Slawek
22,7 tys.

BRACTWO SKULL AND BONES A HITLER I BUSH

Większość tajnych stowarzyszeń to albo bractwa praktykujące skomplikowane rytuały, albo grupy przestępcze, których działalność próbują ograniczyć stróże prawa i porządku, nie zawsze konsekwentnie.
Jedno z takich stowarzyszeń wywiera każdego dnia wpływ na życie praktycznie wszystkich mieszkańców naszej planety, i to nie za pomocą jakiejś organizacji o ścisłej strukturze, ale dzięki kontaktom uprzywilejowanych młodych mężczyzn, którzy ukończyli prestiżowy uniwersytet. Istnienie tego stowarzyszenia można łatwo udokumentować. Jego historia ma związek z tradycjami masonerii oraz celami iluminatów. Jego praktyki pozostają jednak zagadkowe, a nawet podejrzane. To Skull and Bones (Czaszka i Kości), wylęgarnia przywódców amerykańskiego społeczeństwa, której członkowie zdobyli władzę i wpływy nieproporcjonalne do liczebności jej szeregów. Zachowując bliskie związki w ciągu całej kariery zawodowej, tworzą co najmniej pozór spisku, a zapewne coś znacznie więcej.
Oficjalnie siedzibą Skull and Bones jest pozbawiona okien, przypominająca mauzoleum budowla z piaskowca, zwana „grobowcem", stojąca na terenie uniwersytetu Yale. Powstała podobno w roku 1856 i jest miejscem spotkań grupy w każdy czwartkowy i niedzielny wieczór. Co roku do stowarzyszenia wstępuje tylko piętnastu nowych członków, wybranych spośród studentów przedostatniego roku. To wskazuje, że organizacja skupia się na ich przyszłych poczynaniach, już poza uniwersytetem, a nie na codziennym życiu kampusu. Zwykłe bractwa studenckie kojarzą się z młodzieńczymi pijatykami i niewybrednymi żartami. Członkowie Skull and Bones myślą o donioślejszych sprawach, chociażby o wpływie na politykę globalną.
Bonesman - termin już nietrafny, ale nadal używany - przejawia wrogość wobec świata zewnętrznego, a przynajmniej tej jego części, która stara się wedrzeć na teren kampusu Yale. O ludziach nienależących do bractwa, którzy usiłują się czegoś dowiedzieć na temat jego działań albo składu osobowego, otwarcie mówi się „obcy" albo ,,wandale". Wszyscy członkowie Skull and Bones mają obowiązek zaprzeczać jakimkolwiek związkom z organizacją. Jeśli publicznie w ich obecności wymienia się tę nazwę, muszą odejść bez słowa komentarza. Niemniej w ciągu ponad stu sześćdziesięciu lat istnienia bractwa udało się ujawnić dość dużo informacji o jego poczynaniach. W każdym razie dość, by potwierdzić niemal wszystkie spekulacje na temat jego celów i wpływów, oprócz najbardziej histerycznych. Mimo swojego poważnego charakteru Skull and Bones ma rytuały inicjacyjne, które mogą się wydać wielbicielom filmu Animal House znajome, ale innym - niepokojące.
W roku 1876, gdy jeszcze bractwo nie budziło tylu emocji, inna grupa studentów Yale, która nadała sobie nazwę Zakon Ognia i Pazura, włamała się do „grobowca", a następnie ze złośliwą satysfakcją opisała jego wnętrze. Opis wskazywał bardziej na XIX-wieczny klub chłopięcy niż na miejsce spotkań przyszłych światowych przywódców. Największe wrażenie robił salon przy pokoju 322, gdzie:
...na zachodniej ścianie, obok innych obrazów, wisiał stary sztych przedstawiający otwartą kryptę grobową, w której na kamiennej płycie spoczywały cztery ludzkie czaszki ułożone obok czapki błazna z dzwoneczkami, otwartej księgi, kilku matematycznych instrumentów, sakiewki żebraka i królewskiej korony. Na sklepionej ścianie powyżej krypty znajdowało się wyjaśnienie literami łacińskimi: „Wer war der Thor, wer Weiser, wer Bettler oder Kaiser?"; a poniżej krypty ciąg dalszy gotykiem: „Ob Arm, ob Reich im Tode gleich" (Kto był głupcem, kto mędrcem, kto żebrakiem, kto cesarzem.., czy bogaci, czy biedni, śmierci są wszyscy równi)
Sto lat później narzeczona świeżo przyjętego (najwyraźniej niefortunnie) członka Skull and Bones opowiadała, że oprowadził ją pewnego razu po „grobowcu". Jej najżywszym wspomnieniem z tej wyprawy był widok ściany pokrytej tablicami rejestracyjnymi z liczbą 322, odnoszącą się do daty śmierci sławnego greckiego mówcy Demostenesa (384-322 p.n.e.) i, zgodnie z legendą bractwa, do roku, w którym rzekomo zostało złożone. Jak się dowiedziała, członkowie mają obowiązek „skonfiskowania" każdej zauważonej tablicy rejestracyjnej, na której widnieje numer 322, i przywiezienia jej do „grobowca".
Studenci mniej prestiżowych uniwersytetów niż Yale dopuszczali się poważniej szych aktów wandalizmu niż kradzież tablic rejestracyjnych. Można więc potraktować to jako rzecz mniejszej wagi. Jednakże trzeba się zastanowić, co by się działo, gdyby jakiś młody chłopak z biedniejszej dzielnicy stanął przed sędzią albo prokuratorem oskarżony o podobny postępek. Czy też mógłby liczyć na łagodne traktowanie?
Ludzkie czaszki to inna sprawa. Według relacji świadków, każdy rocznik nowych członków, na dowód odwagi, musi zdobyć dla bractwa czaszkę jakiejś sławnej postaci. W „grobowcu" można obejrzeć wiele czaszek. Konfiskata tablic rejestracyjnych noszących mistyczny symbol 322 wymaga jedynie chwili uwagi i śrubokręta, jednak kradzież czaszki oznacza ni mniej, ni więcej, tylko obrabowanie grobu i profanację zwłok. Okazuje się, że wśród członków Skuli and Bones, z których wielu pragnie zajmować najwyższe stanowiska w amerykańskiej hierarchii władzy, ten
proceder ma długą tradycję.
Znany i nagradzany amerykański wydawca i dziennikarz Howard Altman opowiadał, że w roku 1986 zwrócił się do niego niejaki Philip Romero, twierdząc, że jest praprawnukiem sławnego wodza Apaczów - Geronima. Według Romero, w kolekcji Skuil and Bones znajdują się także szczątki jego przodka. Miał je zabrać z grobu wojownika w roku 1918 nie kto inny, jak Prescott S. Bush, ojciec czterdziestego pierwszego prezydenta USA i dziadek czterdziestego trzeciego.

Gdy Altman wyjaśnił, że potrzebuje potwierdzenia, zanim będzie mógł wydrukować te rewelacje, Romero skontaktował go z mieszkańcem rezerwatu Apaczów w San Carlos (Arizona) Nedem Andersonem. Anderson opowiadał, że kilka lat wcześniej upubliczniona rodzinna debata na temat przeniesienia szczątków Geronima z Fort Sill w Oklahomie do Arizony wzbudziła zainteresowanie
człowieka, który pragnął występować pod imieniem Pat. Jak stwierdził Pat, kości wodza nie ma w Oklahomie, ponieważ od siedemdziesięciu lat wykorzystywane są w rytuałach tajemniczego stowarzyszenia z Yale.
Opowieść brzmiała całkiem prawdopodobnie. Prescott Bush stacjonował w Fort Sili w roku 1918, gdy ponoć doszło do kradzieży czaszki Geronima. Dodatkowym potwierdzeniem prawdziwości tej historii ma być prywatny dokument autorstwa F.O. Matthiessena, członka Skull and Bones, z opisem tej ekspedycji. Kopia dokumentu została złożona w bibliotece Uniwersytetu Harvarda, gdzie, zgodnie z porozumieniem między bractwem i egzekutorami testamentu Matthiessena, pozostaje niedostępna dla opinii publicznej (Rob Rosenbaum, More Scary Skuli andBones Tales, „Obseryer" (Nowy Jork) 2002).
Anderson zwrócił się do Johna McCaina, senatora ze swego stanu, aby poruszył tę kwestię w roku 1986 w rozmowie z wiceprezydentem Georgem H.W. Bushem. McCaina zaaranżował spotkanie z kilkoma przedstawicielami Skuli and Bones, w tym z bratem wiceprezydenta Jonathanem Bushem. Członkowie bractwa pokazali Andersonowi czaszkę, która według nich należała do jego przodka oraz zaproponowali, że mu ją oddadzą, w zamian za pisemne oświadczenie, że obie strony, to znaczy ani on, ani bractwo nie będą nigdy w przyszłości poruszać tego tematu. Anderson odmówił, ponieważ nie wierzył, że czaszka rzeczywiście należała do Geronima, a poza tym nie chciał zgodzić się na milczenie. Podobnie jak w większości stanów, w Connecticut istnieje zakaz posiadania ludzkich szczątków, z wyjątkiem specjalnych sytuacji. Członkowie Skull and Bones najwyraźniej uważają, że ta zasada (zresztą jak różne inne) po prostu ich nie dotyczy.
Spór o szczątki Geronima uruchomił całą lawinę zarzutów dotyczących kolekcji bractwa. Mówiono, że w „grobowcu" znajduje się czaszka legendarnego meksykańskiego rewolucjonisty Pancho Villi i że można tam zobaczyć czaszkę dziecka. Niemniej nikt nie zdołał tego dowieść. Chociaż skonfiskowane tablice rejestracyjne i czaszki wyjęte z grobów stanowią drobny problem w porównaniu z innymi działaniami tej grupy oraz jej tajemniczych członków - ze szpiegostwem, z przemytem narkotyków, czerpaniem korzyści z wojny oraz mieszaniem się w sprawy wewnętrzne suwerennych krajów. Tu dowodów nie brakuje.

Początki bractwa Skull and Bones są dobrze udokumentowane i niezbyt pochlebne.

W roku 1832 William Huntington Russell, którego rodzina kierowała firmą Russell and Company, po dłuższym pobycie w Niemczech kontynuował studia na uniwersytecie Yale. Wrócił pełen podziwu dla niemieckiego społeczeństwa i filozofii Georga Wilhelma Friedricha Hegla, zmarłego rok wcześniej profesora uniwersytetu w Berlinie.
Hegel, rozwijający w swoich pismach koncepcję absolutnego rozumu, łączył z nim instytucję państwa. Twierdził, że ma ono najwyższe prawo do władzy nad jednostką, której podstawowym obowiązkiem jest bycie członkiem państwa. Idee Hegla odwołującego się w swych pracach do dokonań wcześniejszych niemieckich myślicieli, takich jak Immanuel Kant wywarły ogromny wpływ na myśl XIX wieku, stając się w pewnym sensie teoretyczną podstawą zarówno komunizmu, jak i faszyzmu. Russell, wkrótce po przyjeździe do Yale, razem z innym studentem, Alphonso Taftem, założył zakon Czaszka i Kości, Skull and Bones.
Coś w atmosferze panującej na uniwersytecie Yale w tych latach skłaniało zdolnych i uprzywilejowanych studentów do zakładania tajnych stowarzyszeń. Na początku XIX wieku istniało co najmniej siedem takich bractw. Ich członkowie zdradzali upodobanie do sekretnych rytuałów i zamkniętych kręgów wtajemniczenia. Przemykali po kampusie w środku nocy, wymieniając tajne sygnały i hasła, za pomocą których rozpoznawali się jako Scroll and Key (Zwój i Klucz) albo Book and Snake (Księga i Wąż), czy Wolfs Head (Wilcza Głowa). Najbardziej zamknięte, ekskluzywne i najtajniejsze było bractwo Skull and Bones.
Związki jego założyciela z Niemcami zrodziły spekulacje na temat bezpośrednich powiązań między Skull and Bones a ruchem iluminatów. Zwolennicy tej koncepcji wskazują na słowa założyciela iluminatów Adama Weishaupta: „ ... najprostszymi sposobami możemy wprawić wszystko w ruch i rozpalić płomienie. Należy tak dobrać zajęcia naszych członków, abyśmy mogli potajemnie wywierać wpływ na wszystkie wydarzenia polityczne". Niewiele więcej łączy oba ugrupowania, a rodzina Russella była zaangażowana w działalność o wiele bardziej destrukcyjną niż wszystko, co można by przypisać sławetnym iluminatom.
Gdy Russell z kolegą zakładał Skull and Bones, jego rodzinna firma czerpała ogromne zyski z zaopatrywania mieszkańców Chin w opium, który kupowała w Indiach i Turcji.
Władze chińskie rozpaczliwie usiłowały zakazać sprzedaży narkotyku, który nie tylko pozbawiał kraj twardej waluty, ale także osłabiał jego możliwości produkcyjne. Bez powodzenia, bowiem kraje zachodnie w XIX wieku postrzegały Chiny jako rozległy rynek, a Chińczyków jako naród nadający się do niczym nieograniczonej eksploatacji.
Firma Russellów stała się trzecim co do wielkości sprzedawcą opium na świecie po szkockiej kompanii kupieckiej Jardine-Matheson oraz brytyjskiej firmie Dent - i przez pewien czas pozostawała jedynym jego dostawcą w Kantonie. Hipokryzja rządów amerykańskiego i brytyjskiego w tej sprawie do dziś budzi zdumienie, ponieważ oba kraje zakazały sprowadzania opium na użytek własnych obywateli, a jednocześnie domagały się prawa wysyłania corocznie tysięcy jego ton do Chin.
Wytrwałe wysiłki władz chińskich zmierzające do zakazu handlu opium oraz opór krajów czerpiących z niego zyski doprowadziły do wybuchu pierwszej wojny opiumowej w roku 1839. Chińczycy musieli ulec technicznej przewadze Brytyjczyków i w upokarzającym traktacie pod Nankinem w roku 1842 zalegalizować opiumowy proceder. Dwa lata później również Francja i Stany Zjednoczone złożyły swoje podpisy pod traktatem. Russell bezpośrednio na tym skorzystał. I chociaż fortuny członków Skull and Bones mogły w ciągu prawie dwóch wieków jego istnienia
wyrastać z miliona innych źródeł, finansowa pozycja założycieli wiązała się z jednym z najbardziej skandalicznych i nieludzkich epizodów w dziejach handlu.
Biurem Russella w Kantonie kierował Warren Delano junior, dziadek przyszłego prezydenta USA, Franklina D. Roosvelta. Delano to pierwsze nazwisko na liście członków wpływowych rodzin, związanych z firmą Russella oraz bractwem Skuli and Bones. Sam Russell został generałem armii USA oraz członkiem stanowej legislatury. Drugi z założycieli, Aiphonso Taft, poprzez różne stanowiska w administracji rządowej i dyplomacji, doszedł do godności sekretarza obrony - piastowanej przez wielu członków bractwa. Jego syn William Howard, jako jedyny w dziejach USA, był zarazem prezydentem kraju i pierwszym sędzią Sądu Najwyższego.
Lista członków Skuil and Bones wygląda jak spis najwybitniejszych postaci z amerykańskiego wydania Who is Who. Whitney, Bundy, Harriman, Weyerhaeuser, Pinchot, Rockefeller, Goodyear, Sloane, Stimson, Pillsbury, Kellogg, Vanderbilt, Lovett i, oczywiście, Bush. A przypomnijmy, że co roku do stowarzyszenia przyjmuje się tylko piętnastu nowych członków.
Przyjmowanie jest zresztą dość teatralne. Kwietniową nocą bonesmeni z ostatniego roku studiów zjawiają się, pojedynczo, przed drzwiami wybrańców z niższego rocznika i głośno w nie stukają. Gdy młodszy student otwiera drzwi, członek bractwa uderza go w ramię i krzyczy: - Skull and Bones - czy się zgadzasz?
Jeśli kandydat wyraża zgodę, otrzymuje list przewiązany czarną wstążką i zapieczętowany czarnym woskiem. Wewnątrz, prócz mistycznej liczby 322, znajduje zaproszenie do „grobowca" na uroczystość inicjacyjną, z zaleceniem, by nie miał przy sobie żadnych metalowych przedmiotów.
Rytuały inicjacyjne stowarzyszenia, jedna z najściślej skrywanych tajemnic, powoli zaczęły wychodzić na światło dzienne. Najbardziej męcząca, w każdym razie jeszcze do niedawna, była konieczność opowiedzenia historii swojego życia w dwóch odcinkach. Najpierw, w czwartkowy wieczór, była relacja ogólna, nudna lub zabawna, w zależności od talentu i upodobań narratora. Później, w najbliższą niedzielę, inicjowany, leżąc nago w trumnie, opowiadał szczegóły swojego życia seksualnego od pierwszych masturbacji w szkole podstawowej do ostatniego podboju, który mógł nastąpić niecałe dwadzieścia cztery godziny wcześniej.
Gdy pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku kampus uniwersytetu Yale nabrał koedukacyjnego charakteru, opowieść o seksualnych wyczynach kandydatów stanowiła niezłą rozrywkę dla pozostałych obecnych członków bractwa, a często także źródło gniewnego zakłopotania dla kobiet, których prywatne życie przestawało być tajemnicą dla innych studentów. Kiedyś narzeczona jednego z kandydatów opowiedziała mu o swoim głęboko osobistym doświadczeniu, a on przysiągł, że nigdy nikomu tego nie zdradzi. Gdy wrócił z inicjacyjnego wieczoru, po tym jak unikał jej wzroku, domyśliła się, że jej najmroczniejszy sekret powierzył koleżkom ze Skull and Bones.
Wydaje się, że przebieg inicjacji ulegał zmianie w okresie międzywojennym. W. Averell Harriman, jedna z czołowych postaci polityki waszyngtońskiej, oraz Henry Luce, założyciel magazynu „Time”, przechodzili rytuał seksualnych opowieści w trumnie. Pod koniec lat trzydziestych, gdy wstępował do bractwa przyszły sędzia Sądu Najwyższego Potter Stewart, studenci ostatniego roku, ubrani w garnitury z wymalowanym szkieletem, krzykiem poganiali kandydatów, którzy, aby dostąpić członkostwa, musieli nago stoczyć zapasy w błocie.
Nagroda, jaka spotykała nowego członka, zapewne warta była upokorzenia. Dostawali w prezencie 15 000 dolarów w gotówce, a z okazji ślubu - także prezent ślubny: markowy zegar szafkowy.
Bractwo od początku wzbudzało niechętne reakcje tych, którzy do niego nie należeli. Oczywiście, można by to potraktować jako przejaw zawiści, ale krytyka dotyczyła przede wszystkim ogromnej władzy, jaką cieszyła się ta sieć uprzywilejowanych mężczyzn. W październiku 1873 w New Haven zaczął się ukazywać periodyk „The Iconoclast”. Większą część pierwszego numeru poświęcono Skull and Bones. Pisano między innymi:
Wypowiadamy się za pośrednictwem nowego organu, gdyż prasa college'u jest zamknięta dla tych, którzy ośmielają się otwarcie wspominać o bonesmenach.
Skuli and Bones wybierają swoich ludzi z każdego rocznika, po czym udają się w świat i stają się nader często przywódcami społecznymi. Zdobyli kontrolę nad Yale. Zarządzają sprawami uniwersytetu. Pieniądze, jakie otrzymuje college, muszą przejść przez ich ręce i oni decydują o sposobie ich wydawania.
Z roku na rok narasta zabójcze zło. Stowarzyszenie nigdy nie postępowało wobec college"u w tak odrażający sposób, nigdy nie okazywało tak wielkiej arogancji i wyższości, jak czyni to dziś. Przejęło wydawnictwo college'u. Nie zniża się do tego, by wykazać,jakie ma ku temu prawa, ale trzyma się władzy w milczeniu, co wskazuje na nieczyste sumienie.
Oto Yale college przeciwko Skuli and Bones. Rozsądźcie: po czyjej stronie jest słuszność? Co powiano przetrwać?

Przynajmniej częściowa odpowiedź nadeszła bardzo szybko - „Iconoclast” nie ukazał się już nigdy więcej. Nim opublikowano ten artykuł, w roku 1856 trzej członkowie bractwa udali się, podobnie jak wcześniej Russell, do Berlina by studiować filozofię na tamtejszym uniwersytecie. Po powrocie jeden z nich, Daniel Gilman, utworzył na bazie Skuli and Bones organizację o nazwie Russell Trust Association, przyznając sobie godność jej skarbnika. Prezesem został założyciel grupy, William H. Russell.
Działalność Russella rzucała cień na Skull and Bones od samego początku, chociaż brakowało dowodów, że jakikolwiek członek, nienależący do rodziny Russellów, był bezpośrednio zaangażowany w opiumowe interesy.
Jedną z najbardziej zdumiewających rewelacji ostatnich lat były przypuszczenia, że członkowie Skull and Bones, gdy na ich czele stał Prescott S. Bush, powiązani byli z niemiecką partią nazistowską.
Prescott Sheldon Bush, absolwent Yale z roku 1917, stanowił idealny materiał na członka bractwa. W czasach uniwersyteckich bywał i należał wszędzie, gdzie powinien i czy były to Glee Club, czy grupa kibiców, uniwersytecki kwartet, uczelniana drużyna bejsbolu, czy też sławny Yale Wiffenproofs - z równym zaangażowaniem. Ukończywszy studia, roztropnie ożenił się córką George"a Herberta Walkera, jednego z najbogatszych ludzi w USA, znanego ze skłonności do wyciskania jak największych sum pieniędzy z partnerów i przyjaciół. Na osobowość Walkera niewątpliwie wpłynęła wcześniejsza kariera zawodowego boksera wagi ciężkiej. Zgodnie ze świadectwami współczesnych do jego hobby należały golf, polowanie, picie scotcha i tłuczenie synów.
Jednym ze wspólników Walkera w interesach był Averell Harriman, członek Skull and Bones z rocznika 1913. Harriman, założywszy w roku 1920 firmę W.A. Harriman and Company, mianował Walkera jej prezesem. Dwa lata później wy jechał do Berlina, który budził takie zainteresowanie najdawniejszych członków bractwa, i utworzył filię swojej firmy. Zawarł tez wówczas bliską znajomość z Augustem Thyssenem, patriarchą rodu, mającego większość udziałów w niemieckim przemyśle ciężkim. W latach międzywojennych wartość imperium Thyssena oceniano na sto milionów dolarów amerykańskich (przy dzisiejszym kursie dolara byłaby to około pięćdziesiąt razy więcej). Dziedzicem majątku Augusta miał być jego syn Fritz. Zaniepokojony wzrastającą popularnością ruchów socjalistycznych po kapitulacji Niemiec
w roku 1918 oraz hiperinflacją lat następnych, Fritz Thyssen zaczął poszukiwać ratunku dwojakiego rodzaju. Szukał skutecznego politycznego przywódcy dla Niemiec oraz zagranicznego banku, który mógłby stanowić ekonomiczne zabezpieczenie na wypadek przyszłych zagrożeń. Zbawców znalazł w dwóch osobach, w Adolfie Hitlerze i George'u Herbercie Walkerze.
Hitler magnetyzował Thyssena, podobnie jak w istocie prawie cały kraj, rozpaczliwie pragnący silnego, zdecydowanego przywódcy. Podczas ich pierwszego spotkania, pod koniec 1923 roku, Hitler poinformował przemysłowca, że partia narodowosocjalistyczna na gwałt potrzebuje pieniędzy, żeby przekształcić się w partię ogólnonarodową, skutecznie obronić się przed komunistyczno-żydowskim spiskiem oraz urzeczywistnić swoje marzenie o państwie, które mogłoby przywrócić Niemcom wielkość. Niemal bez pytania Thyssen wręczył Hitlerowi sto tysięcy marek oraz obiecał przekonać innych niemieckich przemysłowców, żeby poszli jego śladem. Perswazja okazała się skuteczna i wkrótce sejfy nazistowskiej partii napełniły się gotówką, dzięki której zdołała przetrwać następstwa nieudanego monachijskiego puczu Hitlera.
(Thyssen opisał swoje kontakty z Hitlerem, a także motywy jakimi się kierował, w książce-spowiedzi I Paid Hitler, Farrar and Rinehart, New York 1941.)
Tymczasem młodszy brat Fritza, który ożenił się z węgierską arystokratką i otrzymał tytuł barona Thyssen Bornemisza de Kaszon, przeprowadził się do Rotterdamu, gdzie stanął na czele holenderskiego Bank voor Handel en Scheepvaart N.V. W roku 1924, a więc w okresie pierwszych zachwytów Fritza nad charyzmą Hitlera i jego planami, bank Harrimana, za sterami którego stał Prescott S. Bush, połączył sily z holenderskim bankiem Thyssenów, tworząc Union Banking Corporation (UBC). UBC miał siedzibę w Nowym Jorku na Broadwayu pod numerem 39, a więc ten sam adres, co bank Harrimana. Za pośrednictwem UBC amerykańscy obywatele zakupili niemieckie papiery wartościowe za pięćdziesiąt milionów dolarów, finansując w ten sposób rozwój niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
Sukces zachęcił Walkera do tego, żeby popchnąć swojego zięcia w górę korporacyjnej drabiny władzy. Mianował Busha wiceprezydentem Harriman and Company. Wylądowawszy w dyrektorskim gabinecie, Bush dołączył do swojego zespołu dwóch starych przyjaciół z Yale, także członków Skull and Bones, Rolanda Harrimana i Knighta Wooleya. Pracował ciężko, jak wszyscy podwładni Watkera, być może nawet ciężej, ale było warto. Następnym krokiem w jego karierze było objęcie kierownictwa nowego niemieckiego koncernu stalowego Thyssen/Flick United Steel Works, do którego należały Consolidated Silesian Steel Corporation oraz Upper Silesian Coal, oba położone w Polsce.
Podczas gdy Prescott S. Bush stał na czele jednego z największych niemieckich koncernów stalowych, Hitler znowu popadł w tarapaty finansowe i zwrócił się po pieniądze do starego przyjaciela Fritza Thyssena. Tym razem Thyssen wręczył mu albo dwieście pięćdziesiąt, jak sam podawał później, albo osiemset tysięcy marek, jak szacowali inni. Hitler wykorzystał te środki między innymi na przekształcenie jednego z monachijskich pałaców w imponującą nową kwaterę główną swojej partii.
Po wybuchu wielkiego kryzysu na początku lat trzydziestych Niemcy i cały świat zaczęły zmierzać ku katastrofie. Stosując polityczne manipulacje oraz brutalną siłę, Hitler zdołał do roku 1934 całkowicie przejąć władzę, obiecując Niemcom „budowę rozgałęzionego systemu autostrad oraz odrodzenie niemieckiej armii”. W tej drugiej sprawie zwrócił się do Thyssena i jego stalowego koncernu, którego zyski wielokrotnie wzrosły, a nadwyżki lądowały w sejfach Bank voor Handel en Scheepyaart w Rotterdamie oraz Union Banking Corporation w Nowym Jorku*.

Walker i jego zięć, kierując finansową organizacją Harrimana, co najmniej tolerowali, jak się wydaje, różne antydemokratyczne reżimy, jeśli im nie sprzyjali. W roku 1927 prowadzili interesy zarówno z dyktatorem faszystowskich Włoch Benito Mussolinim, jak i z przywódcą radzieckiej partii komunistycznej Stalinem, który trzymał swój kraj w żelaznym uścisku. Gdy lord Bearsted uznał za niezbędne zalecić, by Union Banking przestała robić interesy ze Stalinem, Walker zareagował: „Wydaje mi się, że sugestia lorda Bearsteda, iż powinniśmy wycofać się z Rosji, pachnie impertynencją. Myślę, że przedstawiliśmy nasze stanowisko i powinniśmy się go trzymać”. W końcu, zysk przede wszystkim.

Cztery lata później Harriman and Co. połączyła się z Brown Brothers, brytyjsko-amerykańską firmą inwestycyjną, tworząc Brown Brothers Harriman. Jej nowojorskim biurem zarządzał Prescott S. Bush.
W latach trzydziestych finansowe związki Busha z nazistami wykroczyły poza Union Banking, obejmując transport, a właściwie firmę Hamburg America Line, zarządzaną z biura Busha za pośrednictwem całkowicie należącej do jego koncernu American Ship and Commerce Corporation. We wrześniu 1933 Bush przyczynił się do połączenia Hamburg Amerika, w skrócie Hapag, z północnoniemiecką Lloyd Company, w następstwie czego powstała Hapag Loyd. Powołano także odnogę firmy matki, w celu koordynacji handlu między USA a nazistowskimi Niemcami. Bush refinansował German-Atlantic Cable Company, zapewniającej jedyne bezpośrednie połączenie między Niemcami a USA. Szczegóły prawne umowy opracowywał i nadzorował prawnik z Wall Street John Foster Dulles, który został później sekretarzem stanu w gabinecie prezydenta Eisenhowera.
Union Banking Corporation odgrywała główną rolę w finansowych przepływach między nazistowskimi Niemcami a resztą świata. W połowie lat trzydziestych zobowiązania przypieczętowano na najwyższym szczeblu.
Sieci powiązań, zwłaszcza wśród absolwentów wyższych uczelni, nie są niczym nowym, ani same w sobie niczym godnym uwagi czy niepokojącym. To, że kilku członków bractwa z jednego uniwersytetu zasiadało w zarządzie firmy, która robiła międzynarodowe interesy z mocarstwem o tak morderczej reputacji, jak nazistowskie Niemcy, mogło być zwykłym zbiegiem okoliczności. Jednakże zdaniem niektórych - nie było. Te sieci powiązań miały określony cel, łącząc kolejne pokolenia bogatych i wpływowych rodzin, których synowie, nastawieni na wielką karierę, należeli do stowarzyszenia dbającego o zachowanie swoich tajemnic i skupiającego się na politycznych i finansowych manipulacjach w skali globalnej. Taki zarzut miałby sens, gdyby sama organizacja w sposób świadomy była nastawiona na takie działania, albo gdyby jej zainteresowania odzwierciedlały cele, jakie stawiały sobie rodziny odgrywające w niej główną rolę, zwłaszcza w interesujących nas latach
1920-1980.

Czy członkowie Skull and Bones mogą uczestniczyć w spisku zmierzającym do osiągnięcia sekretnych celów stowarzyszenia? Sceptycy odrzucają taką ewentualność, zwracając uwagę, że wśród setek żyjących członków bractwa wielu wypowiadało się na temat jego działań, ale żaden o spisku nie wspomniał. Niemniej, jak ujawniły niedawno takie wydarzenia, jak upadek koncernu WorldCom oraz odkrycie bliskich powiązań między szefami Enronu a audytorami z Arthur Andersen, wystarczy kilka osób umieszczonych na odpowiednich stanowiskach, by zrealizować plan, który obejmuje całą organizację, ale korzyści przynosi jedynie wybranej garstce.
Poza tym zainteresowanie i niepokój budzi nie tylko to, że członkowie Skull and Bones zarządzali UBC i innymi podobnymi firmami. Chodzi także o zręczną manipulację mediami oraz agendami administracji federalnej, o czym świadczy sposób przedstawiania upadku Union Banking, firmy reprezentującej pieniądze Hitlera na Wall Street.

*Podczas powojennego śledztwa w sprawie roli rodziny Thyssenów w produkcji zbrojeniowej hitlerowskich Niemiec szacowano, że kontrolowane przez nią przedsiębiorstwa miały następujący udział w ogólnej produkcji w roku 1938:
surówka żelaza - 50,8 %
blacha stalowa zwykła - 41,4 %
blacha stalowa gruba - 36,0 %
blacha stalowa galwanizowana— 38,5 %
rury stalowe - 45,5 %
drut stalowy-22,1%
materiały wybuchowe - 35,0 %.
Elimination of German Ressources for War, raport Kongresu USA, Podkomisja do spraw Wojskowych, 2 lipca 1945, s. 507.
J. L. Reynolds „Ludzie z cienia”
Miola
"Skull and Bones (Czaszka i Kości), wylęgarnia przywódców amerykańskiego społeczeństwa, której członkowie zdobyli władzę i wpływy nieproporcjonalne do liczebności jej szeregów".
====================
"czaszka i kości" ( celowo z małej literki) , pierwsze słyszę 😲
=================
Dziękuję za dodanie 🤗Więcej
"Skull and Bones (Czaszka i Kości), wylęgarnia przywódców amerykańskiego społeczeństwa, której członkowie zdobyli władzę i wpływy nieproporcjonalne do liczebności jej szeregów".

====================
"czaszka i kości" ( celowo z małej literki) , pierwsze słyszę 😲
=================
Dziękuję za dodanie 🤗
Slawek
Oto jak wielcy tego świata manipulują, jak się okazuje ludzie nieświadomie (może nie wszyscy) finansują zbrodnie:
Biurem Russella w Kantonie kierował Warren Delano junior, dziadek przyszłego prezydenta USA, Franklina D. Roosvelta. Delano to pierwsze nazwisko na liście członków wpływowych rodzin, związanych z firmą Russella oraz bractwem Skuli and Bones. Sam Russell został generałem armii USA …Więcej
Oto jak wielcy tego świata manipulują, jak się okazuje ludzie nieświadomie (może nie wszyscy) finansują zbrodnie:

Biurem Russella w Kantonie kierował Warren Delano junior, dziadek przyszłego prezydenta USA, Franklina D. Roosvelta. Delano to pierwsze nazwisko na liście członków wpływowych rodzin, związanych z firmą Russella oraz bractwem Skuli and Bones. Sam Russell został generałem armii USA oraz członkiem stanowej legislatury. Drugi z założycieli, Alphonso Taft, poprzez różne stanowiska w administracji rządowej i dyplomacji, doszedł do godności sekretarza obrony - piastowanej przez wielu członków bractwa. Jego syn William Howard, jako jedyny w dziejach USA, był zarazem prezydentem kraju i pierwszym sędzią Sądu Najwyższego.

W roku 1924, a więc w okresie pierwszych zachwytów Fritza nad charyzmą Hitlera i jego planami, bank Harrimana, za sterami którego stał Prescott S. Bush, połączył siły z holenderskim bankiem Thyssenów, tworząc Union Banking Corporation (UBC). UBC miał siedzibę w Nowym Jorku na Broadwayu pod numerem 39, a więc ten sam adres, co bank Harrimana. Za pośrednictwem UBC amerykańscy obywatele zakupili niemieckie papiery wartościowe za pięćdziesiąt milionów dolarów, finansując w ten sposób rozwój niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.

W roku 1927 prowadzili interesy zarówno z dyktatorem faszystowskich Włoch Benito Mussolinim, jak i z przywódcą radzieckiej partii komunistycznej Stalinem, który trzymał swój kraj w żelaznym uścisku
Gdy lord Bearsted uznał za niezbędne zalecić, by Union Banking przestała robić interesy ze Stalinem, Walker zareagował: „Wydaje mi się, że sugestia lorda Bearsteda, iż powinniśmy wycofać się z Rosji, pachnie impertynencją. Myślę, że przedstawiliśmy nasze stanowisko i powinniśmy się go trzymać”

W latach trzydziestych finansowe związki Busha z nazistami wykroczyły poza Union Banking, obejmując transport, a właściwie firmę Hamburg America Line, zarządzaną z biura Busha za pośrednictwem całkowicie należącej do jego koncernu American Ship and Commerce Corporation. We wrześniu 1933 Bush przyczynił się do połączenia Hamburg Amerika, w skrócie Hapag, z północnoniemiecką Lloyd Company, w następstwie czego powstała Hapag Loyd. Powołano także odnogę firmy matki, w celu koordynacji handlu między USA a nazistowskimi Niemcami. Bush refinansował German-Atlantic Cable Company, zapewniającej jedyne bezpośrednie połączenie między Niemcami a USA. Szczegóły prawne umowy opracowywał i nadzorował prawnik z Wall Street John Foster Dulles, który został później sekretarzem stanu w gabinecie prezydenta Eisenhowera.
Union Banking Corporation odgrywała główną rolę w finansowych przepływach między nazistowskimi Niemcami a resztą świata. W połowie lat trzydziestych zobowiązania przypieczętowano na najwyższym szczeblu.

🤗 😇