Slawek
1,3 tys.

ODDAŁEM ZA CIEBIE MOJE ŻYCIE ...

ODDAŁEM ZA CIEBIE MOJE ŻYCIE ...
Catalina Rivas
Tytuł oryginału w języku hiszpańskim:
He dado mi vida por ti

WPROWADZENIE
Rozważanie męki Pana naszego Jezusa Chrystusa jest konieczne do wzrostu duchowego każdego chrześcijanina. Gdy zastanawiamy się nad cierpieniami, przez które Jezus musiał przejść, aby nas odkupić, możemy coraz lepiej zrozumieć głębię i ogrom Jego miłości do każdego z nas, ale także wagę i skutek naszych własnych grzechów.
Niniejsza książeczka stanowi zbiór tekstów, które zostały napisane z przerwami w okresach Wielkiego Postu 2005, 2006, 2007, 2008 i z początkiem Wielkiego Postu 2009.
Jej cenna zawartość jest nowym wezwaniem Pana do każdego czytelnika, by zjednoczyć się z Nim podczas tych dramatycznych chwil, kiedy oddawał swoje życie za zbawienie ludzkości.
Około roku 1210, ponad 800 lat temu, św. Franciszek z Asyżu ze smutkiem powtarzał: „Miłość nie jest kochana, Miłość nie jest kochana...!" Na początku tego tekstu Jezus osobiście przemawia do nas: „ Chcę ponownie opowiedzieć wam o Mojej męce i w ten sposób pragnę wlać w wasze serca uczucie zjednoczenia ze Mną i współczucia... aby pokazać wam Moją miłość, bo czegóż więcej mogę chcieć niż miłości łych, dla których się poświęciłem?"
Na kolejnych stronach Jezus osobiście poprowadzi was przez krwawe i straszne godziny, w ciągu których poświęcił samego Siebie z miłości do nas...
Jednakże w przeciwieństwie do innych tekstów napisanych przez Catalinę, które zajmują się tym tematem, nie znajdziecie tu tak wielu szczegółów o torturach i zniewagach, które Jezus musiał znosić w czasie Swojej odkupieńczej męki, ale raczej jest to pouczenie o sensie tego wszystkiego, o przyczynach tak wielkiego upokorzenia i zniewag.
I to stanowi największe bogactwo tej publikacji, jako że zrozumienie wspomnianych przyczyn będzie nam bardzo pomocne, zgodnie z wolą Ojca i Jego Kościoła Świętego, „w lepszym uczestniczeniu w Jego Boskim życiu".(1)
Mamy nadzieję w Bogu, że z tej lektury wypłyną wielkie korzyści dla ciebie i twoich bliskich, drogi czytelniku, i że Duch Święty poprowadzi cię, byś sięgnął głębiej w przesłanie Miłości, które ucieleśnia każda z chwil, podczas których Jezus cierpiał męki dla ciebie.
Redakcja Apostolatu Nowej Ewangelizacji Wielki Post 2009

Najświętszej Maryi, Gwieździe Morza
i Przystani Zbawienia, z pragnieniem,
aby moje życie, obecne i przyszłe,
było pełne wdzięczności
za Jej ogromne cierpienia.
Dziękuję Ojcom
Renzo Sessolo Chies
Jose' Eduardo Pe'rez V.
Carlos Spahn,
którzy zostali wybrani i posłani przez Jezusa z tak wielką miłością, by prowadzić duchowo tę biedną duszę.
Za ich wyrozumiałość i szczodrą pomoc, niech Pan ich wynagradza wieloma łaskami w tym życiu i nagrodzi szczególnym miejscem w życiu wiecznym.
Moim dzieciom, biologicznym i duchowym, z prośbą do Boga, aby ofiarował im cudowny dar akceptowania swojego krzyża każdego dnia.


Catalina

(1)Por. Sobór Watykański II. Konstytucja Dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium

WIELKI POST 2005 16 marca 2005, słowa Pana do Cataliny Rivas:

Ukochany kwiecie Mojej męki, rozważ przypływ burzliwych fal nieufności i zawiści, spowodowanych przez niechęć do Mojego Dzieła.
Narzekają, bo znajdują te same pojęcia w utworach napisanych w różnym czasie przez osoby, które nie miały nic wspólnego ze sobą... Me nie zwracają uwagi na kontekst i nie podejmują wysiłku dogłębnych badań.
Prawdą jest, że Nauczyciel nigdy nie nuży się powtarzaniem, mimo że niektórzy uczniowie-łotrzy drzemią, a budzą się tylko po to, by udzielić bezmyślnej odpowiedzi, dokładnie tak jak czynią zarozumiałe dzieci przyłapane na pomyłce.
Chcę ponownie opowiedzieć wam o Mojej męce i w ten sposób pragnę wlać w wasze serca uczucie zjednoczenia ze Mną i współczucia... aby pokazać wam Moją miłość. Czegóż bowiem mogę chcieć bardziej niż miłości tych, dla których się poświęciłem?
Kiedy Mnie prowadzono na Kalwarię, były we Mnie nagromadzone wszystkie cierpienia, jakich zawsze doświadczam, myśląc o przewrotności ludzi obrażających Ojca, który jest tak dobry. Ta zraniona Miłość była powodem Moich największych cierpień. Przeszywały Moją duszę przy każdym westchnieniu, przy każdym kroku, który zbliżał Mnie do ukrzyżowania.
Jakże pragnę, by ludzie z większym oddaniem zajmowali się Moją męką! Nalegam na to, choć wielu teologów czuje odrazę, kiedy ogląda wizerunek, ukazujący Mnie płaczącego lub krwawiącego.
Moja męka jest kompendium Świętej Miłości i nadprzyrodzonej Mądrości. Wszystko można znaleźć w czasie Mojej męki: całe zło świata przemienione w wieczne dobro i całą nadprzyrodzoną dobroć obecnych ludzi zjednoczonych obietnicą dobra, które mogą osiągnąć, jeśli umrą zabezpieczeni Moją męką. Z tego właśnie powodu raz po raz przynaglam tych, którzy są wpatrzeni we Mnie ukrzyżowanego, i zapraszam ich, by byli ze Mną, by ulżyć Mi w tych strasznych i krwawych godzinach, kiedy złożyłem Siebie w ofierze.
Ci, którzy nie rozważają Moich cierpień, którzy nie przywołują ich, kiedy sami cierpią, nie czerpią ze skarbca Mojej męki, tych klejnotów, które zgromadziłem dla każdego z was.
Zapewniam was, że ci, którzy rozważają Moją bolesną mękę, uzyskają wiele łask, gdyż jest ona jak skarbiec wypełniony nieskończenie wielkimi łaskami. Ci zaś, którzy lekceważą Moje cierpienia lub o nich zapomnieli, znajdą tylko pustkę i ubóstwo duchowe.
Moje cierpienia zawsze będą chwałą Mojego Ojca i Moją oraz największym ujawnieniem Ducha Miłości do was na ziemi.
Dziwne jest to, że wielu jest o tym przekonanych, a jednak wciąż obojętnych. Szybko o tym zapominają i niestety uciekają do innych spraw, które zadowalają ich ja. Jeśli dotrzymacie Mi towarzystwa rozważając Moją mękę, ulżę waszym trudom, bo jak powiedziałem, odpłacam Miłością za miłość.
To nie jest prosty sentymentalizm. Czy nie wierzycie, że miłość, która wylewa się z Mojego serca jest autentyczna i daje prawdziwe zjednoczenie ze Mną? Trudno jest Mnie kochać, jeśli serca nie pochłania głęboka refleksja. Cóż mógłbym wam dać, co bardziej zachęciłoby was do kochania Mnie niż Moją bolesną mękę?
Dobrze wiem, o ile innych spraw musicie się troszczyć, dlatego nie wymagam, żebyście nieustannie medytowali Moje cierpienia, ale raczej żebyście przyznali, jak mało wiecie na temat tego, ile dla was wycierpiałem i byście przyznając się do tego, mogli skorygować swe błędy.
O, jakże jest głęboka ignorancja, która kryje przed ich krótkowzrocznymi oczyma bezgraniczne piękno, moc, świętość i zbawczą potęgę Mojej męki, wciąż nieznanej, często zakrytej z powodu nadmiernej ostrożności.
By wstrząsnąć ludźmi posłużyłem się dwiema książkami i reżyserem filmowym, a mimo to łuski wciąż zakrywają ich oczy!

Tak, wielu przedstawia Mnie - ukrzyżowanego. Ukazują Mnie na wiele sposobów, które pochwalam. Ale wiem dobrze, że nie panuję w ich sercach tak, jakbym chciał. Wiem, że zbyt często myśli o Moich duchowych i cielesnych cierpieniach nie przenikają ich duszy.
Ludzie tak się przyzwyczaili do tego, co nadzwyczajne w Mojej męce, że rzadko oceniają właściwie to, co uczyniłem. Moje największe czyny wydają im się więc zwyczajne. Pragnę jednak, aby od czasu do czasu, kiedy chcą Mnie lepiej poznać, rozważali z większą uwagą Moją ludzką naturę, wykorzystując przejrzyste refleksje oferowane im przeze Mnie - Boga. Tych zaś, którzy chcą powstrzymać Moje plany, zapewniam, że Moje dzieło będzie wykonane. Nie można go powstrzymać, gdyż Ja trzymam wszystko i wszystkich w Mojej dłoni. Dlatego, jeśli dziś powstrzymają Mnie od wykonania czegoś, jutro wykonam to jeszcze skuteczniej.
To jutro powinno być przedmiotem ich troski. Byłoby rozważniej dziś się poddać i okazać Mi miłość. Ale oni są i pozostaną wolni, nie tylko w wierze we Mnie, ale i w bagatelizowaniu Mojego dzieła. A co się z nimi stanie, jeśli tak marnie wykorzystają swą wolność?


17 marca 2005, słowa Pana - pierwsze objawienie

Ukochane dzieci, przekonajcie się, że Ogród Oliwny i Golgota to gwałtowny i potężny ogień, który dosięga Tronu Mojego godnego czci Ojca. Getsemani i Krzyż to rozległe płomienie, które mają moc dosięgnąć również i was, a przez to wciągnąć was w płonący wir, który może was unieść wysoko: ku Mnie i ze Mną; ku Ojcu, ze Mną; i w Duchu Świętym, zawsze w jedności ze Mną...
Stając się człowiekiem przyjąłem wszystko, co odnosi się do ludzkiej natury. Chciałem więc doświadczyć całej gamy ludzkich uczuć, w sposób intensywny. Przeżywając te uczucia, musiałem doświadczyć ogromnej goryczy, gdy naród, zachęcony przez przywódców, wolał mordercę niż swego Odkupiciela. Wiedziałem, że to musiało się wydarzyć, ale ta wiedza nie zapobiegła doświadczaniu przeze Mnie ludzkich uczuć.
Sądzę, że świat nigdy nie będzie zdolny zrozumieć, ile i jak cierpiałem podczas Mojej męki. Ból narastał coraz bardziej, a jednak wzmagający się ból nie powstrzymał Mnie przed okazaniem łagodności, co doprowadziło do wyboru Barabasza zamiast Mnie. Teraz pytam was, Moje dusze: Kogo wybieracie: Mnie czy Barabasza?
Dla waszego dobra muszę powiedzieć, że wybory, których dokonywaliście aż do dziś, nie zawsze były jasne i szczere. Mówię wam dziś: jeśli Mnie kochacie, porzućcie szybko każdego Barabasza tego świata, który jest prawdziwym mordercą, podobnie jak i innych Barabaszy, gdyż zabijają duszę, a często i ciało.
Chcę, żeby wszystko było jasne dla tych, którzy Mnie kochają, pamiętajcie: nie możecie twierdzić, że wybieracie Mnie, jeśli żyjecie w zgodzie ze światem. Pomogę wam tego uniknąć. Wszystko, czego potrzebuję, to byście przyjęli Moją pomoc. Pytajcie często siebie: „Dobro czy zło? Jezus czy Barabasz?" Nie słuchajcie gniewnych krzyków tak wielu, którzy podnoszą głos, wołając: „Uwolnij Barabasza!"
Problemem przy dokonywaniu wyboru jest to, że nie macie wystarczającej siły ani chęci wykorzenienia miłości własnej, która jest jak dzikie zwierzę, łaknące tych kawałków mięsa, o których myśli, że mogą zaspokoić jego głód.
Ja, który to wszystko wiem, czynię dla was te kawałki czasem gorzkimi, a czasem słodkimi, gdyż muszę pomóc wam nabierać sił przez porzucanie ich, jeśli wydają się wam słodkie, lub przełykanie ich, jeśli wydają się gorzkie.
Niemniej jednak jest wielu takich, którzy wybierają Barabasza, żeby nie musieć wybrać Mnie! I co przez to zyskują? Jedyne miejsce, do którego mogą się dostać, to wieczne więzienie, jakże już wypełnione innymi Barabaszami.
A żeby nie błądzić, wy, którzy Mnie kochacie, porzućcie tłum i chodźcie ze Mną do pretorium bez strachu jak Ja przed cierpieniem męki. To będzie dla was zaszczyt, a dla Mnie radość, tę radość odczujecie i wy i pozostanie w was na zawsze.
Nie bójcie się dotrzymać Mi towarzystwa w Moim pretorium. Przyjrzyjcie się chociaż trzem sprawom: Moim okrutnie biczowanym plecom, Mojej głowie ukoronowanej ciasną koroną cierniową i Moim dłoniom związanym z tyłu...
Jeśli ktoś chce Mnie naśladować, „niech weźmie - jak powiedziałem - swój krzyż i przyjdzie do Mnie". To jasno określony warunek. Moje Słowo jest niezmienne.

17 marca 2005, słowa Pana - drugie objawienie

Dzieci Moje, chciałbym, żebyście zobaczyły chwałę przyznawaną tym, którzy podążają za Mną w Mojej męce, przyjmując część zniewag, których doświadczyłem. Przez to zrozumiecie, że ta chwała jest podobna do Mojej, co więcej, jest w rzeczywistości częścią Mojej chwały, gdyż każdy, kto dzieli ze Mną mękę, będzie dzielił ze Mną chwałę.
Kiedy jesteście prześladowani i znieważani, także takimi kłamstwami, jakimi Mnie znieważano, radujcie się wielce. Który męczennik był zapomniany przeze Mnie? Nawet ci, którzy nie muszą poświęcić życia jako męczennicy, ale którzy cierpią prześladowanie ze względu na Mnie, zostaną wybranymi strzeżonymi przez Moje anioły. Zaprawdę powiadam wam, że Moi naśladowcy są szczęśliwi!
Ci, których obdarzam zaszczytem współudziału w Mojej męce, potrzebują wielkiej ufności, aby Mnie naśladować. Dzielą kielich goryczy, będący dziedzictwem tych, którzy wierzą we Mnie i naśladują Mnie. Proszę ich, by spokojnie i wytrwale pozostawali w Moich dłoniach, a nikt nie będzie w stanie wyrządzić im rzeczywistej szkody.
Zapewniam was, że przeszedłem pomiędzy Moimi wrogami z twarzą zwróconą ku Domowi Ojca, dokąd nieskończenie kochający Ojciec przywoływał Mnie z wielką słodyczą, nawet gdy byłem oszpecony przez ludzi, którzy kpili z Mojej pokornej i cichej Osoby.
Szczęśliwa jesteś duszo, która Mnie rozumiesz i naśladujesz mękę, której pragnąłem dla siebie, jak i dla ciebie. Jesteście bojaźliwi, gdy z lenistwa lub słabości zapominacie, że wasza siła jest w otwartym Sercu, które kocha was jak Serce Ojca i okazało wam Swoje upodobanie.
Szczęśliwe jesteście, o dusze, i pewne swojego dziedzictwa w Niebie, jeśli z miłością poddacie się waszym katom. To wasza mała męka, która stanie się wielką, jeśli zjednoczycie ją z Moją.
A teraz odpowiedz, czy chcesz wejść na szczyt... dojść do Tego, kto podniósł cię z wielkich upadków...

Później podczas modlitwy zapytałam Pana, czy moja podróż do Chiapas jest zgodna z Jego wolą. On polecił mi poszukać nast ępujqcych wersetów Biblii: Łk 4,41.44,. Am 1,6-8, Mt 18,1-7.

19 marca 2005, słowa Pana

Dzieci Moje, chciałem stać się człowiekiem, aby doświadczyć wszystkiego, do tego stopnia, by zapłacić za wasze grzechy. Z tego powodu musiałem odczuć całkowite opuszczenie na Kalwarii, aby jęczała Moja ludzka natura.
Spróbujcie porównać samotność, którą od czasu do czasu odczuwacie, z Moją samotnością... Zrozumiecie wtedy, że wzorowanie się na Mnie, Bogu, ale i Człowieku, pomoże wam w waszych małych samotnościach. Praktycznie nie jesteście w stanie uwierzyć bez doświadczenia czegoś, opierając się tylko na wierze, nad którą trzeba pracować. Innymi słowy, nie uwierzylibyście w Moje działanie, gdybym w cierpieniu nie dał wam mocno odczuć odrzucenia. Wtedy niemal chcecie zgładzić siebie, bo opuszczenie jest jak unicestwienie.
Poddałem się temu głębokiemu i wielkiemu doświadczeniu: porzuciłem ludzką wiedzę, ale odnalazłem się w łonie Ojca. Tak samo będzie z wami, jeśli zechcecie Mnie naśladować.
Jak myślicie, po co przemówiłem na Kalwarii, jeśli nie po to, ażeby zdobyć wasze serca i umysły? Musisz często ćwiczyć twój umysł. Musisz poszukiwać powodu Moich bolesnych krzyków, jakże wypełnionych wielką Miłością.
Pamiętaj, że Ojciec posłał Mnie, abym rozpalił serca ludzi. Nie mógłbym ich rozpalić, gdybym nie przekazał im płomieni i Boskich iskier miłości. Jestem zadowolony, gdy rozważacie Moją mękę i staracie się, aby Moje słowa z Krzyża dźwięczały w waszych duszach.
Słowa te były potężnymi płomieniami, które wydostały się z Mojej Duszy, by dać tym, którzy tego pragną, ogień który Mnie pochłania...

Później tego samego dnia, słowa Pana

Moje dzieci, Moje Dzieło jest ukryte, ale wydaje owoce w takiej formie i w takim czasie, kiedy Ja chcę. Dzień po dniu tworzą one fundament wielkiego zwycięstwa, które Ojciec przygotowuje od wieków.
Jeśli człowiek dobrej woli pragnie się upewnić, co do Mojego Dzieła, musi najpierw rozważyć i zbadać w głębi siebie, jaki był i jaki jest stan jego duszy w czasie tego wysiłku intelektualnego i wysiłku woli podążania za Moimi słowami. Odkryje, że wszystko w nim się rozwija i właśnie ten rozwój ukazuje Moje wewnętrzne działanie. Jest ono praktycznie niewidoczne, a sprawia, że człowiek zaczyna się do Mnie zbliżać, Ojciec bowiem wszystkich was kieruje do Mnie.
Jakże rzadko rozmyślacie nad tą możliwością osobistego dowodu: rozwojem waszego ducha. Niemniej jednak, jeśli spojrzycie na ludzi, szczególnie w Moim Kościele, od czasu Mojego życia na ziemi, nie będzie wam trudno zauważyć, że zbliżenie się do Mnie rozwijało się.
Istnieją wątpliwości i ludzie, minione wydarzenia oraz żałosne sprawy, które jeszcze dziś toczą się w łonie Kościoła. Jednak mam wpływ na Moją Oblubienicę, poprzez Światłość, której Jej udzielam dla upiększenia Jej i dla waszej korzyści.
Ludzie przeżywają zbyt wiele zamętu z powodu pewnych osób, które stały się sławne przez swe postępowanie. Marnują czas, rozpatrując duchowe i materialne sprawy związane z osobą X. Boją się, że jacyś intruzi mogą wyrządzić szkodę Mojej Oblubienicy na ziemi.
A czy nie mówicie równocześnie, że jest Ona Pielgrzymem na tej ziemi? Nie może więc tu osiągnąć wiecznej stabilności, na podobieństwo szczęśliwej niezmienności Królestwa, które dla Niej przygotowałem.
Mój Kościół, strzeżony przeze Mnie w sposób niewidzialny, przygotowuje i prowadzi walkę, którą Ja przyniosłem ziemi, i wychodzi zwycięsko nawet z przeciwności, jakie pochodzą z jego łona. To wynik Mojego Życia, które nieustannie wlewam w Niego, szczególnie w tych momentach, jakie nazywacie historycznymi.
Gdybyście mieli wiarę, ileż światła zrodziłoby się w was w chwilach, kiedy uczestniczycie w zmaganiach Mego Kościoła. Zaprawdę powiadam wam, wierne dusze, nie pozwólcie się oślepić ciemności. Nie dajcie się ogłuszyć przez hałas, który was otacza. Nie porzucajcie Kościoła, widząc, że niektórzy Jego członkowie są chorzy. Nie bójcie się też, jeśli na jaw wyjdą pewne grzyby, które mogą zatruć tylko tych, którzy je zjedzą, ale nie tych, którzy tylko na nie spojrzą i odłożą na bok. Czy Kościół nie jest Mój? Czy nie założyłem Go i nie ukochałem, pozostając w Nim dla was?

Dziś jest Niedziela Palmowa. Zapraszam was, byście razem ze Mną dosiedli niespokojnego osiołka, na którym dla was pojadę. Wzdycham. Jestem poruszony... Wy, Moi przyjaciele, trwajcie przy Mnie... Zapewniam was, że zrobię należyty porządek w tym domu. Zaufajcie Temu, kto położył Jego fundamenty...

20 marca 2005, słowa Pana

Drogie dusze, Moi apostołowie nie rozumieli powodów Mojej męki... Kto mógł dać Mi zrozumienie, którego jako Człowiek potrzebowałem? Tylko Mój Ojciec... Brakowało Mi tych, którzy byli Moimi, ale chciałem w pełni doświadczyć uczucia samotności i niemożności bycia zrozumianym przez Moich szczerych przecież przyjaciół.
Spójrz na Mnie, Człowieka pośród ludzi, nawet jeśli byłem nie tylko Człowiekiem... Spójrz na Mnie i zrozum ludzki dramat raniący Moją wielką wrażliwość Boga-Człowieka, to znaczy Boga, który stał się Człowiekiem, by móc cierpieć, płakać i przelać Krew za was.
Posłuchaj tego, co jest Moim wewnętrznym doświadczeniem, tych smutnych godzin, które poprzedzały Moją ofiarę, gdyż są one potwierdzeniem wielu innych moich objawień. Potwierdzają jak wielkiego dobra chcę dla was.
Zwróć uwagę na ten haniebny wyrok ludzkiego sądu, tym razem dotyczący Therese Marie(2), młodej kobiety, którą postanowiono zabić przez zaprzestanie karmienia jej. Nazywają to aktem miłosierdzia. O, biedni ludzie, ponownie oglądają Pretorium na swych ekranach... i otwierają drzwi własnej zagłady!
Moje dusze, wszystkie te pisma świadczą o wielkim dobru, jakiego dla was pragnę. Jeśli dobrowolnie należysz do Mnie, będziesz zdolna choć trochę Mnie zrozumieć, ktokolwiek bowiem należy do Mnie, zawsze ma udział we Mnie. Jakaż to ślepota, kiedy ktoś woli pozostać na zewnątrz, nie wchodząc do Mojego zranionego Serca! Wejdź, a jeśli Mnie kochasz, przyjmij przez wzgląd na Mnie odrobinę cierpienia!...

(2)Znana jako Terri Schiavo. Po 15 latach sztucznego odżywiania wyrokiem, na wniosek męża, sądu została poddana eutanazji. Zmarła po 13 dniach od chwili odłączenia jej od aparatury, 31 marca 2005. (Przyp. tłum.)

21 marca 2005, słowa Pana

Weź Moje łzy zanim rozpoczniemy te trudne dni... Wiedz, że męka, którą wycierpiałem w Ciele i Duszy, jest dla ludzkości jak magnes. Kiedy ich przyciąga Moja męka, znikają wszystkie ich grzechy... Dlatego na ziemi trwa ciągła walka: niewidzialna dla ludzkich oczu, ale prawdziwa. Walka pomiędzy Moimi cierpieniami, które ocalają, a ludzkimi namiętnościami, które zanieczyszczają i prowadzą do potępienia.
Jesteście włączeni w nieustanną walkę między dobrem a złem. Dobrem, które się skupia w Moich cierpieniach, i złem, które się skupia w waszych cierpieniach, kiedy cierpicie bezowocnie i ze szkodą dla was samych. To powód Mojego działania i uzdrawiania was... Wasze czyny są ranami, w które może wdać się gangrena i stać się wielkim złem niszczącym wasze dusze.
Z tego powodu, proszę was, abyście rozmyślali nad Moją męką, bo przez nią chcę was uzdrowić. Nieustanne ofiarowywanie wam owoców męki jest konieczne. Zjednoczcie się ze Mną, smutni i stroskani i zrozumcie lepiej Mnie!
Zniżam się dla was: smutnych, bezużytecznych. Przychodzę do was nie w majestacie, ale nieskończenie pokorny, żebyście mogli łatwo Mnie przyjąć. Dla Mnie, kochającego was tak bardzo, wasze dobro jest sprawą naglącą, a osiągam je pieszczotami Mojej nieskończonej Miłości.
Kiedy przychodzę do was z owocami Mojej męki i wchodzę w wasze dusze, naprawdę przebywam w waszym wnętrzu, tak często nieznany, opuszczony, jak ktoś kogo się nie wspomina i nie ceni... Przychodzę z pokorną cierpliwością, ale jednocześnie z pilnym błaganiem, bo tęsknię, byście Mnie powitali w waszych sercach, najpierw ze skruchą, a następnie z radością.
Któż mógłby Mnie zastąpić? Kto może być waszym mądrym Lekarzem i miłosiernym Samarytaninem?... Nikt. Tylko Ja przynoszę wam ogrom darów, które przyćmiewają wszystkie drobne przejawy ludzkiej miłości.
Nikt i nic nie może dać wam radości Nieskończonej Miłości. Tylko wasz Stwórca jest Nieskończoną Miłością. Tylko wasz Odkupiciel ma czystą i głęboką Miłość do zaoferowania... Niektórzy z was wiedzą o tym, a jednak wciąż nie znają największych darów, które chcę wam ofiarować, udzielając wielu zasług wysłużonych dla każdego z was.
Powinniście więc trwać z sercem otwartym, blisko Mnie, żeby Mi dać przyjemność obdarowania was Moim żarem i Moimi radościami.
Ukochane dusze! Kochajcie Mnie, myślcie o Mnie i zważcie, jak wiele słodyczy zachowałem dla was, a wciąż tak wielu chciałoby Mnie skazać na śmierć.
Będę czekał. Wiem, że odtąd docenicie Mnie i przyjdziecie do Mnie z większym entuzjazmem, by pokazać Mi swoje małe rany i poprosić, abym je uzdrowił w Moich Boskich Ranach.
Zawsze was wzywam, teraz zaś nalegam, byście wszyscy przyszli do Mnie... Chodźcie i żyjcie w Świętym ogniu, który nieprzerwanie rozsyłam, nawet teraz, z paleniska ofiarnej Miłości, przejęty troską i prawdziwy, a tak niewielu Mi wierzy i za Mną podąża. Przyjdźcie do Mnie: jestem Jezusem opuszczonym przez wszystkich...

22 marca 2005, słowa Pana

Moje dzieci, muszę wam powtórnie opowiedzieć o tych bolesnych chwilach Mojej męki w ogrodzie Getsemani, gdyż pamięć o Moich cierpieniach słabnie z upływem czasu u tych, co kontemplują Moją agonię, ale nie są skłonni wejść w nią głębiej.
Jestem ponad miarę samotny i opuszczony. I szukam tych, którzy należą do Mnie, tak jak szukałem Piotra, Jakuba i Jana, a znalazłem pogrążonych we śnie przez grzech wielu małych błędów, nie uważnych na Mnie.
Wróciłem i wracam do was, mężczyzn i kobiet XXI wieku, aby wam przypomnieć, abyście dobrze przypatrzyli się Mojej smutnej Twarzy i abyście zwrócili większą uwagę na Mój krwawy pot. Ale was często nie interesuje Moja męka. Czy nie wydaje się wam, że zasługuję na więcej względów, na większą uwagę?
Proszę was usilnie, nie każcie Mi na nowo opowiadać o Moich cierpieniach, to wy powinniście wycierpieć je ze Mną... Tak, dla was najlepiej byłoby cierpieć trochę więcej dla Mnie, pochłoniętego przez cierpienia w tym mrocznym Ogrodzie, w miejscu największego męczeństwa, przyjętego i doświadczonego przeze Mnie dla waszego zbawienia.

W Moim Dziele, historia Moich cierpień czyni ludzkie serca czułymi na trudy, które Ja zniosłem. Tak, drogie dzieci, wasze serca Mnie rozumieją. W ten sposób was przekształciłem, byście ku Mnie podążali.
Moje ukochane dusze, powróćcie do Ogrodu Oliwnego. Powróćcie ze Mną do ciemności, do bólu, do współczucia i pełnej smutku miłości...

23 marca 2005, słowa Pana

Ukochana duszo, wiem dobrze, co twoje serce wycierpiało w tym czasie. Dlatego wynagradzam ci to i pocieszam, mówiąc o Moich ziemskich cierpieniach...
Rozmyślaj nad tym, co odczuwałem wychodząc z Getsemani, ze związanymi rękami, wykpiony i zdradzony. Przyprowadzono Mnie do Annasza, człowieka którego bali się Żydzi, bo sprawował władzę w sposób bezczelny, jak gdyby okazując, że się nie boi, że mógłby ją stracić...
Ten człowiek czekał na Mnie wrogo nastawiony. Zamiast być pierwszym, który Mnie uzna, w sercu postanowił skazać Mnie na śmierć. Tak musiało być, Mój Ojciec tego chciał i również Ja tego pragnąłem, ale z powodów całkowicie przeciwnych do tych, którymi kierował się Annasz.
Wyobraź sobie smutek w Moim sercu, kiedy odczułem szorstkość maskującą słowa, które ten żałosny minister Starego Przymierza kierował do Mnie. Nienawidził Mnie i nie mógł ścierpieć od dnia, gdy usłyszał słowa, których użyłem, by wskazać przewrotność tej niegodnej grupy, która panoszyła się w Domu Mojego Ojca. Był rzeczywiście pośród tych, których nazwałem plemieniem żmijowym. A teraz miałem zostać oddany na łup jego okrucieństwa. Miałem wpaść w jego złe ręce, ponieważ przyjąłem to i chciałem tego.
Jako Bóg wciąż chciałem go ocalić. Jako Bóg-Człowiek chciałem zmazać całe jego zdegradowane
dziedzictwo, duchowe i materialne, by być również jego Zbawicielem, Emmanuelem. Ale ten nędznik nie pozwolił Mi na to. To głęboko Mnie raniło.
I tak Annasz oraz jego sprzymierzeńcy zamknęli dusze przede Mną przez swoje nikczemne rozumowanie i przez zło większości z nich, bo niewielu było nastawionych do Mnie przychylnie.
Ja skupiałem się na woli Mojego umiłowanego Ojca, a nie na intencjach Moich oprawców. Pozwoliłem więc Annaszowi powiedzieć to, co chciał. A Moje milczenie rozzłościło go prawie do szaleństwa.
Popatrz, komu się poddałem, w czyje ręce oddałem Moje Człowieczeństwo. Rozważ to, bo jest to pożyteczne dla waszych dusz: kiedy doświadczacie wątpliwości, niechęci i lęków, kiedy ktoś chce was przybić do jakiegoś krzyża niemiłego dla was...
Pomyśl także o innym aspekcie tej sprawy: skoro poddałem Siebie Annaszowi, wrogowi - poddałem się również wam, Moim ukochanym przyjaciołom. Prawda? Pytam: ilu z was wynagradza Mi zniewagi i nienawiść tego piekielnego mistrza, oprócz swoich osobistych win?
Moje dziecko, doświadczyłem wiele goryczy w czasie Mojej męki i teraz pragnę słodyczy waszych serc, entuzjastycznego przyjęcia Mojej Osoby, które by Mi wynagrodziło poniżające powitanie dane przez Annasza, a później jego zięcia i godnego ucznia Kajfasza, kiedy zabrano Mnie do niego.
Zapamiętaj Mnie tak: ze związanymi rękami, zaprowadzonego przed dwa autorytety religii żydowskiej. Spójrz na Mnie ponownie, jaki jestem pokorny i spokojny, na łasce wszystkich, wielkich i małych, którzy oczekiwali na Moją ofiarę od świtu.
Pomyśl, umiłowana i wy wszyscy, pomyślcie: byłem sędzią każdego czasu całej ludzkości, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości... a pokornie oczekiwałem wyroku, by wyzwolić was z waszych wyroków. Czy może być większe poniżenie i większa Miłość? Pociesz Mnie więc w tę noc skazania...


Później tego samego dnia 23 marca 2005, słowa Pana

Moja umiłowana... Prosiłaś Mnie, bym nie zaprzestawał otwierania Mojego serca... Ja raczej mówię, że zamierzam kontynuować wzywanie was do głębszej refleksji...
Również Piotr przysporzył Mi goryczy, jednak z całkiem innego powodu: z jednej strony przez złość, z drugiej strony przez słabość, przez strach przed utratą życia. Powiedział, że oddałby za Mnie swoje życie... ostatecznie je oddał. Jednak w obliczu nagłego zagrożenia i pozbawiony siły, która pochodzi z prawdziwej pokory i wielkiej miłości... upadł. On pokazał wam, jak wielkiej słabości się doświadcza, towarzysząc Mi w Mojej męce.
Był tam, blisko Mnie, ale doświadczył strachu. Czy inni zachowali się lepiej od niego?... W ten lub inny sposób wielu zaparło się Mnie słowem lub czynem. Piotr nieustraszenie chciał podążać za Mną, kiedy pozostali - z wyjątkiem Jana - uciekli. To miłość w sercu Piotra przynaglała go do podążania za Mną i bycia blisko Mnie. A jednak nie udało mu się to. Nawet w mocnych słowach przekonywał obecnych, że Mnie nie zna...
W tamtym czasie ani Annasz, ani Kajfasz, ani nawet Piotr, przyszły Najwyższy Kapłan Mojego Kościoła, nie potwierdzili, że jestem Tym, którego oczekiwano przez wieki. Musiałem działać nieuznany, nierozpoznany, bo przed Ojcem byłem uosobieniem grzechu.
W planie Mojej Boskiej Woli, poza Moją Matką, Janem, Magdaleną, drugą Marią i kilkoma dobrymi niewiastami, jakie okazały Mi współczucie... reszta Mną pogardziła.
Biada tym, którzy myślą, że to, co czynią, tylko do nich się odnosi. Nawet jeśli zostaliście obdarzeni całkowitą wolnością, to - zgodnie z wolą Ojca - wasze czyny mają różną wartość i wpływ na innych.

Mój biedny Piotr był słaby, ale dobrze usposobiony i miał dobrą wolę. To dało mu potem moc czynienia niewyobrażalnych cudów... Niemniej trzy razy się Mnie zaparł, gdy Ja oczekiwałem potrójnej deklaracji miłości, o którą zapytałem go po Moim Zmartwychwstaniu. Piotr mógł być zgubiony tamtego dnia, gdybym nie ocalił go Moim spojrzeniem, które przyniosło skruchę jego duszy.
Zawsze bądźcie szczerzy ze Mną i dotrzymujcie Mi towarzystwa w czasie Mojej męki... Zapewniam was, że to nie jest zaproszenie abstrakcyjne. Nie. To zaproszenie do rzeczywistego towarzyszenia Mi, do prawdy, którą ześlę, a którą nie powinniście gardzić.
Bądźcie blisko Mnie jak Piotr, nawet jeśli popełniliście ten sam błąd ogrzewania się przy ludzkim ogniu, przy jakimś ogniu. Nie rozpaczajcie, skoro przychodzicie do Mnie z przyjaźnią i takim uczuciem, jak Piotr, choć może lękacie się o siebie.
Umiłowani, wołam was, abyście z miłością podeszli do Mnie w chwili Mojej męki. Zapewniam was, że mam szczególne upodobanie w tych, którzy kochają współcierpienie ze Mną... cierpią na Moje podobieństwo. Miłość przyciąga miłość, a przecież wiecie, że jestem samą Miłością...

24 marca 2005, słowa Pana

Judasz, nieszczęsny apostoł, otwiera listę tych, którzy Mnie zdradzili. Był Moim przyjacielem i towarzyszem, a sprzedał Mnie Sanhedrynowi, w końcu zaś umarł, jako samobójca, wieszając się w rozpaczy.
Ten człowiek jest prototypem podłości ludzkości, która jest tym głębsza, im większy akt buntu... Był jednym z dwunastu wybranych towarzyszy Mojej misji, ale szybko zmienił się w giermka diabła z powodu swego wielkiego przywiązania do pieniędzy. Mówi się o jego zdradzie już od ponad dwóch tysięcy lat, ale to temat, który nigdy nie będzie wyczerpany, tak wielkie było jego przestępstwo.
Chcę ci powiedzieć, że pomimo okrucieństwa jego zachowania, zawsze traktowałem go życzliwie, nawet z większym współczuciem niż innych apostołów.
Wielu sądzi, że mogłem wybrać inny sposób poświęcenia Mojego życia, unikając wielkiej zdrady Judasza... Ale oprócz daru wolności, którego wam udzielam, a którego nigdy nikomu nie zabieram, miałem być wydany oprawcom w najgorszy możliwy sposób, a takim było zdradzenie Mnie przez tego nieszczęśnika.
Postąpił ze Mną tak, bo był wolny. Judasz czyniąc zło, doprowadził do zakończenia to, co Ja postanowiłem i przyjąłem z Dobroci.
Jego zdrada nie była konieczna, bo Mój Ojciec mógł wysłuchać Mojego pragnienia poświęcenia się w dowolny skuteczny sposób. Jednak tak miało być, że zaakceptowałem czyn zdrajcy, zainspirowany przez innego wielkiego buntownika, Lucyfera - rzecznika ciemności.
Nie możesz sobie wyobrazić, ile Moje wrażliwe Serce wycierpiało z tego powodu! Chcę, abyś to zrozumiała i nie pomniejszała Mojej bolesnej akceptacji tej uwiecznionej zdrady.
Prawdziwa przyjaźń mieszka w szlachetnych sercach, ucieka od serc podłych. Moi apostołowie byli Moimi pierwszymi przyjaciółmi, ale też gośćmi... Moje Ciało stało się [ich pokarmem] w czasie Ostatniej Wieczerzy. Uczyniłem ich szafarzami Moich nieskończonych bogactw... Dlatego, po ludzku mówiąc, oczekuję od nich odwzajemnienia Mojej przyjaźni, Mojej Miłości, która karmi każdego z nich, z zaufaniem należnym ukochanym przyjaciołom.
Nie da się opowiedzieć ludzkim językiem, jak bardzo cierpiałem z powodu niegodziwości apostoła Judasza. Dlatego właśnie czuję w Moim Sercu tak wiele współczucia, gdy ktoś zdradza jedno z Moich dzieci, współczucia wymieszanego ze wstrętem,jaki wzbudza we Mnie ten, kto zdradza przyjaciela.
Kiedy rozmyślacie nad własną zdradą warto, abyście pomyśleli o tym, że oddalanie się duchem ode Mnie, nawet jeśli jest się blisko ciałem, prowadzi nieuchronnie do zrujnowania w człowieku wszystkiego co dobre. Musicie koniecznie uwierzyć w tę zasadę, od której nie ma wyjątków, by nie paktować z waszym zarozumiałym ja. Ono zawsze przedstawia wam nowe powody unikania ścieżki dobra. Zachęca was do nowych i pozornie nieszkodliwych doświadczeń, ale zawsze zwodniczych, prowadzących ku zatraceniu, jak czyny Judasza.
Zapamiętajcie, że ktokolwiek wyrzeka się Mojej pomocy, kto chodzi z dala ode Mnie, popełnia potworne czyny, jak zdrajca Judasz. On jest przekonywującym przykładem zarówno dla osób świeckich jak i duchownych. Judasz zawarł pakt z szatanem i jego przyjaciółmi... Nie wpadnijcie podobnie w śliskie ręce kusiciela.
Nawet jeśli dzięki Mojej Łasce nie sycicie się myślami o zdradzie, rozważcie, jak mało was dzieli od grzechu i porzucenia Łaski. Pokładajcie więc we Mnie nadzieję, wierzcie w Moją skuteczną pomoc i módlcie się o nią. Bądźcie pewni, że doświadczam wielkiej radości, gdy słyszę, jak Mnie o nią prosicie. Dla tego, kto kocha tak bardzo, jest prawdziwą radością pomagać ukochanym. Czyż nie czynią tak również rodzice? Ja jestem kimś więcej niż matka. Stworzyłem wszystkie matki. Jestem hojnym dawcą wszelkiego dobra, a ponad wszystko jedynym Dawcą nieskończonej Dobroci, którą sam jestem. Dlatego, Moje dzieci, jestem kimś więcej niż matka, nie traktujcie Mnie więc z taką oziębłością i obojętnością...!
Nigdy nie zapominajcie, że tylko miłość może uchronić was przed zdradą. Dlatego jeszcze raz powtarzam: myślcie o miłości, a zniknie lęk. Nie staniecie się podobni do Judasza, jeśli będziecie czynili szczere wysiłki, by zachować wierność i poprosicie Mnie o pomoc.
Pragnę, abyście się ode Mnie nie oddalali, bo widzę Mojego wroga czyhającego na wasze dusze. Nie chcę, abyście weszli na drogę wiecznej zagłady bo muszę prowadzić was do Królestwa Miłości i Radości.
Powiedz (...)„ że są kapłani, którzy przez cierpienie i doświadczanie niesprawiedliwości pozostają bardziej zjednoczeni z Moim kapłańskim Sercem. Tego dnia (Wielki Czwartek.), gdy on odnowi swe przyrzeczenia, Ja odnowię jego poświęcenie się Mojej Miłości.

25 marca 2005, słowa Pana pierwsze przesłanie

Kontemplując Mój wizerunek myślisz o ciosach, których doznałem... Tak, byłem bity przez żołnierzy i strażników Świątyni, ale dziś jestem znacznie bardziej i dotkliwiej raniony przez ludzi, którzy chcą Mnie pokonać, licząc na swoją bezkarność i Moją pobłażliwość. Niemoralne zachowanie i oczekiwanie Mojego przyzwolenia to największa głupota.
Jakże samotny jestem na tym świecie! Niektórzy w tak małym stopniu należą do Mnie, tak małą mają wiarę, że w ślepocie i smutku podążają za szatanem. Ile dusz prawdziwie i całkowicie oddało Mi siebie? Czy zawsze będę musiał żebrać o miłość? Czy zawsze będę musiał przekonywać ludzi, ciągnąc ich za sobą siłą? Nie tego chcę. Chcę serca.
Przynajmniej ty przyjmij te fale Miłości, które w tym Wielkim Tygodniu na nowo płyną nieprzerwanie z Mego Serca, chorego z Miłości. Bądź pewna, że jeśli całym sercem podążysz za Mną, od Annasza do Kajfasza, i od Kajfasza do Piłata, doświadczysz nowych uczuć...

25 marca 2005, słowa Pana drugie przesłanie

Moja córko, nadal rozmyślaj o Moich cierpieniach. Postępuj w tych dniach tak, jak Mój Duch ci nakazuje i zgodnie z dyktowanymi ci słowami. A co dają ci te słowa? Ważne jest, aby cię prowadziły do medytacji. Zapewniam cię, że ci, którzy do Mnie należą, będą wiedzieli jak w rozmyślaniu rozpoznać wzywający ich głos.
Dziś zastanowimy się nad tym, kto Mnie krzywdzi? kto Mnie ranił i targał nawet Moją brodę? komu się nie przeciwstawiłem?
Umiłowana, krzywdzą Mnie wszyscy grzesznicy. Każde zło było dla Mnie głęboką raną. Targano Mi nawet brodę. Skazani na śmierć przez ukrzyżowanie tracili swe prawa, co pozwalało na ubliżanie im w dowolny sposób, na każdy rodzaj drwiny ze skazańca.
Dzieci, ile z was w czasie Wielkiego Tygodnia pragnie, dzięki Mojej Łasce, ze wzruszeniem rozważać Moją mękę? Dziś zapraszam was do rozważań razem ze Mną.
Ludzie krzywdzili Mnie od pamiętnego dnia, który wszyscy znają, gdy ich okrył wstyd pierwszego grzechu. Przyjmowałem te powtarzające się ciosy i przekształciłem je w środki dla ich usprawiedliwienia.
Czy wykroczenie przeciwko Mnie mogło pozostać bez odpowiedzi...? A jak odpowiedziałem...?Przyjąłem to w ciszy, z łagodnym spojrzeniem, ze współczuciem: dałem im uścisk wybaczenia...! Kto jest krzywdzony, zwykle reaguje, Ja jednak tego nie uczyniłem.
Wiele razy rwano Mi brodę. Kto tego dokonał? Wy też... Ciernie bolesnym uciskiem skłoniły Mnie do zamknięcia oczu, szarpanie Mojej brody było bardzo bolesne, bo cała Moja Twarz płonęła z bólu od zadanych ciosów, od strasznej Korony i palącej śliny, którą opluli Mnie strażnicy. Moje rany piekły boleśnie.
Czy mógłbym nie przyjąć tych cierpień? Byłem tam po to, by cierpieć, wytrwać, umrzeć. Taki był Mój dar odkupienia, w każdym Moim czynie.
Nikt nie zdoła sobie wyobrazić, ile Moja Twarz wycierpiała! Jeden z rzemyków bata podczas Biczowania zranił Mnie od policzka aż do szyi, jak bruzda ognia. Otrzymałem uderzenie tego niezdarnego żołnierza w drugi policzek... Z powodu razów krew płynęła z Mojej Twarzy i czoła, kapała z ust...
Piłat na próżno próbował wzbudzić w tłumie współczucie i pokazał Mnie, mówiąc: Ecce homo - Oto człowiek! Myślał, że sprawiedliwość zatriumfuje nad perfidią Żydów, przez wzgląd na Mój stan w tamtej chwili.
Ze ślepą nienawiścią kapłani Świątyni powtarzali: Ukrzyżuj go! Ja zaś nie wyparłem się was, ludzi, ani nie wyparłem się Ojca! Przyjąłem wszystko.

Mam nadzieję, że się spotkamy, nie tylko w czasie tych świąt Wielkanocy. Gorąco tego pragnę! Chodźcie! Pójdziemy razem. Ojciec na to pozwoli, a was usprawiedliwi, bo chce was wynagrodzić, przez wzgląd na Moją ofiarę. Ja tego pragnę i On tego pragnie.
Pamiętajcie, że to, co wycierpiałem, jest niepojęte dla umysłu człowieka, a Moja męka jest waszym gwarantem. Wasze odrzucenie Mnie jest także niepojęte po tak wielu i tak potężnych unaocznieniach Mojej Miłości. Jeśli zaś ty chcesz, abym poruszył twe serce, rozważaj te sprawy wraz ze Mną.
Zrozumieliście Moje Przesłanie? Ja was nie opuściłem. Wy... czy Mnie opuścicie?
Zapewniam was, że Moja męka nie tylko was ocala, ale też upiększa, daje jasność myśli, wiarę, niezachwianą nadzieję i pobudza Moje Miłosierdzie.
25 marca 2005, słowa Pana trzecie przesłanie

Ukochana córko, bądź teraz towarzyszką Maryi w Jej samotności na Kalwarii. Daję ci światło rozmyślania i wzbudzam współczucie dla Niej w tych strasznych godzinach. Posłuchaj i kochaj Ją za Jej siłę i za Jej boleść.
Podążała za Mną w tłumie ku miejscu Mego męczeństwa. Kiedy spotkały się nasze spojrzenia przeniknął je dogłębny ból... Już ci o tym mówiłem... Jej towarzysze wspierali Ją do stóp Kalwarii. Nie od razu pozwolono Jej do Mnie podejść.
Całe Jej życie było uzależnione od Mojego, ale nigdy tak bardzo jak w tym czasie. Czuła, że powoli umiera, doświadczając potwornej udręki. Bicie Jej serca stawało się coraz słabsze. Ból coraz bardziej Ją unieruchamiał. Byłem świadkiem cierpień Mojej biednej Matki! A jednak chciałem, aby była blisko, aby mogła Mnie widzieć.
Zrządzeniem Bożym mogła podejść do Mojego Krzyża. Byłem Bogiem, ale cierpiałem jako Człowiek i jako Człowiek pragnąłem, by Moja Matka była blisko Mnie. Zgodnie z planem Boga miała odegrać wyjątkową rolę w czasie Mojej męki. Współpracowała ze Mną i wraz ze Mną przyczyniła się do zbawienia ludzkości. Była godna, aby mieć udział w dziele Odkupienia. Zatrzymałem Ją u stóp Krzyża i Ona wiedziała, że taka była Moja Wola.
Moja Matka była blisko Mnie. Widziałem Ją przez zasłonę Krwi, która niemal całkiem pokryła Moje powieki. W agonii Moje Synowskie Serce biło dogłębną wdzięcznością i smutkiem z powodu biednej Matki, która podążała za Mną i pomagała Mi pełna poświęcenia w czasie całego Mojego życia.
Już miałem odejść z tej ziemi... nie powiedziałem żegnaj Tej, która Mnie urodziła, która starała się o Mnie i prawdziwie całą siebie składała w ofierze dla Mnie i dla was. Wiesz, jak się z Nią pożegnałem? Za pośrednictwem Jana oddałem Jej was w zamian za Mnie...
Zrozumiała Moje pragnienie. Z głębokim poddaniem powitała w miejsce jedynego niezastąpionego Syna, wiele dzieci, o które miała się od tamtej pory troszczyć z tą samą miłością, jaką miała dla Mnie.

Moja Matka przyjęła ten dar, bo pochodził ode Mnie, umierającego, i ponieważ Jan był żywą i ciągłą pamięcią o Mnie. Jan - czysty jak lilia - był jakby koroną dla Maryi. Maryja to zrozumiała. Wiele powiedziałem Jej milcząc. Moje spojrzenie przekazywało Jej Moje myśli:
„Żegnaj, Matko. Wkrótce Mnie zobaczysz i już nie będziesz smutna tak jak dziś. Zostawiam Ci Mój Kościół, byś mu pomagała i karmiła go tak, jak Mnie karmiłaś... Idę do Ojca i wrócę, ale przygotuję tam dla Ciebie Tron królewskiej Chwały...

Żegnaj, Matko. Dziś widzisz Mnie najokrutniej upokorzonego, ale wkrótce będziesz w ekstazie Mojej Chwały... Moje pierwsze spojrzenie było dla Ciebie, a teraz Moje ostatnie jest również dla Ciebie...

25 marca 2005, słowa Pana czwarte przesłanie

Wróćmy do Mojego cierpienia. Wiem, że wielu z was te rozważania pozwalają wzrastać duchowo.
Gdy zaprowadzono Mnie na miejsce Mojej ofiary, byłem w żałosnym stanie, przez przejście tylu upokorzeń i cierpień. Tam, na Golgocie, Moja ofiara całopalna zapłonie w bezkresnym ogniu bólu i Miłości... Niczego Mi nie oszczędzono, przeciwnie, pod wpływem szyderstw Moje cierpienia się wzmagały.
Taki był najwyższy Dar Ojca dla ludzkości: wydał własnego Syna, który stał się Człowiekiem i cierpiał, przekazał Mnie najbardziej niepohamowanemu i despotycznemu złu. Opuścił Mnie na życzenie tych, którzy byli u władzy, by wyzwolić przepełniającą ich nienawiść, pozwalając nawet na bluźnierstwo i zbrodnię.
Zastanawiasz się, dlaczego przeszedłem przez tyle cierpienia, jak małe jagnię kąsane nieustannie
przez dzikie wilki? Czy cierpienia w Ogrodzie Oliwnym nie wystarczyły? Czy straszna i krwawa Korona cierniowa nie zakryła bezmiaru grzechów ludzkości? Czy krew i bolesne biczowanie, które otrzymałem z Miłości do was, nie są wystarczającym wynagrodzeniem? Ileż udręk wycierpiałem poza ukrzyżowaniem...!
Dziś wciąż unoszą się pychą ci, którzy osądzają tych, których wybrałem, aby wstrząsali umysłami i sumieniami ludzi. Uciszają ich, palą rękopisy... Wiedzą teraz znacznie więcej. Zobaczmy, jak odpowiedzą przede Mną ci, którzy potępiają po to, aby powstrzymać nawrócenie dusz, za których ocalenie cierpiałem.
Co ci dzisiejsi ślepi przewodnicy wiedzą o cierpieniach, udrękach, niedoli i łzach, upokorzeniach, niepokojach, podłościach, zniewagach, pysznych słowach, oszczerstwach i kłamstwach, zdradzie i ciężarze, olbrzymim ciężarze wszystkich grzechów, które zaniosłem na Krzyż...? Dzisiejsi faryzeusze, podobnie jak dawni, nie potrafią dostrzec wszystkiego, co tak wspaniałomyślnie wziąłem na Siebie.
Fakt wyjścia przeze Mnie poza wszelkie granice cierpienia, powinien skłaniać do refleksji.
By zbawić całą ludzkość, wystarczyłby Mój dziecięcy płacz, jęk, jedna łza... Czy jednak wtedy, w ten sam sposób zrozumiałabyś Moją Miłość? Skoro pośród tylu tak wielkich dowodów wciąż tak trudno wam ją zaakceptować, co skłoniłoby was do uwierzenia w Moją Miłość, jeśli ograniczyłbym się do niewielkich rzeczy? Oto prawdziwa przyczyna cierpienia, i byście uwierzyli w Miłość, w Moją Miłość.
Tylu wpatruje się w Mój Majestat, inni skupiają się na Mojej Mądrości, a jeszcze inni kochają Moją Wszechmoc. Są i tacy, którzy entuzjastycznie odnoszą się do Mojej Chwały i adorują Moją Nieskończoną Świętość. Kto raduje się Moją Miłością?
Dlatego właśnie Moja męka musiała być wielka. Ona jest odbiciem Mojej Nieskończonej Miłości. Musiała być wielka, bo podjąłem ją z Miłości do Ojca, który kocha Mnie z Nieskończoną Dobrocią. Musiała być wielka z powodu waszego braku miłości. Tylko dzięki wyjściu poza granice tego co konieczne, wiele oczu otworzy się na Moją Miłość. Wielu złapałem w słodką sieć Miłości, rzuconą w ocean waszego braku zrozumienia i bezowocnego rozumowania.
Wy wszyscy, nauczyciele i uczniowie, kapłani i wierne owce, starajcie się zatrzymać w waszych sercach tę lekcję Miłości, której udzieliłem wam na Kalwarii. Jak zamierzacie się zachować: pozwolicie się złapać w Moją sieć, czy nie?

Posłuchajcie, dzieci, uderzeń młota, którym przybito ręce, które będziecie całować...

26 marca 2005, słowa Pana pierwsze przesłanie

Kiedy przybijali Moje ręce czułem, jak gdyby wyrywali Mi żyły, niszcząc chrząstki i nerwy dłoni. Ten ból był nie do zniesienia.
Dziś wasze spojrzenia przed Najświętszym Sakramentem, wasze pełne zrozumienia spojrzenia, są dla Mnie wystarczającym wynagrodzeniem za te brutalne czyny. Wynagradzają za pełne wściekłości spojrzenia i złośliwości skierowane ku Mnie na Kalwarii.
Kiedy wisiałem na drzewie tortur, cierpiąc spazmy bólu, oni bluźnili, rzucali we Mnie kamieniami i grudkami ziemi, jak gdyby chcieli położyć kres tej prawdziwie Nieskończonej Miłości. Dzięki niej nawet wtedy obejmowałem i wybaczałem Moim oprawcom i innym wrogo nastawionym, którzy stali pod Krzyżem.
Była tam też Moja Matka. Jej stan wywoływał głębokie współczucie u każdego, kto na nią patrzył, tym bardziej u Mnie. O słodka Matko! To Moja godzina!
Tak...! Powiedz Jej świadomie, że gdybyś tam była, pragnęłabyś wspomagać Ją w tym dniu. Byłaś tam... Widziałem tak wielu z was w czasie i przestrzeni... Jak droga Mi była obecność dusz kochających Mnie u stóp Krzyża!
Najpierw byliście krzyżującymi, apotem staliście się pocieszycielami. Przedtem i potem, zawsze jesteście Moimi ukochanymi, także teraz i na wieki, dzięki tej jedynej i niezmiennej Miłości, która wznieca ogień Mojej ofiary i Mojego daru.
Kontempluj Mnie ukrzyżowanego i usłysz w tej dyszącej piersi bicie prawie zamarłego Serca... Ja Jezus, umierający, opuszczony, wyniszczony, wraz ze swoim ostatnim oddechem oddaję chętnie Mego Ducha w ręce umiłowanego Ojca...
Chodźcie, dzieci, nie obawiajcie się drwin pijanych żołnierzy, wściekłych członków Sanhedrynu i zawziętych ludzi. Chodźcie, wejdźcie na szczyt wzgórza, bądźmy ukrzyżowani razem... To cieszy Mego Ojca, za to kocha ludzkość. Tego pragnie Nieskończona Miłość. Chodźcie, umiłowani, to za was przelałem krew...
Byłem pozbawionym tchu, spragnionym więźniem. Spójrzcie na Mnie w ten Wielki Piątek, a zapłaczecie nad swoimi grzechami. Niech wasze łzy wywoła też świadomość, jak wielu we Mnie nie wierzy. Wciąż są tacy, którzy Mnie zdradzają, plują Mi w twarz, ośmielają się wpychać Koronę cierniową na Moją chwalebną, skrwawioną głowę.
Okażcie Mi litość i zamieszkajcie w Moim Sercu, tak rozjątrzonym i pobitym przez zdradzieckich wrogów, często ukrytych pod szatami pierwszego Judasza... Wejdźcie do Mojego Serca. Ono jest prawie zmiażdżone w agonii przez ogromny ciężar oziębłych dusz.
Pnijcie się w górę, gdy jesteście udręczeni. Wasz płacz jest błogosławiony... Przemienię was w żarliwych, pełnych życia i będziecie wypełnieni tylko Mną...
Odpocznij, umiłowana duszo. Będziemy kontynuowali o świcie. Za chwilę zakończą się refleksje i medytacje na temat Moich cierpień. Dzisiejszym Annaszom trzeba pokazać, kto do nich przemawia: Ten, który wtedy milczał, ale który wciąż powraca, by powtarzać to, czego ich uparty umysł nie może zrozumieć. Jest tylko jedno źródło. Jego wody muszą obmyć ziemię, aż będzie nasączona. Dlaczego nie pomagacie Mi rozkruszyć ziemi i nawodnić jej, zamiast budować tamy przeciwko Mnie?


Później w tym dniu, drugie przesłanie

Te rozważania będziemy kontynuować w przyszłym roku... Poczyniono nietaktowne uwagi. Na razie zachowaj dla siebie to, co piszesz.

26 marca 2005, słowa Pana trzecie przesłanie

Wielu nie dostąpi zbawienia, choć - jak mówi Biblia - przelałem Krew za całą ludzkość. Te słowa potwierdziła Moja śmierć i całe Moje życie Człowieka. Chociaż wielu ludzi zaprzecza dziś Mojej Nauce, nie zdołają zaprzeczyć, że oddałem życie za was wszystkich.
Czy niewierzący, zbuntowani, ateiści mogą powiedzieć, że Ofiara z rąk Moich oprawców, których wściekłość obróciła się przeciw Mnie, była nieprawdziwa? Nikt nie może temu zaprzeczyć ani nikt nie znajdzie żadnych na to dowodów.
Kimkolwiek jesteś, czytelniku, czy wierzysz, że umarłem właśnie za ciebie? A dlaczego w to wierzysz? Nalegam, zastanów się nad tym, a uwolnisz się od wątpliwości różnego rodzaju, od wprowadzania zmian do Mojej Nauki, które się pojawiają pośród was.
Pamiętaj: nikt nie oddaje życia za kogoś, jeśli go nie kocha wielką miłością. A co tobą, stworzenie, kieruje? Siła uczuć czy siła rozumu? Rozmyślaj, a we Mnie znajdziesz siłę do wytrwania, bo często słowami wyrażasz wiarę, a zaprzeczasz jej swoimi czynami... Uwolnij się od uprzedzeń. Ja udzielę ci skutecznej pomocy.


28 marca 2005, słowa Pana do Cataliny Rivas

Płaczesz, córko, na widok Mojej męki, która się odnawia w Janie Pawle II? Każdy odbiera to po swojemu, ale każdy jest w istocie świadkiem nowego Ukrzyżowania z Miłości...
Pozwól Mi mówić do ciebie o dniu Ukrzyżowania, kiedy wielu mężczyzn, a jeszcze więcej kobiet, przyszło zobaczyć Mnie na Krzyżu. Jedni przyszli z obojętnością, a inni - z radością. Współczułem wszystkim. Moje Serce, bezgranicznie wyczerpane, biło dla wszystkich.
Z Mojego Krzyża zwracam się do wszystkich: doskonałych i niedoskonałych; dobrych i złych; tych, którzy są blisko i tych, którzy są daleko. Wołam każdego... wszyscy powinni usłyszeć Mój Głos, przepełniony serdeczną Miłością. Dlaczego tak wielu broni się przed spojrzeniem na waszego Boga przybitego do Krzyża? Nie macie współczucia dla Mnie, a Mnie przepełnia litość dla was.

29 marca 2005, słowa Pana

O umiłowani ludzie XXI wieku! Patrzycie na Mnie ukrzyżowanego, ale nie zdajecie sobie sprawy, że jestem też waszym wzorem i dlatego nie chcecie Mnie naśladować. Kiedy zaś ktoś pragnie Mnie naśladować, często mu się to nie udaje, bo brak mu pokory. Doświadczając rozdrażnienia nie pojmujecie, że nawet ono jest Moim darem, ażebyście mogli dostrzec własną słabość, niestałość, odrazę wobec cierpienia. Dlaczego tak się dzieje? Gdy ujrzycie własną bezsilność, zyskacie wiele i znajdziecie pokój,
zwracając się do Mnie, abym was na nowo napełnił Moimi darami.
Moja Miłość jest niezmienna, wychodzę naprzeciw waszym potrzebom, nie czekając na prośby. Ofiarowuję się wam dobrowolnie, bo troszczę się o wszystkich. Kiedy zaś wydaje się wam, że Ja nie chcę wam czegoś udzielić, powinniście się zastanawiać, czy Moją wolą jest to, czego pragniecie. Dopiero wtedy proście i pomyślcie też, że cieszę się, kiedy się do Mnie zwracacie z prośbami, bo wtedy czujecie, że Mnie potrzebujecie.
Rozważajcie to wszystko z miłością i zapragnijcie porzucić własną nędzę, abym to Ja was napełnił Mną samym i przyodział prawdziwym bogactwem.

Dzień śmierci Jana Pawła II i wigilia święta Miłosierdzia Bożego - 2 kwietnia 2005, słowa Pana :
To dzień żałoby i łaski dla ludzkości. Żałoby, bo już nie będzie z wami prawego człowieka, Mojego Namiestnika, pokornego, bezstronnego, mądrego, dobroczynnego posłańca Miłości i Pokoju. Dziś
wieczorem, gdy dzwony zabiją, wielu ludzi starych, młodych i dzieci poczuje po raz pierwszy ciężar osierocenia.
Będzie to też noc Łaski, bo w końcu ten, który Mnie kocha, wyzwoli się z umęczonego i cierpiącego ciała, aby się oblec w nieśmiertelność. Podobnie jak Ja, nie przeciwstawił się umieraniu na Krzyżu...
To dla Mnie ważne, że słuchasz Mojego Głosu i u stóp Mojego Krzyża, z całym Kościołem, prawdziwie pojmujesz wielki dramat Kalwarii. Ponownie przez Mojego Namiestnika zwróciłem się do was.

Posłuchajcie! Niech wasze uszy będą wyczulone na słowa przebaczenia, które spontanicznie wam ofiarowuję bez zawstydzania was. Nie wiecie, co się dzieje, kiedy Mnie obrażacie... Grzech wiele razy przebija Moje Serce jak sztylet.
Jutro o świcie przyjdźcie do waszego ukrzyżowanego Boga. Tak wiele darów mam dla was! Choć Moje Serce jest wyniszczone, pozostaje też nienaruszone, aby wam okazać miłość. Ono nie może przestać miłować, pomimo waszej głuchoty i skąpego uczucia, którym Mnie darzycie.

Dzwony świata bijcie smutno, bo już nie będziecie oglądać Sprawiedliwego Pielgrzyma. Dzwony niebiańskie, bijcie na chwałę, bo Mój umiłowany jest blisko... Mój syn przybywa trzymając dłoń Boskiego Miłosierdzia.

Wieczorem Ojciec Święty Jan Paweł II umarł, jak zapowiedział Pan tego ranka. Uczucie osierocenia jest prawdziwie straszne... Nasz ziemski przewodnik powrócił do Domu Ojca.

12 kwietnia 2005, słowa Pana

Moje dzieci, wzywam was gorąco, a Moją Duszę przepełnia pragnienie zobaczenia was u stóp Krzyża... Chciałbym zobaczyć was przepełnionych pokojem, ale jednocześnie skruchą z powodu tego, że i wy przyczyniliście się do Mojej śmierci.
Nie bójcie się. Nie chcę zwiększać waszych cierpień. Przeciwnie, chcę je osłodzić... Proszę tylko, byście rozmyślali o Mnie ukrzyżowanym, cierpiącym i okrytym niewinną Krwią.

WIELKI POST 2006

3 kwietnia 2006, słowa Pana
Moja męka i Mój Krzyż przez wieki zakrywały winy ludzi przeciwstawiających się Mojej Boskiej Woli. To jednak nie przynosi upragnionego owocu, gdy ludzie nie czynią ze swego osobistego krzyża ołtarza do składania ofiar.

12 kwietnia 2006, słowa Matki Bożej

Umiłowane dzieci, pragnę powiedzieć wam o czymś, o czym będziecie potem rozważać. Ten dar, tak wielki, sprawi wam radość, jako że udzielam go wam na prośbę Jezusa.
Tej nocy podczas Ostatniej Wieczerzy Ja też byłam z apostołami w domu Wieczernika. Ewangelia o tym nie wspomina, z powodu żydowskiej mentalności tego czasu. Bóg to dopuścił. Liczyli się tylko mężczyźni. Zauważycie to także w opisie rozmnożenia chleba i ryb. Ewangeliści wspominają jedynie liczbę mężczyzn...
Tej nocy, kiedy przebywałam blisko Jezusa i apostołów, byłam pierwsza w umyśle Jezusa, bo On nigdy nie zaniedbał uhonorowania Mnie czy to publicznie, czy prywatnie. Byłam najszczęśliwszą osobą, gdy ustanowiono Sakrament Miłości, ponieważ już wcześniej wiedziałam, że będzie ustanowiony.

Pomyślcie! Ja, która nosiłam Jezusa w Moim dziewiczym łonie, otrzymałam Go w tym dniu w Eucharystii. Tak zostałam wynagrodzona za wszystkie smutki, które znosiłam aż do tego dnia. Tak miało być: Matka spotkała się z Synem w Eucharystii, połączona z Nim wzajemną Miłością.
Rozmyślajcie często o tych tajemnicach. Jestem Matką Jezusa Miłości. Sprawicie Mi radość pamiętając o Mnie jako o Matce Boskiej Eucharystii. Tym, którzy wierzą i którzy będą Mnie tak wzywali, obiecuję najwspanialsze Łaski. Chcę obdarzyć was wszystkich Moją słodyczą, jako Matka uwielbiona i będąca przy Jezusie, który jest Moją i waszą chwałą. Tą słodyczą jest nieskończona Miłość, którą Jezus obdarza Mnie i was wszystkich. O świcie tego Wielkiego Czwartku, udzielam wam Mego matczynego błogosławieństwa.

WIELKI POST 2007

5 kwietnia 2007, słowa Pana
W wielkim opuszczeniu, jakiego doświadczyłem tej nocy przed śmiercią, nie byłem do końca samotny. To prawda, że opuścili Mnie wszyscy, w Mojej rozdzierającej agonii i największej goryczy. Powinnaś jednak wiedzieć, że Mój Ojciec pozwalając Mi odczuć tak wielkie opuszczenie i ludzkie słabości, obdarzył Mnie świadomością, że będą istnieć wierne dusze, które przez wieki dzielić będą Moje największe cierpienie opuszczenia przez Ojca. To cierpienie było największe, kiedy wziąłem na siebie grzechy całej ludzkości.
Dlatego wy wszyscy, których wzywam do zjednoczenia się ze Mną w Ogrodzie Oliwnym, przyjmijcie Moją Wolę jako ogromny dar i jako taki zaakceptujcie go, bo pochodzi z Mojego Serca.
Nie wybrałem wielu, bo wiem, co dla was oznacza Mój wybór... Ci jednak, którzy są pokorni i czynią wysiłek trwania przy Mnie, w Moim pokoju, otrzymają dar zrozumienia Mojego osamotnienia


5 kwietnia 2007, słowa Pana

Dziś Mój Kościół upamiętnia Moją mękę. Ona się odnawia w was wszystkich. Jednak kto z ludzi lubi ból? Wielu nie pamięta o Mnie, nie znosi poczucia smutku i doświadczania cierpienia! Zapominają o Moich cierpieniach. Ich rozmyślanie szybko przysłaniają własne cierpienia. Starajcie się zjednoczyć wasze boleści z Moimi. Dopuszczam wasze cierpienia, abyście mogli osiągnąć Raj. Powtarzam wam, że bez krzyża nie możecie nazywać się chrześcijanami. Zapamiętajcie to i nabierzcie otuchy kryjąc się w Moich Ranach. Niechaj Moje cierpienia będą waszym zabezpieczeniem, choć to wy zraniliście Mnie, wywołując krwawy pot.
Dzieci, niech was nie ogarnia obojętność wobec działań Mojej ziemskiej Oblubienicy, Kościoła. Przeciwnie, Pozwólcie Jej i Mnie poprowadzić się do wielkiego oceanu Mojej męki. Jeśli pragniecie odnawiać Moją Ofiarę, dokonujcie tego na Moją pamiątkę...


WIELKI POST 2008
16 marca 2008, słowa Pana (Catalina Rivas)

Zaczyna się Wielki Tydzień. Przez to rozważanie chcę was przygotować na świętowanie Wielkanocy. Rozmyślajcie nad Moją Dobrocią, nad waszymi grzechami. Myślcie o Moim Miłosierdziu i o waszej obojętności i uporze, o nielicznych dobrych uczynkach. Skupcie uwagę na Mojej niepojętej i tak bolesnej, milczącej udręce na Krzyżu. Pomyślcie o sobie i o Mnie. Zbłądziliście... Jednak Ja jestem dla was na Krzyżu i wy wszyscy Mnie widzicie.
Błagam was, abyście przezwyciężyli wasz upór i przyszli do Mnie. Wejdźcie na drogę Tego, który zwyciężył śmierć i grzech, na drogę ze światła i płomieni, która szybko zaprowadzi was do promieniejącego już na horyzoncie celu: Naszego Domu, waszego Raju.
Proszę was jeszcze raz, rozgrzejcie Moje Serce, znieważane przez lodowate serca tak wielu ludzi, zranione przez tak wiele waszych zdrad...


21 marca 2008, słowa Pana

Ukochani, gdy mówicie o Moich cierpieniach, o ukrzyżowaniu, o Mojej śmierci, każdym słowem wzniecacie iskry Miłości w Sercu, które tak bardzo kocha was wszystkich. Ta Miłość sprawia, że wasze słowa i myśli o Mojej męce zamieniają się w Boski płomień. Wzbudza on ogień współczucia i skruchy w sercach ludzi.
Spójrzcie na Mnie na Krzyżu; spójrzcie na Moją Twarz; spójrzcie Mi w oczy, które ledwie mogę otworzyć. Moja Twarz jest zniekształcona od uderzeń i bólu agonii, zalana krwią... Moja broda została poszarpana przez żołnierzy Piłata i stojących wzdłuż Mojej krzyżowej drogi, którzy pozwalali sobie na każdy brutalny przejaw zła.
Prowadzę was Moimi śladami, aby was ukształtować, ukazuję wam etapy Mojego życia. Okażcie Mi współczucie. Towarzyszcie Mi w tych dniach upamiętniających Moją mękę, wynagradzając za tak wielu ludzi, którzy zapominają o Mnie.
Współczucie dla Mnie poprowadzi was także do okazywania współczucia waszym braciom i siostrom, a przez to wasze apostolstwo będzie bardziej owocne.


23 marca 2008, słowa Pana

Moje dzieci, pragnę w tym czasie uczynić znak Krzyża nad wami, by oddzielić was od tego świata i naznaczyć was szczególnym znamieniem Mojego upodobania. Jestem szczęśliwy, będąc pośród was.
Spójrzcie, jestem wyrzucany już z każdego miejsca, kiedy pokazuję się z Krzyżem na ramionach. Ci, których wzywam z tak wielką Miłością, jeszcze bardziej Mnie obrażają... Boją się i ukrywają, zamiast prosić o przebaczenie i prostować swe ścieżki. Boją się i ukrywają, zatrzaskując przede Mną drzwi. Możecie sobie wyobrazić tak wielkie lekceważenie? Przyszedłem na świat, cierpiałem, umarłem, pragnąc ich wiecznego dobra, dobra tych, którzy Mnie odrzucają, a oni potrafią się zdobyć jedynie na jeszcze większe odrzucenie Mnie...
Dzieci, nie wzbudzam w was tych uczuć bez przyczyny, nie wywołuję jedynie pobożnego żalu nad Moją osobą, nad nimi. Niewiele wiecie o potężnych cierniach, którymi obecnie niektórzy ludzie Mnie przebijają...

WIELKI POST 2009
24 lutego 2009, słowa Pana

Moja córko, zakończ teraz te notatki, aby doszły do Moich dzieci, twoich braci i sióstr, i aby pomogły im przygotować się duchowo do Wielkiego Tygodnia. Pragnę, abyście wszyscy zrozumieli, że aby trwać w jedności ze Mną, musicie czuwać, panować nad sobą i więcej modlić się z niezłomną i spokojną wolą.
Haniebny koniec, na który zostałem skazany przez tych, którzy reprezentowali ówczesne ludzkie władze, był ukoronowaniem Mojego życia w całkowitym oddaniu się woli i dobroci Ojca. On podobnie jak Ja chciał ocalić ludzkość, poprzez największą Ofiarę: przeze Mnie.
W Mojej męce jest wszystko, czego potrzeba wam i dziś, i jutro. Ona działa cuda dla tych wszystkich, którzy zapomną o świecie i o sobie samych, by trwać przy Mnie. Gdy na wszystko patrzy się przez pryzmat Moich cierpień i z uległością Mojej Woli, wtedy Moja męka staje się źródłem wielkich dobrodziejstw dla duszy.
Na tym świecie wypowiada się zbyt wiele słów! Gdyby więcej skupiało się na Mnie, zwłaszcza na Mojej męce, Moja Miłość wkrótce rozpaliłaby żywe płomienie w waszych duszach...

Jakże brak Mi tej radości poruszenia dusz, które by zjednoczyły swe cierpienia z Moimi, a dzięki temu, że Mnie pocieszą, nabrały też same sił, wspaniałomyślności i cierpliwości. Tego wszystkiego brakuje ludziom tego wieku.

Usuwają Mnie narody, domostwa, szkoły, nawet miejsca chrześcijańskie. Nie chcą Mnie otoczyć czcią jako Chrystusa ukrzyżowanego. Nowym pokoleniom pragną Mnie pokazać jako Chrystusa Zmartwychwstałego... jak gdyby można było Tabor oddzielić od Kalwarii!
Wielu nie rozumie, że ci, którzy kochają Mnie jako Chrystusa ukrzyżowanego i potwierdzają Moje cierpienia, będą również kochali Mnie obecnego w Eucharystii.
Ci zaś, którzy ignorują Moją mękę, będą mieli problem dania wiary i miłości Mojej Eucharystycznej Obecności, o trwającej obecności Jezusa żywego, pośród nich...