Jak przekonywać biskupów do Komunii na klęcząco i do Tradycji Katolickiej?

Proponuję argumentować tak:
1. Klękać i nie przejmować się.
2. Mówić: Przykro nam, bo nam, nie słusznie zarzucają bunt, a my tylko klękamy, bo nam sumienie nakazuje, bo widzimy jasno, że taka forma jest właściwa i że stanie jest niewłaściwe. A poza tym tak sam papież w Watykanie robi i klękanie dalej pozostaje pozycją uprzywilejowaną w świetle prawa Kościoła.
3. Później należy wyjaśnić, co w staniu jest nie tak. Trzeba zaznaczyć, że nie samo stanie jest złe, tylko brak klękania tych, którzy mają taką możliwość.
Powiedzą pewnie, że najważniejsze to, co w sercu.
Wtedy trzeba powiedzieć, że Bóg dał człowiekowi ciało i to ciało musi mieć konkretne formy- jedne lepiej wyrażają cześć inne gorzej.
Powiedzą może, że stanie też wyraża gotowość.
Powiedzieć wtedy, że ważniejsza jest cześć.
Powiedzieć też że Kościół ma swoje konkretne formy wyrażania przeżyć i tworzą one system. Jak jeden istotny- kryteryjny- graniczny element wyleci, to może się zmienic sens całości w umysłach wiernych. Specyficzna forma jest konieczna by podtrzymywać specyficzną- katolicką treść. Konkretne elementy kulturowe są konieczne by Kośćiół zachował swą tożsamość, o czym na podstawie kard. Ratzingera pisałem tu(jego cytaty na końcu):

misjakultura.blogspot.com/…/kultura-koscioa…

To byłby wstęp ogólny na temat form kulturowych.

4.A teraz trzeba przejść do klękania. Tu warto oprzeć się na:
a) Piśmie: "Aby na Imię Jezusa zgięło się każde kolano"
b) Tradycji: Zwyczaj klękania zachowali jako ważny nasi "przodkowie w wierze". Trzeba tu wyjaśnić, że tradycja nie polega na domyślaniu się, opartym na obecnie modnych paradygmatach naukowych "jak robili pierwsi chrześcijanie", ale na wierze w to, że jest ciągłość od tych początków i przejmowaniu zwyczajów, które jeszcze funkcjonują, które nam zostały przekazane, dane z góry, nazwać to można "hermeneutyką ciągłości" za papieżem BXVI. Ten argument staje się również argumentem za tradycyjnymi formami liturgicznymi: zwróceniem się kapłana wraz z ludem w tą samą stronę, ku wschodowi, ku Krzyżowi na środku, za balaskami, językiem liturgicznym itd... o czym tu:
misjakultura.blogspot.com/…/odwoac-niesuszn…

c) Na prywatnych objawieniach uznanych przez Kościół: np. padający na twarz Anioł Fatimski, klęczące dzieci.

d) Na przekonywującej argumentacji kard. Ratzingera w "Duchu Liturgii":
„Istnieją wpływowe środowiska, które próbują wyperswadować nam postawę klęczącą. Usłyszeć można, iż klęczenie nie pasuje do naszej kultury (czyli właściwie do jakiej?), iż nie wypada to dojrzałemu człowiekowi, który staje naprzeciw Boga, lub też że nie wypada to człowiekowi zbawionemu, który dzięki Chrystusowi stał się wolny i dlatego też nie musi już klęczeć. Patrząc w przeszłość, stwierdzimy, że Grecy i Rzymianie odrzucali postawę klęczącą. W obliczu stronniczych i skłóconych bogów, o których mówią mity, było to podejście całkowicie uzasadnione. Było bowiem czymś oczywistym, że bogowie ci nie byli Bogiem, nawet jeśli człowiek był zależny od ich kapryśnej mocy i musiał zabiegać o ich przychylność. Istniało wówczas przekonanie, iż klęczenie nie przystoi wolnemu człowiekowi, że nie mieści się w kulturze Grecji, lecz jest zwyczajem barbarzyńskim. Plutarch i Teofrast charakteryzowali postawę klęczącą jako wyraz zabobonu; Arystoteles wprost nazywał ją praktyką barbarzyńską22. Święty Augustyn przyznaje mu w pewnym względzie rację: fałszywi bogowie to jedynie maski demonów, które narzuciły człowiekowi cześć dla pieniądza i egoizm, w ten sposób wpajając mu „służalczość” i zabobonność. Pokora Chrystusa i Jego ukrzyżowana miłość uwolniła nas, jak mówi Augustyn, od tych mocy, i właśnie przed tą pokorą klękamy.

Rzeczywiście, postawa klęcząca chrześcijan nie jest formą inkulturacji istniejących już zwyczajów, lecz przeciwnie — jest wyrazem kultury chrześcijańskiej, która przemienia istniejącą kulturę w oparciu o nowe, głębsze poznanie i doświadczenie Boga. Zwyczaj klękania nie pochodzi z jakiejś bliżej nieokreślonej kultury — pochodzi z Biblii i biblijnego poznania Boga. Znaczenie postawy klęczącej w Biblii uświadamia nam już fakt, że słowo proskynein pojawia się w Nowym Testamencie 59 razy, z czego 24 razy w Apokalipsie, księdze niebiańskiej liturgii, która przed stawiona zostaje Kościołowi jako wzór kultu Bożego. Głębsze postawa klęcząca chrześcijan nie jest formą inkulturacji istniejących już zwyczajów, lecz przeciwnie— jest wyrazem kultury chrześcijańskiej, która przemienia istniejącą kulturę w oparciu o nowe, głębsze poznanie i doświadczenie Boga.”.
5. Unikać dopisywania epitetów: mason, modernista, "chcieli zniszczyć". Bo mogło być tak, zę chcieli dobrze, chcieli raczej naprawić, a nie zniszczyć, ale nie wiedzieli, że to co robią jest złe.
Myśleli tak, jak to opisał kard. Ratzinger.
Raczej podkreślać, że
-niesłusznie oskarżono i skrzywdzono "stare" formy" i ich zwolenników,
-przystosowano się tylko do jakiejś grupki i jej upodobań" i nazwano ją "współczesną", podczas gdy nas chociażby zlekceważono. Jakbyśmy nie żyli współcześnie, jakbyśmy dawno umarli wstali z grobów. A przecież tacy jak my- co rozumieli klęczenie i „Dawne” Formy liturgiczne żyli i żyją. Było ich bardzo dużo. Czy oni też nie byli współcześni, nie istnieli w czasach, w których żyli? W końcu większość ludzi nowych form też musiała się uczyć, musiano wprowadzić kampanię, która ostatecznie zakończyła się fiaskiem, by ludzi nauczyć nowych form. Czy nie lepiej w takim razie było zamiast marnować siły na konstruowanie czegoś nowego po prostu nauczyć starego?
-Skoro ktoś mówi, że najważniejsze to, co w sercu, to po co ciągle zmienia? Wtedy zasadą stanie się, że jak ktoś czegoś nie będzie rozumiał to sobie zmieni formę. A jeśli "ważniejsza jest treść niż forma" ,to po co zmieniać formę, na której wychowało się tylu świętych, czy nie lepiej podjąć wysiłek, by ja właściwie zrozumieć, by nadać jej właściwe znaczenia?

Proponują iść w tym kierunku. Biskupa nie przekonasz jeśli mu powiesz, że jest modernistą. Wtedy nie dotrą argumenty, bo się poczuje urażony. Trzeba mu pokazywać zło rzeczy, na które on przyzwala, zakładając, że on chciał dobrze. Tak żeby sam mógł wpaść na to, że robi źle. Może zauważy, że się pomylił.

Trzeba wychwytywać w Jego wypowiedziach to, co dobre i od tego wychodzić, np. tak:
Niektórzy krytykują biskupów, że nie chcą Intronizacji, że odmawiają Chrystusowi władzy. Tymczasem jest inaczej.
Pierwszy jest Bóg. Biskupi również to przyznają. Tylko, że oni słowo Intronizacja rozumieją inaczej niż my. I stąd nieporozumienie. Może ktoś za tym stoi, celowo wprowadza ich w błąd, żeby nas wewnętrznie skłócić w Kościele.
A my się dajemy i zamiast spróbować zrozumieć biskupów, dostrzec to, w czym mają rację, i pokazać, że źle nas zrozumieli, dopisujemy im nie wiadomo co. Trzeba wychodząc od tych ich twierdzeń im życzliwie pokazać, że Intronizacja, to nie upolitycznianie religii, ale ureligijnianie polityki.
Trochę wyolbrzymiamy ich antyintronizacyjność:

a) Intronizacja to nie oddanie politycznej władzy Chrystusowi, ale to,
do czego Episkopat nawoływał w poniższych słowach:
"Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego
władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z perspektywą
życia na wieki "...
Sam słyszałem, jak kard. Dziwisz, w Kalwarii Zebrzydowskiej mówił,
żeby respektować Chrystusowe Prawo również w Polityce! A może warto
zastosować słowa księdza Piotra o spętanym papieżu z wczorajszego
kazania i do kard. Dziwisza? Po co nam go oceniać. Czy nie o to chodzi
głownie w Intronizacji na szczeblu państwowym- o realne respektowanie
Prawa Chrystusa- czyli jego Władzy i w polityce? Gdyby ksiądz
posłuchał kardynała w tym, co nie jest łamaniem Praw Bożych- to z
pewnością wydałoby owoce.
Zwyczajny Katolik
ZBM 2014-04-04 14:02:36
Trzeba przekonywać, iskupi teżludzie. To jest pokolenie, które w czasach posoborowych sięuczyło na księży i wierzyli swoim wychowawcom, wierzyli KOśćiołowi i trudno im dostrezc błędy zawarte w tym ,co im przekazano. To trzeba zrozumieć.
Więcej
ZBM 2014-04-04 14:02:36

Trzeba przekonywać, iskupi teżludzie. To jest pokolenie, które w czasach posoborowych sięuczyło na księży i wierzyli swoim wychowawcom, wierzyli KOśćiołowi i trudno im dostrezc błędy zawarte w tym ,co im przekazano. To trzeba zrozumieć.