Slawek
1581

Za trzy miesiące będziesz o mnie pisał

Oddajemy słowo wyjątkowemu świadkowi, rosyjskiemu prawosławnemu pisarzowi Anatolijowi Bajukanskiemu, który ma tę zasługę, że zapoczątkował w Rosji i innych krajach byłego Związku Radzieckiego kult dla katolickiego świętego, znakomicie współpracując w realizowaniu jego rozległego planu ekumenicznego.
- Anatolij, czy zechcesz przedstawić się naszym czytelnikom?
- Jestem bardzo wdzięczny za to, że mogę przedstawić czytelnikom moją pracę, wykonywaną razem z moimi asystentami, którzy od dziewięciu lat z wielkim oddaniem pomagają mi dokumentować i rozpowszechniać świadectwa niezliczonych cudów, jakie dokonują się w Rosji za wstawiennictwem katolickiego świętego, Charbela Makhloufa.
Jestem dziennikarzem i zawodowym pisarzem, mieszkam w regionie Lipiecka i jestem autorem 32 książek opublikowanych w Rosji, a także w języku ukraińskim, białoruskim, polskim, arabskim i koreańskim. Ich łączny nakład to półtora miliona egzemplarzy. Jestem członkiem redakcji miesięcznika „Lekar”, rozpowszechnianym w Rosji i na Białorusi. Jestem sportowcem (byłem mistrzem w tenisie) i czynnie zajmuję się wychowaniem moich pięciu wnuków. Otrzymałem tytuł „Honoured Culture Worker of Russia” od rządu rosyjskiego oraz międzynarodową nagrodę George'a Sorosa. Jestem dosyć posunięty w latach i w życiu musiałem stawiać czoła wielu bolesnym próbom. Walczyłem w drugiej wojnie światowej i miałem szczęście ocaleć w jednym z najstraszniejszych jej wydarzeń, mianowicie oblężeniu Sankt Petersburga (wtedy Leningradu), przez wojska niemieckie, które trwało około dziewięciuset dni i podczas którego półtora miliona ludzi zmarło z głodu, trudów i na skutek bombardowań. Jestem ojcem trzech synów i, jak już powiedziałem, dziadkiem pięciu wnuków.

- Nie wszyscy znają świętego Charbela Makhloufa, pomimo, że jest jednym z największych cudotwórców, jacy kiedykolwiek istnieli. Także we Włoszech jest jeszcze mało znany. Jak Pan poznał i rozpowszechnił w Rosji dzieło libańskiego świętego?
- Jakieś dziesięć lat temu otrzymałem egzemplarz białoruskiego miesięcznika „The Explorer”, który publikował portret świętego Charbela. Artykuł mówił o tym, że święty pomaga osobom, które proszą o uzdrowienie z różnych chorób i przybliża ludzi do chrześcijaństwa. Tak więc w naszym przeglądzie „Lekar” opublikowaliśmy portret i ciekawą informację, nie przewidując tak rozległego rezonansu ze strony naszych czytelników. Oceniam ten fenomen jako pierwszy cud na drodze, która doprowadziła mnie do świętego Charbela. Redakcja została zalana niewiarygodną ilością listów, które opowiadały o uzyskanych uzdrowieniach po przyłożeniu jego portretu do chorych części ciała i wezwaniu jego pomocy. Czas mijał, a listów napływało wciąż więcej, wkrótce był nimi wypełniony cały worek.
Na prośbę naszych czytelników chcieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o św. Charbelu, rozpoczęliśmy więc korespondencję z klasztorem świętego Marona w Annaya w Libanie, gdzie żył i został pochowany święty cudotwórca. W ciągu dziewięciu lat opublikowałem w gazecie i moich książkach około 1600 świadectw uzdrowień z różnego rodzaju chorób, za wstawiennictwem świętego Charbela Makhloufa. To fakt, który naprawdę robi wielkie wrażenie: setki cudów, setki uzdrowień...! W moich archiwach obecnie przechowuję ponad osiemset listów z podziękowaniami dla świętego Charbela. Kiedy odwiedziliśmy Liban i klasztor w Annaya, zabraliśmy ze sobą około pięciuset listów i fotografii naszych czytelników, którym lekarze oświadczyli, że są nieuleczalnie chorzy. Za zgodą przełożonego klasztoru, ojca Wehbe, zostawiliśmy je na noc przy grobie Świętego i po powrocie do Rosji oddaliśmy listy i fotografie właścicielom. Okazało się, że kilku z nich już zostało uzdrowionych! Przy okazji tej pielgrzymki moja cześć dla świętego Charbela ogromnie wzrosła, ponieważ osobiście mogłem stwierdzić dobroczynną działalność tego cudotwórcy.
Na przykład miałem szczęście poznać Nouhadę Al-Chami, arabską kobietę, która został „zoperowana” przez świętego Marona i świętego Charbela. Matka dwanaściorga dzieci, kobieta sparaliżowana, bez nadziej na uzdrowienie, mogła się odżywiać jedynie za pomocą rurki. Jej sytuacja była tak rozpaczliwa, że zwróciła się do Pana prosząc o przywrócenie jej zdrowia lub zabranie z sobą. Obydwaj święci ukazali się jej we śnie i zoperowali ją, pozostawiając nici szwów i blizny na jej szyi. Kiedy ją spotkałem w klasztorze, widziałem te blizny. Otrzymaliśmy inne bezpośrednie świadectwa cudów, które opisuję w moich książkach. Jednakże nie mogę przemilczeć doświadczenia, jakie miałem pierwszej nocy spędzonej w klasztorze. Obudziłem się i w ciemności wyraźnie widziałem książkę, która kołysała się w powietrzu w odległości około metra ode mnie, z portretem świętego Charbela na okładce, zbliżyła się ku mnie i znalazła się w moich rękach. Potem usłyszałem głos, który mówił w obcym, nieznanym mi języku, ale ja doskonale rozumiałem znaczenie tego, co mówił: „Za trzy miesiące napiszesz książkę o świętym Charbelu, która będzie cieszyła się bardzo dużym powodzeniem”. I tak się stało.
- Anatolij, chociaż należysz do Kościoła prawosławnego, rozpowszechniłeś w Rosji, i to z ogromnym sukcesem, kult ściętego katolickiego. Jak na to zareagował kler prawosławny?
- Jest to bardzo delikatny problem. Kościoły lokalne zareagowały wrogością. Wielu prawosławnych kapłanów wzywało wiernych do spalenia obrazu „heretyckiego” świętego, grożąc wydaleniem z Kościoła tego, kto by się zwrócił z prośbą o jego wstawiennictwo. Byłem ostro krytykowany za wprowadzenie kultu świętego wrogiej religii. Niektórzy rosyjscy i białoruscy dziennikarze posunęli się nawet dalej, ukazując mnie jako ucznia diabła. Chociaż kapłani Kościoła katolickiego w Mińsku, stolicy Białorusi, gdzie mieszka wielu katolików, potwierdzali fakt istnienia świętego Charbela, to jednak utrzymywali, że uzdrowienia były wymysłem gazety.
Czasopismo moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego, który jest uznawany za najlepszy i największy uniwersytet rosyjski, opublikowało odpowiedź ojca Maksyma na listy studentów, którzy pytali go, jak zachować się w stosunku do mojej książki Fenomen świętego Charbela. Jedyną radą, jaką ten kapłan był w stanie dać, było wstrzymanie się od czytania wszelkiego rodzaju głupstw dotyczących obcych świętych i ich cudów, uznając, sprawę za pozbawioną znaczenia oraz wyrażając wiele wątpliwości odnośnie uzdrowień. Mógłbym przytoczyć wiele podobnych przykładów. Czuliśmy się wtedy otoczeni przez wrogów, a przecież publikowaliśmy szczere świadectwa naszych czytelników.
- Czy pomimo tych prześladowań uważa Pan, że libański święty powierzył Panu specjalną misję do wykonania?
- Tego jestem absolutnie pewny. Uważam, że rola, jaką spełniłem przedstawiając świętego Charbela ludności rosyjskiej, stanowi potwierdzenie faktu, iż libański pustelnik powierzył mi specjalną misję dla chwały Boga Wszechmogącego.
- Cy zapoznał Pan papieża ze swoim niezwykłym apostolatem?
- Nigdy nie spotkałem papieża, ale posłałem mu dwie moje książki, których otrzymanie Watykan potwierdził mi listem z Sekretariatu Stanu (list był w języku francuskim), z 28 kwietnia 2001 roku. Naturalnie, pragnąłbym zapoznać Watykan z moją działalnością na rzecz ekumenizmu. To był zawsze palący temat, który staje się coraz bardziej aktualny i naglący, jako że chrześcijanie razem muszą stawiać czoła narastającym wyzwaniom współczesnego świata. Żywiłem gorącą nadzieję, że zostanę przyjęty na audiencji przez Benedykta XVI, którego stanowczość w bronieniu tradycyjnych wartości chrześcijaństwa mocno mnie poruszyła i którego podziwiam jako nieustraszonego pasterza, wytrwale prowadzącego wiernych przez niebezpieczeństwa współczesnej epoki.
- Czy zechce Pan opowiedzieć nam o jakimś przypadku uzdrowienia?
- Jak już powiedziałem, dysponujemy bardzo licznymi świadectwami. Oprócz przypadków już opisanych w moich książkach, mogę przytoczyć uzdrowienie Jeleny Miedinskej, pracowniczki huty żelaza w Lipiecku, jednej z największych w Europie. Zanieczyszczenie w naszym mieście, powodowane przez tę hutę, jest bardzo wysokie. Jelena przez wiele lat pracowała na oddziale żużlowym, gdzie niemal codziennie wdychała trujący pył. Oddychając nim nieustannie, zatruła się i była bliska śmierci. Krewni po kryjomu czynili przygotowania do jej pogrzebu. Jelena z żarliwością zwracała się do świętego Charbela. Pewnej nocy przyśniło się jej, że znajduje się w stalowej klatce umieszczonej w suterenie, kiedy niespodziewanie ujrzała świętego, który ją uwalniał. Od tej nocy kobiecie stale się polepszało, została uzdrowiona i obecnie cieszy się dobrym zdrowiem.
Inne świadectwo nadeszło od pewnej ubogiej wdowy, która mieszka we Wsi położonej w syberyjskiej tajdze, w regionie zasypanym śniegiem i pełnym dzikich zwierząt. Po śmierci męża kobieta żyła samotnie. Pewnego dnia upadła i doznała poważnych złamań; nie było nikogo, kto by jej pomógł. Przez tydzień pozostawała sama, bez pomocy, z odrobiną jedzenia i bez wody. Każdy ruch powodował straszliwy ból. Niespodziewanie i nagle pojawił się przed nią stary człowiek, bardzo podobny do świętego Charbela. Podał jej jedzenie i wodę oraz zaprowadził ją do szpitala, położonego bardzo daleko od wsi, ratując w ten sposób jej życie. Kobieta przypisuje ten cud świętemu pustelnikowi. Trudno w to wszystko uwierzyć. Ale wszystkie listy przechowuję w kopertach z adresem nadawcy, aby każde świadectwo mogło zostać sprawdzone.
- Anatolij, do dzisiaj opublikował Pan 32 książki; jakie tematy poruszają, oprócz spraw związanych z osobą świętego Charbela?
- Pisałem o rozmaitych sprawach. W książce Czarny podział analizuję rozpad Związku Radzieckiego; w Niech spoczywają w pokoju mówię o oblężeniu Leningradu i jego ofiarach. Po wybuchu wojny w Związku Radzieckim, kobiety należące do mniejszości niemieckiej, mieszkające w regionie nadwołżańskim, zostały wywiezione na Syberię i nazwane „zakładniczkami Stalina”. Na ten temat opublikowałem książkę Zakładniczki dyktatora. W innych książkach przedstawiłem rosyjskich carów: Aleksandra I, Aleksandra II, Aleksandra III oraz carycę Annę. Obecnie pierwszeństwo daję tematom religijnym i kończę książkę o świętych, którzy uzdrawiają.
- O czym Pan opowiada w pięciu książkach poświęconych świętemu Charbelowi?
- Przedstawiam życie i czyny Świętego, a w szczególności publikuję świadectwa o jego cudach w Rosji. Jedna książka została przetłumaczona na język białoruski, a inna na język arabski w wersji syryjskiej.
- Może Pan nam powiedzieć o jakimś eksperymencie przeprowadzonym przez badaczy w związku z „działalnością” świętego Charbela, poza bioenergetycznymi badaniami Iriny Sakr?
- Wiem o kilku doświadczeniach dokonanych przez instytuty badawcze z Moskwy i Tbilisi. Na przykład Instytut Informacji i Technologii Elektromagnetycznych odkrył, że portrety świętego Charbela w niezwykły sposób promieniują falami elektromagnetycznymi, podobnie jak każda normalna żywa istota.
- Czy Pana rodzina podziela pańską cześć dla wielkiego katolickiego świętego?
- Członkowie mojej rodziny żywią wielką cześć dla tego świętego Libańczyka. Moja żona Natalia jest przewodniczącą rosyjskiego stowarzyszenia zajmującego się świętym Charbelem. Jeden z moich synów, Walentyn, dziennikarz, pomagał mi w opublikowaniu książek o nim i opracował okładki do nich. Wszyscy troje zostaliśmy zaproszeni do libańskiego klasztoru świętego Marona w Annaya, gdzie spędziliśmy kilka dni. Przy grobie świętego oddychaliśmy jego duchowością oraz wyczuwaliśmy jego obecność.
- Jakie, Pańskim zdaniem, jest główne orędzie libańskiego pustelnika do dzisiejszego człowieka?
- Moim zdaniem misją Charbela jest potwierdzanie istnienia Wszechmogącego Boga poprzez cuda, których świadkami są ludzie. Wiele rzeczy pozornie niemożliwych rzeczywiście może się zdarzyć, kiedy ma się mocną wiarę w Boga i wstawiennictwo świętych.
Slawek
Jednakże nie mogę przemilczeć doświadczenia, jakie miałem pierwszej nocy spędzonej w klasztorze. Obudziłem się i w ciemności wyraźnie widziałem książkę, która kołysała się w powietrzu w odległości około metra ode mnie, z portretem świętego Charbela na okładce, zbliżyła się ku mnie i znalazła się w moich rękach. Potem usłyszałem głos, który mówił w obcym, nieznanym mi języku, ale ja doskonale …Więcej
Jednakże nie mogę przemilczeć doświadczenia, jakie miałem pierwszej nocy spędzonej w klasztorze. Obudziłem się i w ciemności wyraźnie widziałem książkę, która kołysała się w powietrzu w odległości około metra ode mnie, z portretem świętego Charbela na okładce, zbliżyła się ku mnie i znalazła się w moich rękach. Potem usłyszałem głos, który mówił w obcym, nieznanym mi języku, ale ja doskonale rozumiałem znaczenie tego, co mówił: „Za trzy miesiące napiszesz książkę o świętym Charbelu, która będzie cieszyła się bardzo dużym powodzeniem”. I tak się stało.

Anatolij:
- Wiem o kilku doświadczeniach dokonanych przez instytuty badawcze z Moskwy i Tbilisi. Na przykład Instytut Informacji i Technologii Elektromagnetycznych odkrył, że portrety świętego Charbela w niezwykły sposób promieniują falami elektromagnetycznymi, podobnie jak każda normalna żywa istota.
🤗 😇