnie w regionie Walencji uznawana za świętą. Jej życie obrosło w wiele legend.
Gdy dorosła postanowiła wstąpić do klasztoru. Ale napotkała sprzeciw rodziców, którzy w niej – jedynym dziecku – widzieli kontynuację tradycji rodzinnej. Wybrano już nawet odpowiedniego kawalera i ustalono datę ślubu. Potajemnie więc pewnego dnia opuściła dom rodzinny udając się do klasztoru kartuzów
(łac. Ordo Cartusiensis - O.Cart.) - o szczególnie rygorystycznej regule, m.in. milczenia – zwanego „Brama Niebios” (hiszp. „Porta-Coeli”), znajdującego się w dolinie Lullén (hiszp. Valle de Lullén) otoczonej górami z pasma górskiego Sierra Calderona, w środku gęstych lasów iglastych.
By ukryć tożsamość ścięła włosy i przebrała się za chłopca. Udało jej się wejść do klasztoru, ale już po pierwszym sakramencie pokuty, gdy spowiednik odradził jej pozostanie w budynkach kartuzów, opuściła je i – również za radą owego spowiednika – schroniła się w pobliskiej grocie. Zaczęła opiekować się stadem owiec należących do zakonników, które jej, pod postacią chłopca, powierzono…
Żyła w owej grocie, jak pustelnica i pokutnica, przez wiele lat, uważana przez zakonników za pasterza. Jedynym jej powiernikiem był ów spowiednik, o imieniu Beniamin…
Pewnego dnia w 1428 r. stok góry, w którym znajdowała się jej grota, rozświetlony miał zostać niezwykłym światłem. Okoliczni wieśniacy odmówili sprawdzenia jego źródła, obawiając się pożaru i sił nieczystych. W górę pomaszerowali zatem zakonnicy. Gdy zbliżali się do groty poczuli niezwykły zapach: sosny, mirtu i tymianku. Zaraz potem, pod prostym drewnianym krzyżem, znaleźli ciało Agnieszki otoczone chmurą oślepiającego światła…
Wieloletni spowiednik wyjawił wtedy współbraciom tajemnicę owego „pasterza”, po czym – niejako samorzutnie – odezwał się dzwon z wieży klasztornej w dolinie Lullén.
Następnego dnia Agnieszkę pochowano pod ołtarzem klasztornej, gotyckiej kaplicy. W tym momencie dzwon miał umilknąć, rozpadając się na części…
A grota - El Rodeno - gdzie żyć miała święta pustelnica, do dziś pozostaje miejscem pielgrzymek…