Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

  • Królowa Pokoju

    Królowa Pokoju
  • Uwaga

    Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
  • Propozycja chronologiczna

    • Rok 2019 – Kryzys Rumunia
    • Rok 2020 – fałszywe traktaty pokojowe
    • Rok 2021 – Papież jedzie do Moskwy
    • Rok 2021 – Wojna
    • Rok 2022 – zwycięstwo komunistyczne
    • Rok 2023 – 10 królów
    • Rok 2024 – Antychryst
    • Rok 2025 – Sojusz z wieloma
    • Rok 2025 – Synod
    • Rok 2026 – Henoch i Eliasz
    • Rok 2028 – Ohyda spustoszenia
    • Rok 2029 – Ostrzeżenie
    • Rok 2030 – Cud
    • Rok 2031 – Nawrócenie Izraela
    • Rok 2032 – Kara
    • Rok 2032 – Odnowienie świata
    • Rok 2033 – Exodus
    • Rok 2034 – Zgromadzenie w Jerozolimie
    • Rok 3032 – Gog i Magog
    • Rok 3213 – Koniec świata
    • Nowe niebiańskie Jeruzalem.
  • Ostrzeżenie

    13 kwietnia 2029
    4,9 rok pozostał.
  • Logowanie

  • Odwiedzają nas

    Map

  • Maryjo weź mnie za rękę

  • Jezu Maryjo Kocham Was

Świadectwo Ans – jak orędzia Ostrzeżenie przynosza piękne owoce

Posted by Dzieckonmp w dniu 12 czerwca 2012


Bardzo proszę wszystkich którzy dyskredytują moją pracę którą wykonuję już od 30 miesięcy. Jestem człowiekiem świeckim to fakt , ale to wcale nie znaczy że gorszym od innych. Zakładając bloga przyświecał mi cel aby dotrzeć do ludzi którzy sa daleko od Boga , aby wzbudzić w nich potrzebę zainteresowania się Bogiem. Otrzymuje wiele świadectw które potwierdzają że cel bloga spełnia zadania. Dlatego też wołam do wszystkich którzy prowadzą z manipulowaną anty ewangelizację , którzy wyśmiewają orędzia i wizjonerkę pastwiąc się nad Nią i mną jak tylko jest to możliwe , aby nie raniły mnóstwo osób które od niedawna zainteresowały się Jezusem, Kościołem Katolickim, papieżem. Ostrzegam wszystkich wyśmiewających przed skutkami jakie mogą spaść na was podczas spotkania z Jezusem na drugim świecie. Apeluję nie prowadźcie walk między katolikami, każdy ma inną drogę do Nieba , nigdy ta droga nie jest identyczna.   Nie musi każdy czytać orędzi , ale proszę pozwolić tym którzy dzięki nim się nawracają. 

ŚWIADECTWO

Witam wszystkich czytających,,

Już od bardzo długiego czasu czytam tego bloga ale pierwszy raz zdecydowałam się coś napisać. Staram się wtedy jeśli nie uznam tego za konieczne nie odzywać się, bo wiem jak niepotrzebne słowa mogą krzywdzić ludzi oraz prowokować ludzi o odmiennych poglądach. Chciałabym przekazać swoje świadectwo. Jest ono podobne do świadectw innych osób czytających orędzia ‘Ostrzeżenie”.

Wraz z mężem trafiliśmy na bloga “przypadkiem” (oczywiście przypadków nie ma:) ). Było to niecały rok temu. Jesteśmy młodym katolickim małżeństwem, wierzącym, chociaż zanim trafiłam na orędzia Ostrzeżenie to miałam trudności w tym żeby powiedzieć ze jestem nawrócona. Jak zaczęłam czytać orędzia to nachodziły mnie różne odczucia i myśli na początku. Uderzające było FIZYCZNE odczucie miłości Bożej, było to wieczorem, po przeczytaniu kilku orędzi, gdy poprosiłam Jezusa aby do mnie przyszedł. Nigdy nie czułam czegoś takiego, nie wiem jak to opisać, jakby coś rozsadzało mnie od środka, serce mi waliło, myślałam ze zaraz zemdleje. Jakby jakiś płomień mnie wypełnił a moje słabe ciało nie było w stanie tego znieść. Wiedziałam ze ma to związek z orędziami. Prócz tego na początku często czułam wewnętrzna radość, ale tez czasem lęk, bo jednak wydarzenia które są zapowiadane w orędziach mogą być przerażające. Mimo lęku od początku miałam przekonanie ze to są prawdziwe słowa Boże, a prawda nie zawsze jest mila i przyjemna. Nie na miejscu wydawałby mi się fakt że w dzisiejszych czasach, gdzie Bóg jest tak strasznie obrażany, opluwany, gdzie dzieje się tyle niesprawiedliwości, gdzie ludzie umierają z powodu zła (np. wojny) Bóg kierowałby do nas tylko słowa miłe dla naszego ucha. Nie dziwi mnie fakt że Bóg zapowiada kary na grzeszny świat. Przyznaję też, że na początku byłam żądna ‘sensacji’, dat, itp. A taka postawa prowadziła mnie do frustracji. Wracając teraz do tego to myślę że to Zły próbował mnie zwieść, wiadomo, jak coś jest dziełem Bożym to Zły przeszkadza. Całe szczęście nie odciągnęło mnie to od orędzi, a z czasem ta postawa szukania sensacji minęła. Z biegiem czasu myślę, że byłam bardzo niedojrzała gdy zaczynałam czytać orędzia i miałam skłonności skupiania się nie na tym co trzeba, zamiast na tym co jest sednem tych orędzi – zbliżenie się do Boga, zaufanie mu, pokuta, modlitwa.

No więc wraz z rozpoczęciem czytania orędzi zaczęłam się bardzo zbliżać do Boga. Tak jak wcześniej mój wzrost duchowy był bardzo powolny albo stał w miejscu to wtedy zaczął bardzo nabierać tempa. Zaczęłam się regularnie, często modlić (szczególnie Różańcem i Koronką do Miłosierdzia Bożego), zaczęłam tez mieć osobisty, szczery kontakt z Jezusem. Modlitwa zaczęła mi przynosić dużo radości:) Moje życie bardzo się zmieniło.

Pewnego razu tez “przypadkiem” trafiliśmy z mężem na “Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Przez tą książkę znaleźliśmy 33-dniowy okres ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję. Dodam że zanim zaczęliśmy czytać orędzia mieliśmy zamęt w głowach jeśli chodzi o nabożeństwa do Maryi, ponieważ przyjaźnimy się z protestanckim małżeństwem oraz katolickim – ale o poglądach w części protestanckich. Oni uświadamiali nas że nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy są nie na miejscu. Ale dzięki rozmowom z nimi zaczęliśmy bardziej wgłębiać się w naszą wiarę i teraz już nikt nas od Maryi nie oderwie:)
No więc rozpoczęliśmy razem okres ćwiczeń duchowych. Jest tam czas poświęcony poznaniu samego siebie, czas poświęcony na poznanie Maryi i czas poświęcony na poznanie Jezusa. Ten okres był dla mnie bardzo budujący, pouczający. Zrozumiałam jak bardzo obrażam Boga swoimi grzechami, dostrzegłam grzechy, które popełniłam a których nawet nie uważałam za grzechy, zrobiłam rachunek sumienia z całego życia i poszłam do spowiedzi generalnej. Zaczęłam bardzo kochać Maryję i Jezusa (oczywiście swoją bardzo niedoskonała miłością). Widzę, jakim nędznym stworzeniem jestem, niegodnym Bożej miłości. Ale w moich słabościach każdego dnia okazuje się Moc Boża :) Dlatego staram się nie rozpaczać gdy obrażę Pana jakimś występkiem (bo cóż innego można się spodziewać po nędznym człowieku jakim jestem), tylko od razu biegnę do Mojej Ukochanej Matki, która mnie zawsze rozumie i która wstawi się za mną u Jezusa, którego przepraszam.
Uroczyście ofiarowaliśmy się wraz z mężem Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi (słyszałam że Bóg jest doskonałym matematykiem – początek okresu ćwiczeń duchowych wypadł w urodziny mojego męża, a akt ofiarowania się – w moje urodziny:) ). Teraz w ogóle nie boję się przyszłości, bo Moja Ukochana Matka nie da zrobić krzywdy mojej rodzinie (mam dwójkę małych dzieci). Staram się w każdej chwili życia pełnić wolę bożą (podjęłam nawet bardzo drastyczna decyzję, której nasze otoczenie zapewne nie rozumie). Dużo się modlę, staram się dobrze wykonywać obowiązki swojego stanu, prawie codziennie jestem na mszy św. Mąż także. Bardzo duża wagę (nie wiem czy nie największa) przykładamy do tego aby być pokornymi. A Bóg bardzo nam błogosławi, Wracając do tego co napisałam na początku, że odczułam fizycznie Bożą Obecność, to takie same odczucia tylko już nie ‘zwalające z nóg’ doświadczałam jeszcze kilka razy, raz na jakiś czas. Było to odczucie nieziemskiego szczęścia. Np. przy żarliwej modlitwie, albo w Święto Zmartwychwstania Pańskiego, kiedy po raz pierwszy odważyłam się klęknąć do Komunii Św (praktycznie wszyscy w naszym kościele przyjmują na stojąco), w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Od jakiegoś czasu te ‘pociechy duchowe’ (tak ja je odbieram) są dużo rzadsze. Moim zdaniem dlatego, że teraz, gdy Maryja pomogła mi wzrosnąć, pokazała kierunek w jakim mam iść, muszę się sama trochę wykazać, pokazać moją miłość i wierność Jezusowi mimo braku nadprzyrodzonych pociech, a także w czasie cierpienia. Były one jak gdyby ‘na zachętę’ :) Mimo to odczuwam pokój w sercu i jestem szczęśliwa w Bogu, choć bywają chwile cierpienia, a życie nie jest łatwe.

Wracając do orędzi Ostrzeżenie, ufam, że pochodzą od Boga. Bo dzięki nim się nawróciłam i cały czas się nawracam, owoce są wielkie w moim przypadku (porównując moje życie przed- i teraz. Oczywiście nie uważam że jestem święta, dostrzegam coraz więcej moich uchybień w miłości, których wcześniej nie widziałam). W przypadku mojego męża także są duże owoce. Dodam, że ja staram się być ” jak dziecko” – nie badam nadmiernie (jak na mnie) orędzi rozumem, tylko patrzę na owoce, jakich między innymi na tym blogu jest pełno (świadectwa). Bo cóż znaczy MÓJ rozum, który Szatan może łatwo wykorzystać. Zamiast tego modlę się kilka razy dziennie do Ducha Św, i ufam bezgranicznie mojej Ukochanej Matce, która nie da mi zginąć (być zwiedzioną przez Złego). Bo KTÓŻ JAK BÓG! Mój mąż natomiast prócz tego wszystkiego analizuje także orędzia rozumowo, czy są zgodne z Pismem Św. (w sumie to razem na ten temat rozmawiamy ale On jest dużo bardziej dociekliwy) i bywały chwile kiedy miał zamęt w głowie co do tych orędzi ale zawsze wracał a ostatnimi dniami coraz zacieklejsza krytyka orędzi utwierdziła go że orędzia pochodzą od Boga.

Dzięki blogowi dzieckanmp codziennie mam możliwość ‘przebywania’ w gronie osób prawdziwie wierzących, większość rozmów tu prowadzonych działa na mnie budująco (cieszę się że Admin jest zdania, żeby zbywać milczeniem opinie osób o odmiennym zdaniu co do orędzi. Przypomniały mi się słowa Jezusa o nadstawieniu drugiego policzka, chociaż to bardzo trudna rzecz). Codziennie czytam zamieszczane przez Admina ciekawe artykuły. Bóg zapłać Adminowi za jego ciężką pracę dla Boga oraz tym Forumowiczom, którzy swoimi słowami pisanymi tutaj dają świadectwo swej żywej wiary! Istnienie tego bloga jest dla mnie tym bardziej ważne gdyż wraz z mężem jesteśmy ‘samotną wyspą’ :( Bogu codziennie również dziękuję za to że mamy siebie, że możemy razem wzrastać w Panu! Mam nadzieję że po Ostrzeżeniu wszystko się zmieni, jakże będę szczęśliwa widząc ludzi (szczególnie swoich bliskich) którzy żyją dla Boga! Oraz wszystkich wierzących którzy teraz są podzieleni zjednoczonych w Imię Chrystusa Króla!

Ps. Przepraszam za ewentualne błędy, śpieszyłam się.

Nadesłała :  Ans

Wczoraj byłam na innym blogu,gdzie spotkają się ludzie, którym orędzia spędzają sen z powiek i tak się zastanawiałam dlaczego, jedni mogą tak wiele dobrego o nich powiedzieć, inni zaciekle walczą z nimi, znikomy procent się nie angażuje i wyrobiłam sobie pewną teorię, którą powyższe świadectwo potwierdza, bo bardzo podobne etapy przechodziłam sama. Najpierw wielka ciekawość i zdumienie, trochę nawet sensacja, ale zaraz po nich zaduma i ‘chwila prawdy’ kim naprawdę jestem! Zawsze byłam osobą wierzącą, choć przez okres ok. 10 lat nie chodziłam nawet do kościoła, nie mówiąc już o modlitwie, ale myślałam sobie, jestem nienajgorsza, przecież wierzę i nagle przesłania z Irlandii, uświadamiają mnie jak jestem od Boga oddalona, jakie są moje wady i grzechy zaniedbania, jak grom z jasnego nieba wszystko się obnażyło. Płakałam przez kilka tygodni nad swoją biedotą. Któryś raz czytam, że ktoś też takie obnażenie siebie samego doświadczył i myślę że ci, którzy tak zaciekle z nimi walczą, też tego doświadczyli, ale prawdy o sobie nie przyjęli. Tak myślę. Od jakiegoś czasu czytam Ewangelię Jezusa i jakże często takie odrzucenie słowa Bożego miało wtedy miejsce, faryzeusze i uczeni w piśmie chodzili za Jezusem i jakże łatwo przychodziło im bluźniercom, nazywać Jezusa bluźniercą. Oni tez nie chcieli przyjąć słowa Bożego. Ewangelia Jezusa jest nacechowana prześladowaniem. Może w tym tkwi istota konfliktu? nie przyjęciem prawdy o sobie?

Napisała : Margaretka

 

Komentarze 73 to “Świadectwo Ans – jak orędzia Ostrzeżenie przynosza piękne owoce”

  1. Nie chcę nikogo zmuszać do tego, czego sam nie odczuwa i nie pragnie, chociaż miałam dla parafii specjalne przesłania, którymi chciałam pobudzić wiarę każdego wierzącego. Jedynie pewna całkiem mała liczba osób przyjęła czwartkowe przesłania. Początkowo było ich sporo, lecz później orędzia jakby im spowszedniały. I teraz w ostatnim czasie niektórzy zapytują o przesłanie z ciekawości, a nie z wiary i pobożności wobec mego Syna i Mnie.

  2. BOGDAN said

    Patriarcha w świątyni antychrysta. Jedność w lucyferze.
    ———————————————————————–
    30 maja 2012 r. Astana (Kazachstan)
    W IV Zjeździe Zwierzchników Religijnych Świata w Kazachstanie wziął udział sergiański patriarcha Cyryl Gundiajew, oraz patriarcha Jerozolimy Teofil. Występując na ekumenicznym forum Cyryl podkreślił konieczność zachowania wspólnego dążenia wszystkich tradycyjnych religii do tworzenia wspólnego dobra i pokoju na świecie. [Nie ma tam mowy o Bogu w Trójcy Świętej; o jedynej Prawdzie, Drodze i Życiu Wiecznym – Jezusie Chrystusie; o potrzebie Chrztu jako jedynej możliwości wejścia na drogę Zbawienia; o karze ognia piekielnego i wiecznym potępieniu dla tych, którzy pogardzą ofiarą i miłosierdziem Jezusa Chrystusa, … – admin.]
    Zjazd odbył się w Pałacu “Pokoju i Pojednania”, który został zbudowany na kształt masońskiej piramidy, gdzie w sali konferencyjnej o nazwie „kolebka” (kolebka Antychrysta – admin.) spotkali się przedstawiciele religii aż 40 państw świata. W samej piramidzie istnieją pomieszczenia modlitewne w których mogą razem modlić się delegaci różnych religii. Podczas przemówień muzułmanów, żydów, buddystów jak i samego pseudo patriarchy Cyryla, ani razu nie wspomniano imienia Jezusa Chrystusa. Powszechnie przyjęto tam używać określenia „Najwyższy”.
    Podczas Zjazdu powołano „RADĘ 14-stu” największych religijnych liderów,w skład których wszedł i sam Gundiajew. Pozostali członkowie Rady to: aszkenazyjski rabin Izraela Jona Metzger, były gubernator Gubernatora Państwa Watykańskiego kardynał Giovanni Lajolo, główny mufti i przewodniczący Duchowego Zarządu Muzułmanów Kazachstanu Absattar Derbisali, oraz przedstawiciele buddyzmu, shintoizmu, zaratusztrianizmu itd.
    Tekst wypowiedzi zwierzchnika Moskiewskiego Patriarchatu patriarchy Cyryla został przetłumaczony i wstawiony na oficjalnej stronie informacyjnej Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawiesławnego. Chcących przeczytać ten ani razu nie wspominający o Chrystusie tekst odsyłam do poniższego linku: (Patriarcha Cyryl na kongresie w Astanie).
    Warto by przypomnieć, że w 2008 roku podczas podobnego kongresu największych religii świata w Moskwie w imieniu prawosławnych z Polski uczestniczył arcybiskup Abel Popławski (rotariański biskup-mason).
    Jedno jest pewne, biskupi-odstępcy szykują grunt na których przyjdzie ich „najwyższy” – Antychryst…
    ——————————
    Jak przypomniał Nursułtan Nazarbajew, na pierwszym zjeździe dziewięć lat temu, było 19 delegacji z 17 państw.
    – „Obiecałem wtedy, że zbudujemy specjalny pałac na cele zjazdów, skąd po modlitwach wszyscy będą wychodzić napełnieni ciepłymi i przyjaznymi uczuciami wobec siebie” – powiedział Nursułtan Nazarbajew.
    W piramidzie są pomieszczenia nie tylko dla muzułmańskiej modlitwy salat, ale i dla praktyk religijnych innych religii, jednak [tym razem] nie zaplanowano żadnych wspólnych modlitw ani przed, ani po oficjalnych spotkaniach zjazdu, ani nawet nie doszło do jednoczesnych nabożeństw różnych religii, przynajmniej z udziałem prawosławnych.
    – „Sądzę, że jest to unikalna świątynia, w której gromadzimy się za jednym stołem i rozmawiamy o tym, że wszyscy mamy jednego stwórcę”, – Nazarbajew kontynuował swoje teologiczne wykręty.
    – „Teza o różnicach nie do pogodzenia między religiami – to tylko fantom”, – powiedział on na koniec swojego wykładu.
    Trudno nie zauważyć, że muzułmanie (na przykład, Sekretarz Generalny Światowej Ligi Islamskiej, szejk Abdalla ben Musin at Turki) bez skrępowania wymieniają w swoich wystąpieniach imię Allacha, bynajmniej nie zamieniając jego imienia „międzyreligijnym” słowem „Istota Najwyższa”. Natomiast w wykładach liderów chrześcijańskich, niezależnie czy jest to patriarcha Cyryl, czy gubernator państwa Watykańskiego, kardynał Giovanni Lajolo, niezwykle ciężko jest usłyszeć imię Chrystusa.
    – „Bóg jest naszym pokojem i źródłem pokoju w naszych sercach i na ziemi”, – politycznie poprawnie mówił kardynał Lajolo.
    Na poprzednim zjeździe, który odbył się w lipcu 2009 roku, Nursułtan Nazarbajew zaproponował utworzenie Rady Liderów Religijnych do rozwoju dialogu i współpracy z innymi forami i organizacjami międzynarodowymi. Do tej pory te funkcje wypełniał sekretariat zjazdu, natomiast organizacja współpracowała z konferencją międzyreligijnego dialogu w Doha (Katar), Mekkańską międzynarodową konferencją muzułmańską, Madryckim forum międzynarodowym.
    Ponadto do innych funkcji nowej rady należy „globalny monitoring zachowywania praw człowieka i wolności wiernych”, – poinformował Nursułtan Nazarbajew.
    Prezydent Kazachstanu mówił o szykanach wierzących, jako jednym z problemów współczesnego świata, nawiązując do incydentów publicznego spalenia „świętych ksiąg”, w tym koranu, oraz do podpaleń meczetów, które niedawno miały miejsce. Prezydent przypomniał, jakie jest obecnie właściwe znaczenie świata muzułmańskiego: „Jakiekolwiek próby hamowania rozwoju tego świata są krótkowzroczne, a nawet niebezpieczne”. Jeśli przypomni się o religijnej dyskryminacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie, staje się jasne, że problem prześladowań za wiarę jest naturalnym tematem zjazdu.
    (…)
    Obecnie obiekty kultu szintoistów, buddystów sąsiadują w Astanie z meczetami, prawosławnymi cerkwiami i synagogami.http://wiadomosci.monasterujkowice.pl/?p=11569

  3. bozena 2 said

    Kochaj Mnie teraz…

    Znam twoją nędzę, twoje zmagania, twoją słabość i choroby,
    twoje przygnębienia, i mimo to mówię ci: Daj mi twoje serce,
    kochaj Mnie będąc takim, jaki teraz jesteś!
    Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się aniołem,
    by powierzyć się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochać.
    Nawet jeśli często popadasz w grzechy, nawet jeśli jesteś
    zbyt leniwy, aby coś w sobie zmienić – kochaj Mnie!

    Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz,
    w zapale czy też w oschłości, w wierności czy w niewierności.

    Kochaj Mnie teraz. Pragnę miłości twego biednego serca.
    Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się doskonały,
    by Mnie pokochać, to nigdy nie będziesz Mnie kochać.
    Czyż Ja nie mogę przemienić każdego ziarenka piasku w
    jaśniejącego czystością anioła, pełnego szlachetności
    i miłości? Czyż nie mógłbym jednym aktem powołać z
    nicości tysięcy świętych? Czyż nie jestem wszechmocny?
    A jeśli pragnę wybrać raczej twoją biedną miłość?

    Moje dziecko, pozwól, bym cię kochał. Chcę twego serca.
    Pragnę cię ukształtować, ale na razie, czekając na to,
    kocham cię takiego, jaki jesteś i pragnę, byś teraz Mnie kochał.
    Pragnę ujrzeć, jak z dna twojej nędzy wypływa miłość.
    Kocham w tobie wszystko, aż po twoją słabość i pragnę,
    aby z twojego ubóstwa wznosił się stale ten okrzyk:
    Panie, kocham Cię! Dla Mnie liczy się śpiew twego serca.
    Czy potrzebuję twojej wiedzy lub zdolności?
    To nie cnót i zasług chcę od ciebie;
    gdybym cię nimi obdarzył, jesteś tak słaby,
    że zaraz popadłbyś w pychę.

    Mogłem przeznaczyć cię do wielkich rzeczy, ale nie –
    ty będziesz sługą nieużytecznym. Zabiorę nawet tę odrobinę,
    którą posiadasz – bo stworzyłem cię do miłości.
    Miłość sprawi, że wszystko inne będzie ci przydane,
    bez twojej troski. Staraj się tylko, aby chwilę obecną
    wypełnić miłością. Dziś stoję u drzwi twego serca
    i pukam jak żebrak – Ja, Pan panów. Pukam i czekam;
    pospiesz, by Mi otworzyć. Nie mów wciąż o swojej nędzy.
    Tym, co rani Moje Serce, jest twój brak ufności.

    Chcę, abyś myślał o Mnie w każdej godzinie dnia i nocy;
    pragnę, abyś czynił nawet najmniejsze rzeczy z miłością.
    Kiedy trzeba ci będzie cierpieć, dam ci siłę, ale pamiętaj:
    Kochaj Mnie teraz. Nie czekaj na to, aż staniesz się święty,
    by oddać się miłości – bo inaczej nigdy nie będziesz
    Mnie kochać.

    • Bozena said

      Bozenko, dziekuje Ci za ta modlitwe (jest w sam raz dla mnie na dzisiaj) bo ostatnimi dniami uswiadamiam sobie jak jestem leniwa i sie do niczego nie nadaje.

  4. bozena 2 said

    Kochani ja orędzia bardzo poważnie biorę sobie do serca, w tamtym tygodniu w środę pościłam w intencji męża, a jutro wybieram inną osobę tj. alkoholika i opętanego ( sam doszedł do takiego wniosku)Nie toleruje rzeczy świętych, m.in.jak mówił parzy go zwykła, kościelna ulotka czy będąc w kościele( jak przypadkiem był, bo tak w ogóle nie chodzi) robi mu źle, że musi wyjść.Kolejny tydzień to następny „ancymon” . Nadmieniam, że nie opuszcza mnie łaska wytrwałości, siły i przekonania, że tak jest dobrze, że tak mam zrobić.

    • margaretka said

      Wytrwałość Bóg wynagradza! ja modlę się tez za męża, mojego niedowiarka i widzę działanie łaski Bożej. Mamy przyjaciół, którym wiedzie się lepiej, kombinują. Ostatnio chcieli nam jedni pomóc, ale że nie było to do końca legalne, nie wykazałam swej zgody. Byłam pewna że mój mąż wbrew mojemu zdaniu się nakłoni, ale on ciągle mnie męczył bym ja się zgodziła. Modliłam się bym wytrwała w uporze i stała się rzecz niewiarygodna, mój mąż powiedział mi, że nie wie o co chodzi, ale on chciał już się zgodzić, a jednak nie może bo COŚ mu nie pozwala i on nic z tego nie rozumie. To COŚ jest tak silne że musiał się poddać[jego słowa] Naszą modlitwą Bóg się posługuje, by się do Niego przybliżyć, a nie oddalić

    • lucek said

      Pamietajmy o modlitwie w intencji osob proszac o laske wiary dla nich , ofiarujmy rowniez Msze Sw. i Komunie Swieta przyjmujmy w tej intencji . Pamietajmy ze my nie mozemy nikogo nawrocic.. )))
      Odmienic ludzkie nawet najtrwardsze serce moze TYLKO BOG…)))
      Dla Niego nie ma nic nie mozliwego …)))
      Kroluj nam Chryste!!!

  5. Life said

    Na innych blogach zauwazylem jak wsciekle niektorzy ksiedzy przeciwko MBM sie odzywaja,. Padajy takie slowa jako satanistyczne orzedzia atp. Jak Pan Jezus mowil: to co od Boga pochodzi poznacie wedlug owocow. Co mie dotyczy przywiodly mie ku wielkiej wiarze z ktorej wyszlem tyle lat temu. Teraz jest mi przez 30-ci lat a nikdy niebylem tak bardzo zapalony w modlitwy, koronke Boza itp… TAk naprawde jeszcze musze zrobic jeden wielki krok: Isc po 7 latach do spowiedzi zeby ujednac sie z Panem Naszym. Ta spowiedz bedzie dluga , to raczcej chce po takim dlugim czasie zkorzystac z prywatnej spowiedzi u ksiedza i wiecej porozmawiac…. I przyjac zaraz potem na mszy Pana Nasego Jezusa w Eucharystii. Gdyby nie ty oredzia byl bym wciaz zimnej wiary a do spowiedzi bym szedl kto wie kiedy…. Czy szaatn swymi oredziami by zwracal ludzi ku spowiedzi i ku naprawie zycia??? Chyba oszalac by musial gdyby ludzi od siebie do Boga posylal. OD zaczatku czuje ze oredzia nie sa od szatana a jest mi luto ze stalo sie to pred czym Pan Jezus v oredziach mowil: „27.05.2012, 18:00 – Szatan będzie was przekonywać, że Moje orędzia pochodzą od niego.” Sami ksiedzowie wsrod kosciola Katolickiego walcza ze soba z powodu oredzi. Ze wyvoluja strachu itp… Co niewywoluje strachu? Czy Pan Bog nikdy niebedzie ludziom mowil co bedzie kiedy sie nienawroca? Nie! To tylko szatan by mowil: „robcie sobie co chcecie, macie wolna wole i nic sie wam nie stanie. Jestem z wami…” Tak oto to by mowil szatan. Ten ZLY , ktory nienawidzi ludi, bo pochodza od Boga Przedwiecznego. Pan Bog musi zatem ludziom powiedziec co czeka ich poki nienawroca. O BOZE NASZ PANIE DZIEKUJEMY ZA TO. Modle sie za ksiezy, ktorzy we swej mysli i pysze jak sa doskonali i uczeni odsadzaja Twe oredzia.

    • serce333 said

      Wspaniałe są Wasze świadectwa i umacniające mnie w radości i przekonaniu że to Boże Orędzia i słowa. Tak wspaniale, módlmy się szczególnie w każdym wolnym czasie koronką do Bożego Miłosierdzia lub tą Modlitwą zawierzenia się Jezusowi Miłosiernemu http://www.drogowskazydonieba.pl

      Ta Modlitwa czyni wiele cudów. Między innymi tafiła do więźniów, gdzie po otrzymaniu jej, nawróciło się kilku naszych pogubionych Braci.
      Z Bogiem.

    • AnnaMariaM said

      Kochany bracie bardzo cię namawiam na to abyś jak najszybciej jednak poszedł do tej spowiedzi. Nie zwlekaj ani dnia. Polecam kupić, jeśli nie masz, taką niedużą książeczkę ,,10 przykazań Bożych,, i w niej są pytania przygotowujące do spowiedzi z całego życia. Napisz je sobie na kartce/kartkach 😉 i pójdz do Kościoła który wydaje Ci się najbliższy sercu. Jak już w nim będziesz i namierzysz spowiednika w konfesjonale, uklęknij i pomódl się do Ducha Świętego aby pomógł temu spowiednikowi Cię wyspowiadać. Ostatnio się nie pomodliłam przed spowiedzią i trafiłam na księdza który:
      a) nie dosłyszał co ja mówię
      b) mówił tak niewyraźnie że ja nie słyszałam co on mówi
      c) mówił prawie że od rzeczy, tzn. nie na temat moich grzechów
      d) jako pokutę zadał ,,dzisiejszą mszę,, na którą i tak bym poszła!

      Zresztą Pan Jezus mówił św. Faustynie że należy się modlić o spowiednika do któtego idziemy się wyspowiadać.

      Osobiście bardzo polecam Ci poprosić z całego serca św. Ojca Pio aby Cię wyspowiadał, tzn, poprzez spowiednika oczywiście. Ojciec Pio był w spowiadaniu genialny.
      pozdrawiam serdecznie

      • AnnaMariaM said

        zapomnialam dodać że ten starutki ojczulek który mnie spowiadał, nie powiedział na pewno modlitwy rozgrzeszającej, zamiast tego powiedział tylko kilka słów, a potem sławetne ,,Szczęść Boże!,, na koniec, i nie było stuły do pocałowania, a ja sie zastanawiałam cała msze czy dostalam rozgrzeszenie czy tez nie. Także na pewno warto się modlić za swojego spowiednika przed spowiedzią.

        • hjk said

          Liczy się intencja spowiednika (a jeszcze bardziej u spowiadającego się) i w tych okolicznościach „Szczęśc Boże” musi wystarczyć 🙂

        • Radosław said

          Miałem ten sam problem, wyznałem grzechy, ksiądz bez nauki zadał pokutę i zakończył spowiedź „Szczęść Boże”. Potem się zastanawiałem, czy dostałem rozgrzeszenie czy też nie, bo ksiądz nie wypowiedział słów rozgrzeszenia. Trzy dni poźniej rozmawiałem telefonicznie ze znajomym księdzem. Powiedział, że tamten ksiądz mógł użyć krótkiej formuły rozgrzeszenia (choć ja nic nie słyszałem) i że liczy się intencja spowiadającego. Na pytanie czy mogę spokojnie przystępować do Komunii, powiedział, że tak. Ale do tego księdza do spowiedzi już więcej nie pójdę.

  6. Passiflora said

    @Ans.
    Podziękuj Panu, za męża 🙂
    Większość ludzi tutaj jest w pojedynkę „samotnymi wyspami”
    Rzadko się zdarza zgodne religijne małżeństwo.
    W większości przypadków żona się nawraca i sili się by mąż też się zmienił. W gorszych przypadkach, żona myśli że Zbawi się bez męża. A przecież są jednym ciałem….

    • margaretka said

      Naprawdę uważasz że zbawienie zdobywa się w parach? zdumiona jestem i przekonana, że jednak jest to indywidualna sprawa

      • Passiflora said

        Tak:) Nie można uświęcać samego siebie jeżeli jest się w małżeństwie. W końcu na ślubie dwoje ludzi staje się jednością, to jak może jedna ręka iść do nieba, a druga do piekła?

        Nie myślmy, że jesteśmy pobożni, a nasz małżonek nie dotrzymuje nam kroku, chcemy żeby się nawrócił, ale biadolimy co z nim będzie. Skoro uświęcamy się sami, to mamy tak walczyć, tak się spalić, położyć w ofierze swoje życie za małżonka, mamy tak się uświęcić by swoim uświęceniem uświęcić małżonka. Żyć z myślą, że bez niego się nie zbawię. W dniu ślubu obydwoje byliśmy zbawieni, co się stało od tamtej pory, że się rozdzieliliśmy? jedno za drugie bierze odpowiedzialność. Nie można zostawić w tyle, tylko za przeproszeniem wlec za sobą tego małżonka:)

        Są przypadki, gdzie nie da się już nic zrobić, to nie znaczy, że wierzący nie dostąpi zbawienia, bo małżonek poszedł do piekła. Każdą sytuację Pan osądza według Siebie oczywiście 🙂

        • bozena 2 said

          Niemożliwe jest , by małżonek pobożnej i ofiarnej żony poszedł do piekła, nigdy w to nie uwierzę.Jak już nie słyszymy i nie widzimy, co się rozgrywa miedzy Bogiem a naszym bliskim , to właśnie tam już poza naszymi zmysłami może dostąpić zbawienia.

        • margaretka said

          cieszy mnie to co napisałaś

        • bozena 2 said

          Nie wiem, czy ja to napisalam, czy Duch Świety przeze mnie do Ciebie powiedzial, raczej to drugie.

        • bozena 2 said

          Jeszcze dodam czytaj lub oglądaj świadectwo , ten wątek: http://voxdomini.com.pl/sw/gloria_polo.htm a to fragment: „Moja matka modliła się przez 38 lat za mojego ojca, który prowadził zepsute i cudzołożne życie, także z winy dziadka, który zabrał go jako 12-latka ze sobą do domu uciech, aby „zrobić z niego mężczyznę”. A wiecie, jak modliła się zawsze moja matka przed Najświętszym Sakramentem? Mówiła: „Panie, Boże mój, wiem i ufam, że nie pozwolisz umrzeć Swojej służebnicy, zanim nie ujrzę nawrócenia mojego małżonka. Proszę Cię nie tylko za moim mężem, a błagam Cię również, abyś wspierał wszystkie te biedne kobiety, które znajdują się w tej samej nieszczęśliwej sytuacji, co ja…..Mój ojciec nawrócił się osiem lat przed śmiercią. Z głęboką skruchą prosił Boga o przebaczenie, a miłosierny Bóg odpuścił mu. Mój ojciec jednakże nie odpokutował swoich czasowych kar za grzechy. Wprawdzie żałował, wyspowiadał się i otrzymał rozgrzeszenie, ale nie miał okazji odbyć pokuty. Dlatego znajdował się w czyśćcu, aż po szyję w tym cuchnącym bagnie, które już wcześniej opisałam.”

        • Passiflora said

          Też mam taką nadzieję 🙂 To nie moje słowa, tylko księdza:)
          Napewno żaden różaniec nie idzie na marne. Uświęcenie żony nie idzie na marne, tylko musi tak się uświęcić by nie zabrakło i dla męża, skoro on błądzi

        • hjk said

          @”W dniu ślubu obydwoje byliśmy zbawieni, co się stało od tamtej pory, że się rozdzieliliśmy? jedno za drugie bierze odpowiedzialność. Nie można zostawić w tyle, tylko za przeproszeniem wlec za sobą tego małżonka:)”

          Widziśz, problem polega na tym, ze nie przeczytałeś wcześniejszych orędzi o wolnej woli – jej nawet Bóg nie moze przekroczyć, bo zaprzeczyłby Samemu Sobie, jako że On sam nam ją dał.

          Dlatego trochę przesadzasz z tym dniem ślubu i jednością małzeństwa. Bł. JP2 mówił, ze np. wolność jest nam dana, ale i ZADANA. Podobnie z tym małżeństwem – wchodząc w ten sakrament wchodzimy na pewną drogę, ale czy na niej wytrwamy i czy się jakos nie cofniemy, to nie wiadomo. I czy – najważniejsze – dojdziemy wspólnie do celu…

          Małżeństwo nie będzie „wieksze” czy „silniejsze” od Samego P.Boga, który nam nie odbiera wolnej woli. Stajemy się „jednością ciała” – ale musimy też dążyć do tego, by jednoczyć się i duchowo, a to jak wspomniałem jest pewna droga. Czasami po sporej ilości lat małzeństwa odkrywa się, jak bardzo osoby się różnią i gdzie tak dokładnie się znajdują, jak bardzo łudzili się co do siebie i drugiej osoby, jak trudno jest zacząć budować na prawdzie – o sobie i drugiej osobie…

          I tu się nic nie musiało rozchodzić – po prostu trzeba się dopiero zacząć „schodzić” 🙂
          O ile nie zabraknie dobrej i wolnej woli…

          Podobnie z „odpowiedzialnoscią” za drugiego – najpierw jesteśmy odpowiedzialni za siebie – przede wszystkim, potem za dzieci – bo one sa niesamodzielne i wymagają opieki – a 2ga osoba w sumie jest już dorosła i „powinna” być jakos dojrzała… Ale jak z tym jest, to tez bywa różnie.

          Tak więc to nie są takie proste sprawy – choc czasamii rzeczywiscie są, bo jak mówi powiedzenie – „amor omnia vincit” 🙂

        • Passiflora said

          Ja nic nie przesadzam. Słowa od siebie nie powiedziałam 🙂 Przytoczyłam pouczenie kapłana w wolnym tłumaczeniu bliskiej mi osobie.

          Co do wolnej woli, oczywiście zgadzam się, Bóg nam ją ofiarował i mamy podejmować decyzję, dobre decyzje! i pewnie nie raz podejmniemy jeszcze złe. Ale jak już powołujesz się na orędzia, to w nich coraz częściej Pan Jezus wspomina, że najmilsze jemu jest pełne poddanie się jego woli.

          A co do odpowiedzialności się nie zgadzam, nie chcesz brac odpowiedzialności za małżonka to nie bierz ślubu. Jak bierzesz ślub to myslisz, że druga osoba „powinna” być dojrzała czy jesteś pewien, że jest dojrzała? Jak nie jesteś pewien to popełniasz błąd, no cóż, wolna wola. Zostaje wtedy uświęcić małżonka, wtedy i dzieci w wierze wychowacie. Na skupianiu się na samych dzieciach różnie się na tym wychodzi.

          Oczywiście upraszczam 🙂 Zdaje sobie sprawe, że to wszystko nie jest takie łatwe:) A jak ktoś ma zbudowane małżeństwo na chwiejnych fundamentach sprawę ma zapewne utrudnioną, by wszystko poskładać i dobić do końca. Ważne by się nie poddawać:)

        • szach said

          Passifloro@. Pięknie powiedziane. Mamy w małżeństwach wzajemnie się uświęcać. Miłość pragnie dobra dla współmałżonka. Jak więc można odpuścić sobie troskę o zbawienie męża/żony ? W najbardziej beznadziejnej sytuacji,pozostaje modlitwa w jego/jej intencji. Nigdy nie można się poddawać i spisywać kogokolwiek na straty.

        • hjk said

          Tak, mamy się uświęcać, tylko dlaczego czesto jest to przez męczeństwo jednej ze stron 🙂
          A czasem nawet obu 🙂

        • duszyczka said

          Polecam posłuchac kazania ks.P.Natanka z 26.06.2011 „Tajemnica malzenstwa” w którym wyraznie ksiadz mowi o odpowiedzialnosci duchowej za nasza druga połowe.

        • Midzia said

          każdy ma wolną wole , osobno mąż i osobno żona…żona nie bedzie sądzona za grzechy męża i odwrotnie …każdy odpowiada za siebie tylko i wyłącznie…

        • Radosław said

          Pytanie: W jaki sposób możemy stać się współwinni popełnionego grzechu? Co to są grzechy cudze?

          Odpowiedź: Kiedy w jakiś sposób przyczyniamy się do grzechów popełnianych przez innych, stajemy się współwinni popełnionego zła, czyli popełniamy tzw. grzechy cudze.

          Grzechów cudzych jest dziewięć:

          1/ do grzechu radzić;
          2/ grzech nakazywać;
          3/ na grzech drugich zezwalać;
          4/ innych do grzechu pobudzać;
          5/ grzech drugich pochwalać;
          6/ na grzech drugich milczeć;
          7/ grzechu nie karać;
          8/ do grzechu drugiemu pomagać;
          9/ grzechu innych bronić

          W małżeństwie szczególnie łatwo o grzechy cudze.

      • JakubIII said

        Tak to jest, żona odpowiada za zbawienie męża a mąż za zbawienie żony.

        • margaretka said

          Tak odpowiada, ale w pewnym zakresie, według zaniedbań wobec męża[i innych] będziemy pociągnięci do odpowiedzialności. Pozatym uważam że jedno ciało, to nie to samo, co jedna dusza, a o zbawienie duszy chodzi, nie ciała. Myślę nawet, że każdy kto ma wierzącego współmałżonka, został nim obdarzony przez Boga, jest to łaska za którą należy dziękować, ci którzy związali się z niewierzącymi, zostali obdarzeni pewnym krzyżem[jeżeli go przyjmą] i czasem wielki trud do znoszenia. Ja mam męża słabej wiary, ale czy odpowiadam za to? myślę, że najbardziej jego rodzice, bo całkowicie zaniedbali sprawy wiary. Z mężem rozmawiam na tematy o Bogu, ale najbardziej czuję się odpowiedzialna za dzieci, dlatego bardzo dbam by były wierzące i przestrzegały przekazań, nawet mój mąż o to dba ostatnio, co mnie cieszy:)

        • Passiflora said

          A nie jest tak, że większość par zawierając związek małżeński, nie brało pod uwagę zdania Pana Boga? 🙂 A nie jest tak, że większość małżeństw na starcie było słabej wiary i dopiero najczęściej później jedno z małżonków się nawraca? 🙂

          a może gdyby on już wtedy rozkochany był w Jezusie czy Maryi, nie wziąłby za żonę tej którą ma teraz…. A może ona, jakby rozkochana była w Jezusie, wyszłaby za mąż za tego co tak pieknie w kościele klęczał, a nie za tego który miał dobrą gadkę 🙂 ?
          Ks. Dominik Chmielewski mówi do młodych, jak chcesz mieć dobrego męża, rozkochaj się najpierw w Chrystusie. Czy byliśmy rozkochani w Chrystusie biorąc ślub? 🙂
          Ks. Piotr Pawlukiewicz w ost. kazaniu mówi: Nie ciesz się tak, że on cię kocha, pisze wiersze. To jeest piekne, ale zobacz, czy kocha Boga. Bo jak nie, to po ślubie obróci się o 180stopni….

          Nie jest tak, że wszystkie małżeństwa są zawierane według woli Bożej, myśle, że właśnie takich jest niewiele. Co nie zmienia, że na starcie wszystkie dostają Boże błogosławieństwo:)

        • szach said

          Tego najważniejszego kryterium ,czyli wiary ,wielu nie bierze pod uwagę ,nim powie TAK przed ołtarzem. Potem ,kiedy mija zauroczenie , zwalają na Boga ,że dał taki krzyż. A to sami sobie wzięli,może nawet wbrew Bożej Woli.

        • margaretka said

          Już kiedy byłam nastolatką, modliłam się do Boga by sam mi wybrał męża, bym nie popełniła błędu. Kiedy poznałam mojego męża, pomyślałam; Boże dlaczego On, miałam przeczucie że z nim założę rodzinę. Jednak oprócz wielkiej miłości czułam też przepaść jaka w tej kwestii nas różni, ja choć nie bardzo wtedy praktykująca, jednak zdeklarowana wierząca, on anty. Dlatego nigdy nie nalegałam na ślub kościelny, bałam się że z powodu jego ignorancji w wierze, nie uda się. Orędzia, które niecały rok temu uświadomiły mi, że muszę podjąć decyzję, albo razem po Bożemu, albo osobno. Modliłam się w tej intencji i choć moje małżeństwo w tym czasie było słabe, podjęliśmy decyzję o ślubie. Nawet w dzień ślubu modliłam się o przeszkodę jeżeli ta decyzja się Bogu nie podoba.Pochodzę z rodziny radykalnej pod tym względem, dlatego rozumiem Twoje zdanie, sama jednak myślę, że czasem Bóg stawia na swojej drodze przeciwieństwa, by posługując się jednym człowiekiem przyprowadzić do Siebie innego

        • hjk said

          Margarit(k)a, dzięki za głos rozsądku 🙂

        • Biznes Info said

          Są dwoje jednym ciałem, które jest albo uświęcane albo tonie w grzechach.

          Czasami tak się zastanawiam czy małżeństwo nie jest tylko częścią jakiegoś innego ciała w którego skład wchodzą rodzice teście szwagry ciocię itd. Ta dalsza część rodziny przecież wpływa na uświęcenie bądź nie małżeństwa.

          Niedawno dowiedziałem się że mam dziadek należy do tzw żołnierzy wyklętych. Jednak jego małżeństwo było maltretowane po wojnie przez uwczesne władze. Do tego stopnia że babcia kilka krotnie poroniała w wyniku pobić. W takiej atmosferze nieświadomości, strachu i milczenia dorastał mój ojciec. To pokolenie uczone było aby się nie wychylać i to nam przekazali w spadku.

          Teraz mamy (ja z żoną) poważne kłopoty aby porozumieć się z rodzicami i teściami. Obydwie strony (my i teście) wymagają długich rozmów, aby się zrozumieć, gdyż żyli w innych czasach i inne mieli problemy. Dodatkowo także dzieci, którym życie daje zupełnie inne wyzwania niż nam kiedyś, także wymagają czasu. Praca też wymaga czasu, gdyż nikt nikomu za nic nie płaci (ona de facto najwięcej go zabiera). Małżeństwo także. A nawet Bóg żebrze, aby Mu dać trochę czasu.

          I tak sobie myślę: dobrze że Bóg użył określenia właśnie do małżeństw:
          Ks. Rodzaju 2:23: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.” Proszę o modlitwę za siebie. Jak tylko znajdę trochę czasu pomodlę się za Was.

        • serce333 said

          Tak. Należy koniecznie modlić się za najbliższych szczególnie.

          Wykorzystujmy luki czasowe na proste nawet modlitwy jak Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Pod Twoją obronę.

          Luki: stanie w kolejce, dojazd do pracy, czekamie na kogoś, dochodzenie do auta na parking. Przeplatajmy dzień Modlitwami i podziękowaniami za każdy drobiazg zanurzajmy w Najświętszej Krwii Jezusa najbliższych i swoje Modlitwy.
          Szczęść Boże.

        • bozena 2 said

          Bardzo się z Tobą zgodzę , codziennie idąc do pracy odmawiam Anioł Pański i Koronkę, skąd taki pomysł, po prostu kiedyś przyszło mi na myśl i podjęłam się realizacji tego natchnienia.

    • AnnaMariaM said

      Bibila mówi że wierni powinni wiązać się węzłem małżeńskim z innym wiernym. Żeby nie było małżeństw mieszanych. No ale…pokochać kogoś, i wzgardzić tą miłością ,,bo on/ona nie wierzy,, też myślę że nie jest dobrym uczynkiem.
      Ostatnio sporo czytam, bo jestem cały czas spragniona wiedzy na temat wiary. I wielokrotnie w różnych źródłach natrafiłam na słowa Pana Jezusa ,,zbawcie się a ja zbawię tych których kochacie. 🙂 myślę że to bardzo pocieszające, a już dla mnie napewno 😉

      • AnnaMariaM said

        tfu, co ja napisałam. Nie ,,zbawcie się,, bo sami zbawić się nie możemy, tylko ,,proście abym was zbawił a ja zbawię tych których kochacie,, w każdym razie sens wypowiedzi jest jasny.

        • hjk said

          Tak, bo ‚Bóg jest miłością” i „ubi caritas et amor, deus ibi est”…

        • hjk said

          tylko zeby ta miłość była i jej nie zabrakło – dlatego co najmniej jedna osoba musi wierzyć i nią (miłością od Boga) się napełniać, żeby ja móc rozlewać na 2giego…

  7. Fiołek (Stokrotka ) said

    Dziękuję za Twoją pracę i doceniam ją. Ładnie to ujęłaś ,że starasz się czytać sercem….
    „Słodki płomień ognia” (trudno to właściwie opisać słowami…) może zwalić z nóg i przychodzi w najmniej spodziewanym momencie,na „szczęście” nie trwa długo, gdyż nie można by normalnie funkcjonować i wykonywać obowiązków ; )
    Pociechy duchowe umacniają i dodają odwagi do walki na dalszej „osobistej drodze krzyżowej” i pracy nad sobą …..

  8. margaretka said

    Wczoraj byłam na innym blogu,gdzie spotkają się ludzie, którym orędzia spędzają sen z powiek i tak się zastanawiałam dlaczego, jedni mogą tak wiele dobrego o nich powiedzieć, inni zaciekle walczą z nimi, znikomy procent się nie angażuje i wyrobiłam sobie pewną teorię, którą powyższe świadectwo potwierdza, bo bardzo podobne etapy przechodziłam sama. Najpierw wielka ciekawość i zdumienie, trochę nawet sensacja, ale zaraz po nich zaduma i ‚chwila prawdy’ kim naprawdę jestem! Zawsze byłam osobą wierzącą, choć przez okres ok. 10 lat nie chodziłam nawet do kościoła, nie mówiąc już o modlitwie, ale myślałam sobie, jestem nienajgorsza, przecież wierzę i nagle przesłania z Irlandii, uświadamiają mnie jak jestem od Boga oddalona, jakie są moje wady i grzechy zaniedbania, jak grom z jasnego nieba wszystko się obnażyło. Płakałam przez kilka tygodni nad swoją biedotą. Któryś raz czytam, że ktoś też takie obnażenie siebie samego doświadczył i myslę że ci, którzy tak zaciekle z nimi walczą, też tego doświadczyli, ale prawdy o sobie nie przyjeli. Tak myślę. Od jakiegoś czasu czytam Ewangelię Jezusa i jakże często takie odrzucenie słowa Bożego miało wtedy miejsce, faryzeusze i uczeni w piśmie chodzili za Jezusem i jakże łatwo przychodziło im bluźniercom, nazywać Jezusa bluźniercą. Oni tez nie chcieli przyjąć słowa Bożego. Ewangelia Jezusa jest nacechowana prześladowaniem. Może w tym tkwi istota konfliktu? nie przyjęciem prawdy o sobie?

  9. AnnaMariaM said

    Dziękuję za piękne świadectwo, Bóg zapłać Ans.
    ps. to dla mnie bardzo pocieszające widzieć, że można stworzyć taką prawdziwie wierzącą rodzinę.

    • AGnieszka said

      Naprawdę piękne i budujące. Życzyłabym sobie, aby tworzyć z mężem taką samotną wyspę..

      • Agnieszka said

        Mam dokładnie takie same przemyślenia, to naprawdę wielki dar, że dwoje ludzi żyje w takim zrozumieniu i modlitwie.

  10. Dzieckonmp said

    zamieszki w Warszawie kibice się biją z Rosjanami. film wideo

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Starcia-kibicow-w-Warszawie-musiala-interweniowac-policja-Sa-ranni,wid,14567003,wiadomosc.html?ticaid=1e9e3&_ticrsn=3

    • Dzieckonmp said

      • Dzieckonmp said

        Doradca Putina udał się do Warszawy w związku z ekscesami

        http://wiadomosci.onet.pl/kraj/doradca-putina-udal-sie-do-warszawy-w-zwiazku-z-ek,1,5158695,wiadomosc.html

      • hjk said

        Dobrze, ze Rosjanie sobie mecz „odpuścili” najwyraźniej, po tym, co pokazali z Czechami i uznali, ze łatwo i lekko pokonają słabą Grecję, wiec „nie ma się o co bic” z Polakami i remis najwyraźniej ich zadowalał…
        Bo gdy obejrzałem, jak ‚roztrzaskali’ Czechów, to po tym, co pokazali nasi z Grecją bałem się, ze nam co najmniej ze 3:0 dokopią…

        • Midzia said

          jestem kobietą i chyba lepiej znam sie na piłce niż , niektórzy faceci…porażka…wiadomo , ze Czesi to drużyna która po prostu ma farta albo nie…potrafili nawet pokonać Niemców a przegrać z najsłabszą drużyna, wiec to ,ze przegrali z ruskimi wcale mnie nie zdziwiło … pfffff wielkie mi halo. jak wiatr zawieje taki Czesi maja wynik. mamy jak najberdziej szanse wygrac z czechami !!!!! troche wiary patrioci!!!!!

        • Jarek said

          Jak to „odpuścili”? Gdyby tak było, by pod koniec spotkania by nie „oddychali rękawami”. Była taka sytuacja, że Rosjanie zdobyli rzut rożny, a trzech ich zawodników pochyla się i opiera ręce o kolana, bo nie mają siły pobiec w pole karne. Pod koniec drugiej połowy Arszawin grał w „chodzonego”. Myśmy chyba oglądali inny mecz.

        • Midzia said

          Brawo Jarek za to oglądałeś ten co ja 🙂 masz absolutną racje 🙂

        • cox said

          Dokładnie! w końcówce Arszawin w przerwach zginał się w pół i ledwo łapał oddech, inni zresztą tak samo, więc chyba nie ma tu mowy o odpuszczaniu meczu! Poza tym gol Kuby był po prostu cudowny!!! Co do meczu z Czechami, to myślę, że jeśli zagramy z takim sercem i zaangażowaniem jak z Rosją to wygramy. ,,Mózg” ich zespołu, czyli Rosicki o ile wiem nabawił się kontuzji i nie wiadomo, czy z nami zagra, a ich bramkarz nomen omen Czech w meczu z Grecją nie był w najwyższej formie. Wg. mnie mamy sporą szansę, by ich ograć.

    • Passiflora said

      Niestety dali się sprowokować i wszystko poszło po myśli Putina, oraz według planowanej idei powszechnych zamieszek…. Nie wiem czy wiecie, ale większość kiboli (w tym legioniści) nawoływała do zostania w domach i nie ulegania prowokacji, jednakże zawsze znajdą się tacy co chcą poprostu ruskom przyp ierniczyć.

      A oto organizator rosyjskiego marszu, który kojarzony jest z obozem Putina (Sorki za troche niecenzuralne i obleśne zdjęcie)

      • Passiflora said

        Przepraszam…. myslałam, że wklei się tylko link do obrazka (jak zawsze), a nie sam obrazek. Nie wiem dlaczego :/:/

      • Lech Stanisław said

        Dobro czyń a zła unikaj to jedna z podstawowych zasad moralności. Nagość sama w sobie nie jest złem, ale lubieżne jej eksponowanie jak najbardziej bo wynika z nieczystości i prowadzi do niej. Szczególnie odczuć to mogą te osoby które zaglądają na blog a mają czy miały problem z grzechem nieczystości i nie są do końca uwolnione. Szatan może bardzo łatwo to wykorzystać mnożąc tego typu obrazy jeśli się miało z nimi kontakt. W związku z tym proponuję usunąć to zdjęcie lub ocenzurować.

  11. Dzieckonmp said

    Czy pamiętacie czasy Jerzego Urbana za PRL???

    Jesli nie to pokaże Wam na czym one polegały na przykładzie dyskusji na blogu antybronkowym.

    Pisze komentarz jakiś ksiądz jak sam o sobie pisze , no ale oczywiście nie zgodnie z linia partii dlatego druga połowa wykasowana.

    Asinus germanus pisze:
    11 Czerwiec 2012 o 22:04

    Moje pytania do ks. Adama

    Czcigodny Księże Adamie. Jestem kapłanem katolickim, doktorem teologii, absolwentem jednego z rzymskich uniwersytetów. Kilka osób prosiło mnie o zapoznanie się z Księdza poglądami. Motywacja tychże osób podszyta była niepokojem, który rodzi się w nich po lekturze czy wysłuchiwaniu Księdza przesłań. W tejże perspektywie, bardzo przyjaźnie, chciałbym zadać Księdzu następujące pytania:

    [pytania przekazaliśmy mailowo – serdecznie pozdrawiamy ks. Wojciecha]
    Admini

    Pojawia się klakier Zenobiusz i przykłada księdzu słownie tak jak to Urban robił w stosunku do ks. Jerzego Popiełuszki

    zenobiusz pisze:
    11 Czerwiec 2012 o 22:49

    Przybliżmy sobie ,szczegóły internetowej aktywności naszego gościa.
    Asinus germanus @ na:
    http:[…Admin]

    Odpowiada Zenobiuszowi ten ksiądz

    asinus germanus pisze:
    12 Czerwiec 2012 o 18:55

    Do Zenobiusza – dziękuję za troskę o przedstawienie mojej sylwetki, ale w imię rzetelności, skoro poznał Pan moje imię i nazwisko (w dyskusji brałem udział nieanonimowo), to warto wskazać wiele innych linków, które można znaleźć przez wyszukiwarkę pod moim imieniem i nazwiskiem. Nie wiem czemu zresztą ma służyć wklejanie takich linków? Lustracji mojej osoby? Tropieniu? 🙂 Przyznam, że nieswojo się poczułem, tym bardziej, że zasadnicza część mojego wywodu, nie została tu opublikowana – po co zatem owo śledzenie? Pozdrawiam pięknie, ks. Wojciech

    Wkracza do akcji nerwowo Promyczek-Ewa

    wobroniewiary pisze:
    12 Czerwiec 2012 o 19:01

    My natychmiast link Zenobiusza usuwamy, prosimy o pozostanie… może pod innym nickiem? 🙂
    My też wiedzieliśmy z Kim mamy do czynienia, z którym Księdzem, i teraz Ksiądz rozumie, dlaczego wiele osób duchownych pisze tu anonimowo.
    Całość wpisu przesłaliśmy ks. Adamowi, bo w sumie pytania były do niego skierowane, a pozostawienie ich tutaj spowodowałoby akcję “my wiemy lepiej i za księdza odpowiemy” i nie mamy tu na myśli nas Adminów i nawet nie do końca ten blog lecz taki który szuka jak uziemić nas i ks Adama.
    Prosimy o kontakt na jutrzenka2012@gmail.com

    Razem coś zaradzimy
    Admini

    Tak zdołowali księdza , a jesli ktoś chce poczuć to na własnej skórze zachowanie za czasów PRL Urbana to zapraszam do wpisywania komentarzy na blogu walczącym z Bronkiem. Życzę miłych doświadczeń, i przyjęcia z entuzjazmem. Trzeba będzie koniecznie zacząć walczyć o wolność słowa nie tylko z PO ale i z najbardziej katolickimi osobami.

    • Radosław said

      Moje komentarze też tam nie przechodzą, a nie piszę nic obraźliwego.

    • atryda said

      Wystarczy, że wejdzie się tam z krytyką tego blogu (DKP), a jest się witanym z „chlebem i solą”.
      Jest tam tak wiele nie logiczności w krytyce przeciwników, że dla nich stosuje się jeden zestaw praw i zasad, a już swych przyjaciół tych samych kryteriów nie stosują, nie ma tam szerokiego stosowania szacunku względem innych i nie dopuszcza tam się myśli, że ludzie mogą mieć różny poziom duchowości, że mogą być na różnym poziomie jej rozwoju jak i to, że i inaczej mogą przeżywać swoją świętość, np. jedni pragną cierpienia aż po śmierć męczeńską, zaś inni będą w cichości swej modlić za zbawieniem swych bliskich, innych zaś będzie oburzać tak mała wrażliwość na lęk innych przed męką, a chcących wyprowadzić tysiące pod ostrze zadające męczeńską śmierć, by przez krew innych powstała tego legenda.
      Nie ma tam przestrzeni do szerokiej dyskusji jak i szacunku do bliźniego, bo jedynym argumentem w dyskusji jest atak na przeciwnika przez ośmieszenie go słowami typu Miecia, bronowanie czy durny.

      Zaś sens słowa dewocja polega na tym, że jeśli praktyki religijne nie prowadzą do naszej przemiany, nie powodują, że się stajemy wiernym sługą Chrystusa to jest dewocją.
      Klepanie formułek typu Jezus jest moim Panem, nic nie daje, jeśli w swych działaniach mamy na celu zadanie bólu swemu bliźniemu, nawet, jeśli jest on wrogiem.

    • Tadeusz said

      Obiektywnie nikt nikogo nie zdołował bo ksiądz Wojciech jest tam nadal. Upominam pana po bratersku bo zazdrość zaprowadzi pana na samo dno Jest bardzo bardzo nieszczęśliwy w swej zazdrości

    • hjk said

      @”z najbardziej katolickimi osobami.”

      No „było już tych katolików wielu”, a potem okazywało się kto oni są…
      Także nie tak hop siup z tymi katolikami – też trzeba nieco uważać…
      Bo np. mogą być „zadaniowani”… – czasy służb się nie skończyły i „monitorowanie fanatyków religijnych” to zapewne stały punkt ich pracy…

      A Zenobiusz ma taką manię „lustrowania” i „wklejania”, wystarczy poczytać jego blog 🙂

      • Annah. said

        No “było już tych katolików wielu”, a potem okazywało się kto oni są…

        Ostatnio tez o tym właśnie myślałam w kontekście pełnych pogardy ataków stamtąd, że chyba nie mogą pochodzić od osób które prawdziwie wierzą i być może stoją za tym osoby, które mają jakieś zadanie. Pamiętam małżeństwo społeczników z otoczenia Księdza Blachnickiego i odkryte po latach fakty inwigilacji wielkiego kapłana, a nawet podejrzenie zabójstwa.
        Przecież nie wejdą tutaj z treściami z onetu czy racjonalisty 🙂 choć powiem wam ze dziś w poszukiwaniu źródła pięknej modlitwy do Serca Pana Jezusa od Bożeny 2 natrafiłam nawet na onetach na istne perełkihttp://jezuswzyciuczlowieka.blog.onet.pl/1,AR3_2007-10_2007-10-01_2007-10-31,index.html
        Właściwie to jest jedyny punkt – baza z którego wciąż są przypuszczane ataki, innych stałych nie widzę. To jest na prawdę zastanawiające.

    • Tomasz said

      A wiecie dlaczego tam często są przypadki wpisów „adminów” w liczbie mnogiej (!!!)…
      Bo nie ma żadnych adminów tylko jest jedna adminka bloga zresztą dużo więcej nicków jest autorstwa tej osoby

      • Dzieckonmp said

        To co ja odkryłem to nie mogę uwierzyć.

        • Annah. said

          Wszystko ważne i niepokojące dla Ciebie i Twojej rodziny a także dla bloga, wszelkie odkrycia dokumentuj, nawet jeśli nie możesz się tym publicznie podzielić i przekazuj komuś zaufanemu, przyjacielowi.

        • Ktoś said

          Może Bóg da i się spotkamy 🙂 jak ja opowiem to dopiero nie uwierzysz, mój mąż też może duuuużo powiedzieć.

      • Lech Stanisław said

        Piszesz bo wiesz, czy piszesz bo podejrzewasz? Tomaszu jest też admin Kazimierz i nie jest on fikcyjną postacią ma swoje konto na youtube „kazek427” założone w 2010 roku więc na długo przed powstaniem bloga o którym piszesz poza tym jest administratorem strony http://ewangeliadlanas.wordpress.com/ a jego wpisy mają inny styl. Naprawdę uważasz że jedna osoba była by w stanie redagować oba blogi ?
        Bądźmy obiektywni.

Sorry, the comment form is closed at this time.