Slawek
502

PAN JEZUS O PAPIEŻU

Bardziej od tiary, która wieńczy papieskie czoło, ten znak jest Boskim znakiem mojego obecnego Piotra, Papieża Pokoju, w którym nie fermentuje kwas nienawiści.
Napisane 24 czerwca 1943.
PREKURSORZY DRUGIEGO PRZYJŚCIA CHRYSTUSA OZNACZENI ZNAKIEM KRZYŻA


W GODZINIE MOJEGO ZWYCIĘSTWA DUSZE OFIARNE ZABŁYSNĄ JAK SŁOŃCE
Napisane 20 listopada 1943.
Mówi Jezus:
Często nie "kierujecie wzroku" ku Temu, który jest waszą Opatrznością. Przytwierdzacie do czegoś frędzle, często bezużyteczne, a następnie mówicie: "To nasze dzieło". Nie. Nie jesteście jego twórcami. Często jesteście jego niszczycielami, gdyż psujecie owoce, które od czegoś pochodzą, o ile nie niszczycie nawet samego dzieła waszymi rękami i waszymi niszczycielskimi umysłami. Bóg wam daje tak wiele, daje wam wszystko, co jest pożyteczne i konieczne dla was, dla waszego ciała i krwi, dla umysłu i ducha. Wy natomiast w tym wszystkim - szczególnie w tym, co jest skierowane do umysłu i ducha - drążycie zbiornik na "jezioro". O! Tak! Na jezioro. Ale to jest jezioro, w którym czyste wody Boże stoją i psują się, gdyż stykają się z wieloma innymi elementami i mieszają się z nimi.
I tak z wiedzy - pomnażanej bez umiaru, lecz nie wznoszonej ku Bogu - uczyniliście dla siebie zagrożenie. Uczyniliście formułkę, a nie formę życia, z religii, którą chcieliście przystroić tym, co bezużyteczne, analizować z ludzką ograniczonością, profanować, chcąc ją wyjaśnić bez odnoszenia do Boga, skompromitować. I wciąż muszę was tak samo napominać. Uznaliście się za równych, a nawet wyższych od Boga. I zaczęliście działać nie jako synowie Boga, lecz jako rozumne zwierzęta, o najwyższym rozumie na ziemi, lecz rozumujący tylko po ludzku. I to już wiele, gdy jesteście rozumni i szanujecie się na tyle, by powiedzieć: "Spróbujmy pracować, myśląc o jutrze..." Najczęściej jednak myślicie tylko o dniu dzisiejszym i czynicie z niego dzień hulanki dla swego ciała, które nazbyt kochacie.
Nawet wtedy, gdy znajdujecie się w udrękach kary, nie wychodzicie z tej waszej niezdrowej euforii, co więcej, jeszcze bardziej pragniecie rozkoszować się i żyć jak zwierzęta, bacząc jedynie na to, by nasycić głód i zmysły. A pomiędzy jedną a drugą rozrywką wyszydzacie Boga, w którego już nie wierzycie; albo złorzeczycie Mu lub błagacie Go w chwili cierpienia. Po co? Czego oczekujecie? To nie tak szuka się Bożej pomocy. Ja jestem dla tego, kto jest uczciwy i wierny. A jeśli jest słaby, przebaczam mu i pomagam. Nie jestem dla szydzących i dla zapierających się, którzy potrafią zabrać dla siebie swoją część, a moim dzieciom dać tylko ból i udrękę.

A ty, pierwszy pośród moich synów, wzmocnij swe serce, przywierając ustami do mistycznego źródła tryskającego z mojej rozdartej piersi. Ponieważ jesteś moim heroldem - i więcej niż heroldem: moim Wikariuszem na ziemi, tym, który reprezentuje Baranka, i z Baranka masz serce i słowo - dlatego staniesz się nowym Chrystusem w boleści i w losie.
Ileż bólu jest w kielichu, który się zbliża! I nie pomoże ci to, że już tyle z niego wypiłeś i że żyłeś jak sprawiedliwy! Nie pomoże ci to, gdyż udręka wypełnia go coraz bardziej, im więcej z niego pijesz. Ten ból sączy się i przychodzi od Siły dla nas nieprzyjaznej, która - kiedy nie może kąsać Chrystusa - kąsa ciała jego stworzeń. A które stworzenie bardziej należy do mnie niż ty, łagodny i sprawiedliwy, mający ewangelicznego ducha jak mój Jan? Tak jak mój Umiłowany utkwij swój wzrok w Niebie, aby cię porwał żar kontemplacji, gdyż godzina bólu jest coraz bliższa i potrzeba ci nasycenia kontemplacją, abyś mógł znieś mękę, nie uginając się. Pozostań "Światłem świata", zastępując Mnie, nawet gdyby ciemności podniosły się przeciw tobie, aby cię zmiażdżyć. Nawet upadając trzymaj wzniesiony mój Krzyż, który jest Światłem. Nawet umierając spraw, że będzie słyszany Głos, mówiący z Nieba przez ciebie, mojego wzorowego Sługę.

Płakałeś. Nie pomogło to, że poznałeś tajemnicę fatimską. Twoje starania o świat obróciły się przeciw tobie, jakby przeciwko szaleńcowi. Nie szkodzi. Moja Matka jest z tobą, a Ja - z Nią.
Jesteśmy obecni przy wielkich "głosach" i przy małych "głosach", które mówią w moim imieniu i wyniszczają siebie po to, żeby Głos Chrystusa brzmiał jeszcze na tej ziemi, mrowiącej się od demonów. Bądźcie błogosławieni, wielcy i mali nosiciele Słowa. Zwyciężymy w walce z szatanem. Ja wam to mówię. A w godzinie zwycięstwa moje Światło stanie się waszą światłością, która uczyni was tak lśniącymi jak nowe słońca.


ODRZUCIŁAŚ POKARM; JEROZOLIMO, A NASYCIŁAŚ SERCE BŁOTEM
Napisane 29 grudnia 1943.

(…) A ty, nowy Piotrze, czuwaj, czuwaj bez złudzeń. Prawdą jest, że cierpienie dla Chrystusa to godność, nad którą nie ma wyższej. Mówię ci: "Czuwaj i módl się". W godzinach wielkiej burzy potrzeba nie tylko purpurowej chorągwi, zawieszonej na wysokości żagla. Ręka Piotra ma być bardziej niż kiedykolwiek zdrowa i pewnie kierująca sterem, ponieważ wprowadzający w błąd wszystkim się posługuje, aby zmylić. W godzinach burzy na morzu - która atakuje gwałtownie z każdej strony, aby zatopić wartości święte, źle widziane przez zdemoralizowanych - wystarczy, że na chwilę ręka zostanie odjęta od koła steru, aby - niepowetowane straty - fale silniej uderzyły w mistyczną łódź. Czuwaj nad sobą, gdyż masz czuwać nad innymi.
Piotrze, teraz bardziej niż wcześniej musisz paść moje jagnięta i moje owieczki. Tylko ty pozostajesz - Pasterz święty - i jeśli ty upadniesz, wtedy nieroztropne barany wyprowadzą wiele jagniąt poza pastwiska. Inni pasterze, szerzący złe nauki, wcisną się nawet do wnętrza mojej posiadłości, aby ją skazić ludzkimi wpływami - a powiedzieć, że są one "ludzkie" to już litościwy osąd. Nie. To nie jest chwila umierania dla Chrystusa. To czas czuwania, obrony, pouczania, budowania tamy dla tego, co chce wejść, aby psuć coraz dalej i coraz głębiej.
I wierz Mi, o Chrystusie na ziemi, wierz Mi, kiedy mówię, że rana już wnika w głębiny i zaciemnia umysły i serca i - oto największe nieszczęście - gasi lampki oliwne, które były umieszczone na szczytach gór, aby oświetlać drogę pielgrzymom szukającym Nieba. Wiele już zostało zgaszonych, wiele kopci, wiele dogasa, a inne zaraz osłabną. Ponieważ wierzący są lodowaci, a pasterze - zimni, chłód wywołuje śmierć ducha. To śmierć nieodczuwalna, usypiająca snem, który nie zna światła zmartwychwstania.
Pomyśl o tym - o Chrystusie na ziemi, zrodzony do takiego losu - i bez wytchnienia nalegaj, głoś, wzywaj, upominaj, szerz Ewangelię. Zbyt wiele jest świątyń, w których Ewangelia straciła wartość, i zbyt wiele jest serc, które słyszą z Ewangelii dźwięk nieprawdziwy, oddalający je od niej. Troszcz się, jak pierwszy Piotr, o potrzeby sług. Postępuj tak, aby tłumy odczuwały na twoich wargach naukę Chrystusa: słodką, świętą i zbawienną, i aby ci, których jeszcze nie uśmiercono, ocaleli i wrócili do Mnie. Wtedy pokój wróci na tę ziemię, na której nie ma skiby, która by nie znała rosy męczenników.

Treść artykułu jest na podstawie książki Marii Valtorty "KONIEC CZASÓW", którą to można zakupić na
www.voxdomini.com.pl/sklep