ŚWIAT SIĘ WALI ? KONIEC MAŁŻEŃSTWA ? A GDZIE WIARA ?

Cytuję poniżej wartościowy post Kasi "Katarzyna74" z wątku "Moja żona mnie nie kocha... Zarządała rozwodu..." - www.kryzys.org/vie...ghlight= .

Cytat:

Niektórzy widzę błędnie rozumieją frazę "dać czas czasowi", przypisując tu radzącym, że to oznacza bezczynność. Tak, jakby nie czytali całej reszty.

To oznacza tylko tyle:

- UWIERZYĆ, że Bóg w SWOIM CZASIE, który uzna za stosowne (może jutro, a może za pięć lat), zadziała.
Niekoniecznie tak, jak chcemy.
Niekoniecznie w takim czasie, jak chcemy.

Gotowość na wolę Bożą (bądź wola Twoja) oznacza przyjęcie jej nawet takiej, która nam nie odpowiada przecież.

Nie ma w modlitwie słów: bądź wola Twoja, pod warunkiem, że mi się spodoba.

I oczywiście, że nie można tkwić w miejscu.
Pytanie tylko, jakie działania podobają się Bogu, a jakie nie?
Które działania wskazują na to, że ufamy Panu, a które, że wciąż Mu nie dowierzamy i po swojemu chcemy działać, nie czekając na odpowiednią kolejność.

Na pewno nie podoba Mu się rozpaczanie, złorzeczenie, manipulacje, "kłamstwa w dobrej wierze", nadmierne kontrolowanie małżonka, kłótnie, awantury, uciekanie w gniew, w nałogi i wiele innych spraw, nie muszę tego pisać, bo sami wiecie....

A co się podoba?

Rozwój duchowy i osobisty (pogłębianie wiary, poznawanie Boga, terapia, lektury). Praca nad swoimi wadami, KAŻDY JE MA, więc jest nad czym pracować. Cierpliwość. Pokora. Budowanie i pięlęgnowanie więzi z dziećmi, jeśli są. Pożyteczne czynności. Praca nad nałogami i uzależnieniami (jesli są, także te uzależniające od małżonka), odzyskiwanie godności dziecka Bożego i wiele, wiele innych, nie muszę tego pisać, bo sami wiecie.

To mało mamy do roboty?
Ktoś nie ma co robić i "danie czasu czasowi" uważa za bezczynność? W którym momencie?

Nie można jednocześnie zawierzyć Bogu, że On wie dobrze, czego potrzebujemy, a potem działaniem niweczyć to zawierzenie, jakby On niczego nie mógł zrobić, zadziałać, uczynić cudu. Jednego dnia mówić: "bądź wola Twoja", a potem mówić: "u mnie nic się nie zmieni, sytuacja jest beznadziejna, to już koniec, no kiedy wreszcie Bóg uczyni cud???"

No kiedy? Bóg ma czas.

Czytam niektóre wypowiedzi i tak sobie po cichu myślę, że Bóg dobrze wie, co robi, odsuwając od nich partnera czy małżonka. Tak bez oceniania, właśnie z radością sobie myślę. Bo zobaczcie ile osób dopiero w kryzysie prawdziwie zwraca się do Boga, a przecież chyba o to chodzi w naszym życiu, prawda? By je godnie i szczęśliwie przeżyć z Bogiem, po bożemu. Bo tylko takie życie nie kończy się katastrofą.

Bóg przez kryzysy pokazuje, że za bardzo pokładamy nasze szczęścia w czymś mało istotnym (praca, używki, komputer) lub w czymś mało stabilnym (drugi człowiek).

Dopiero w czasie kryzysu większość z nas potrafi stanąć w prawdzie o sobie samym, dowiaduje się, co robił nie tak, co było grzechem i że i tak długo się nam "upiekało", żyjąc tak, jak żyliśmy do tej pory. Współżyjąc przed ślubem, mając nałogi, upatrując bożków w naszych małżonkach, ulegając nałogom, stosując przemoc fizyczną i psychiczną... Dopiero w czasie kryzysu większość z nas dowiaduje się, że tak naprawdę nie kochało siebie i nie potrafiło kochać małżonka miłością mądrą, stanowczą, dojrzałą.

Część z nas nic jednak z tą wiedzą o sobie nie robi. Nie potrafi dostrzec własnych błędów, oczekując od Boga, że za to NIC, które robimy, otrzymamy nagrodę w postaci spełnienia naszych modlitw.

No nie ma tak.

Skąd wiem, co się Bogu podoba, a co nie w naszych poczynaniach? Tego nie wiem, to moje przypuszczenia, ale wystarczy mi choćby spojrzenie z boku na osoby udzielające się na forum.

Tam, gdzie nastąpiło pełne zawierzenie Bogu, gdzie jest cierpliwość, pogoda ducha, która każe akceptować wolę Boga w całości, gdzie jest pokora w dostrzeganiu własnych ułomności, gdzie jest praca nad swoimi słabymi punktami, gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, a potem małżonek - stają się cuda. Mężowie wracają, żony wracają, pojawiają się nowe dzieciaczki, a nawet jeśli małżonkowie JESZCZE do siebie nie wracają, osoba porzucona ma siłę i moc, która pomaga jej w czekaniu, w szczęśliwym przeżywaniu życia, które mamy tu na ziemi tylko jedno i krótkie, chociaż rok temu uważała, że bez męża/żony jej życie nie ma sensu. Oczywiście, że ma sens - w przeciwnym razie Bóg stworzyłby nas parami. ;)

Tam, gdzie czuć w słowach gniew, żal do Boga, brak pokory, brak dostrzegania własnych błędów, zamknięcie się na różne formy pomocy, gdzie są klapki na oczach, niedojrzałość, dziecinne postrzeganie miłości jak z amerykańskich filmów, gdzie buziaki i kwiatuszki oraz motylki w brzuchu i spacery po plaży o zachodzie słońca, tam jest wieczny kryzys...

Czytając Mirakulum rok temu, dwa lata temu, myślałam sobie: czuć od niej spokój, pogodę ducha, a przecież jej mąż jest z inną kobietą, a oni sami są po rozwodzie.
Kiedy napisała, że mąż wrócił, jakoś mnie to nie zdziwiło, wydawało się naturalną koleją rzeczy. No przecież właśnie o to chodzi! Kiedy zbliżamy się do Boga, tak naprawdę, w sercu, to siłą rzeczy stajemy się lepsi, milsi, przyjemniejsi w zachowaniu, umiemy wybaczać, stajemy się wyrozumiali, cierpliwi, pracujemy nad nałogami, wyciszamy się, idziemy na terapię. Niwelujemy te sprawy, które w jakiejś części uniemożliwiały naszym mężom/żonom radosne dla nich bycie z nami. Jesteśmy bardziej niezależni duchowo, przestajemy uporczywie czepiać się mężowskich marynarek i żoninych sukienek, a to powoduje w małżonkach ciekawość.
Czasami trwa to kilka miesięcy, czasami kilka lat, czasami małżonkowie nigdy do siebie nie wracają. Ale jeśli się zawierza Bogu, oddaje mu się w pełni, to "niepowrót" małżonka, nie jest żadną tragedią. Nie rodzimy się jedynie po to, by być czyimś mężem i żoną, a skupiamy się na funkcji małżonka, jakby to była nasza życiowa misja.
No pewnie, że to ważna funkcja, jedna z ważniejszych. Ale jeśli skupiamy się tylko na niej i w niej upatrujemy sens życia, to tak, jakbyśmy sami sobie odbierali szansę na szczęśliwe życie, które może trwać nawet wtedy, kiedy mąż/żona jest od nas daleko.

Kiedy byłam w środku mojego kryzysu, a mąż szukał mieszkania i pakował się do wyprowadzki, powyższe słowa przyjmowałam, jako dowód nawiedzenia. Nie wierzyłam, że można czuć się szczęśliwym, w obliczu takiego smutku, zawodu, rozczarowania.

CZAS pokazał, że się myliłam. Nauczyłam się żyć sama, a mimochodem mąż zdecydował, że jednak ta nowa, odmieniona ja jest miłością jego życia (chociaż kilka miesięcy wcześniej twierdził, że nigdy mnie nie kochał, a małżeństwo było pomyłką. chciał też szukać kogoś innego i życzył mi, żebym kogoś nowego poznała).

Dla każdego kryzys wygląda inaczej, inne są okoliczności, są większe, mniejsza dramaty, bo są dzieci, są kłopoty finansowe itd. Dlatego uniwersalną radą, jaką zawsze można dać, jest - zaufaj Bogu i zwróć się do niego całą/całym sobą, bezwzględnie i bezwarunkowo.

Pozdrawiam. :)

Źródło:
www.kryzys.org/viewtopic.php
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
Małżeństwo
Unieważnienie Sakramentu Małżeństwa jest praktycznie niemożliwe jeśli tylko obie zaangażowane strony posiadają prawidłową intencję. Dzieje się tak gdyż, jak to oświadczył Sobór Florencki "przyczyną sprawczą małżeństwa (tj. jako Sakramentu) jest w zwyczajnych warunkach wzajemna zgoda wyrażona słowami w chwili jego zawierania". Pius IX nauczał, że "wśród chrześcijan nie może być …Więcej
Małżeństwo

Unieważnienie Sakramentu Małżeństwa jest praktycznie niemożliwe jeśli tylko obie zaangażowane strony posiadają prawidłową intencję. Dzieje się tak gdyż, jak to oświadczył Sobór Florencki "przyczyną sprawczą małżeństwa (tj. jako Sakramentu) jest w zwyczajnych warunkach wzajemna zgoda wyrażona słowami w chwili jego zawierania". Pius IX nauczał, że "wśród chrześcijan nie może być małżeństwa [zakładając istnienie właściwej intencji], które by jednocześnie nie było Sakramentem... w związku z tym Sakrament nie może być nigdy oddzielony od ugody małżeńskiej" (Alokucja z 27 września 1852).

Według takich autorów jak: Pohle-Preuss, Bellarmin, Suarez, Sanchez i innych teologów dorównujących im autorytetem, "zarówno materia jak i forma Sakramentu zawarte są w samej ugodzie małżeńskiej będąc słowami zgody wypowiadanymi przez strony zawierające umowę lub używane znaki przyzwolenia. Słowa albo znaki stanowią materię Sakramentu o ile oznaczają wzajemne poddanie sobie ciał (traditio) oraz jego formę o ile oznaczają akceptację (acceptio) tegoż" (1).

Upraszczając nieco tę kwestię można stwierdzić, że materią Sakramentu jest obopólna zgoda stron zawierających umowę na wzajemne oddanie się sobie (ugoda) natomiast formą jest zgoda wyrażona słowami w chwili jego zawierania. Jest to zgodne z nauczaniem św. Tomasza z Akwinu, iż "formą tego sakramentu są słowa ślubowania, wyrażające zgodę nowożeńców na małżeństwo, a nie błogosławieństwo kapłańskie, które należy do tzw. sakramentaliów" (2). (Ugoda jako taka jest nierozróżnialna od słów zgody).

Jaka jest zatem rola kapłana? Według Pohle-Preussa "strony zawierające ugodę małżeńską udzielają sobie wzajemnie Sakramentu. Kapłan jest tylko wykonawcą (okolicznościowej) uroczystości oraz przedstawicielem i głównym oficjalnym świadkiem Kościoła. Wyjaśnia to dlaczego jego obecność jest wymagana prawem kanonicznym".

Istnieją cztery warunki ważności. Nowożeńcy muszą być ochrzczeni, muszą być różnych płci, nie może być żadnej przeszkody unieważniającej małżeństwo (jak np. poprzednie ważne małżeństwo) oraz muszą mieć intencję uczynienia tego, co czyni Kościół – tzn. zawarcia małżeństwa chrześcijańskiego. (Zazwyczaj małżeństwo musi być uroczyście zawarte przed kapłanem – jednakże jeżeli nie ma dostępu do kapłana i jest mało prawdopodobne by w długim okresie czasu taki kapłan był dostępny (jak się to zdarza na przykład w pewnych częściach Meksyku), to małżeństwo można zawrzeć bez niego, chociaż musi być uroczyście dopełnione jak tylko kapłan będzie dostępny).

Właściwa intencja jest oczywiście wymagana od obu stron przyjmujących ten Sakrament. Intencja ta może być domyślna, jednakże nie może być intencji przeciwnej. Ważna ugoda małżeńska musi być "aż śmierć nas nie rozdzieli", musi uwzględniać podstawowy cel małżeństwa jakim jest zrodzenie potomstwa i wychowanie ich w wierze (3).

MAŁŻEŃSTWO POSOBOROWE

Ograniczone ramy tego artykułu nie pozwalają na dogłębne rozważenie nowego nauczania o naturze małżeństwa. Zniesione zostały jednakże dwie fundamentalne zasady o doniosłości wystarczającej do tego by można było mówić, iż prawdopodobnie wypaczają ugodę małżeńską, a przez to wykluczają sakramentalną naturę związku. Co więcej, posoborowy szafarz (przewodniczący, kapłan?) musi poinformować o tych zmianach osoby mające zawrzeć związek małżeński zarówno przed jak i w czasie ceremonii (4).

1) HIERACHICZNA NATURA MAŁŻEŃSTWA

Z piątego rozdziału listu do Efezjan jasno wynika, że małżeństwo jest strukturą hierarchiczną. Św. Paweł wyraźnie uczy, że małżonkowie powinni być "ulegli jedni drugim w bojaźni Chrystusowej". I dalej naucza: "Żony niech będą poddane swoim mężom jak Panu, ponieważ mąż jest głową żony, jak Chrystus jest głową Kościoła... jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony swoim mężom we wszystkim" (5). Ta zasada jest powtarzana niezliczoną ilość razy zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie; zbiega się to z nauką św. Piotra, który mówi "podobnie i żony niech będą poddane mężom swoim" (1 Piotr. III, 1). Również papieże wielokrotnie potwierdzali tę zasadę. Papież Pius XI uważał podległość żony wobec męża za fundamentalne prawo rodziny, ustanowione i utwierdzone przez Boga. Papież Pius XII zwrócił uwagę, że "przywrócenie hierarchii w rodzinie, czegoś tak niezbędnego dla jej jedności jak również dla jej szczęścia i wielkości było jednym z największych przedsięwzięć chrześcijaństwa, od dnia gdy Chrystus ogłosił przed faryzeuszami i ludźmi: «co Bóg złączył, człowiek niech nie waży się rozłączyć»".

Nauczanie nowego Rzymu widać najpierw w konstytucji pastoralnej Gaudium et spes (uznanej przez Pawła VI za najwyższą formę zwyczajnego magisterium): "jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw swemu ludowi z przymierzem miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubieniec Kościoła wychodzi naprzeciw chrześcijańskich małżonków przez sakrament małżeństwa. I pozostaje z nimi nadal po to, aby tak, jak On umiłował Kościół i wydał zań Siebie samego, również małżonkowie przez obopólne oddanie się sobie miłowali się wzajemnie w trwałej wierności". Oto mamy tu nauczanie do mieszkańców Efezu wydatnie okrojone. Wzięto z niego tylko to co jest przyjemne – a mianowicie "miłość". Podległość żon i odpowiadającą temu podległość Kościoła wobec jego Głowy po prostu pominięto. Wzorując się na tym stwierdzeniu Synod w Würzburgu oświadczył w 1975 roku, że małżonkowie powinni być postrzegani jako partnerzy oraz że "skorygowany został podział ról między mężem i żoną, który miał silnie patriarchalny charakter".

Jest to również treść nauczania Jana Pawła II uważającego, że miłość tworzy równość. W swoim liście apostolskim Familiaris consortio wydanym w 1981 roku uczy, że "należy przede wszystkim podkreślić godność i odpowiedzialność kobiety, równe godności i odpowiedzialności mężczyzny... Stwarzając człowieka «mężczyzną i niewiastą» Bóg obdarza godnością osobową w równej mierze mężczyznę i kobietę, ubogacając ich w niezbywalne prawa i odpowiedzialne zadania właściwe osobie ludzkiej". Te same "odpowiedzialne zadania" mężczyzny i kobiety wykluczają męża jako głowę rodziny. Nawet jeszcze wyraźniej przedstawiono to w Karcie Praw Rodziny ogłoszonej przez Rzym w 1983 roku, w której stwierdza się, że "mąż i żona mają w małżeństwie tę samą godność i równe prawa". I jeszcze, w oświadczeniu opublikowanym w L'Osservatore Romano Jan Paweł II tłumaczy Pawłowy nakaz tym, że "autor [święty Paweł] nie waha się przyjąć tych idei, jakie były właściwe współczesnej umysłowości oraz formom jej wyrażania... Dzisiaj nasze odczucia są naturalnie odmienne, inna jest też nasza umysłowość i zwyczaje oraz inna jest wreszcie pozycja społeczna kobiety w odniesieniu do mężczyzny" (6). Wszystko to jest czymś bardzo odległym od oświadczenia niemieckich biskupów z 1953 roku:

"Każdy, kto z zasady neguje odpowiedzialność męża i ojca jako głowy kobiety i rodziny stawia się w opozycji do Ewangelii i nauki Kościoła" (7).

2) ZMIANY VATICANUM II W NAUCE DE FIDE O MAŁŻEŃSTWIE

Druga zasadnicza zmiana w teologii małżeństwa dotyczy dwóch celów małżeństwa. Nauka de fide tradycyjnego Kościoła brzmi:

"«Pierwszorzędnym celem małżeństwa jest rodzenie i wychowanie potomstwa; drugorzędnym zaś – wzajemna pomoc i zaspokojenie (tłumaczone również "jako remedium dla") pożądliwości» (a). Drugi cel jest całkowicie podporządkowany pierwszemu".

Stwierdzenie, że jest to nauka de fide (8), oznacza tyle, iż katolicy muszą uznać to za prawdę. Jednakże Vaticanum II stawia katolickich małżonków na stanowisku nie do utrzymania, ponieważ z tą samą powagą naucza, że obydwa cele małżeństwa są równe a do tego wymienia drugorzędny cel przed pierwszorzędnym (9). Zgodnie z tradycyjnym nauczaniem, małżonkowie, w których miłość z jakiejś przyczyny oziębła, nadal pozostają razem przez wzgląd na dzieci. Obecnie, gdy pierwszy wymieniony cel małżeństwa już się nie ostał to rozwód albo separacja są usprawiedliwione. Rodzenie i wychowanie dzieci już nie jest na pierwszym miejscu. I aby jeszcze bardziej ułatwić możliwość rozwodu, jednym z nowych, posoborowych oznak dopuszczonych przez Rotę (trybunał małżeński) jest "psychologiczna niedojrzałość". Zbytecznie dodawać, że tylko święty nie jest psychologicznie niedojrzały.

Jakie są konsekwencje zawierania małżeństwa ze zrozumieniem (albo niezrozumieniem) hierarchicznej natury tego stanu życia – nie mówiąc już o wypaczeniu jego celu? Nie wypowiadając się na ten temat w tonie kategorycznym, rozważmy opinię ks. Klausa Moersdorfa, teologa i eksperta Prawa Kanonicznego. Jego zdaniem hierarchiczny związek między mężczyzną i kobietą jest pełen decydującego znaczenia dla małżeństwa. Według niego, ta koncepcja współbrzmi z uprzednio wspomnianym nauczaniem papieży... Małżeństwo realizuje się poprzez jednolitość woli obojga ludzi. Między obiema stronami małżeństwa musi istnieć zgoda by potwierdzić "zasadniczą treść małżeńskiej ugody, co znaczy, że ten, kto pragnie zawrzeć małżeństwo musi być gotowy do zaakceptowania trzech charakterystycznych cech małżeństwa. A są nimi: prawo do ciała, nierozerwalność małżeństwa oraz jedność małżeństwa".

Jedność małżeństwa oznacza według ks. Moersdorfa związek jednego mężczyzny z jedną kobietą i stąd pojedyncza para (monogamia) oraz to, że mężczyzna i kobieta są zjednoczeni w porządku hierarchicznym przez świętą jedność. Według tego autora, dla urzeczywistnienia ważnego małżeństwa niezbędne jest, aby strony zawierające małżeńską ugodę dostrzegały i wypełniały te trzy warunki. "Jeżeli występuje poważny brak nieodzownego zrozumienia i woli dla zawarcia małżeństwa, to małżeństwo nie będzie ważne".

W konsekwencji, należy się obawiać, że jeśli małżeństwo jest zawierane w duchu partnerstwa i jeżeli przynajmniej jedna ze stron odrzuca nadrzędną rolę męża, to takie małżeństwo nie jest ważnie zawarte. Oznacza to, że takie osoby żyją razem nie będąc zjednoczone węzłem małżeńskim i nie otrzymując łask jakie przynosi sakrament małżeństwa. Dr Siebel, profesor socjologii i teolog o niemałej sławie stwierdza, że "małżeństwo pozbawione głowy jest «ścięte» w prawdziwym tego słowa znaczeniu, czyli że jest «martwe». W każdym razie, małżeństwo będące wyłącznie partnerstwem w żadnym wypadku nie może być uważane za małżeństwo chrześcijańskie" (10).

Podążając śladem tej konkluzji w "Dodatku" zamieszczony został esej na temat natury katolickiego małżeństwa.

Ks. Rama P. Coomaraswamy

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa

–––––––––––

Przypisy:
(*) Tytuł opracowania w oryginale angielskim The Problem with the Other Sacraments nawiązuje do książki tegoż Autora pt. The Problems with the New Mass. (Przyp. red. Ultra montes).

(1) Pohle-Preuss, The Sacraments, op. cit.

(2) Summa, Suppl., Q. 42, art. 1, ad 1.

(3) Prawdziwa zgoda powinna być absolutna i wyrażać intencję woli odnośnie wszystkiego, co jest zasadnicze dla małżeństwa: wyłączne i nieustanne prawo do swoich ciał dotyczące stosunku płciowego i prokreacji (zamiar ograniczenia liczby dzieci może być grzeszny, lecz nie unieważniający, chyba, że to postanowienie było sine qua non dla małżeństwa). Małżeństwa protestanckie są ważne chociaż oczywiście nie może być tam żadnego wymogu na temat wychowywania dzieci w Wierze katolickiej. Subtelniejsze szczegóły prawa kanonicznego przekraczają cel tego opracowania.

(4) Documents on the Liturgy 1963-1979, The Liturgical Press, Collegeville Minnesota, 1982. Nr 2973.

(5) Wyraźnie jest to związane z wymaganiem aby mąż kochał swą żonę tak jak Chrystus umiłował Kościół oraz z tym aby był faktycznie dla swej rodziny alter Christus, co z kolei jest wzorowane na Kościele.

(6) L'Osservatore Romano, wyd. niem. 27.8.82.

(7) Hirtenwort der deutschen Erzbishoefe und Bichoefe zur Neurodnung des Ehe-und Familienrechte, wydane jako dodatek do "St. Korads Blatt", Nr 10, 1953.

(8) Ogłoszone przez Święte Oficjum za aprobatą Piusa XII (AAS 36, 1944, 103).

(9) Mówię tu o "stanowisku nie do utrzymania" ponieważ są zmuszeni do zanegowania jednej albo drugiej nauki de fide kiedy zdają sobie sprawę, że Duch Święty będący gwarantem prawdy nauczania de fide nie może sobie przeczyć.

(10) Cf. Paragraph 50, "The Church in the Modern World", The Documents of Vatican II; na temat nauczania Jana Pawła II o małżeństwie zob. Wigand Siebel, Philosophie et théologie de Karol Wojtyla, SAKA: Bazylea, Szwajcaria.

(a) Kodeks Prawa Kanonicznego, kanon 1013, § 1. (Przyp. red. Ultra montes).
.
Radek33
Co dusze czyśćcowe mówiły o rozwodach?
Mistyczka Maria Simma: "Mówiły, że to jeden z największych grzechów przeciwko samemu Bogu. Rozwód pozostawia wielkie rany, a już najbardziej w tych niewinnych. To forma duchowego, emocjonalnego i psychicznego morderstwa popełnionego na największym darze od Boga, naszych dzieciach, które SA owocem naszej zdolności uczestnictwa w dziele tworzenia życia. Żadne …Więcej
Co dusze czyśćcowe mówiły o rozwodach?
Mistyczka Maria Simma: "Mówiły, że to jeden z największych grzechów przeciwko samemu Bogu. Rozwód pozostawia wielkie rany, a już najbardziej w tych niewinnych. To forma duchowego, emocjonalnego i psychicznego morderstwa popełnionego na największym darze od Boga, naszych dzieciach, które SA owocem naszej zdolności uczestnictwa w dziele tworzenia życia. Żadne dziecko z rozbitej rodziny nigdy nie dorośnie do pełni według Bożego planu dla niego. W tych czasach szatan wdziera się do rodzin milion razy częściej niż przedtem, atakuje łona kobiet trując i rwąc na kawałki uświęcone nici, które spajają rodziny po Bożemu, trując i rwąc na kawałki dzieci, które zostały dane tym rodzinom. To właśnie pokuta za te dwa grzechy wkrótce nadejdzie, mówią dusze i wstrząśnie ona ziemią. W krajach takich jak USA, gdzie ponad połowa małżeństw się obecnie rozpada, Bóg zatroszczy się o to, by to się zmieniło. Będzie wstawiał się za pokornymi, niewinnymi, modlącymi się ,kochającymi ludźmi i ukarze innych za ich niekończące się ataki na miłość. Przemysł, różne organizacje, prawnicy ,sekty, lekarze i psychologowie, którzy kłamią, spiskują, liczą zyski i w ten sposób zniekształcają prawdę, aby utrzymać ten najstraszliwszy stan wojny, wkrótce doświadczą Bożego gniewu jak NIGDY przedtem! Boże zmiłuj się nad tymi którzy świadomie dopuszczają się takich rzeczy. Naszą misją jest informowanie tych, którzy nie są świadomi zła, aby wiedzieli co czynią."
Nemo potest duobus dominis servire !
Rozmowa z Robertem Łajewskim ze wspólnoty Sychar
PRAWO NIE CHRONI RODZINY, ANI DZIECI, MAMY DIABELSKIE PRAWO, A LUDZIE, CHYBA NIE WIEDZĄ, KOMU I CO PRZYSIĘGAJĄ PRZED OŁTARZEM..
TAK TAK, NIEWIERNE ŻONKI I MAŁŻONKOWIE.. DLA CHWILI KOPULACJI STAWIACIE ŻYCIE WIECZNE NA SZALI ?
hmm.. wątpliwy interes..

www.youtube.com/watchWięcej
Rozmowa z Robertem Łajewskim ze wspólnoty Sychar
PRAWO NIE CHRONI RODZINY, ANI DZIECI, MAMY DIABELSKIE PRAWO, A LUDZIE, CHYBA NIE WIEDZĄ, KOMU I CO PRZYSIĘGAJĄ PRZED OŁTARZEM..

TAK TAK, NIEWIERNE ŻONKI I MAŁŻONKOWIE.. DLA CHWILI KOPULACJI STAWIACIE ŻYCIE WIECZNE NA SZALI ?

hmm.. wątpliwy interes..


www.youtube.com/watch
2 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
JEŚLI PRZYJDZIE POKUSA ROZWODU.... ks. Aleksander Woźny
SĄDY SĄ MASOŃSKIE - WIĘC Z AUTOMATU DĄŻĄ DO ROZBICIA RODZINY, A TYM SAMYM ZMARNOWANIA DZIECI..
ISTNIEJE TZW. ,,SPOŁECZNE,, PRZYZWOLENIE NA CUDZOŁÓSTWO, ROZWODY, KONKUBINATY..
KSIĘŻA NIE GRZMIĄ DO LUDZI:
,,CO BÓG ZŁĄCZYŁ, CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA,, - NIE MA SIĘ CO DZIWIĆ.. RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY, - DZIEŃ DOBRY FRANCISZEKZACHĘCA …
Więcej
JEŚLI PRZYJDZIE POKUSA ROZWODU.... ks. Aleksander Woźny

SĄDY SĄ MASOŃSKIE - WIĘC Z AUTOMATU DĄŻĄ DO ROZBICIA RODZINY, A TYM SAMYM ZMARNOWANIA DZIECI..

ISTNIEJE TZW. ,,SPOŁECZNE,, PRZYZWOLENIE NA CUDZOŁÓSTWO, ROZWODY, KONKUBINATY..

KSIĘŻA NIE GRZMIĄ DO LUDZI:

,,CO BÓG ZŁĄCZYŁ, CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA,, - NIE MA SIĘ CO DZIWIĆ.. RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY, - DZIEŃ DOBRY FRANCISZEKZACHĘCA CUDZOŁÓŻNIKÓWDO KOMUNII ŚWIĘTEJ..

CZĘSTO RODZINA,

,,PRZYJACIELE,,

ZNAJOMI,

ZACHĘCAJĄ DO ROZWODU, DIABEŁ POMAGA PRZEZ NICH PODJĄĆ DECYZJĘ O ROZBICIU MAŁŻEŃSTWA..

CI, KTÓRZY MIMO WSZYSTKO NIE CHCĄ SIĘ ROZWODZIĆ..MAJĄ PRZECIWKO SOBIE SYSTEM SĄDOWNICZY, - KTÓRY NIE LUBI ,,NIETYPOWYCH,, PRZYPADKÓW ORAZ PÓŁ PIEKŁA ,,UMILAJĄCEGO,, ŻYCIE CODZIENNE..

MÓDLCIE SIĘ ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ SIĘ ROZWIEŚĆ, A SĄDY ROZBIJAJĄ ICH RODZINY..
Nemo potest duobus dominis servire !
„Seks, aborcja, rozwód, okultyzm: oto jak udaje mi się prowadzić ludzi do piekła...”.
A więc, w rejestrze twoich niewolników są także rozwodnicy i rozwódki?
- „Najwyższy, przed którym wszyscy muszą być czyści i bez skazy, nie wpuści do swojego Królestwa, tych którzy żyją na co dzień w grzechu nieczystości. To właśnie ja i moi towarzysze przekonaliśmy przywódców waszych krajów, aby zaakceptowali …Więcej
„Seks, aborcja, rozwód, okultyzm: oto jak udaje mi się prowadzić ludzi do piekła...”.

A więc, w rejestrze twoich niewolników są także rozwodnicy i rozwódki?

- „Najwyższy, przed którym wszyscy muszą być czyści i bez skazy, nie wpuści do swojego Królestwa, tych którzy żyją na co dzień w grzechu nieczystości. To właśnie ja i moi towarzysze przekonaliśmy przywódców waszych krajów, aby zaakceptowali prawo rozwodowe, bez którego promowany przez nas »postęp cywilizacyjny « byłby niemożliwy.

Pierwszymi, którzy zapłacą za to prawo, nazwane przez ciebie niegodnym, a które jest skarbem mojego królestwa, będą jego prawodawcy, odpowiedzialni za grzechy nieczyste osób rozwiedzionych. Karę poniosą także ci, którzy zaakceptowali to prawo.
Libor Halik
Czasami trwa to kilka miesięcy, czasami kilka lat, czasami małżonkowie nigdy do siebie nie wracają. Ale jeśli się zawierza Bogu, oddaje mu się w pełni, to "niepowrót" małżonka, nie jest żadną tragedią. Nie rodzimy się jedynie po to, by być czyimś mężem i żoną
Nemo potest duobus dominis servire !
ODDANIE SIĘ POD OPIEKĘ NAJŚWIĘTSZEJ PANNY
Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno Chwalebna i Błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza; z Synem Twoim nas pojednaj, Synowi Twojemu nas polecaj, Synowi Twojemu najmilszemu …
Więcej
ODDANIE SIĘ POD OPIEKĘ NAJŚWIĘTSZEJ PANNY

Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno Chwalebna i Błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza; z Synem Twoim nas pojednaj, Synowi Twojemu nas polecaj, Synowi Twojemu najmilszemu nas oddawaj.

V. Módl się za nami, Święta Boża Rodzicielko.

R. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Nemo potest duobus dominis servire !
Cele masonerii, która jest pod kontrolą iluminatów :
Masoneria dąży do zniewolenia ludzi poprzez: rozbicie rodziny, demoralizacje (przejawiającą się w promowaniu przez wolnomularzy- swobody seksualnej, aborcji, antykoncepcji, rozwodów, ślubów cywilnych, eutanazji, homoseksualizmu, laicyzacji).
Destruktywnymi narzędziami masonerii są też: państwowe szkolnictwo (obowiązkowe, laickie, państwowe, …Więcej
Cele masonerii, która jest pod kontrolą iluminatów :

Masoneria dąży do zniewolenia ludzi poprzez: rozbicie rodziny, demoralizacje (przejawiającą się w promowaniu przez wolnomularzy- swobody seksualnej, aborcji, antykoncepcji, rozwodów, ślubów cywilnych, eutanazji, homoseksualizmu, laicyzacji).

Destruktywnymi narzędziami masonerii są też: państwowe szkolnictwo (obowiązkowe, laickie, państwowe, monopolistyczne), ingerencje państwa we wszystkie dziedziny życia.

Rodzina jest wrogiem masonerii bo jest alternatywą dla masońskiej wszechwładzy biurokracji, masońskiego interwencjonizmu państwa we wszystkie dziedziny życia.

Celem wolnomularstwa jest wyalienowanie człowieka ze wszystkich wspólnot alternatywnych wobec biurokratycznego państwa.

Wyobcowany ze wspólnot człowiek, pozbawiony oparcia rodziny, wydany jest na żer masońskiemu lewiatanowi.

Masoneria chce też zniszczyć relacje między ludźmi. Wolnomularstwo chce sex sprowadzić do przygodnego parzenia się, a nie do zjednoczenia się kochających ludzi (niewolnik ma być lojalny wobec masońskiego nadzorcy, a nie wobec kobiety którą kocha).

Masoneria promuje antykoncepcje i aborcje by matki postrzegały swoje dzieci jako agresora a nie swoje potomstwo, by rozbić naturalną solidarność rodziców i dzieci.

Państwowe szkolnictwo służy masonerii do ukradzenia dzieci z rodziny i wychowania dzieci na pokornych niewolników.

Państwowa ingerencja we wszystkie dziedziny życia (promowana przez większość partii politycznych) służyć ma rozbiciu naturalnych więzi społecznych. Bo społeczeństwo obywatelskie, świadomy naród, jest zagrożeniem dla masońskiej wszechwładzy.
5 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Tam, gdzie czuć w słowach gniew, żal do Boga, brak pokory, brak dostrzegania własnych błędów, zamknięcie się na różne formy pomocy, gdzie są klapki na oczach, niedojrzałość, dziecinne postrzeganie miłości jak z amerykańskich filmów, gdzie buziaki i kwiatuszki oraz motylki w brzuchu i spacery po plaży o zachodzie słońca, tam jest wieczny kryzys...
Nemo potest duobus dominis servire !
Tak, nie inaczej! [Tuba Cordis 31 VII A.D. 2016]
07:19
Bóg słucha naszych próśb, ale zawsze pamiętajmy, że to On wie co dla nas jest najlepsze.Więcej
Tak, nie inaczej! [Tuba Cordis 31 VII A.D. 2016]

07:19

Bóg słucha naszych próśb, ale zawsze pamiętajmy, że to On wie co dla nas jest najlepsze.
Nemo potest duobus dominis servire !
Jak się z serca przebacza? [Tuba Cordis 23 X A.D. 2016]
05:42
Mamy zawsze bliźnim z serca przebaczać. Czy potrafimy? - Ależ tak, posłuchajcie!Więcej
Jak się z serca przebacza? [Tuba Cordis 23 X A.D. 2016]

05:42

Mamy zawsze bliźnim z serca przebaczać. Czy potrafimy? - Ależ tak, posłuchajcie!
Nemo potest duobus dominis servire !
Za wszystko dziękujcie Bogu! [Tuba Cordis 16 X A.D. 2016]
07:04
Trzeba Panu trzeba dziękować nie tylko za to co dobre, ale też za to co po ludzku wydaje się złe, z pełnym zaufaniem iż Bóg potrafi z tego co nas boli wyprowadzić większe dobro.Więcej
Za wszystko dziękujcie Bogu! [Tuba Cordis 16 X A.D. 2016]

07:04

Trzeba Panu trzeba dziękować nie tylko za to co dobre, ale też za to co po ludzku wydaje się złe, z pełnym zaufaniem iż Bóg potrafi z tego co nas boli wyprowadzić większe dobro.
Nemo potest duobus dominis servire !
Cytuję poniżej wartościowy post Kasi "Katarzyna74" z wątku "Moja żona mnie nie kocha... Zarządała rozwodu..."