masoneria - kościół diabła

masoneria - kościół diabła
Króluj nam Chryste !
Oświadczenia Kongregacji Doktryny Wiary
w sprawie masonerii za pontyfikatu Jana Pawła II

Deklaracja z dnia 17 lutego 1983 r.
W dniu 19 lipca 1974 roku przesłała niniejsza Kongregacja niektórym Konferencjom episkopalnym list zastrzeżony na temat interpretacji kanonu 2335 Prawa Kanonicznego, który to kanon zabrania katolikom pod sankcją ekskomuniki zapisywania się do organizacji masońskich i do im …Więcej
Oświadczenia Kongregacji Doktryny Wiary
w sprawie masonerii za pontyfikatu Jana Pawła II


Deklaracja z dnia 17 lutego 1983 r.

W dniu 19 lipca 1974 roku przesłała niniejsza Kongregacja niektórym Konferencjom episkopalnym list zastrzeżony na temat interpretacji kanonu 2335 Prawa Kanonicznego, który to kanon zabrania katolikom pod sankcją ekskomuniki zapisywania się do organizacji masońskich i do im podobnych stowarzyszeń. Ponieważ wspomniany list, przeniknąwszy do opinii publicznej dał powód do błędnych i tendencyjnych interpretacji, przeto Kongregacja Doktryny Wiary (KDW) nie przesądzając ewentualnych dyspozycji nowego Kodeksu, potwierdza i precyzuje następujące dane:

1. Dotychczasowa praktyka dyscyplinarna Prawu Kanonicznego nie została w niczym zmodyfikowana i obowiązuje w całej pełni.

2. Nie została więc skasowana ani ekskomunika, ani inne przewidziane kary.

3. Co do wspomnianego listu zaś i co do zagadnienia, jak należy interpretować wymieniony w nim kanon, było zamiarem KDW przypomnienie ogólnych zasad interpretacyjnych prawa karnego, według których poszczególne przypadki osobiste mogą być pozostawione osądowi odnośnych Ordynariuszy. Nie było zaś zamiarem KDW upoważnianie Konferencji Episkopatów do publicznego wygłaszania orzeczeń o charakterze powszechnie obowiązującym na temat istoty organizacji masońskich, któreby mogły spowodować utrącanie powyższych norm.

Deklaracja z dnia 26 listopada 1983 r.

Stawiano pytanie, czy ocena Kościoła odnośnie do stowarzyszeń masońskich zmieniła się na skutek faktu, iż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia wolnomularstwa w sposób wyraźny jak poprzedni.

Niniejsza Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć na to, iż okoliczność ta jest spowodowana kryterium redakcyjnym takim samym, jak dla innych zrzeszeń, które podobnie nie zostały wymienione, ponieważ włączone są do szerszych kategorii.


Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostanie więc niezmieniona, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się więc w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej.

Lokalne autorytety kościelne nie mają prawa wypowiadać się na temat istoty wolnomularskich zrzeszeń w sposób, który mógłby umniejszyć to co powyżej ustalono w zgodności i intencją deklaracji tejże Kongregacji z dnia 17 lutego 1981 roku.


Papież Jan Paweł II potwierdził niniejszą deklarację, uchwaloną na zwyczajnym posiedzeniu Kongregacji i zalecił jej opublikowanie w czasie audiencji udzielonej podpisującemu ją, kardynałowi Prefektowi.
Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 roku.

(-) Kardynał Joseph Ratzinger
Prefekt
(-) Arcybiskup Jerome Hamer O. P.
Sekretarz


Kodeks Prawa Kanonicznego
(wszedł w życie 27 listopada 1983 r.)


Kanon 1374 - Kto zapisuje się do stowarzyszenia działającego w jakikolwiek sposób przeciw Kościołowi (quae contra Ecclesiam machinatur), powinien być ukarany sprawiedliwą karą; kto zaś popiera tego rodzaju stowarzyszenie lub nim kieruje, powinien być ukarany interdyktem.
Króluj nam Chryste !
Św. Maksymilian Maria Kolbe - pisze:
"Rycerz Niepokalanej" 5 (1926) 2-7.

Okpieni przez żydów masoni.
Dzienniki rozniosły w pierwszych dniach sierpnia następującą wiadomość: "W Bukareszcie odbył się w tych dniach międzynarodowy kongres wolnomularzy przy udziale przedstawicieli wolnomularskich organizacji ze Stanów Zjednoczonych, z Polski, Włoch, Czechosłowacji, Austrii i Rumunii. Na kogresie …Więcej
Św. Maksymilian Maria Kolbe - pisze:

"Rycerz Niepokalanej" 5 (1926) 2-7.


Okpieni przez żydów masoni.

Dzienniki rozniosły w pierwszych dniach sierpnia następującą wiadomość: "W Bukareszcie odbył się w tych dniach międzynarodowy kongres wolnomularzy przy udziale przedstawicieli wolnomularskich organizacji ze Stanów Zjednoczonych, z Polski, Włoch, Czechosłowacji, Austrii i Rumunii. Na kogresie tegorocznym stwierdzono między innymi, iż wolnomularstwo specjalnie doniosłą rolę odgrywa w Polsce, gdzie do loży wolnomularskiej należy cały szereg wybitnych członków obecnego rządu. I w innych państwach rozwija się wolnomularstwo bardzo pomyślnie".

Zdaje się tym panom, że oni rządzą; tymczasem posłuchajmy co piszą "Protokoły Mędrców Syjonu". Protokół 11 mówi:

"Oto program przygotowanej nowej konstytucji. My będziemy stwarzali i wykonywali prawa i rządy: 1) w formie projektów, składanych ciału prawodawczemu, 2)przy pomocy dekretów prezydenta w formie postanowień ogólnych, orzeczeń senatu, uchwał rady państwa, decyzji ministerialnych, 3) w chwili zaś odpowiedniej w formie przewrotu państwowego.

"Ustaliwszy mniej więcej modus agendi, zajmiemy się szczegółami tych kombinacji, przy których użyciu mamy dokonać zmiany działania maszyn państwowych w kierunku wymienionym. Kombinacje te są to: swoboda prasy, prawo zrzeszania się, wolność sumienia, zasady systemu wyborczego i wiele innych objawów, które muszą zniknąć z repertuaru ludzkości, by ulec zasadnicznej zmianie nazajutrz po ogłoszeniu nowej konstytucji. Dopiero w chwili tej będziemy mogli ogłosić wszystkie nasze postanowienia, bowiem później wszelkie zmiany będą niebezpieczne. A oto przyczyny: jeżeli zmiany te wprowadzone będą bezwzględnie oraz w kierunku rygoru i ograniczeń - może to spowodować wybuch rozpaczy, wywołany obawą nowych zmian w tym samym kierunku. Jeżeli zaś zmiana ta będzie dokonana w kierunku nowych ulg, wówczas może być powiedziane, że przyzwyczailiśmy się do słabości, co poderwie autorytet niezłomności nowej władzy - lub też może wytworzyć przekonanie, że przejął nas strach i zmuszeni jesteśmy do ustępstw, za które nikt nie będzie nam wdzięczny, bowiem będą uważane za należne Jedno i drugie byłoby szkodliwe dla powagi nowej konstytucji. Koniecznie jest, żeby z chwilą jej ogłoszenia, oszołomione przez dokonanie przewrotu narody, będące jeszcze pod wpływem terroru i niepewności - zrozumiały, że jesteśmy o tyle silni, o tyle nietykalni, o tyle pełni potęgi, że w żadnym razie nie będziemy liczyli się z narodami i nie tylko nie zwrócimy uwagi na ich sąd i życzenia, lecz nawet gotowi jesteśmy i zdolni z niezwalczoną siłą zgnieść ich wyrażanie i przejawianie w każdej chwili i na każdym miejscu, że wzięliśmy od razu wszystko, co uważaliśmy za niezbędne i w żadnym razie nie będziemy dzielili się naszą władzą. Wówczas ze strachu zamkną oczy na wszystko i będą oczekiwali, co z tego wyniknie.
"Goje to stado baranów, my zaś jesteśmy wobec nich wilkami, a wiecie wszak, co staje się z owcami, kiedy do owczarni zakradną się wilki. Zamkną oni oczy jeszcze i z tej przyczyny, że obiecamy im zwrot wszystkich odebranych swobód po zwyciężeniu wrogów pokoju i pokonaniu wszystkich partii. Czy warto wspomnieć o tym, jak długo oczekiwać będą tego zwrotu?

"W jakimże innym celu wymyśliliśmy i nakazaliśmy gojom całą tę politykę, nie dając im możności zbadania jej treści - jeżeli nie w tym, żeby drogą okólną osiągnąć to, co jest prostą drogą niedosięgłe dla naszego plemienia rozsianego. Posłużyło to jako fundament dla naszej organizacji masonerii tajnej, która nie jest znana, oraz dla celów, których istnienia nawet nie podejrzewają te bydlęta-goje znęceni przez nas do szeregów armii lóż masońskich <>, istniejących dla zamydlenia oczu gojom".

Czyście panowie masoni słyszeli? Ci, którzy was zorganizowali i wami skrycie rządzą, żydzi, uważają was za bydlęta, znęcone do lóż masońskich dla celów, których nawet nie podejrzewacie, dla mydlenia oczu gojom.

Kto dąży do rozmnażania lóż masońskich?

W protokóle 15 czytamy: "Tymczasem do chwili, kiedy obejmiemy władzę, będziemy stwarzali i rozmnażali loże wolnomularskie we wszystkich państwach świata. Wciągniemy do lóż tych wszystkich przyszłych i obecnych działaczy wybitnych, bowiem loże te będą centralnym punktem informacyjnym i ośrodkiem wpływów".

A kto właściwie kieruje działalnością lóż?

"Wszystkie loże poddamy jednemu, znanemu tylko przez nas rządowi, złożonemu z mędrców naszych. Loże będą posiadały przedstawiciela, maskującego ów centralny zarząd masonerii, oraz ogłaszającego hasła i programy.

"W lożach tych zadzierzgniemy węzeł z wszystkimi czynnikami rewolucyjnymi i wolnomyślnymi. Będą one się składały z przedstawicieli wszystkich klas społecznych. Najtajniejsze projekty polityczne będą nam znane i podległe naszemu kierownictwu od chwili powstania. W liczbie członków lóż będą prawie wszyscy agenci policji narodowej i międzynarodowej, bowiem ich współpraca jest dla nas niezbędna. Policja ma możność nie tylko załatwiania się po swojemu z opornymi, lecz również i ukrywania dzieł naszych, stwarzania przyczyn do niezadowoleń itd.

"Do stowarzyszeń tajnych zapisują się zwykle najchętniej aferzyści, karierowicze i w ogóle ludzie po większej części lekkomyślni, z którymi prowadzenie interesów nie będzie dla nas trudne. Oni będą wprowadzali w ruch mechanizm maszyny wymyślonej przez nas. Jeżeli w świecie tym powstanie zamęt, będzie to znaczyło, że potrzebowaliśmy go zmącić, aby zbyt wielka solidarność jego rozprzęgła się. Jeżeli zaś w łonie świata tego powstanie spisek, to na czele nie będzie stał nikt inny, jak tylko najprawdopodobniejszy ze sług naszych. Jest to naturalne, że my, nie zaś kto inny, będziemy kierowali sprawami i czynnościami masonerii, ponieważ wiemy, dotąd prowadzimy, znamy cel ostateczny każdego działania, gdy oni nie wiedzą, nawet nie znają wyników bezpośrednich: obchodzi ich zwykle tylko chwilowe zadowolenie ambicji przy wykonywaniu projektów. Nie wiedzą o tym, że sam projekt nie powstał z ich inicjatywy, lecz dzięki poddaniu przez nas myśli odpowiedniej.

"Goje zapisują się do lóż, jedni - powodowani ciekawością lub też nadzieją dobrania się tą drogą do pieroga społecznego, inni zaś aby uzyskać możność wypowiedzenia publicznego swoich nieziszczalnych i bezpodstawnych marzeń: ci pragną oklasków i emocji, którą daje powodzenie, a której im nie szczędzimy. Nie wzbraniamy im tego powodzenia, dla korzyści z powstałej na tle tym zarozumiałości i przekonania o wartości własnej. Przy pomocy tych czynników ludzie niepostrzeżenie przejmują się nakazami naszymi, nie strzegąc się ich w przekonaniu, że nieomylność wytwarza myśli własne, ale cudzych nie przejmuje. Nie wyobrażacie sobie nawet, jak łatwo najrozumniejszych gojów doprowadzić do naiwności nieświadomej, o ile przekonani są o wartości własnej, a jednocześnie jak łatwo przy pomocy najmniejszego niepowodzenia, bodajby braku oklasków, pozbawić ich pewności siebie i doprowadzić do zupełnej uległości, skoro tylko zapewnić im nowe powodzenie. O ile nasi lekceważą powodzenie byle przeprowadzić plan dany, o tyle goje gotowi są zaniedbać wszelkie plany dla chwilowego powodzenia.

"Psychologia powyższa gojów ułatwia nam znacznie zadanie kierowania nimi. Dzięki nam wsiedli na konika marzeń o pochłonięciu indywidualności ludzkiej przez jednostkę symboliczną kolektywizmu. Nie pojęli jeszcze i nie pojmą nigdy myśli, że "kolektywizm" stanowi jawne pogwałcenie praw najważniejszych natury, która od początku świata tworzyła jednostki, niepodobne do innych, mając na celu właśnie indywidualność. Jeżeli byliśmy zdolni doprowadzić ich do takiego szalonego zaślepienia, czy nie dowodzi to z zadziwiającą wyrazistością, do jakiego stopnia umysł gojów nie jest po ludzku rozwinięty w porównaniu z umysłem naszym! Okoliczność ta jest dla nas główną gwarancją powodzenia".

A wiecie, panowie masoni, co was czeka w dniu, w którym chcielibyście sami zacząć myśleć? Oto posłuchajcie. Ciąg dalszy tego protokołu mówi:"Śmierć jest nieuniknionym końcem każdego życia. Lepiej jest przyspieszyć koniec tych, którzy przeszkadzają naszej sprawie, niż nas, którzy jesteśmy jej twórcami.

"Masonów będziemy tracili w taki sposób, że nikt, prócz braci, nie będzie się mógł domyśleć, nawet same ofiary: wszystkie one umierają w chwili, kiedy zachodzi potrzeba tego, na pozór wskutek chorób normalnych. Wiedząc o tym, nawet bracia nie ośmielą się protestować. Stosując środki podobne, wyrwaliśmy z masonerii wszelki zarodek protestu przeciwko zarządzeniom naszym. Głosząc gojom liberalizm jednocześnie trzymamy naród nasz i agentów w ryzach bezwzględnego posłuszeństwa".

Panowie masoni, wy którzyście niedawno na Kongresie w Bukareszcie cieszyli się, że masoneria się rozwija, zastanówcie się i powiedzcie szczerze, czy nie lepiej w pokoju wewnętrznym, w miłości radosnej służyć Stwórcy, niż słuchać rozkazów tajemniczej, podstępnej, nieznanej, nienawidzącej was, okrutnej kliki żydowskiej?

I do Was, nieliczna garstko żydów, "mędrców Syjonu" którzy ukryci, z dopuszczenia Bożego dla doświadczenia wiernych i cnotliwych, spowodowaliście świadomie tyle już nieszczęść i więcej jeszcze przygotowujecie, zwracam się z zapytaniem: Co wam z tego przyjdzie? Przypuśćmy nawet, że zapowiedziane chwile panowania antychrysta już bliskie, że wy mu drogę przygotowujecie, niech każdy z was zapyta siebie: Co mi z tego przyjdzie? Stosy złota, uciechy, przyjemności, władza - to wszystko jeszcze nie uszczęśliwia człowieka A chociażby dało szczęście; jak długo to potrwać będzie? Lat kilkadziesiąt, a może kilkanaście, kilka lub mniej jeszcze Nie wiemy, kiedy pasmo życia się przerwie A potem?

Czyż nie lepiej i wam, masonom polskim, okpionym przez garstkę żydów i wam, kierownicy żydowscy, którzyście dali się zbałamucić nieprzyjacielowi ludzkości, szatanowi, zwrócić się szczerze do Boga, uznać Zbawiciela Jezusa Chrystusa, pokochać Niepokalaną i pod Jej sztandarami zdobywać dla Niej dusze?

Czyż wolicie należeć do tej głowy węża oplatającego świat, o którym powiedziano: "Ona zetrze głowę twoją"? (Rdz. 3.15)


Dopokąd żyjecie jeszcze czas, ale wkrótce może być za późno!!!
4 więcej komentarzy od Króluj nam Chryste !
Króluj nam Chryste !
Ks. prof. Michał Poradowski
Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)
Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: „... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta.…
Więcej
Ks. prof. Michał Poradowski

Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)

Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: „... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta... pożal się Boże". Nie lepiej było i później, a więc po Wniebowstąpieniu Chrystusa Pana, o czym informują nas Listy św. Pawła i Dzieje Apostolskie.


Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie „spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpraca w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27). Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem. To oni spowodowali okrutne prześladowania najpierw w Palestynie, a później w całym cesarstwie rzymskim, a to głównie w czasach rządów Nerona. (...)

W czasach apostolskich istnienie różnych herezyj w Kościele było prawie nagminne. Św. Paweł często się na to skarżył. (...) „Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa, l nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (...) „Nadziwić się nie mogę, że od tego. który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty".

W Liście do Kolosan tak przestrzega: „Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą tylko na ludzkiej tradycji, na żywiołach świata. a nie na Chrystusie". (...)

Tych kilka przykładów, wziętych z Nowego Testamentu, podaje się tutaj, aby przypomnieć. że słabość ludzka, spowodowana przez grzech pierworodny, stale jest obecna w dziejach Kościoła i to właśnie nam tłumaczy, że mimo swej świętości Kościół zawsze miał swoje trudności, kryzysy i objawy swej słabości moralnej, ale mimo tego zawsze triumfuje, gdyż stale jest w nim obecny jego Założyciel.

Obok tej słabości, Kościół też zawsze był zwalczany przez swych wrogów, czy to wprost, jak za czasów prześladowań, aż do końca czwartego wieku, czy też stale przez swych wrogów, którzy go infiltrowali, a byli tymi wrogami przede wszystkim Żydzi, ale nie tylko Żydzi. Należy pamiętać, że nowo powstały Kościół był zagrożeniem dla wielu religij, które wówczas panowały i przez wiele wieków stanowiły struktury społeczne i państwowe.

Zapamiętajmy przeto, że pierwszą główną infiltracją wrogów Kościoła byli zawsze i są do dziś Żydzi, którzy to czynią świadomie, jako wrogowie chrześcijaństwa, oraz zupełnie inna grupa Żydów, którzy szczerze nawracają się na wiarę chrześcijańską, ale, jako Żydzi, nie zawsze są w stanie wyzbyć się całkowicie swej wielotysięcznej tradycji. Nadto, także i Żydzi, najszczerzej wierzący w Chrystusa Pana nie zawsze potrafią wychować należycie swe dzieci w wierze katolickiej, a stąd też albo powracają w następnych pokoleniach do wiary swych przodków, albo też stają się niewierzącymi lecz przynależącymi do społeczeństwa chrześcijańskiego w sensie tylko cywilizacyjnym, co nie przeszkadza, że często pozostają osobami szlachetnymi, choć obojętnymi w sprawach religijnych.


Masowe nawrócenia się Żydów na wiarę chrześcijańską, jak to było z marranami w Hiszpanii lub też z „frankistami" w Polsce (od nazwiska Frank, w połowie osiemnastego wieku) okazały się raczej oportunistyczne. Znaczna część protestantów, zwłaszcza kalwinów, to potomkowie nawróconych na Chrześcijaństwo Żydów.

Obecność Żydów w Kościele katolickim, zwłaszcza tych niecałkowicie nawróconych, przyczyniła się do pojawienia się wielu herezyj. To nie tylko arianizm był herezją żydowską, ale także niezliczone herezje późniejsze, a przede wszystkim protestantyzm i kalwinizm.

Drugim zdecydowanym wrogiem Chrześcijaństwa jest masoneria. Różne są opinie co do jej powstania. Najprawdopodobniej ma ona jakieś związki z najdawniejszymi religiami, a zwłaszcza z cechami kapłańskimi różnych religii pogańskich, oraz z cechami architektów najdawniejszych cywilizacji. Jej główną charakterystyką jest tajemniczość, co jej ułatwia przypisywanie sobie niebywałych wpływów w najdawniejszych cywilizacjach. Ukazanie się Chrześcijaństwa, a zwłaszcza triumfy Kościoła katolickiego prawdopodobnie masoneria przyjęta jako konkurencję. a więc i jako swego wroga. Nadto, tajemniczość masonerii, podkreślana w różnych jej rytach, przyczyniła się do podejrzewania masonerii o kult szatana. (...)

To dopiero po ukazaniu się encykliki papieża Klemensa XII, In Eminenti, w roku 1738, dowiedziano się, że jest to instytucja wroga Kościołowi i wierze chrześcijańskiej. Ale, w owych czasach, kiedy jeszcze nie było gazet, wydanie owej encykliki nie mogło zaraz dać poważniejszych skutków, zwłaszcza, że prawie wszystkie te loże były kierowane przez księży i biskupów, a nawet było wiele lóż, które miały swe siedziby w klasztorach. Nadto, niemal wszyscy ci księża, biskupi i kanonicy, należąc do owych lóż nic zdrożnego w tym nie widzieli, gdyż ówcześni „bracia" byli bardzo ostrożni, nie atakowali Kościoła, ani wiary i uczuć religijnych. We Francji masoni wykorzystali tę sytuację znakomicie przygotowując spokojnie i metodycznie Rewolucję Francuską. Tak zwane „societśs do pensśe" funkcjonowały we wszystkich miastach i miasteczkach na całym terytorium Francji, przygotowując gilotyny dla swych przeciwników. Funkcjonowanie lóż pozwalało na doskonałe rozróżnienie między zwolennikami i przeciwnikami rewolucji i jej ideologii. Stolica Apostolska, doskonale poinformowana przez własną policję Państwa Papieskiego o celach działalności masonerii niestrudzenie wydaje nowe encykliki i różne dokumenty przeciwko masonerii, a szczególniej dla poinformowania duchowieństwa, które tak naiwnie współpracowało z masonerią. Są to prawie wszystkie encykliki doktrynalne, a więc uświadamiające o wrogim stosunku masonerii wobec Kościoła. To dopiero po Rewolucji Francuskiej nadchodzi nowa seria encyklik papieskich, które ujmują zagadnienie masonerii także z punktu widzenia politycznego. (...)

Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazującej należenia do masonerii katolikom, ukazuje się cała seria dokumentów, które z jednej strony informują czym jest masoneria i przedstawiają ją jako największego wroga Kościoła, a z drugiej strony ponawiają kary kościelne za przynależność do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Kościoła nadal wstępuje do lóż i dochodzi do najwyższych urzędów w Kościele. (...)

Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi. Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu sekretarzem Stanu byt kardynał Rampolla, a kiedy papież Leon XIII zmarł i zwołano konklawe, aby wybrać nowego papieża, największą ilość głosów otrzymał ówczesny sekretarz Stanu, kardynał Rampolla. W czasie głosowania kardynał Puzyna, biskup Krakowskiej diecezji, będącej wówczas pod władzą cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetował ten wybór, motywując swoje weto faktem, że kardynał Rampolla jest masonem. W owym czasie cesarstwo austryjackie, jako uznane przez władzę kościelną, że jest kontynuacją cesarstwa Karola Wielkiego (który podobno miał prawo weta w wyborach papieża), powołując się na swój przywilej polecił kardynałowi Puzynie zawetować wybór Rampolli, gdyż policja austryjacka wykryła, że jest on masonem. W następnym głosowaniu otrzymał większość głosów kardynał Sarto, przyjmując tytuł papieża Piusa; późniejszy Pius X, święty. Otóż co nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, że przez wiele lat sekretarzem Stanu był w Watykanie kardynał-mason, całą duszą służący masonerii, mianując biskupami na całym świecie masonów; tak to pod koniec wieku XIX i w początkach wieku XX było wielu masonów w hierarchii Kościoła i to na całym świecie; byli to masoni ukryci, ale czynni, faworyzujący przede wszystkim modernizm, czyli tzw. „Nową Teologię", teologię heretycką, zatruwającą naukę Chrystusa Pana. Ta sytuacja trwała wiele lat właśnie w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego, stąd też nic dziwnego, że w czasie tego soboru tylu prałatów okazywało swą sympatię modernizmowi i tej „Nowej Teologii", czyli ideom masońskim i heretyckim, które w dużej mierze weszły do dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego, a przez nie do nauki posoborowej. Dlatego też nic dziwnego, że i w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego nie wszystko jest w porządku.

Obecnie jest wiadomo, że kardynał Mariano Rampolla di Tindaro (1843-1913) nie byt zwykłym masonem, lecz wielką eminencją w masonerii, należąc do Zakonu Świątyni Wschodu (1'Ordre du Tempie d'0rient); instytucja uważana za jedną z najważniejszych, które działają wewnątrz Kościoła, jakimi są: Gnostycki Kościół Katolicki. Zakon Kawalerów Ducha Świętego, Zakon Iluminatów, Zakon Templariuszy. Zakon Kawalerów Świętego Jana, Zakon Kawalerów Maltańskich, Zakon Kawalerów Grobu Świętego. Tajemniczy Kościół Świętego Grala. Hermetyczne Bractwo Światłości, Święty Zakon Różokrzyżowców Heredomu, Królewski Zakon Świętego Enocha. Zakon Martynistów, Zakon Świętego Bhai i wielu innych instytucyj masońskich.

Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane: kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie. Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi masonami. Oczywiście, trzeba być bardzo ostrożnym co do tych danych prasowych, gdyż wiadomo, że prasa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, że i obecnie wielu prałatów, pracujących w Watykanie, należy do masonerii, a przecież masoneria, według opinii wielu papieży, jest największym wrogiem Kościoła. Znana też jest tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła l. Wiadomo, że nastąpiła ona zaraz kiedy otrzymał on listę masonów pracujących w Watykanie i kiedy zażądał od swego sekretarza Stanu wyjaśnienia tej sprawy. Śmierć jego jest do dzisiaj „tajemniczą" w tym sensie, że nie zostało nic wyjaśnione kiedy, dlaczego i jak nagle zmarł człowiek, który obejmując to stanowisko byt w pełni sił i zdrowia. Nie zrobiono sekcji zwłok i nie wyjaśniono przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwną tajemnicą. Dziwnie też szybko zmarli różni dygnitarze masońscy pracujący w Watykanie.

Ale to nie tylko w Watykanie jest tak wielu masonów, jest ich bowiem także wielu wśród biskupów w różnych krajach, zwłaszcza w Ameryce Południowej i Północnej, we Francji, w Niemczech, w Austrii i w różnych innych krajach. Także znikły zakazy przynależności do masonerii w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego. Dawne Prawo Kanoniczne kategorycznie zabraniało należeć katolikom do masonerii, ale po Drugim Soborze Watykańskim, kiedy wypracowano nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, dostosowany do nauki DSW, zniesiono w nim zakaz przynależności do masonerii, to też jest przecież bardzo wymowne, l można się zapytać: czy wobec tego obecnie wolno katolikom wstępować do lóż masońskich? Zdaje się że tak, skoro tylu prałatów, pracujących w Watykanie chlubi się przynależnością do masonerii. Czyżby więc masoneria przestała być wrogiem Kościoła? Nic podobnego, bo przecież widzimy jak na całym świecie masoneria w dalszym ciągu szerzy swą ideologię antychrześcijańską walcząc wszędzie o laicyzm Państwa, o aborcję, o rozwody, o szerzenie ateizmu, o rozdział Kościoła od Państwa (w czym odnieśli wielkie zwycięstwo w samym Kościele i w nowym kodeksie prawa kanonicznego), o seksualizm. liberalizm, kosmopolityzm itd.

Wszyscy papieże przedsoborowi potępiali masonerię i jej ideologię. (...) Żaden z papieży nie zwalczał tak gorliwie masonerii jak właśnie Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii są nie tylko wyjątkowo ostre, ale przede wszystkim wykazujące doskonałą znajomość tego wroga Kościoła.Najgłówniejszymi są następujące: Qui Pluribus (1846), w której piętnuje masonerię jako kult sataniczny: Nostis et Nobiscum (1849), potępiającej marksistowski komunizm, natychmiast po ukazaniu się Manifestu komunistycznego Karola Marksa (1848). W roku 1854 rozpoczyna nową serię encyklik przeciwko masonerii, ale z punktu widzenia spraw Kościoła należy uznać za encyklikę najważniejszą i najbardziej obecnie aktualną Ouanta Cura (1864) i dołączony do niej tzw. Syllabus, czyli zbiór błędów głoszonych przez ówczesnych pseudoteologów, a który to dokument był uważany jakby za podręcznik teologii dogmatycznej Kościoła katolickiego, aż do czasów Drugiego Soboru Watykańskiego, który to Sobór, owe błędy wyliczone w Syllabusie, częściowo włączył do swej nauki, powodując obecny niebywały zamęt w teologii i w całym życiu Kościoła. (...)

Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym. Toteż, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.

Natomiast nieco odmienną jest sytuacja w owym czasie w Stanach Zjednoczonych, gdzie niektóre sekty protestanckie utrzymują przyjazne stosunki z masonerią, a także z synagogami. To właśnie w tym środowisku powstał prąd religijny, który wkrótce przyjął nazwę „ekumenizmu".

Tradycyjne prawo kanoniczne, a zwłaszcza kodeks prawa kanonicznego z roku 1917, zabrania małżeństw z osobami należącymi do masonerii oraz pogrzebów religijnych, a także należących do stowarzyszeń katolickich; zakazuje również przyjęcia masonów do nowicjatów lub Seminariów Duchownych, a przede wszystkim należenia do masonerii pod karą ekskomuniki (c. 2335), zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej.

Jest więc bardzo symptomatyczne, że po Drugim Soborze Watykańskim, w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego z roku 1983, kary te zostały zniesione. Ale dlaczego zostały zniesione? Czy dlatego, że zmienił się stosunek masonerii wobec Kościoła? Nie, gdyż masoneria pozostaje taką jaką była, a tylko zmienił się stosunek władz kościelnych wobec masonerii, kiedy to masoneria zdołała pozyskać znaczną część duchowieństwa posoborowego, zwłaszcza w samym Watykanie, o czym wiele pisała prasa włoska, podając nazwiska dostojników Kościoła należących do masonerii.

Świątobliwy Pius X walczył z masonerią podobnie jak i jego poprzednicy, a więc głównie encyklikami, które przestrzegały katolików przed niebezpieczeństwem ideologii masonerii i to za jego pontyfikatu powstała specjalna instytucja do zwalczania wpływów masonerii w Kościele. zwana Sodalitium Pianum, a kierowana przez Bpa Benigni (1862-1934). Wpływy masońskie wyrażały się przede wszystkim w modernizmie. (...) Wszyscy ci trzej papieże doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa przenikania ideologii masońskiej do wewnątrz Kościoła, a to głównie przez tzw. „nową teologię", która wykluta się z modernizmu. Niebezpieczeństwo ze strony masonerii nie było jedyną troską tych papieży, gdyż jednocześnie świat chrześcijański został zagrożony rewolucją komunistyczną rozciągającą się na cały świat aż z Rosji, a także i niebezpieczeństwem totalitaryzmu Hitlera. Stąd też odnośne encykliki owych papieży. Mieli oni jednak świadomość, że za modernizmem, za „nową teologią", za hitleryzmem i komunizmem znajduje się masoneria.

Już w okresie między pierwszą i drugą wojną światową zaczyna się flirt niektórych jezuitów z przedstawicielami masonerii, a to głównie najpierw we Francji, a nieco później i w innych krajach europejskich. Zaraz po drugiej wojnie światowej te zbliżenia między jezuitami i masonerią, a także i z komunistami odżywają, co ułatwia masonerii infiltrację duchowieństwa. W ten sposób przygotowuje grunt dla większej ofensywy zbliżenia między masonerią i Kościołem. Ojciec Riquet wizytuje najrozmaitsze loże masońskie we Francji, głosząc konieczność braterstwa między masonami i duchowieństwem. Po takim przygotowaniu opinii publicznej, zaczynają też występować najgłośniejsi kardynałowie „postępowcy", a więc kardynał Marty we Francji, kardynał Bea w wielu krajach europejskich i kardynał Kóning. głównie w Austrii. To oni w swych przemówieniach publicznych domagają się zniesienia kar kościelnych za przynależność do masonerii i osiągają to, gdyż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie zawiera już żadnej wzmianki o masonerii. Natomiast czasopismo oficjalne kurii w Kolonii w roku 1973 powiadamia, że katolicy mogą wstępować do lóż masońskich. Zaczynają się więc wzajemne wizyty między biskupami i masonami przede wszystkim we Francji w Niemczech. Po roku 1970 zaczyna występować nowa motywacja tych zbliżeń, a jest nią ekumenizm. W prasie masońskiej ukazują się liczne artykuły na temat Drugiego Soboru Watykańskiego. W artykułach tych wychwala się Sobór za zniesienie tradycyjnej nauki.

Triumf zwolenników masonerii w Kościele został ukoronowany w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (25 stycznia 1983): nie ma w nim żadnej wzmianki o masonerii. Jednocześnie w prasie włoskiej ukazują się coraz częściej wiadomości, którzy kardynałowie i prałaci, pracujący w Watykanie, należą do masonerii. Podobno liczba ich, za czasów Jana Pawła l doszła do 121. Wielu z nich już zmarło, ale być może na ich miejsce przyszli nowi.

Tak więc, poza infiltracją judaizmu w kościele katolickim, trzeba też brać pod uwagę i infiltrację masonerii przed Drugim Soborem Watykańskim. w czasie jego narad i po jego zakończeniu. Infiltracja ta jest bardzo szkodliwa dla Kościoła, gdyż usiłuje ona przekształcić i zdeformować tradycyjną naukę Kościoła, opartą na nauczaniu Chrystusa Pana. *

Nadto należy też pamiętać, że istnieją dwie masonerie: jedna, którą można by nazwać „powszechną", czy też „kosmopolityczną", a więc ta, która rozciąga się na wszystkie kraje i przyjmuje do swej wspólnoty wszystkie osoby, które uważa za odpowiednie, oraz druga masoneria, zarezerwowana wyłącznie dla Żydów, a jest nią B'nai B'rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszczają jednak, że B'nai B'rith jest supermasonerią, a więc że ta pierwsza masoneria podlega owej drugiej (...).

Obie te masonerie usiłują infiltrować Kościół Katolicki. W ostatnich czasach, a więc po drugiej wojnie światowej, głównym przedstawicielem B'nai B'rith przy Watykanie był niedawno zmarły Żyd z Polski, Lichten, prawie przez pół wieku. Wiadomo, że ideały masonerii zostały przyjęte i rozpowszechnione przez Rewolucję Francuską, stąd też triumfy ideologii tejże rewolucji, oczywiście w czasie obrad Drugiego Soboru Watykańskiego są bardzo znamienne, zwłaszcza te, które znalazły się w dokumentach. (...)


Ale poza infiltracją judaizmu i ideologii masonerii, trzeba także przypomnieć wpływy żydowskiego (marksistowskiego) komunizmu w Kościele katolickim. Wpływy te szły dwoma drogami, a mianowicie: wprost i poprzez tzw. „ekumenizm". (...)

Ten wpływ bezpośredni, aż do pierwszej wojny światowej, był w Kościele katolickim bardzo słaby, natomiast okazał się bardzo silnym wśród protestantów, wielu bowiem pastorów protestanckich weszło do Pierwszej Międzynarodówki. (...)

Wszyscy jednak papieże, przed drugą wojną światową otwarcie i kategorycznie potępiali ideologię marksistowskiego komunizmu. Ta postawa papieży została zdradzona przez wybitnego pracownika Kurii Watykańskiej, młodego wówczas prałata Montiniego. który, będąc Sekretarzem Stanu (najwyższe stanowisko po papieżu) papieża Piusa XII, od początku drugiej wojny światowej utrzymywał stały kontakt z Moskwą, a to przez pośrednictwo swego sekretarza ks. Tondiego. członka włoskiej partii komunistycznej. Doszło nawet do zawarcia „porozumienia" ze Stalinem i to już w roku 1942 (kiedy tyle katolików ginęło w koszmarnych sowieckich obozach koncentracyjnych).

Co więcej, ujawniona została także i inna bardzo bolesna sprawa, a mianowicie sprawa Seminarium w Watykanie dla przygotowania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od początku funkcjonowania owego Seminarium, każdego roku, prawie wszyscy wyświęceni kapłani-misjonarze, po „przerzuceniu" do Związku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani i rozstrzeliwani. Te „przerzuty" były, oczywiście, utrzymywane w największej tajemnicy. ale mimo tego, okazało się, że były dobrze znane „służbom bezpieczeństwa" Związku Sowieckiego. Było jasne, że w Watykanie był jakiś zdrajca. Policja watykańska jakoś nie mogła nic wykryć. Wobec tych trudności papież Pius XII zwrócił się poufnie do wywiadu wojska francuskiego i dzięki jego pomocy, a głównie pułkownika Arnould Henri Le Caron. szybko odkryto sprawcę tych zdrad, a byt nim ksiądz prałat Tondi, Sekretarz Sekretarza Stanu. Prałata Montiniego (późniejszy papież Paweł VI). Prałat Tondi był członkiem włoskiej partii komunistycznej i pracował w Watykanie jako szpieg sowiecki, a włoska partia komunistyczna przekazywała wszystko do Moskwy. Prałat Tondi został natychmiast usunięty nie tylko z pracy w Watykanie, ale także z Kościoła, czym się zresztą wcale nie przejmował, gdyż powrócił do swej dawnej pracy w partii komunistyczne, tym razem przede wszystkim oddawał się walce z religią i Kościołem Katolickim, pisząc obrzydliwe broszury i dając konferencje ateistyczne. Wkrótce też ożenił się z komunistką, po przejściu do stanu laickiego. Niestety, późniejsi papieże przebaczyli mu wszystko i przywrócili do stanu kapłańskiego. Także Prałat Montini natychmiast został usunięty z Watykanu i przeniesiony na stanowisko arcybiskupa Mediolanu, jednak nie został kardynałem za czasów Piusa XII, stał się nim później, co mu ułatwiło drogę do papiestwa.

Ale, niestety, marksistowski komunizm miał swych sympatyków nie tylko w Watykanie (mimo okrutnego prześladowania wszystkiego co chrześcijańskie), ale także wśród wielu biskupów i księży na całym 'świecie. Okazało się to przede wszystkim w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Wiadomo też, że po przegranej wojnie domowej w Hiszpanii, hiszpańska partia komunistyczna natychmiast rozkazała masowe wejście młodzieży męskiej do Seminariów Duchownych i do zakonów. Stąd tak wielka ilość księży komunistów w Hiszpanii, z których wielu emigrowało do Ameryki Południowej, gdzie oddawali się działalności rewolucyjnej. Zresztą, to nie tylko w Hiszpanii partia komunistyczna nakazała swym członkom masowo wstępować do Seminariów i zakonów, gdyż rozkaz ten wyszedł z Moskwy w roku 1936 (...) Władze Kremla uznały, iż szybciej i łatwiej zniszczą Kościół Katolicki przez infiltrację niż przez prześladowania i dlatego nakazał, aby we wszystkich krajach młodzież komunistyczna wstępowała masowo do Seminariów i Zakonów. Nadto stwierdza, że taktyka ta dała doskonałe wyniki, bo jeszcze przed DSW Kościół przestał zwalczać komunizm.

Pani Bella Dodd, która prawie przez całe swoje życie pracowała w partii komunistycznej w USA, a jednym z głównych jej zajęć było kierowanie młodzieży wyselekcjonowanej do Seminariów i Zakonów, w zeznaniu swym oświadczyła, że ona sama skierowała ponad tysiąc osób do Seminariów i Zakonów, że tylko w roku 1930 umieściła przeszło stu mężczyzn w Seminariach, aby rozkładali Kościół katolicki od wewnątrz; stwierdziła też, iż wielu z nich zajmuje obecnie (rok zeznań 1955) najwyższe stanowiska w Kościele Katolickim. W zeznaniu swym mówi: „nie tyle nam chodziło o zniszczenie Kościoła, ale o jego przekształcenie, tak aby porzucił nauczanie tradycyjnej wiary i zastąpił ją pseudoreligią, a szczególniej, aby Kościół porzucił swoją arogancką postawę, że tylko on posiada prawdę". Pani Bella Dodd z dumą stwierdziła, że osiągnęła swoje cele, gdyż Kościół po DSW przyjął postawę, jakiej komunizm sobie życzył.

Z moich osobistych doświadczeń pozwolę sobie przytoczyć następujący fakt: w czasie jednego z moich odczytów na ten temat, kiedy informowałem o konkretnych faktach infiltracji Kościoła Katolickiego przez komunistów, jakiś pan brutalnie mi przerwał, oświadczając, że ja przesadzam, i że to co mówię jest niemożliwe. Ale natychmiast wstał inny pan i poprosił o głos, oświadczając, że sam kilka lat temu wstąpił do Seminarium w Madrycie (chodziło w tym wypadku o Seminarium dla księży - misjonarzy dla Ameryki Południowej) i już był na drugim roku studiów. Otóż na początku nowego roku przyjechał duża grupa młodzieży męskiej z Kuby. Zdziwiony taką ilością „powołań" Kubańczyków, zapytał ich: „... że też Fidel Castro pozwolił wam tutaj przyjechać?". „No, a gdyby wam Fidel Castro nie nakazał, to przyjechalibyście?" „A po co?" brzmiał odpowiedź. (...)

Tylko jedna pani Bella Dodd wprowadziła do Seminariów ponad tysiąc komunistów, to ileż ich weszło we wszystkich krajach? Dlatego też poza infiltracją Kościoła Katolickiego przez Żydów i masonów, na przestrzeni prawie całych dziejów Kościoła, trzeba też brać pod uwagę infiltrację w Kościele przez ideologię marksistowskiego komunizmu. (Ten koń trojański w Kościele amerykańskim daje znać o sobie w czasach obecnych – przypis A. Szewczyk)

Za pontyfikatu papieża Piusa XII byli także i nuncjusze o orientacji komunistycznej o czym świadczy fakt, który miał miejsce w Hiszpanii. Według konkordatu z roku 1953. jaki został zawarty między Watykanem a Hiszpanią, nominacje księży na biskupów przez Stolicę Apostolską musiały być uzgadniane z rządem Hiszpanii. Otóż Nuncjusz Luigi Dadalio usiłował uzyskać zgodę rządu Hiszpanii na wyniesienie do godności biskupów listy księży, z których wszyscy byli komunistami. Lista ta została kategorycznie odrzucona przez rząd, ale Nuncjusz Dadalio usiłował mimo to uzyskać podpis viceministra Spraw zagranicznych Gonzalo Fernan-dez de la Mora, wykorzystując nieobecność ministra. który przez kilka dni przebywał poza krajem, a to twierdząc, że minister już zaaprobował tę listę, co było kłamstwem.

Te wpływy wrogów Kościoła istniały już długi czas przed DSW. ale skutki tych wpływów okazały się przede wszystkim w czasie obrad DSW, stąd też nic dziwnego, że ich ślady także pozostały w dokumentach DSW.

Jednym z tych przejawów jest przede wszystkim tzw. „posoborowy ekumenizm", który niewiele ma wspólnego z ekumenizmem tradycyjnym Kościoła Katolickiego, lecz ma bardzo wiele wspólnego z ekumenizmem wypracowanym przez rabinów pod koniec dziewiętnastego wieku w USA, o którym piszę dokładnie i obszernie w mojej broszurze Źródła współczesnego ekumenizmu i do niej odsyłam zainteresowanych dzisiejszym ekumenizmem.

Tak więc pamiętajmy, że: Kościół założony przez Chrystusa Pana jest instytucją złożoną z ludzi, którzy mimo swej wiary i gorliwości, są ułomni jak wszyscy ludzie, gdyż wszyscy jesteśmy obarczeni skutkami grzechu pierworodnego; że Kościół jest stale atakowany przez spiski jego wrogów od czasów Piłata i Heroda, aż do dziś; że jest także infiltrowany przez swych wrogów, którymi byli i są: Żydzi i masoni, a w naszych czasach także i marksistowski komunizm. Stąd też obecna bolesna sytuacja Kościoła nie jest tylko skutkiem reform posoborowych, lecz przede wszystkim dziedzictwem całej historii Kościoła.

Ks. prof. Michał Poradowski
Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego


Ks. prof. Michał Poradowski

Urodzony 4 września 1913 roku ukończył gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Kaliszu i Wyższe Seminarium Duchowne we Włocławku. Po otrzymaniu święceń kapłańskich w 1936 roku studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, a po wojnie na uniwersytetach w Paryżu, uzyskując doktoraty z teologii, prawa i socjologii. Od 1950 roku pracuje w Chile jako profesor na uniwersytetach katolickich w Santiago i Yalparaiso. Przez wiele lat był prezesem Zjednoczenia Polaków w Chile i wydawcą miesięcznika „Polak w Chile". Należy do wielu stowarzyszeń naukowych zajmujących się socjologią i badaniami nad komunizmem. Wydaje hispańskojęczyczny kwartalnik „Studia nad Komunizmem".

Już w 1945 roku napisał we Francji książkę „Protestantyzacja Kościoła katolickiego", drukowaną najpierw w czasopiśmie „Duszpasterz Polski Zagranicą" (Rzym). W wydaniu książkowym ukazała się ona pt. „ Kościół od wewnątrz zagrożony" (Londyn 1983). Z okazji stulecia śmierci Karola Marksa pisze ks. Poradowski serię artykułów na temat marksistowskiej rewolucji komunistycznej, które później ukazują się w książce „Wyzwolenie czy ujarzmienie" (Londyn, 1987). Problemom marksizmu-komunizmu poświęcona jest jego broszura „Aktualizacja marksizmu przez trockizm" (Londyn 1983). Jest autorem pracy „Wizyta pasterska Jana Pawła II w Chile" (Toronto 1987). Jego pierwszą książką po hiszpańsku jest „Socjologia cywilizacji" (Santiago de Chile 1950). Następne książki to: „Marxismo invade la Iglesia" (Yalparaiso 1974); „Teologia de la liberacion" (Santiago de Chile 1974); „Marxismo en la teologia" (Madrid 1976) oraz praca „Karl Marx, su pensamiento y su revolucion" (Santiago de Chile 1978).

Już w kraju ukazuje się jego „Dziedzictwo rewolucji francuskiej" (Warszawa 1992). We wrześniu 1993 Ks. Poradowski na stałe powraca do kraju i pisze książki: „Talmud czy Biblia?", „Nowy Światowy Ład" i „Palimpsest", oraz broszury: „Neokatechumenat" i „Źródła współczesnego ekumenizmu".
Króluj nam Chryste !
Leon XIII
Encyklika z 1884 r. przeciwko masonerii
Humanus genus
Do wszystkich Patriarchów, Prymasów,
Arcybiskupów i Biskupów
katolickiego świata, w łasce i jedności
ze Stolicą Apostolską pozostających

CZCIGODNI BRACIA
Pozdrowienie i błogosławieństwo Apostolskie!
Gdy rodzaj ludzki, [1] stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, …Więcej
Leon XIII
Encyklika z 1884 r. przeciwko masonerii

Humanus genus

Do wszystkich Patriarchów, Prymasów,
Arcybiskupów i Biskupów
katolickiego świata, w łasce i jedności

ze Stolicą Apostolską pozostających


CZCIGODNI BRACIA

Pozdrowienie i błogosławieństwo Apostolskie!
Gdy rodzaj ludzki, [1] stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, podzielił się wtedy na dwa obozy, różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z nich bezustannie walczy w obronie prawdy i cnoty, drugi natomiast walkę prowadzi o to, co się cnocie i prawdzie przeciwstawia. Pierwszy to Królestwo Boże na ziemi, to jest Kościół Jezusa Chrystusa, ci zaś, którzy chcą całym sercem do niego należeć, powinni z gotowością i poddaniem rozumu i woli służyć Bogu i Jego Jednorodzonemu Synowi. Drugi obóz - to królestwo Szatana, pod którego władzą i panowaniem znajdują się wszyscy, co naśladując zgubny przykład swego przywódcy i pierwszych rodziców, odmawiają posłuszeństwa wiekuistemu prawu Bożemu i, wzgardziwszy Bogiem, pracują - zapamiętale - przeciw Bogu.

Dwojakie to królestwo, podobne do dwóch państw, które wprost przeciwnymi rządząc się prawami do wprost przeciwnych zmierzają celów, dokładnie oglądał w duchu i opisał św. Augustyn i obu ideę ożywiającą zwięźle i trafnie ujął w tych słowach: "Dwa państwa powołały do istnienia dwie miłości, mianowicie ziemskie - miłość własna , posunięta aż do wzgardzenia Bogiem, państwo zaś Boże - miłość Boga posunięta aż do wzgardzenia sobą" [2] Różnymi rodzajami tak oręża, jak walki przez wszystkie wieki ścierało się jedno z drugim, chociaż nie zawsze z tym samym napięciem i z tą samą gwałtownością.
W czasach zaś obecnych zdaje się, że ci wszyscy, którzy są po stronie zła, łączą siły i sprzysięgają się do najzaciętszej walki, a to za sprawą i przy współdziałaniu szeroko rozpowszechnionego i silnie zorganizowanego stowarzyszenia tzw. masonów. Wcale już bowiem nie ukrywając swych zamiarów, zuchwale zachęcają się oni do walki przeciw majestatowi Bożemu, całkiem otwarcie godzą na zgubę Kościoła, a to w tym celu, by ludy chrześcijańskie, jeśliby to było możliwe, ograbić do szczętu z tych wszystkich dóbr, które nam wysłużył nasz Zbawca, Jezus Chrystus. Ubolewając nad tymi nieszczęściami i powodowani miłością musimy nieraz wołać do Boga: "Oto burzą się Twoi wrogowie i nienawidzący Cię podnoszą głowę. Przeciw ludowi Twojemu spiskują i zmawiają się przeciw tym, których Ty strzeżesz. «Pójdźcie» - mówią - «i wytraćmy ich»."[2]
Wśród tak bliskich zagrożeń, wśród tak zuchwałych i uporczywych napaści na chrześcijaństwo jest Naszą powinnością odsłonić niebezpieczeństwo, wskazać nieprzyjaciół i z całą mocą stawić opór ich zamiarom i podstępom, aby wieczną śmiercią nie ginęli ci, których zbawienie Nam jest poruczone, aby królestwo Jezusa Chrystusa Naszej pieczy powierzone nie tylko trwało i pozostało nienaruszone, lecz aby wciąż wzrastając rozszerzało się po całym świecie.

Biskupi Rzymu, Poprzednicy Nasi, w czujnej trosce o zbawienie ludu chrześcijańskiego rychło rozpoznali tego najgorszego wroga wychodzącego z mroków tajnej konspiracji, kim mianowicie był i czego chciał. Czytając niejako w przyszłości, uderzyli na alarm, by ostrzec i władców, i narody przed jego zasadzkami i podstępnymi zamiarami.

Kolejne potępienia tajnych stowarzyszeń przez papieży

Pierwsze ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem wyszło od Klemensa XII w r. 1738, a bullę ogłoszoną przez tego papieża ponowił i potwierdził Benedykt XIV. Pius VII poszedł w ślady swoich Poprzedników, a Leon XII w swojej encyklice Quo graviora, zebrawszy wszystkie dokumenty i dekrety poprzednich papieży w tej sprawie, potwierdził je i nadał im moc obowiązującą na zawsze. Pius VIII, Grzegorz XVI oraz wielokrotnie Pius IX wypowiedzieli się w tym samym duchu.
Główny bowiem cel i duch sekty masońskiej ujawniły się w całej pełni, gdy poznano metody jej działania, jej zasady, prawa, rytuały i pisma, co niejednokrotnie uzupełniły świadectwa jej własnych adeptów. W obliczu tych faktów było zupełnie zrozumiałe, że Stolica Apostolska napiętnowała publicznie sektę wolnomularzy, jako związek założony wbrew prawu Bożemu i ludzkiemu, zgubny zarówno dla chrześcijaństwa, jak i dla społeczeństwa świeckiego, i orzekła przeciwko niej kary, jakie Kościół nakłada zazwyczaj na wielkich winowajców, zabroniła również stanowczo przyłączania się do niej.

Dotknięci tymi orzeczeniami spiskowcy, sądząc, że już to przez zlekceważenie, już to rzucając oszczerstwa, zdołają uchronić się przed mocą tych wyroków, albo je przynaj-mniej osłabić, oskarżyli papieży, że wyroki te albo wydali niesprawiedliwie, albo przekroczyli w nich miarę. W ten sposób próbowali umniejszyć autorytet i moc encyklik papieskich Klemensa XII, Benedykta XIV, Piusa VII i Piusa IX. Lecz nawet w łonie samej sekty nie zabrakło takich, którzy, wprawdzie niechętnie, przyznali jednak, że to, co orzekli papieże, orzekli prawnie, w ramach nauki i karności katolickiej. W tej kwestii popierało papieży wielu monarchów i mężów stanu różnych państw, którzy albo oskarżali sektę masońską przed Stolicą Apostolską, albo ją karali we własnym zakresie, jak to miało miejsce w Holandii, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii, Bawarii, Sabaudii i w różnych krajach Włoch.

Mądra przezorność poprzedników Leona XIII. Nie usłuchano ich. Zagrożenia, które stąd wynikły

Zasługuje na szczególne podkreślenie, jak bardzo następne wydarzenia potwierdziły mądrość Naszych Poprzedników. Ich przewidująca i ojcowska troska nie wszędzie jednak i nie zawsze odniosła pożądany skutek, co należy przypisać czy to maskowaniu się i przebiegłości tych sekciarzy, czy też nierozważnej lekkomyślności tych, co powinni byli bardziej być zainteresowani w roztoczeniu nad nią uważnego nadzoru. Toteż w ciągu półtora stulecia sekta wolnomularzy osiągnęła niewiarygodny rozwój. Stosując równocześnie i zuchwałość, i podstęp, opanowała wszystkie szczeble hierarchii społecznej i do takiej doszła potęgi, że prawie rządzi państwami. Z tego właśnie szybkiego i zatrważającego jej rozprzestrzeniania się wynikły prawdziwie fatalne następstwa dla Kościoła, dla autorytetu władz, dla dobra publicznego, od dawna przewidywane przez Naszych Poprzedników. Doszło do tego, że można powziąć najpoważniejsze obawy co do przyszłości. Oczywiście nie w tym, co dotyczy Kościoła, którego trwałymi podwalinami żadna moc ludzka wstrząsnąć nie zdoła, ale w odniesieniu do bezpieczeństwa państw, w których stały się zbyt potężne czy to owa sekta wolnomularzy, czy inne podobne związki, będące jej satelitami i współpracownikami.

Potępienie doktryn szerzonych przez masonerię

Dla tych wszystkich powodów, zaledwie objęliśmy ster Kościoła, wyraźnie odczuliśmy potrzebę zapobieżenia tak wielkiemu złu i zdecydowanego przeciwstawienia mu Naszej powagi apostolskiej. Toteż korzystając z każdej sposobnej okazji rozpatrywaliśmy podstawowe tezy doktrynalne, którym najbardziej zagrażały przewrotne poglądy masońskie. I tak w Naszej encyklice Quod apostolici muneris staraliśmy się zwalczać obłędne systemy socjalistów i komunistów. Ogłoszenie następnej encykliki Arcanum pozwoliło Nam naświetlić i obronić rzetelne i autentyczne pojęcie społeczności rodzinnej, której początkiem i źródłem jest małżeństwo. Z kolei w encyklice Diuturnum wyjaśniliśmy na podstawie zasad chrześcijańskiej mądrości istotę władzy politycznej i wykazaliśmy jej godną podziwu zgodność z porządkiem naturalnym, jak również z dobrem narodów i władców. Dzisiaj zaś, idąc za wzorem Naszych Poprzedników, postanowiliśmy skupić Naszą uwagę wprost na samej organizacji masońskiej, na całej jej doktrynie, zamierzeniach, sposobie myślenia i działania, aby skuteczniej ujawnić jej fatalny wpływ i dzięki temu zatamować szerzenie się tej śmiertelnej zarazy.

Tajemnica i przysięga

Istnieją na świecie rozmaite sekty, które choć różnią się między sobą nazwą, obrzędami, formą, pochodzeniem, podobne są do siebie i zgadzają się ze sobą co do analogicznych celów i podstawowych zasad. W istocie zaś są one identyczne z wolnomularstwem, które jest dla wszystkich innych jakby centralnym punktem, z którego się wywodzą i do którego powracają, choć obecnie na pozór nie chcą się one ukrywać, choć swoje zebrania odbywają jawnie i na oczach obywateli, chociaż wydają czasopisma, to jednak jeśli się wniknie głębiej, można się przekonać, że należą do rodziny tajnych związków i że postępują podobnie jak one. Istotnie, mają one własne tajemnice, których ujawnienia ich statut zabrania z wielkim naciskiem nie tylko wobec osób z zewnątrz, ale także wobec wielu własnych adeptów. Do tej kategorii należą tajne rady, rady najwyższe, nazwiska głównych zwierzchników, pewne zebrania bardziej utajnione i wewnętrzne, jak również powzięte decyzje wraz ze sposobem ich wykonania. Temu prawu tajemnicy doskonale służy podział wśród stowarzyszonych: praw, obowiązków i urzędów, przemyślnie zaprowadzone hierarchiczne zróżnicowanie rytów i stopni oraz surowa dyscyplina, której wszyscy podlegają. Dopuszczeni do inicjacji na ogół muszą przyobiecać, co więcej, muszą złożyć uroczystą przysięgę, że nigdy, nikomu, w żadnym momencie i w żaden sposób nie ujawnią nazwisk stowarzyszonych, cech rozpoznawczych i doktryn stowarzyszenia. Tak to pod kłamliwymi pozorami i czyniąc ze skrytości stałą regułę postępowania, jak niegdyś manichejczycy, dokładają oni wszelkich starań, by pozostawać w ukryciu i nie mieć innych świadków poza swoimi wspólnikami.

Ponieważ bardzo dbają o to, by nie pokazywać, czym są, grają rolę miłośników literatury lub filozofów, zbierających się li tylko w celach naukowych. Wciąż mówią o swym dążeniu do postępu cywilizacji, o swej miłości do biednego ludu. Ich jedynym celem jest rzekomo poprawa losu biedniejszych warstw i udostępnienie większej liczbie ludzi dorobku społeczeństwa. Lecz zakładając nawet, że te intencje byłyby szczere, nie wyczerpują one bynajmniej wszystkich ich zamiarów. W rzeczywistości ci, którzy zostali przyjęci, muszą przyrzec ślepe i całkowite posłuszeństwo zwierzchnikom, mają zawsze być gotowi na każde wezwanie, na najlżejszy sygnał i wykonać każdy rozkaz; w przeciwnym wypadku muszą być przygotowani na najsurowsze potraktowanie, nawet na śmierć. I rzeczywiście, kara śmierci nierzadko wymierzana jest tym spośród nich, którym dowiedziono, że naruszyli rygory tajności lub że oparli się rozkazom zwierzchników. I to się praktykuje tak zręcznie, że prawie zawsze zabójca unika sprawiedliwości ustanowionej po to, by tropiła zbrodnie i karała je.
Tak więc, żyć w obłudzie i wciąż wybierać egzystowanie w mroku, uzależniać od siebie więzami prawie nie do zerwania, nie informując uprzednio, do czego się angażuje tych ludzi, sprowadzonych w ten sposób do rzędu niewolników, wykorzystywać do wszelkiego rodzaju zbrodni owe bierne narzędzia cudzej woli, dla dokonywania morderstw wkładać broń do ręki tym, dzięki którym zapewnia się samym sobie bezkarność zbrodni - oto są ich monstrualne praktyki potępiane przez samą naturę. Rozum i prawda wystarczają więc, by dowieść, że stowarzyszenie, o którym mówimy, w całkowitej pozostaje sprzeczności z przyrodzoną sprawiedliwością i moralnością.

Inne jasne dowody dołączają się do powyższych i jeszcze dobitniej wykazują, że stowarzyszenie to jest niegodziwe z samej swej istoty. I choćby nie wiadomo jak wielka była przebiegłość i wprawa w maskowaniu się i w posługiwaniu się kłamstwem, niemożliwe jest, żeby jakakolwiek sprawa nie zdradziła swej natury przez skutki, jakie wywołuje: "Nie może dobre drzewo wydać złych owoców, ani złe drzewo wydać dobrych owoców" [4]

Masoneria przeciwko Kościołowi i papiestwu

Otóż owoce, które sekta masońska rodzi, zabójcze są i gorzkie. Z najpewniejszych danych, na któreśmy się wyżej powołali, narzuca się jeden wniosek, iż mianowicie ostatecznym celem ich zamierzeń jest: obalić doszczętnie ład religijny i społeczny po-wstały na gruncie instytucji chrześcijańskich i zastąpić go nowym ładem, uformowanym według ich założeń, których podstawowe zasady i prawa zaczerpnięte zostały z naturalizmu.

Wszystko, co mówimy i co zamierzamy powiedzieć, należy rozumieć jako odnoszące się do masonerii jako całości, z uwzględnieniem tego, iż obejmuje ona inne stowarzyszenia pokrewne i z nią sprzymierzone, nie chcemy natomiast stosować tego do każdego z członków wziętych indywidualnie. Wśród nich mogą się rzeczywiście znaleźć tacy, i to nawet w znacznej liczbie, którzy choć nie wolni od winy, jako że wstąpili do podobnych stowarzyszeń, nie uczestniczą jednak w ich haniebnych działaniach i nie znają ostatecznego celu, który stawia przed sobą masoneria. Podobnie może się zdarzyć, że poszczególne związki nie aprobują ostatecznych wniosków, do których sama logika musiałaby je doprowadzić, skoro nieuchronnie wypływają z zasad wspólnych dla całej organizacji, gdyby nie odstraszała sama ich szpetność od godzenia się na nie. Ponadto różne okoliczności czasu i miejsca skłaniają nieraz te gremia, wbrew ich woli, wbrew przykładowi innych, do ograniczania swych planów; lecz mimo to uważać je należy za ściśle przynależne do organizacji masońskiej, ponieważ masonerię oceniać należy nie tyle z tego, co zdziałała, ile z jej programu, jaki przed sobą postawiła.

Głównym zaś założeniem naturalistów, jak już sama ich nazwa wskazuje, jest to, że natura ludzka i rozum ludzki mają być we wszystkich sprawach naszym nauczycielem i przewodnikiem. Przyjąwszy takie założenie, albo mniej dbają o obowiązki względem Boga, albo też pojmowanie tych obowiązków wypaczają błędnymi i chwiejnymi teoriami. Zaprzeczają bowiem, jakoby jakakolwiek tradycja Boski miała początek, nie uznają w religii żadnego dogmatu, żadnej prawdy, która byłaby niezrozumiała dla ludzkiego umysłu, nie przyjmują żadnego nauczyciela, któremu obowiązani byliby wierzyć dla samego autorytetu jego urzędu.

Ponieważ zaś szczególnym, jemu tylko właściwym zadaniem Kościoła katolickiego jest naukę od Boga sobie powierzoną, jak również autorytet Urzędu Nauczycielskiego wraz z innymi środkami zbawienia w całej pełni posiadać i w stanie nieuszczuplonym przechowywać, stąd też przeciwko niemu zwraca się najgwałtowniej nienawiść i napastliwość nieprzyjaciół.

Przyjrzyjmy się teraz sekcie wolnomularzy, jak działa w zakresie spraw dotyczących religii, tam zwłaszcza, gdzie tę działalność może prowadzić z bardziej zuchwałą swobodą, i osądźmy, czy nie traktuje ona wypełnienia programu naturalistów jako swego zadania? Toteż, choćby miało to ją kosztować wiele długiej i uporczywej pracy, zamierza ona obezwładnić na gruncie świeckiego społeczeństwa Magisterium i autorytet Kościoła. Z tego też powodu głoszą oni światu całemu tę zasadę i walczą o to, by przeprowadzić całkowity rozdział religii od życia w świecie. W ten sposób chcieliby zbawienny wpływ Kościoła na prawodawstwo i administrację państw usunąć zupełnie i na przyszłość wszystkie sprawy publiczne układać bez oglądania się na prawa i zasady Kościoła. I nie dość im na tym, by lekceważyć Kościół, tego mądrego przewodnika, trzeba jeszcze traktować go jak wroga i stosować wobec niego otwartą przemoc.
I oto wolno im obecnie w szkołach, w pismach i żywym słowem bezkarnie uderzać w same fundamenty Kościoła; nie zostawiają w spokoju żadnych jego praw, nie szanują jego urzędów, które ma od samego Boga. Swobodę jego działania ogranicza się do minimum za pomocą ustaw, które na pozór zdają się nie stosować gwałtu, lecz w praktyce blokują wolność Kościoła. Widzimy również, że nałożono wyjątkowe i surowe prawa na duchowieństwo, aby uszczuplić jego szeregi, a także niezbędne środki utrzymania; resztki dóbr kościelnych, obciążone ponad miarę, oddano pod zarząd i samowolę urzędników państwowych; zniesiono i rozpędzono zgromadzenia zakonne.

Najsilniejszy przecież zamach nieprzyjaciół wymierzony jest przeciw Stolicy Apostolskiej i papieżowi. Jego to najpierw pod fałszywymi pretekstami pozbawiono przedmurza jego wolności i praw, to jest świeckiej suwerenności, i w konsekwencji zepchnięto go na pozycję nie tylko godną pożałowania, ale wprost nieznośną z powodu utrudnień, zewsząd czynionych. A dziś doszło do tego, że ci sekciarze publicznie obwieszczają to, co od dawna było celem ich tajemnych planów, że mianowicie nadszedł czas, by znieść świętą władzę papieży i samo przez Boga ustanowione papiestwo ostatecznie skasować.
Że taki plan istnieje, to gdyby nawet brakło innych dowodów, wystarczy powołać się na świadectwo ludzi, którzy należeli do sekty i z których większość czy to w przeszłości, czy to jeszcze niedawno potwierdziła jako rzecz pewną determinację wolnomularstwa, by prześladować katolicyzm wrogością nieubłaganą i nie spocząć, aż ujrzą zniszczone do gruntu wszystkie instytucje religijne ustanowione przez papieży.

A chociaż ci, co do masonerii wstępują, nie są zmuszani do formalnego wyrzeczenia się katolicyzmu, ta okoliczność nie tylko nie przynosi szkody ogólnym planom masonów, lecz jest nawet dla nich korzystna. Pozwala im bowiem łatwiej oszukiwać osoby naiwne i łatwowierne i ułatwia wciąganie do sekty większej liczby ludzi. Przyjmując do swego grona kandydatów bez względu na ich wyznanie, osiągają to, że praktycznie mogą propagować wielki błąd współczesny, jakoby religia była sprawą nieważną i że pomiędzy poszczególnymi wyznaniami nie ma żadnej różnicy. Takie zaś postępowanie prowadzi do upadku wszystkich religii, a szczególnie religii katolickiej, która sama jedna wśród wszystkich będąc prawdziwą, bez największej ujmy dla siebie z innymi zrównaną być nie może.

Lecz naturaliści idą jeszcze dalej. W sprawach bowiem najwyższego znaczenia wszedłszy zuchwale na drogę całkowicie fałszywą, szybko staczają się do ostatecznych konsekwencji, czy to z właściwej człowiekowi ułomności natury ludzkiej, czy też z dopuszczenia Boga, słusznie pychę karzącego. Tak się bowiem dzieje, że naturaliści nawet tych prawd nie uznają za pewne i stałe, które sam rozum pojmuje, mianowicie, że jest Bóg, że dusze ludzkie nie mają nic wspólnego z materią, a przeto są nieśmiertelne. Otóż sekta masońska, krocząc równie błędną drogą, do takiego też samego dochodzi rezultatu. Chociaż bowiem przyznają na ogół, że Bóg jest, to jednak są zdania, że ta prawda w umysłach poszczególnych ludzi nie jest dostatecznie jasna i ugruntowana, i nie tają się z tym, że kwestia istnienia Boga jest u nich przyczyną znacznych nieporozumień i sporów. Wiadomą jest rzeczą, iż niedawno temu niemałe z tego powodu wynikły między nimi zatargi.
Istotnie, sekta pozostawia inicjowanym znaczną swobodę opowiadania się po tej czy po tamtej stronie, tak iż każdy może mieć zdanie dowolne, albo że Bóg jest, albo że Boga nie ma, a ci, którzy tę prawdę zdecydowanie odrzucają, tak samo dopuszczani są do wtajemniczeń, jak i ci, którzy wprawdzie Boga uznają, ale mają mylne o Nim pojęcie, dzielone z panteistami. Błąd ich właśnie na tym polega, że zatrzymują o Istocie Bożej jakieś niedorzeczne pojęcia, a prawdę odrzucają.
Otóż kiedy ta nieodzowna podstawa ulegnie zburzeniu lub choćby zachwianiu, w konsekwencji chwieją się także te prawdy, które sam rozum poznaje, że mianowicie wszystkie rzeczy powstały z woli Boga Stworzyciela, że światem rządzi Opatrzność, że dusze ludzkie nie giną i że po życiu na ziemi następuje inne życie, życie wieczne.

Masoneria jest wrogiem dobrych obyczajów w życiu prywatnym i publicznym
Odrzucenie tych prawd będących podstawą ładu naturalnego i tak ważnych i w teorii, i w praktyce, łatwo dostrzec, jak się musi odbić na obyczajach jednostkowych i publicznych. Nie mówimy tu o cnotach nadprzyrodzonych, których bez szczególnej łaski Bożej nie można ani posiadać, ani praktykować, bo tych oczywiście nadaremnie szukalibyśmy u ludzi, którym obce są prawdy o odkupieniu rodzaju ludzkiego, o łasce Bożej, o sakramentach, o szczęśliwości niebieskiej, i którzy te prawdy z pogardą odrzucają. Mówimy tylko o obowiązkach mających swoje źródło w przyrodzonej prawości.

Bóg, który stworzył świat i kieruje nim poprzez swoją Opatrzność, odwieczne prawo nakazujące szanować porządek natury i zabraniające zakłócać go, ostateczne przeznaczenie ludzi wytknięte o wiele wyżej ponad ludzkie sprawy i ponad doczesność - oto są źródła, oto podstawy wszelkiej sprawiedliwości i uczciwości. Usuńcie je - czynią to właśnie naturaliści i wolnomularze - a stanie się niemożliwym rozeznanie, jakie są kryteria tego, co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, i na czym się one opierają. Toteż jedyną moralnością, która znalazła uznanie u adeptów sekty masońskiej i według której chcieliby wychowywać młodzież, to moralność zwana przez nich "moralnością świecką", "niezależną" lub "wolną", inaczej mówiąc moralność, w której nie ma miejsca dla jakiejkolwiek idei religijnej.

Jak bardzo taka moralność jest niewystarczająca, do jakiego stopnia brak jej wewnętrznej siły, jak łatwo się chwieje pod naporem namiętności, można się wystarczająco przekonać widząc już opłakane jej skutki. Albowiem tam, gdzie zająwszy miejsce moralności chrześcijańskiej zaczęła swobodniej panować, tam szybko można było dostrzec zanik uczciwości i upadek obyczajów, umacnianie się najbardziej wynaturzonych poglądów i powszechny zalew zuchwałej przestępczości. Wszystko to wywołuje skargi i powszechne ubolewanie, budząc niejednokrotnie oddźwięk nawet u tych, którzy wbrew sobie muszą uznać oczywistość tej prawdy.
Ponieważ nadto duch ludzki, skazą grzechu pierworodnego dotknięty, skłonniejszy jest do złego niż do cnoty, przeto aby żyć uczciwie, koniecznie potrzeba poskramiać burzliwe namiętności i żądze poddawać pod władzę rozumu. W tej walce często trzeba się wznosić aż do pogardy rzeczy doczesnych i podejmować niemałe trudy i uciążliwe wysiłki, aby w każdym wypadku zapewnić zwycięstwo rozumowi. Naturaliści zaś i masoni, nie wierząc bynajmniej w te prawdy, któreśmy za sprawą Boga poznali, zaprzeczają, jakoby pierwsi rodzice upadli, i twierdzą, że wolna wola wcale nadwerężona i osłabiona nie została. Co więcej, przeceniając dzielność i doskonałość natury ludzkiej i uważając ją za jedyne źródło i normę moralności, wyobrazić sobie nawet nie mogą, iżby do uśmierzania popędów tej natury, do poskramiania pożądliwości, potrzeba było ustawicznej walki i jak największej wytrwałości.

Tak się dzieje, że nieustannie patrzeć musimy na to, jak ludziom podsuwa się liczne podniety namiętności, jak szerzą się czasopisma i rozprawy pozbawione wszelkiego umiarkowania i wstydu, jak na scenach przedstawia się rozpustne widowiska, jak bezwstydnie dobiera się tematy dzieł sztuki według prawideł tak zwanego weryzmu, z jakim wyrafinowaniem wymyśla się różne rodzaje życia miękkiego i wygodnego, jak wreszcie wynajduje się najróżniejsze ponęty, aby za ich sprawą uśpiona dzielność i cnota nie stawiały już oporu. Tak haniebnie, lecz konsekwentnie postępują ci, co odrzucają nadzieję niebieskiej nagrody, a wszelkie pojęcie szczęścia sprowadzają do rzeczy przemijających i jakby w ziemi je topią.

Cośmy powyżej powiedzieli, to potwierdzić może niewiarygodna wprost informacja. Oto ponieważ tym ludziom chytrym i przebiegłym najpowolniej są posłuszni ci, których duch osłabł i załamał się w niewoli namiętności, przeto znaleźli się w masonerii tacy, którzy wystąpili z propozycją, iż należy systemowo dążyć do tego, aby najszersze warstwy przepoić rozwiązłością bez żadnych hamulców, gdyż wtedy będą je mieli całkowicie w swych rękach, jako narzędzie do wykonania swych najzuchwalszych zamysłów.

W odniesieniu do społeczności rodzinnej, oto do czego sprowadza się program naturalistów: Małżeństwo jest pewnym rodzajem umowy i może być prawnie rozwiązane na żądanie tę umowę zawierających. Władze publiczne mają prawo wyrokowania w sprawach małżeńskich. W wychowaniu dzieci, gdy chodzi o religię, nie należy im narzucać żadnych określonych poglądów, ani niczego zalecać. To sprawa każdego z nich, gdy dorosną, wybrać to, co im się będzie bardziej podobało.
Otóż wolnomularze nie tylko, że całkowicie się zgadzają z tymi zasadami, ale i od dawna nad tym pracują, by je wprowadzić w powszechny obyczaj. W wielu krajach, i to nawet katolickich, już istnieją ustawy, wedle których te tylko małżeństwa mają być uważane za ważne, które zostały zawarte cywilnie. W szeregu krajów dozwolone są rozwody, w innych podejmuje się starania, aby jak najszybciej je wprowadzić. Tak więc do tego wszystko dąży aby zmienić samą istotę małżeństwa, to jest zamienić je w związek niestały i chwiejny, który jedynie namiętność kojarzy i namiętność rozrywa.

Wolnomularstwo z całą zespoloną energią dąży też do zagarnięcia wychowania młodzieży, w tym przekonaniu, że miękki i wrażliwy wiek będą mogli kształtować według swych poglądów i nagiąć według swej woli, i że w ten dogodny dla siebie sposób wychowają społeczeństwu takich obywateli, jakich sami mieć pragną. Dlatego też nie dopuszczają by słudzy Kościoła brali udział w wychowaniu i kształceniu młodzieży czy to jako nauczyciele, czy jako opiekunowie duchowi i już w wielu miejscach dopięli tego, że wychowanie młodzieży znajduje się wyłącznie w rękach ludzi świeckich a w kształtowaniu jej obyczajów nie wolno nawet wzmiankować o największych i najświętszych powinnościach, które łączą człowieka z Bogiem.

Przystąpmy teraz do przedstawienia ich poglądów w zakresie spraw politycznych. Oto jakie są w tej materii zasady naturalistów:

Wszyscy ludzie podlegają jednym i tym samym prawom. Wszyscy ze wszystkich punktów widzenia są równego stanu. Każdy człowiek jest z natury wolny, nikt nie ma prawa rozkazywać komukolwiek; żądać zaś, aby ludzie poddawali się jakiejkolwiek władzy, która nie od nich samych pochodzi, jest despotyzmem. Wszystko się opiera na wolnym ludzie, władzę można sprawować tylko z nakazu lub przyzwolenia ludu, tak jednak, że gdy się odmieni wola ludzi, wolno piastuna władzy strącić ze stanowiska także wbrew jego woli. Źródłem wszelkich praw i obowiązków obywatelskich jest lud lub władza państwowa, ale tylko wtedy, jeśli ustanowiona została według nowych zasad. Poza tym państwo ma być bezwyznaniowe. Istnieją różne wyznania religijne, lecz nie ma żadnej racji, ażeby któremuś z nich dawać pierwszeństwo przed innymi; wszystkie mają zajmować takie samo miejsce.
Masoneria toruje drogę komunizmowi
Że wolnomularzom całkowicie odpowiadają te doktryny, że na ten wzór i podobieństwo zamierzają urządzić społeczeństwa, jest to zbyt oczywiste, by tego dowodzić. Od dawna już pracują nad zrealizowaniem tych doktryn, angażując w tym celu wszystkie swe siły i wszystkie środki. W ten zaś sposób torują drogę innym, jeszcze zuchwalszym sekciarzom, czekającym w pogotowiu, by z tych błędnych zasad wyciągnąć o wiele bardziej krańcowe wnioski, mianowicie uspołecznienie wszelkiej własności i zniesienie wszelkich różnic społecznych i majątkowych.

Główne dążenia masonerii

Czym więc są i jaką drogę obierają wolnomularze, dostatecznie pokazuje się z tego, cośmy pokrótce przedstawili. Główne ich dogmaty tak całkowicie i tak oczywiście uchybiają rozumowi, że nie można sobie wyobrazić czegoś bardziej przewrotnego.
Istotnie, chcieć zniszczyć religię i Kościół, które sam Bóg założył i którymi aż do skończenia świata opiekować się obiecał, po to, by po osiemnastu stuleciach przywrócić na nowo obyczaje i instytucje pogańskie, to szczyt szaleństwa i najzuchwalszej bezbożności. Lecz nie mniej straszne jest i nie do zniesienia, że się ze wzgardą odrzuca dobrodziejstwa miłościwie wysłużone przez Jezusa Chrystusa nie tylko dla poszczególnych ludzi, lecz także dla ludzi zespolonych w rodzinach i narodach, dobrodziejstwa, którym sami nawet wrogowie przyznają wartość nieocenioną. W tych szalonych i godnych napiętnowania zamiarach widoczna jest ta sama nieubłagana nienawiść i żądza odwetu, jaką szatan pała przeciw Jezusowi Chrystusowi.

Również i druga namiętna dążność wolnomularzy, zmierzająca do zniszczenia fundamentów prawości i przyzwoitości i do popierania tych, którzy chcieliby, aby tak jak zwierzętom wolno im było robić wszystko, na co im przyjdzie ochota - to nie jest nic innego, jak okrywanie rodzaju ludzkiego hańbą i sromotą i pchanie go do ruiny. To zło jeszcze urasta na skutek zagrożeń, jakie zawisły nad życiem rodzinnym i nad społeczeństwami. Jak to przedstawiliśmy gdzie indziej, wszystkie narody, wszystkie wieki uznają małżeństwo za rzecz świętą i związaną z religią, a prawo Boże zatroszczyło się o to, żeby związki małżeńskie były nierozerwalne. Lecz jeśli staną się one czymś li tylko świeckim, jeśli wolno będzie rozrywać je, rodzina stanie się łupem zamętu i rozpadu, kobiety zostaną odarte ze swej godności, a potomstwo będzie niepewne swych praw i bezpieczeństwa.

Ignorować całkowicie religię w sferze publicznej i w układaniu i prowadzeniu spraw państwowych, pomijać zupełnie Boga, jak gdyby Go wcale nie było, jest takim zuchwalstwem, jakie u pogan nawet niesłychaną było rzeczą, bo także oni w sercach swych tak głęboko mieli wpojoną nie tylko wiarę w bogów, ale i potrzebę religii, że ich zdaniem łatwiej można by znaleźć miasto bez fundamentów aniżeli bez Boga. W rzeczy samej ludzka społeczność, do której z natury jesteśmy przeznaczeni, jest dziełem samego Boga i od Niego też, jako ze swego źródła, wypływa cała siła i trwałość nieprzeliczonych dóbr, jakimi jest ubogacona. Jak przeto sam głos natury wzywa nas, poszczególnych ludzi, abyśmy pobożnie i święcie czcili Boga, ponieważ i samo życie, i wszelkie dobra życiu towarzyszące od Boga otrzymaliśmy, podobnie - z tego samego powodu - powinny to czynić narody i państwa.

I dlatego jasną jest rzeczą, że ci, którzy społeczeństwo chcieliby mieć zwolnione od wszelkich powinności religijnych, postępują nie tylko niesprawiedliwie, lecz także nierozumnie i wprost głupio.
Ponieważ ludzie - z woli Bożej - rodzą się do życia w społeczeństwie i ponieważ władza kierownicza tak koniecznym jest spoiwem społecznego bytu, że gdyby ją usunąć, społeczeństwo wkrótce musiałoby się rozchwiać, stąd konieczny wniosek, że autorytet władzy ustanowił ten sam Bóg, który jest Stwórcą społeczeństwa. Z czego wynika, że kto sprawuje władzę, bez względu na to, kim on jest, sługą jest Boga. I dlatego, zgodnie z celem i istotą ludzkiego społeczeństwa, należy prawowitej władzy, gdy słuszne wydaje zarządzenia, tak być posłusznym, jak samemu Bogu, Rządcy całego świata. Zdanie zaś, jakoby od woli ludu zależało odmówić posłuszeństwa, gdy mu się tak spodoba, jest wprost sprzeczne z prawdą.

Absolutna równość, proklamowana przez komunistów i wolnomularzy, jest sprzeczna z naturą

Podobnie nikt nie wątpi, że wszyscy ludzie równi są pomiędzy sobą, gdyż wspólne mają pochodzenie i takiej samej są natury, wszyscy też powinni osiągnąć taki sam cel ostateczny i mają takie same wypływające stąd prawa i obowiązki. Ale skoro nie wszyscy są obdarzeni równymi uzdolnieniami i skoro różnią się między sobą siłą umysłu lub tężyzną ciała, skoro zachodzą między nimi tysiączne różnice obyczajów, upodobań, charakterów, przeto nic się tak nie sprzeciwia rozumowi, jak zamiar sprowadzenia wszystkich do jednej miary i zaprowadzenia jakiejś ścisłej równości w instytucjach życia społecznego. Gdyż jak doskonała budowa ciała ludzkiego powstaje z połączenia i zespolenia poszczególnych członków, które nie mają tego samego kształtu ani tych samych funkcji, ale których celowe skojarzenie i harmonijne współdziałanie daje całemu organizmowi piękno, siłę i niezbędną sprawność, tak samo w społeczeństwie ludzkim znajduje się nieskończona różnorodność niepodobnych do siebie części. Gdyby wszystkie były jednakowe i gdyby każda dowolnie mogła działać na swój sposób, nie byłoby niczego bardziej ułomnego niż takie społeczeństwo. Jeśli natomiast wszystkie według mądrej hierarchii godności, wykształcenia i umiejętności pracować będą dla wspólnego dobra, ujrzymy wtedy obraz społeczeństwa dobrze i zgodnie z naturą urządzonego.

Wspólnota celów masonerii i komunistów

Szkodliwe błędy, o których mówimy, zagrażają państwom ogromnymi niebezpieczeństwami. Jeśli się bowiem usunie bojaźń Bożą i poszanowanie dla praw nadanych przez Boga, jeśli upadnie autorytet władz, jeśli się da wolną drogę i zachęci do szaleństwa rewolucji, jeśli się wyzwoli namiętności tłumu bez żadnego hamulca prócz kary, siłą rzeczy dojdzie się do zupełnego przewrotu i do obalenia wszystkich instytucji. A taki przewrót i takie zrujnowanie wszystkiego jest bezspornym, wyraźnym celem, do którego zmierzają organizacje komunistyczne i socjalistyczne, sekta zaś wolnomularska niech się nie wypiera wspólnictwa z nimi, skoro silnie popiera ich plany i na płaszczyźnie zasad jest całkowicie z nimi zgodna. Jeżeli te zasady nie powodują natychmiast i wszędzie swych skutków ostatecznych, to nie należy tego przypisywać ani doktrynie, ani woli samych masonów, ale przede wszystkim boskiej potędze religii, która wygasnąć nie może, a następnie zdrowszej części narodów, ludziom, którzy nie chcą podporządkować się jarzmu tajnych stowarzyszeń i walczą odważnie przeciw ich szaleńczym zamysłom.

Podstępy, kłamstwa i oszczerstwa masońskie


Oby wszyscy, osądzając drzewo po jego owocach, umieli rozpoznać zaród i początek zła, jakie nas przytłacza, i niebezpieczeństwa, które nam grożą! Mamy do czynienia z przeciwnikiem podstępnym i przebiegłym, który potrafi schlebiać i ludom, i władcom, ujął też sobie i jednych, i drugich gładkością swych maksym. Udając przyjaciół, wkradli się oni w ich łaski, by mieć w nich potężnych sprzymierzeńców i popleczników w zwalczaniu religii katolickiej. Aby zaś dodać im bodźca, uporczywie obrzucają Kościół oszczerstwami, że mianowicie jest zawistny o ich władzę i że podważa ich prawa. W rezultacie swych chytrych zabiegów nabrali pewności siebie i zuchwałej śmiałości, zaczęli też odgrywać ważną rolę w rządach. Równocześnie zawsze są gotowi podkopywać fundamenty państw, atakować władców, wypowiadać im walkę i oskarżać, a nawet ich wypędzać, gdy zdają się używać swej władzy inaczej, niż tego wymaga sekta masońska.
Podobnymi metodami schlebiania wywiedli w pole społeczeństwa. Wciąż mają na ustach hasła wolności i powszechnego dobrobytu. Wmówili w lud, że tylko Kościół i tylko władcy nie dopuszczają do wyrwania się mas z niesprawiedliwej niewoli i nędzy, a wzniecając w nim żądzę zmian, rzucili go do ataku na obie władze: kościelną i świecką. Pomimo wszystko rzeczywiste ich osiągnięcia pozostają wciąż poniżej ich pragnień. Lud natomiast, przygnieciony wzrastającym uciskiem i biedą, został jeszcze pozbawiony oparcia, jakie łatwo i obficie mógłby otrzymywać gdyby problemy społeczne po chrześcijańsku były rozwiązywane. Tak oto ktokolwiek postępuje wbrew porządkowi ustanowionemu przez Boską Opatrzność, ten za swoją pychę otrzymuje karę, iż z niedolą i nędzą musi zmagać się tam, gdzie w swej pysze pomyślności i obfitości się spodziewał.

Kościół dąży jedynie do pełnienia dobra

Jeśli chodzi o Kościół, który nakazuje ludziom, aby głównie i ponad wszystko posłuszni byli Bogu, najwyższemu Władcy wszechświata, oszczerstwem byłoby zarzucać mu, iż jest zazdrosny o władzę świecką i że pragnąłby przywłaszczyć sobie jej uprawnienia. Przeciwnie, pod sankcją sumienia nakazuje on oddawać władzy świeckiej to, co się jej należy. Skoro zaś władza duchowa Kościoła pochodzi od samego Boga, podnosi to znacznie dostojeństwo władzy świeckiej i ułatwia jej zjednanie sobie posłuszeństwa i przychylność obywateli. Jako miłośnik pokoju i czynnik zgody, wszystkich ludzi obejmuje swą macierzyńską miłością. Mając na względzie jedynie dobro ludzi, przypomina, że trzeba sprawiedliwość łączyć z miłosierdziem, sprawowanie władzy ze słusznością, prawa z umiarkowaniem, że nie wolno naruszać czyichkolwiek praw, że trzeba zabiegać o zachowanie porządku i spokoju publicznego oraz, na wszelki możliwy sposób, przychodzić z pomocą ludzkiej niedoli, zarówno prywatnie, jak i poprzez dobroczynność publiczną.Użyjemy tu słów św. Augustyna: "Wierzą oni lub w innych wmówić pragną, że nauka chrześcijańska nie sprzyja dobru państwa, ponieważ chcą oprzeć państwo nie na prawości i cnocie, lecz na bezkarności występków". Biorąc to wszystko pod uwagę, bardziej odpowiadałoby mądrości politycznej i prawdziwemu dobru społeczeństwa, gdyby i władcy, i obywatele nie łączyli się z masonami dla obalenia Kościoła, lecz w łączności z Kościołem odpierali zakusy masonerii.

Zarządzenia papieża Leona XIII

Jakikolwiek będzie obrót rzeczy, Naszym jest obowiązkiem, Czcigodni Bracia, w obliczu tak wielkiego i zbyt już rozpanoszonego zła, obmyśleć odpowiednie środki zaradcze. Ponieważ zaś niezłomną i najpewniejszą nadzieję zaradzenia złu upatrujemy w sile Boskiej religii, którą wolnomularze tym więcej nienawidzą, im bardziej jej się boją, przeto sądzimy, iż przede wszystkim tej zbawczej potęgi religii należy użyć przeciw wspólnemu wrogowi.

Cokolwiek przeto Biskupi Rzymu, Poprzednicy Nasi, postanowili celem udaremnienia zamiarów sekty masońskiej, cokolwiek rozporządzili, aby wiernych odstręczyć od podobnych stowarzyszeń lub z nich wycofać, wszystko to w ogóle i w szczegółach uznajemy za prawomocne i władzą Naszą apostolską potwierdzamy. Polegając zaś najbardziej na dobrej woli chrześcijan, błagamy i zaklinamy każdego z nich na zbawienie duszy, aby uważał sobie za obowiązek religijny ani na włos nie odstępować od tego, co pod tym względem rozporządziła Stolica Apostolska.

Was zaś, Czcigodni Bracia, prosimy i przynaglamy, abyście współdziałając z Nami, gorliwie się starali wykorzenić tę zarazę, która zdradliwie krąży w żyłach chrześcijańskich narodów. Waszą jest powinnością dbać o chwałę Boga, o zbawienie bliźnich, a ponieważ one znalazły się w ogniu walki, nie zabraknie Wam na pewno ani odwagi, ani męstwa. Będzie sprawą Waszej roztropności obmyślić sposoby najbardziej stosowne, aby to, co zawadza i przeszkadza, przezwyciężyć.
Ponieważ jednak autorytet Naszego Urzędu zobowiązuje Nas, byśmy i My wskazali Wam jakąś linię postępowania uznaną przez Nas za najlepszą, oto, co postanówcie:
Po pierwsze: Zrywajcie z wolnomularstwa maskę, ukazujcie je takim, jakim jest. I w przemówieniach, i w listach pasterskich temu zagadnieniu poświęconych pouczajcie lud, uświadamiajcie go, jakie podstępy stosują te sekty, aby zwodzić ludzi i wciągać ich w swoje szeregi, ukazujcie im przewrotność ich nauk i szpetotę postępków. Przypominajcie, że na mocy orzeczeń wielokrotnie wydanych przez Naszych Poprzedników żaden katolik, jeżeli ceni sobie wiarę katolicką i swoje zbawienie tak jak powinien, nie może pod żadnym pretekstem wstąpić do sekty wolnomularzy. Niech nikt nie da się wprowadzić w błąd rzekomą ich przyzwoitością. Niektórym osobom może się rzeczywiście wydawać, że w zamiarach wolnomularzy nie ma nic otwarcie przeciwnego świętości religii i dobrym obyczajom. Pomimo to, ponieważ fundamentalna zasada i racja istnienia tej sekty całkowicie są występne, nie może być dozwolone przyłączanie się do niej ani popieranie jej w jakikolwiek sposób.

Po wtóre: Przez ustawiczne pouczanie i zachęcanie należy doprowadzić wiernych do gruntownego zapoznawania się z przykazaniami religii, w związku z czym bardzo radzimy, aby w pismach i stosownych naukach wykładano te zasady spraw najświętszych, w których zawiera się filozofia chrześcijańska, a to w tym celu, by umysły ludzkie, zdrową karmione nauką, były zabezpieczone przeciw wielorakim postaciom błędów i rozmaitym pokusom do grzechu, zwłaszcza przy obecnej wolności słowa i coraz silniejszym pędzie do wykształcenia.

Wielkie to zaiste zadanie! Chętnych przecież towarzyszy i pomocników w tej pracy mieć będziecie zwłaszcza w duchowieństwie, jeśli za Waszym staraniem będzie ono urobione w karności życia i odpowiednio wykształcone. Tak szlachetna i tak ważna sprawa wymaga także pomocy ze strony ludzi świeckich, przywiązanie do religii i ojczyzny łączących z nieskazitelnością życia i odpowiednim wykształceniem. Połączywszy we wspólnym dziele siły obydwu stanów, starajcie się, Czcigodni Bracia, o to, by ludzie gruntownie Kościół poznali i pokochali, o ile bowiem lepiej znać i goręcej kochać będą Kościół, o tyle bardziej stronić będą od brzydoty tajnych stowarzyszeń.

Dlatego nie bez przyczyny korzystamy z tej dogodnej sposobności, aby powtórzyć, co gdzie indziej już przedłożyliśmy, że jak najusilniej należy polecać i rozszerzać Trzeci Zakon św. Franciszka z Asyżu, którego ustawy, powodowani roztropnością, niedawno złagodziliśmy. Celem bowiem tego zakonu, w myśl założyciela, jest powoływać wiernych do naśladowania Jezusa Chrystusa, do miłości Kościoła, do uprawiania wszystkich cnót chrześcijańskich; dlatego też wielki może mieć wpływ na opanowanie zarazy tajnych związków. Niech więc wciąż się rozrasta to święte bractwo, po którym, wśród wielu innych, tego wspaniałego możemy spodziewać się skutku, że ludzie zwrócą się znów do wolności, braterstwa i równości wobec prawa - nie takich, o jakich nierozumnie fantazjują wolnomularze, lecz jakie przyniósł rodzajowi ludzkiemu Jezus Chrystus i jakie naśladował św. Franciszek Mówimy tu o wolności dzieci Bożych, wyzwalającej nas z jarzma szatana i namiętności, tych najgorszych tyranów człowieka; o braterstwie; którego początek jest w Bogu, wspólnym Stwórcy i Ojcu wszystkich ludzi; o równości, która oparta na sprawiedliwości i miłości, nie usuwa wszystkich różnic między ludźmi, lecz z różnorodności sposobów życia, obowiązków i zatrudnień tworzy zgodną i harmonijną całość, która ze swej natury służy pożytkowi i podnosi godność społeczeństwa.

Na trzecim miejscu wymieniamy sprawę, mądrze kiedyś przez przodków rozwiązaną, a z biegiem czasu zaniedbaną, która dziś może służyć za wzór i model czegoś w tym rodzaju. Mamy na myśli szkoły czyli cechy rzemieślników, przeznaczone do zabezpieczenia ich spraw majątkowych i dobrych obyczajów w sposób zgodny z religią. Jeśli przodkowie nasi przez długą praktykę i doświadczenie przekonali się o użyteczności tych organizacji, to uzna je pewnie w dwójnasób i nasz wiek, ponieważ są najodpowiedniejsze do złamania wpływu sekciarstwa. Ci, co pracą własnych rąk bronią się przed niedostatkiem, jak z jednej strony z powodu swego położenia najbardziej zasługują na miłość i podtrzymanie, tak z drugiej najbardziej są wystawieni na pokuszenie ze strony ludzi posługujących się kłamstwem i podstępem. Dlatego należy wspierać ich z jak największą życzliwością i zachęcać do stowarzyszeń dobrych, aby ich nie wciągnięto do występnych. Pragniemy przeto usilnie, aby te zakłady pod opieką biskupów, stosownie do warunków naszego czasu, dla dobra ludu wszędzie były wznawiane. Wielce Nas cieszy, że w wielu miejscach zorganizowano już podobne stowarzyszenia i patronaty, których wspólnym zadaniem jest wspomagać uczciwą klasę proletariuszy, otaczać opieką i pomocą ich dzieci i rodziny, jako też krzewić między nimi, znajomość wiary i prawość obyczajów.
Nie możemy tu pominąć milczeniem znakomitego i wzorcowego w tej dziedzinie Towarzystwa św. Wincentego ŕ Paulo, które wspaniale się zasłużyło wobec uboższych klas ludności. Wszystkim są znane jego działalność i jego cele. Całe się na to poświęca, aby nieść pomoc biednym i nieszczęśliwym, i to z podziwu godną zaradnością i skromnością, która im mniej pragnie być widziana, tym lepiej służy sprawie miłości chrześcijańskiej, tym jest skuteczniejsza w ratowaniu ludzkiej niedoli.

Wreszcie po czwarte: Aby tym łatwiej osiągnąć to, czego pragniemy, polecamy usilnie Waszej opiece i czujności młodzież, tę nadzieję społeczeństwa ludzkiego. Jej wychowanie miejcie sobie za jedno z najważniejszych zadań Waszego duszpasterzowania. I nie sądźcie, abyście kiedykolwiek dość uczynić mogli w czuwaniu nad tym, aby młodzież odwodzić od takich szkół i nauczycieli, w których można się obawiać ujemnych wpływów tej sekty. Rodzice, nauczyciele religii, duszpasterze przy wykładaniu nauki wiary niechaj zgodnie z Waszymi wskazaniami ostrzegają w odpowiedni sposób dzieci i wychowanków o występnej naturze takich stowarzyszeń; niech zawczasu uczą ich unikać różnorodnych chytrych podstępów, którymi zwykli posługiwać się masoni dla łowienia w swoje sieci. Nadto ci, którzy przygotowują dzieci do sakramentów świętych, dobrze postąpią, skłaniając każde z nich do zobowiązania się, iż bez wiedzy rodziców albo bez porady swego duszpasterza lub spowiednika nigdy nie dadzą się wciągnąć do żadnego takiego stowarzyszenia.
Z tym wszystkim dobrze wiemy, że wspólne nasze wysiłki bynajmniej nie wystarczą, ażeby z roli Bożej wyplenić zgubny posiew, jeżeli Niebieski Pan winnicy w dążeniach naszych nas nie wesprze. O tę więc łaskę i pomoc Jego modlić się trzeba tak usilnie i gorąco, jak wypada w obliczu groźnego niebezpieczeństwa i tak ogromnej potrzeby.
Zuchwale głowę podnosi i chełpi się swoim powodzeniem organizacja wolnomularska i zda się, że nie zna już granic w swej zarozumiałości. Wszyscy jej adepci, połączeni z sobą niegodziwym przymierzem i tajemną wspólnością zamiarów, wzajemnie się wspierają i jedni drugich ośmielają do występnej i zuchwałej działalności. Tak silna agresja równie silnego wymaga oporu; trzeba, aby wszyscy ludzie prawi zjednoczyli się w jednym olbrzymim stowarzyszeniu czynu i modlitwy. Prosimy więc ich, aby wszyscy zgodnie, w zwartych szeregach, stanęli niewzruszeni przeciw agresywnej potędze masonerii. Równocześnie zaś, wznosząc ręce do Boga, niech błagają gorąco i ze łzami, aby wiara chrześcijańska rozkwitała i wzmacniała się, aby Kościół cieszył się niezbędną wolnością, aby zarażeni powrócili do zdrowia, aby wreszcie błędy ustąpiły miejsca prawdzie, a występki - cnocie.

Wspomożycielką i pośredniczką niech nam będzie Maryja Panna, Matka Boża, która jak od samego poczęcia swego pokonała szatana, tak i teraz niech raczy pogromić niegodziwe sekty, w których widzialnie odżył hardy bunt szatana wraz z nieposkromioną jego perfidią i obłudą.

Błagajmy księcia zastępów niebieskich, pogromcę piekielnych nieprzyjaciół, Michała Archanioła, również św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Dziewicy, który jest w niebie przemożnym Patronem Kościoła; świętych Piotra i Pawła, wielkich Apostołów, niezwyciężonych krzewicieli i obrońców chrześcijaństwa. Ufamy, że za ich wstawieniem się i przy wytrwałej, wspólnej nas wszystkich modlitwie Pan Bóg rodzajowi ludzkiemu, zagrożonemu tak wielkim niebezpieczeństwem, raczy łaska-wie przyjść ze skuteczną pomocą.
Jako rękojmi niebieskich darów i w dowód Naszej miłości udzielamy w Panu Wam, Czcigodni Bracia, duchowieństwu i całemu ludowi Waszej trosce powierzonemu Apostolskiego Błogosławieństwa.

Dan w Rzymie u św. Piotra, dnia 20 kwietnia 1884 r., pontyfikatu Naszego roku siódmego.
LEON PAPIEŻ XIII
Króluj nam Chryste !
ENCYKLIKA LEONA XIII PAPIEŻA
O MASONII
BP JAN CHRYZOSTOM JANISZEWSKI (*)
Jak wszystkie poprzednie Encykliki Leona XIII, tak szczególnie ostatnia Humanum genus z dnia 20 kwietnia r. b. odsłania i leczy zarazem najniebezpieczniejsze rany i choroby naszego wieku.
Jakoż Encyklika Quod apostolici muneris wytyka i gromi potworne i przewrotne zasady socjalizmu i komunizmu, które wyrosły z tak nazwanej …Więcej
ENCYKLIKA LEONA XIII PAPIEŻA

O MASONII

BP JAN CHRYZOSTOM JANISZEWSKI (*)

Jak wszystkie poprzednie Encykliki Leona XIII, tak szczególnie ostatnia Humanum genus z dnia 20 kwietnia r. b. odsłania i leczy zarazem najniebezpieczniejsze rany i choroby naszego wieku.

Jakoż Encyklika Quod apostolici muneris wytyka i gromi potworne i przewrotne zasady socjalizmu i komunizmu, które wyrosły z tak nazwanej umiejętności oderwanej od Boga, a raczej z zaprzeczenia istności Najwyższej Istoty, Pana i Stwórcy wszechrzeczy.

W Encyklice Arcanumbierze Leon XIII świętość i nietykalność związku małżeńskiego w obronę, a z nim rodzinę chrześcijańską przeciw zamachom tejże fałszywej nauki, które ten najgłębszy i ostateczny fundament społeczeństw i państw podważają! Z świętością bowiem tego związku runąć musi cała budowa na tej podstawie spoczywająca. W EncykliceDiuturnumprzypomina Leon XIII całemu światu odwieczną naukę chrześcijańską o władzy politycznej i wykazuje, jak cudownie zgadza się z przyrodzonym rzeczy porządkiem.

W ostatniej Encyklice, o której mowa, obejmuje Leon XIII wszystko, co w poprzednich powiedział, a w szczególności obejmuje rodzinę, społeczeństwo, Kościół i państwo i odsłania całemu światu źródło, z którego wszelkie złe, co ludzkość, a zwłaszcza w obecnych czasach trapi, wypływa, a tym złem jest silnie i misternie zorganizowana sekta masońska, która się teraz po całym świecie nad miarę rozwielmożniła i uzuchwaliła. Jej najprzedniejszym zadaniem jest, wykorzenić religię chrześcijańską, odbudować społeczeństwo na podstawie czysto przyrodzonej, bez Boga, bez wiary w nieśmiertelność duszy, a następnie bez kary lub nagrody, jednym słowem wyzuć rodzinę, społeczeństwo i państwo z wszelkiego charakteru chrześcijańskiego. Stąd zdarcie świętości z węzła małżeńskiego i zamienienie go na umowę zwyczajną, czyli kontrakt cywilny, stąd odjęcie szkole publicznej charakteru religijnego, zaniedbanie ćwiczeń religijnych, wyrzucanie ze szkoły krzyżów; stąd wykluczenie religii z życia publicznego i politycznego – saluberrimam religionis catholicae virtutem, są słowa Encykliki, a legibus, ab administratione reipublicae excludunt – stąd ubóstwienie państwa, bo, jeśli człowiek sam sobie Bogiem i panem, jakżeby nim nie miało być państwo?

Szalona i fałszywa wolność przedzierzga się tu, jak zwykle wszystkie wyuzdane ostateczności, w tyranię prawdziwie pogańską, bo trudno sobie wyobrazić okropniejszy stan niewoli, jak być zaprzedanym duszą i ciałem urojonemu bałwanowi państwa.

Ojciec Święty widząc z wyżyn swego najwyższego pasterstwa jaśniej, niż ktokolwiek inny, a nadto wsparty łaską Tego, którego zastępuje na ziemi, groźne dla swej trzody niebezpieczeństwa, poucza ją i ostrzega przed sidłami zaciętych przeciwników jej zbawienia. Sam to wypowiada, w jakiej myśli tę Encyklikę ogłasza:

"W tak oczywistej potrzebie, w tak okrutnej i uporczywej walce przeciw wszystkiemu, co imię chrześcijańskie na sobie nosi, poczytujemy za Naszą powinność, zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa, wskazać nieprzyjaciół i, o ile zdołamy, stawić ich planom i podstępom opór, aby ci, których zbawienie Nam poruczone, nie zginęli na wieki, aby królestwo Jezusa Chrystusa, którego strzec mamy, nie tylko się ostało i w całości utrzymało, ale nadto wzrastało i szerzyło się po całej kuli ziemskiej". Trudno streścić osnowę tej Encykliki, której każde niemal słowo na złotej odważone szali pełne jest treści. Lecz, aby o niej mówić, trzeba się tego podjąć.

Ród ludzki na dwa rozpada się obozy, chrześcijański i antychrześcijański, królestwo Boże i królestwo szatańskie. Od wieków walczyły te dwa obozy z sobą, ale nigdy z taką zapalczywością i gwałtownością, jak w naszych czasach. Sprawcą tej walki i wodzem w boju jest sekta masońska, silnie i sztucznie zorganizowana i po całym świecie rozgałęziona. Dziś doszła ona już do takiej potęgi, że się z swymi zamiarami zburzenia Kościoła katolickiego w tym stopniu, jak dawniej, taić nie potrzebuje i jawny przeciw majestatowi Boskiemu rokosz podnosi.

Idąc śladem poprzedników swoich, a mianowicie: Klemensa XII, Benedykta XIV, Piusa VII, VIII i IX i Grzegorza XVI, którzy pod surowymi karami kościelnymi zakazali do sekt tego rodzaju przystępować, uważa Leon XIII za rzecz bardzo znowu potrzebną przypomnienie wiernym nauk i przestróg przez Kościół danych. To wystąpienie Papieży oburzyło wolnomularzy czyli masonów, ale mądrzy i roztropni ludzie, a nawet i państwa niektóre przyznały Papieżom słuszność. Jakoż w Holandii, Austrii, Szwajcarii, Bawarii, Hiszpanii, Sabaudii i wielu innych została sekta masońska prawem zakazana. Lecz nie wszędzie i nie zawsze znalazł głos Papieży powolność. Stąd poszło, że ta sekta w ciągu półtora wieku ponad wszelkie oczekiwanie wzrosła w potęgę. Zuchwałością swoją i podstępami zdołała się wcisnąć w wszystkie rangi urzędów tak, iż dziś, jak się zdaje, całe opanowała państwa. Skutkiem tego było i jest podkopanie powagi tak kościelnej jak świeckiej, a z nimi upadek dobra pospolitego. O przyszłość zatem należy się lękać, nie dla Kościoła, bo on ma silniejsze, niż złość ludzka, fundamenta, ale o państwa i społeczeństwa, w których ta zaraza górę bierze.


Od samego początku Naszego pontyfikatu stawialiśmy na różnych polach opór temu złemu, wytykając socjalne niedostatki i szkodliwe wady, na jakie ta sekta całe społeczeństwo naraża. Tym razem postanowiliśmy w samo źródło złego ugodzić, w samą sektę masońską, w jej naukę w ogólności, w jej plany, sposób myślenia i działania, aby odsłonić i stawić wiernym przed oczy całą szkaradę tej zarazy. Wszystkie tajne sekty, z jakiegokolwiek wypływają źródła, jakąkolwiek noszą nazwę, z masonii ostatecznie wiodą swój początek i do niej znowu wracają. Jakkolwiek dziś ośmieleni swobodą i potężnymi protekcjami, występują jawnie i festyny swoje publicznie obchodzą, ukazują jednak tyle tylko swego oblicza, ile im dogodnie, reszta zaś czyli istota rzeczy pozostaje pod ziemią; co zatem świat widzi, jest tylko pozorem, obsłoną okrywającą to, co światła nie znosi. Co więcej, sami nawet członkowie dzielą się na rozmaite stopnie, urzędy, dostojeństwa itd., z których najwyższym tylko znane są ich cele, środki itd. reszta zaś nic o tym nie wie i przeznaczona jest do najściślejszego wykonywania rozkazów, milczenia i bezwzględnego posłuszeństwa. Straszliwą przysięgą krępują się wstępujący i poddają najsurowszym karom, a nawet karze śmierci w razie nieposłuszeństwa, wydania tajemnicy itp. Nie wiedząc na co i po co, bo ostatecznego celu nie zna, oddaje się człowiek z duszą i ciałem w najstraszniejszą niewolę bez świadomości komu; jest to obrazą zdrowego rozumu i przyrodzonej etyki. Słusznie przeto nazywa Encyklika to postępowanie dzikością sprzeciwiającą się przyrodzeniu – immanitas quaedam est, quam rerum natura non patitur. Ojciec Święty zastrzega się tu wyraźnie, że mówi o samej sekcie tylko, o jej pryncypalnych zasadach i organizacji, nie zaś o pojedynczych osobach do niej należących, pomiędzy którymi może być wielu, którzy nie są wprawdzie bez winy, że się bez świadomości w taką zaprzedali służbę, ale mogą jednak nie podzielać niecnych celów całej sekty.

Ostatecznym masonów zadaniem jest wytępienie religii chrześcijańskiej, a mianowicie katolickiej, a następnie wszelki jej wpływ, a nawet ślad z ustroju państw, z instytucyj publicznych wyniszczyć i wszystko na czysto naturalnych podstawach odbudować. Z tego wynika, że odrzucając nadprzyrodzone objawienie Boskie, muszą także odrzucać Kościół katolicki, który jest właśnie stróżem przechowującym ten skarb nauki objawionej. Z tej przyczyny Kościół katolicki musi być przedmiotem ich szczególnej nienawiści, dlatego także walka przeciw niemu najzaciętsza, nieubłagana, bo on jest jedyną i zarazem najpotężniejszą przeszkodą do osiągnienia ich celów. Gdzie przeto mogą i jak mogą, jawnie i skrycie, gwałtem lub podstępem, nie przebierając w środkach, prześladują go na każdym kroku, wykluczają z prawodawstwa, administracji, sądownictwa, szkoły, jednym słowem z całego obszaru życia publicznego, bo jego wpływ stoi im wszędzie i zawsze na zawadzie. Jak łatwo pojąć, wzmaga się i zaostrza ta nienawiść przeciw Papiestwu. Obdarli je najpierw z władzy świeckiej, do utrzymania niezawisłości swej nader potrzebnej, a potem jęli się rączo do pracy nad jego zburzeniem zupełnym, aby namiestnika Chrystusowego nie było na ziemi.

Nieświadomych i nieostrożnych uwodzą, przedstawiając im, że przez wstąpienie do masonii nie mają potrzeby wyrzekać się religii katolickiej, że owszem masoni szanują wszystkie religie i wyznania przez przestrzeganie tolerancji. Poniewczasie dopiero przekona się każdy, co to jest ta tolerancja. Gdzie bowiem wszystkie religie bez wyjątku równego doznają poszanowania, tam niewątpliwie nie masz żadnej.

Na tej pochyłej drodze dochodzą szybko do zaprzeczenia istności Boga, rządów Opatrzności i nieśmiertelności duszy. Jedne loże przyjmują jeszcze, że Bóg jest, drugie zaś utrzymują, że Go nie masz i od niejakiego czasu spory z sobą o to wiodą. Z upadkiem zaś tych teoretycznych podstaw runąć muszą wszelkie fundamenta przyrodzonej nawet etyki. O wyższych, nadprzyrodzonych cnotach, których bez łaski Boskiej nabyć nie można, nie mówimy tu wcale; albowiem z takim przewrotem naturalnego rzeczy porządku i naturalne cnoty tracą swoją podstawę. Wszystkie te niedorzeczne twierdzenia opierają się na tej głównej fałszywej zasadzie, że natura ludzka, rozum, wola, uczucia nie zostały przez grzech pierworodny skażone, a następnie, że człowiek z natury nie ma skłonności do złego; walka zatem z namiętnościami, złymi skłonnościami jest urojeniem – zaspokojenie ich jest jedynym i skutecznym lekarstwem. Stąd pochodzi, że masonia tego ohydnego naturalizmu w najrozmaitszy używa sposób, aby przez prasę, teatra, a nawet przedmioty sztuki te namiętności podsycać, a potem im schlebiać. Przebiegłość ich odgadła tę tajemnicę, że powolniejszych do swych robót nie znajdą służalców, nad ludzi na duchu upadłych i namiętnościami strawionych. Dlatego w nieograniczonej wolności pozwalają pić z kielicha rozkoszy, aby z nich mieć ślepe narzędzia na swoje usługi. Jak małżeństwo, będąc świecką czysto sprawą, świeckim tylko ulegać ma prawom, tak i szkoła oswobodzona być powinna z wszelkiego wpływu religii, a zwłaszcza takiej, która stałe i niewzruszone ma zasady. Każde dziecko, gdy dorośnie, może sobie potem obrać religię, jaka mu się spodoba. Z tego powodu duchowni nie mają mieć przystępu do szkoły. Do dopięcia tego celu wszystkie środki są godziwe.

Państwo bez Boga musi być koniecznie i bez religii. Po 1800 latach chcą wskrzesić pogaństwo. Szalona to bezbożność. Jest to prawdziwie szatańska nienawiść ku Chrystusowi. Upadek taki jest daleko cięższy, niż dawnych pogan, którzy utrzymywali, że łatwiej miasto w powietrzu zbudować, niż państwo bez religii. Jak bowiem każdy pojedynczy człowiek życie i wszelkie dobra od Boga odbiera, za to Mu dzięki składać powinien, tak samo państwa i narody. Bóg jest Stwórcą i najwyższym Panem wszechrzeczy, od Niego także może tylko wszelka władza na ziemi pochodzić. Podwładni zatem nie mają prawa zwalniać się od obowiązku posłuszeństwa według swego upodobania, bo władza ma swoje ostateczne źródło w Bogu.

Jakkolwiek masoni sami nie przyznają się do tego, aby socjalizm i komunizm był dzieckiem ich sekty, to jednak zbyt oczywistą jest rzeczą, że zasady i doktryny masońskie konsekwentnie wprost do niego prowadzą. Pozbycie się bowiem bojaźni Bożej, odrzucenie przykazań Bożych, wzgardzenie wszelką powagą i władzą, rozpuszczenie cugli namiętnościom, schlebianie masom obietnicami, które nigdy ziszczone być nie mogą, musi ostatecznie do najzupełniejszego przewrotu wszech rzeczy doprowadzić.

Nareszcie potwierdzając wszelkie przez poprzednich Papieży wymierzone przeciw masonom kary kościelne, wzywa Leon XIII biskupów, aby wszelkiego dołożyli starania do ukrócenia zuchwałych tej sekty zapędów. Sam zaś z swej strony poleca biskupom następujące w tej mierze środki. Najpierw zdzierać maskę z tego związku i ukazać go wiernym w jego całej przewrotności i szkaradzie, aby się nikt pozorem zewnętrznym nie dał ułudzić i uwieść. Narażanie się lekkomyślne na takie niebezpieczeństwo, już jest grzechem i dlatego Kościół tak surowo tego zakazuje. Po wtóre, gruntowne oświecenie wiernych o prawdach chrześcijańskich w naukach katechizmowych, które jest najsilniejszym puklerzem przeciw potwornym błędom i ponęcie do skażenia dobrych obyczajów. W tej mierze powinno biskupów całe duchowieństwo, a nawet i świeccy przejęci duchem miłości Boga i swej ojczyzny wszelkimi siłami wspierać.

Pożytecznym nader do tego celu jest wstępowanie do trzeciego zakonu św. Franciszka. Przezeń bowiem ćwiczą się ludzie coraz bardziej w cnotach chrześcijańskich, a nadto, co w naszych czasach socjalną ma wartość, zbliżają się do siebie i bratają się z sobą wszystkie warstwy i klasy nie w sposób masoński i komunistyczny, ale prawdziwie chrześcijański. Po trzecie, zakładanie szkół rzemieślniczych pod przewodnictwem duchownych. Pięknym by to było zadaniem większych szczególnie przedsiębiorców, gdyby w ten sposób nad robotnikami i ich rodzinami taką rozciągnęli opiekę. Do tego celu najskuteczniejszym środkiem być mogą konferencje św. Wincentego à Paulo. Po czwarte, pilne i baczne czuwanie nad szkołami i zakładami, w których się wychowuje młodzież, nadzieja przyszłości. Zbawienną byłoby rzeczą, aby po dobrym się przygotowaniu każdy młodzieniec, zanim przystąpi do pierwszej komunii św., złożył przyrzeczenie, że nie przystąpi do żadnego związku, dopóki się pierwej swego proboszcza lub spowiednika nie poradzi. Na koniec, ponieważ wszystkie wysilenia ludzkie bez błogosławieństwa Bożego pożądanego nie zdołają przynieść owocu, przeto poleca Ojciec Święty modlitwę i wzywanie przyczyny Najświętszej Maryi Panny i wszystkich Świętych.

Oto w krótkich słowach nauki i przestrogi, jakie Leon XIII daje wiernym w przedmiocie sekty wolnomularskiej i zarazem środki, których przeciw tej zarazie ze skutkiem użyć należy. Encyklika ta podobnie jak wyżej wymienione, nie ma charakteru definicji dogmatycznej, ale mimo to ma jednak znaczenie aktu wykonywającego urząd najwyższej powagi nauczycielskiej Namiestnika Chrystusowego. Należy to do praw i powinności następcy Piotra św., któremu Pan polecił: Paś baranki moje, paś owce moje. Papież, spełniając rozkaz Zbawiciela i wykonywując tym samym akt swego posłannictwa, ma prawo jako najwyższy pasterz żądać, aby wierni jego głosu z uległością słuchali. Sprzeciwiać się zatem słowom z tego miejsca wypowiedzianym, byłoby szalonym zuchwalstwem i zgorszeniem.
Encyklika ta, określając ściśle zdrową naukę chrześcijańską o podstawach i najgłówniejszych prawach rodziny, społeczeństwa i państwa, przemawia wprawdzie do biskupów tylko formalnie, ale przemawia tak, iż głos jej wszyscy wierni słyszeć mogą i do niego zastosować się powinni. Papież, odzywając się formalnie tylko do biskupów, korzysta tylko z ich pośrednictwa i zwraca ich uwagę na to właśnie, co uważa teraz za najpilniejsze.

W toku samej Encykliki, jak słuszna, nie zapuszcza się Papież w poszukiwania historyczne o początkach tej sekty, czy je wywodzi z Egiptu, Starego Testamentu czy z klasycznego pogaństwa, o jej dziejach, przekształceniu, o ich rozmaitych obrządkach szkockich, niemieckich, o jej licznych i rozmaitych stopniach, bo to są przedmioty, które mogą być podane w wątpliwość, chociażby jak najrzetelniej zostały przedstawione. Natomiast bierze i roztrząsa to tylko, co jest zupełnie pewnym, co przez samych nawet wolnych mularzy nie może być zaprzeczonym. Encyklika bowiem nie jest uczoną rozprawą, nie ubiera się także w żaden aparat uczoności, a mimo to czuć jednak w każdym zdaniu, w każdym niemal słowie głębokie zrozumienie i przeniknienie rzeczy całej na wskroś. Ci, co są bliżej z naturą tej sekty obeznani, znajdą jeszcze w tej Encyklice pod tym nawet względem bardzo wiele rzeczy ciekawych, a zwłaszcza, co do jej ocenienia. Że jest na czasie, że dla obudzenia czujności biskupów i wiernych była potrzebną, że do dziś dnia jest bardzo wielu, którzy w swej dobroduszności nie wierzyli, aby to było prawdą, co im się zdarzyło o masonach słyszeć, nie przypuszczali, aby masonia pod ziemią kierowała wypadkami politycznymi i sprawami publicznymi, z dotychczasowej obojętności przebudzi i do pilniejszej baczności zachęci, o tym ani na chwilę nie wątpimy, bo tyle przynajmniej zrozumieją, żeby Papież przeciw czczym marom i urojeniom w tak uroczysty sposób głosu swego nie podnosił, nadto, że do tego potrzeba niepospolitej odwagi, aby tak dotkliwie zataszczyć tę podziemną potęgę, która zdołała swoich zwolenników z nicości lub niemocy wydźwignąć i na tronach osadzić. W swej mądrości i przezorności nie byłby Leon XIII takiej walki rozpoczął bez dostatecznej i niezbędnej potrzeby. Sam fakt zatem, że to uczynił, powinien by każdego, który sobie dotąd rzecz tę lekceważył, do głębszego się nad nią zastanowienia i troskliwszego czuwania nad sobą i tymi, których Opatrzność jego pieczy poruczyła, pobudzić. Mamy nadzieję, że pomiędzy innymi ta Encyklika i ten owoc przyniesie, a to samo już by dla tej sekty ciężkim było ciosem.

W trzech szczególnie punktach wykazuje ta Encyklika szkodliwy wpływ tej sekty, obejmujący niezmierne obszary. Najpierw burzy wszelką religię, bo nie tylko znosi cały skarb objawienia Boskiego, ale nadto wywraca swoją przewrotną doktryną przyrodzone nawet prawdy religijne, tj. te, których człowiek za pomocą przyrodzonego światła rozumu nabyć może. Po wtóre wykazuje, że bez tych prawd teoretycznych nie masz na czym oprzeć przyrodzonej nawet moralności tak w pojedynczych ludziach, jak w całości. Po trzecie wyjaśnia, że zastosowanie tych przewrotnych zasad masońskich podważa fundamenta rodziny, społeczeństwa i państwa.

Co do pierwszego, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zasady masonii tak tych lóż, które jeszcze uznają egzystencję Boga przez swoją wyobraźnię wymarzonego, jak tych, które jej zaprzeczają, w samym założeniu swoim wszelką religię, a nawet wyobrażenie o niej znoszą. Bo kto niby przyznaje egzystencję Boga, a odmawia Mu mocy objawienia, odezwania się do swego stworzenia, nadania mu swego przykazania, rządzenia nim, wymierzenia mu kary lub nagrody, zaprzecza w istocie Jego egzystencji. Cóż to bowiem za Bóg, który nie może nic mówić, nic działać, niczym na swoje stworzenie wpłynąć, nim kierować? Czyż to nie martwy, nikczemny bałwan, dłutem z kamienia wykuty? Jakże człowiek rozumem i wolą obdarzony mógłby do niego się modlić, jemu dzięki lub uwielbienie składać? Czy sobie kto ten utwór wyobraźni lub myśli ludzkiej wystawia jako jakąś niepojętą istotę rzeczywistą, czy jako ideę, absolut w Heglowskim, czy jako substancję w całym świecie rozlaną Spinozy i innych indyjskich lub greckich filozofów znaczeniu, w każdym razie na jedno wypadnie, bo któż z rozumnych ludzi przed takim bożyszczem myśli lub wyobraźni ludzkiej na kolana upadać i cześć Boską oddawać mu będzie? Swojemu własnemu Bogu, jak go sobie wymarzyli Spinoza, Hegel itp., nie byli zdolni ołtarzy stawiać. Czymże tedy są te wszystkie marzenia w szumne, napuszone i na pozór uczone przybrane frazesy i słowa wobec Boga prawdziwego, jak nam Go najprostszy katechizm chrześcijański przedstawia? Takiego Boga, jak nam go masonia wraz z swoimi mędrcami podaje, nikt się nie boi, nikt nie czci, nikt nie wielbi, nikt w swoich uczynkach i sprawach na niego się nie ogląda. Dziś, a mianowicie w Niemczech opanowały masonię wyobrażenia panteistyczne podług zakroju Hegla, a w siedemnastym wieku podług wyobrażeń Spinozy, który podobnie, jak w naszych czasach Hegel, był w owym czasie ich ulubieńcem. Oni go w swym czasie wzięli pod swoją opiekę przed prześladowaniem żydów, jego współwyznawców. Jak u Hegla, tak i u niego jest Bóg i świat tą samą substancją, która się w dwojakiej formie objawia, w formie myśli (duch) i w formie przestrzeni (materia). Z tej ogólnej substancji, którą zowie natura naturans, rodzą się wszystkie kształty całego świata, które zowie natura naturata. Masoni w ciągu wieków rozmaitym hołdowali systematom filozoficznym, które nic albo bardzo mało miały wspólnego z prawdami chrześcijańskimi, ale z żadnym tak się ściśle nie połączyli i nie zrośli, jak właśnie z panteistycznymi. Teraz Hartmann, autor "filozofii nieświadomego" (des Unbewussten) stanie się niewątpliwie ich teoretyczną podstawą.

Kto jakośkolwiek obeznał się z ich obrządkami i symbolami, jak cyrkla, trójkąta itd., zrozumie to łatwo. Dla zupełnych zaś "profanów" w tej sztuce, a szczególnie dla młodzieży, którą zewnętrzny aparat umiejętny łudzi, a tajemniczość nęci, jest to rzeczą nader niebezpieczną, bo spodziewają się, że pod tą wspaniałą obsłoną znajdą rzecz odpowiednią a gdy doznają zawodu, już sobie przysięgą zamknęli wrota do odwrotu na zawsze. Straszna to łapka dla młodych niejasnymi i czczymi ideałami uniesionych!

Z takich luźnych, mglistych i ciemnych wyobrażeń o Bogu, jakże łatwe, a nawet nieuchronne przejście do wyraźnego ateizmu! W istocie każdy mason i panteista jest już w gruncie ateistą, bo te zasady prowadzą drogą logicznej konieczności do ateizmu. Słusznie przeto Ojciec Święty mówi, że to jest albo skutkiem ułomności albo pychy ludzkiej. – In maximis enim rebus tota errare via audacter ingressi, praecipiti cursu ad extrema delabuntur, sive humanae imbecillitate naturae, sive consilio justas superbiae poenas repetentis Dei. W łonie bowiem samej sekty powstały niesnaski o to, czy Bóg jest, lub czy Go nie masz, które się zakończyły tym, że postanowiono przyjmować do związku tak deistów jak ateistów. "Każdego, mówi jeden z najidealniejszych masonów niemieckich, Dr. Seydel, przyjmujemy, żyda, muzułmanina lub poganina, katolika lub protestanta, mistyka lub racjonalistę, materialistę lub Heglistę". W takim położeniu rzeczy o cóż się w istocie swarzyli? Zaiste nie o uznanie istności Boga, ale raczej o przestarzałą formułę ich dokumentów i urzędowych odezw, które się rozpoczynają szumnym nagłówkiem: "na chwałę najwyższego Budownika światów itd." (le grand architecte de l'univers). Używamy tu tego wyrazu "Budownika światów", bo go tak polskie loże nazwały. To wyrażenie czcze i puste jeszcze niektórym lożom ateistycznym niemile przypominało egzystencję Boga, dlatego w r. 1866 domagały się zmiany tej formuły. Spór ten rozstrzygnął Wielki Wschód belgijski oświadczając: "Jeżeli idea Boga występuje w lożach pod nazwą wielkiego «Budownika światów», to w tym wyrażeniu przechowuje się tylko tradycja zakonu, ale przez to Wielki Wschód nie myśli narzucać jakiegoś dogmatu." (Les franc-maçons et les sociétés secrétes par Alex. de St. Albin etc.Paris 1867, str. 349). Jakże się dziwić, że wśród takiego chaosu wyobrażeń, do dziś dnia ateizm wszystkie już opanował loże?

Zresztą pomiędzy jednym a drugim kierunkiem, czyli pomiędzy deizmem, jak go masoni uważają, a ateizmem mniejsza w istocie zachodzi różnica, niżby się na pozór wydawać mogło. Najpierw deizm, jakeśmy to już wyżej pokazali, prowadzi konsekwentnie do ateizmu, oba zatem w dalszych wynikach dochodzą z czasem do tych samych rezultatów. Jakoż oba kierunki odrzucają objawienie Boskie, a następnie upadek człowieka i skażenie natury ludzkiej przez grzech, uważają zatem człowieka co do jego stanu umysłowego i moralnego za doskonałego z przyrodzenia. Ojciec Święty kładzie szczególniejszy przycisk na ten fałsz, który najfatalniesze pociąga za sobą następstwa, kiedy z odwołaniem się do Soboru Trydenckiego powiada: parentem humani generis negant deliquisse; proptereaque liberum arbitrium nihil viribus attenuatum et inclinatum putant. Przeciwnie przyrodzone siły i przezacność natury ludzkiej ponad wszelką wynoszą miarę (exaggerantes naturae virtutem et excellentiam). Że te fałszywe przypuszczenia czynią całe dzieło Odkupienia rodu ludzkiego niepotrzebnym, zbytecznym, ci tym samym je znoszą, któż tego nie widzi? Bo, po cóż podnosić tego, który nie upadł, po co oczyszczać tego, który już czysty, wieść do doskonałości już doskonałego, jednym słowem po co odkupienie, kiedy nie ma nikogo potrzebującego odkupienia? Lecz mimo tej przewrotnej teorii nie są w stanie zaprzeczyć, że na świecie jest dobra, ale także i zła wola, że są dobre, ale także i złe skłonności w człowieku, że "niestety, to złe do wielkiej wzrasta potęgi". Nie masz bowiem w całych dziejach ludzkości faktu wybitniej i wyraźniej występującego nad ten, że prawdy, prawidła moralności, mowa tu jedynie o przyrodzonych, tylko wśród ustawicznej i zaciętej walki utrzymane być mogą, a często pod nawałą błędu i złego upadać się zdają. Tego i sami masoni mimo błędnej podstawy teoretycznej zaprzeczyć nie śmieją, to poganie nawet w znanych powszechnie słowach:

Video meliora proboque, deteriora sequor,
głośno wyznają. Wreszcie całe pogaństwo mimo wysokiej cywilizacji klasycznej jest jednak tak w dziedzinie umysłowego obłąkania, jak zepsucia obyczajów i niemocy wydźwignienia się z tego upadku o własnych siłach najoczywistszym dowodem ciężkiego skażenia natury ludzkiej. Jakże tu wybrnąć z tej sprzeczności? W nauce chrześcijańskiej rozwiązują się te zagadki same jasno i nie pozostawiają najmniejszej wątpliwości. Zadaniem bowiem odkupieniajest, nie tylko przywieść człowieka do nadprzyrodzonej szczęśliwości, ale nadto naturę jego przez grzech skażoną do pierwotnej przywrócić czystości i do najwyższej doprowadzić doskonałości. Tym ideałem, w którym człowieczeństwo blaskiem swej prawdziwej piękności opromienione jaśnieje, jest sam Odkupiciel. Na ten wzór niedościgły wszyscy się zapatrywać, do niego myśl, wolę i serce podnosić powinni. W nim jedynie, a potem w naśladowcach jego, jest, iż tego sponiewieranego użyjemy wyrazu, "humanitaryzm" prawdziwy, chrześcijański. Ten ideał, którego nikt z ludzi w zupełności osiągnąć nie zdoła, jest celem pracy i usiłowań całego życia nad udoskonaleniem siebie. Lecz chrześcijanin wierzy, że tę doskonałość osiągnąć tylko może w Chrystusie i przez Chrystusa, nie zaś własnymi, niedołężnymi siłami. To uświęcenie czyli udoskonalenie się, jest zatem dziełem łaski Boskiej i pracy ludzkiej. Jakże u masonów?

Tu siły Boskiej nie masz, bo ją odrzucili, Któż tedy tego dzieła doskonałości ma dokonać? Niedołężny człowiek przez niedołężnego człowieka, skażona natura przez skażoną naturę, schorzałe serce przez również schorzałe ma być uleczone. Cóż to za przewrotność! Na czym chrześcijanin kończy, na osiągnieniu doskonałości, od tego mason zaczyna, bo się doskonałym rodzi. Z tej właśnie przyczyny, że wychodzi z fałszywego i urojonego ideału, popada koniecznie w dalszych następstwach w otchłań ciemności umysłowej i traci sternika woli, tam brak światła, a tu mocy.
Z tego pokazuje się jasno, że teoretyczne zasady masonii w tak uderzającej znajdują się sprzeczności z chrześcijańskimi, a w szczególności katolickimi, iż jedne wykluczają drugie. Rzetelny zatem chrześcijanin, katolik, nie może być bez ciężkiej obrazy sumienia masonem, chociażby nawet nie było kar kościelnych, chyba, że ani jednym ani drugim nie jest rzeczywiście, co także jest zdrożnym, bo albo zdrowy rozum albo prostą uczciwość obraża. Niechże to nasze zdanie potwierdzi własnymi słowy jeden z wysokich dostojników masonii: "Jakże się dziwić, że dawna nieprzyjaźń pomiędzy Kościołem katolickim a masonią trwa do dziś dnia, że w państwach katolickich loże surowo zakazane? Masonia i katolicyzm wykluczają się nawzajem, to są antypody.Jeśli katolicyzm i protestantyzm w swoich fundamentalnych zasadach nie są w stanie zgodzić się z sobą, to tym mniej może to nastąpić z masonią, która przyznając się do nauki li tylko ludzkiej, tak Boga jak człowieka samym tylko mierzy rozumem. Fundamentalna idea masonii spoczywa tylko na intelligencji ludzkiej... Czyż ta idea sama nie musi być silną nieprzyjaciółką katolicyzmu? Nie jestże mu logicznie wprost przeciwną, nie jestże z swej istoty wprost przeciwną tak samo ortodoksji protestanckiej i pietyzmowi?... Pytam się zatem, czy podobną jest rzeczą, aby katolik mógł zostać prawdziwym masonem? Jakim sposobem, przyznając się do doktryn masońskich, które są w oczywistej z Kościołem jego sprzeczności, mógłby pozostać wiernym swej religii?... Znam wprawdzie członków Kościoła katolickiego, którzy lubią uczęszczać na kazania protestanckie, znam żydów, którzy uczęszczają do Kościoła chrześcijańskiego. Ale tego rodzaju ludzie nie są już prawdziwymi żydami. Katolik, żyd, który jest masonem, jest nim tylko pozornie. Dwa bowiem przekonania różne od siebie, nie mogą w jednej duszy razem z sobą zamieszkać, jedno z nich musi być koniecznie dla formy tylko, dla oka. Jeżeli katolik lub żyd szczerym jest zwolennikiem masonii, nie może być szczerze przywiązanym do Papieża lub Mojżesza; może dla oka pozostać członkiem swego Kościoła, może wypełniać jego przepisy i zachowywać zwyczaje, ale wewnątrz jest zwolennikiem racjonalizmu masońskiego." (Die Gegenwart und Zukunft der Freimaurerei in Deutschland. Leipzig 1854, wyjęte z dokumentów Neut'a I, str. 170).

Jaką na ruinach najwyższych prawd teoretycznych zbudować etykę, łatwo bardzo wyciągnąć konsekwencje tak dla pojedynczych ludzi, jak całych społeczeństw. Kładzie na to przycisk Encyklika w tych słowach: "His autem dilapsis, quae sunt tanquam naturae principia... quales futuri sini privati publicique mores, facile apparet". Nad tym zatem nie potrzebujemy się długo zatrzymywać. Kto bowiem w Boga, w nieśmiertelność duszy itd. nie wierzy, w jakimże może pozostawać do Niego stosunku? Na tym jeszcze nie koniec, gdyż ateizm prowadzi konsekwentnie, a nawet i psychologicznie do nienawiści Boga (odium Dei). Wiadomo, że kiedy Proudhon był przyjmowany do sekty masońskiej, na zapytanie mistrza: "co winien Bogu?" odpowiedział: "wojna Bogu". System nie uznający istności Boga, w którym człowiek sam sobie Bogiem i panem, może się tylko zdobyć na etykę tak nazwaną "autonomiczną", podług której człowiekowi wszystko wolno, co tylko chce i co może. Brak możności jest jedyną dla uczynków jego granicą. To jest wolność w ich rozumieniu tego wyrazu. Zastosować tę zasadę do moralności indywiduów, społeczeństw i państw, zbyt jest rzeczą prostą i jasną, abyśmy o niej mówić potrzebowali; a zwłaszcza, że zbyt często obecnie na jej panowanie patrzeć musimy. Z tej przyczyny pozostawiamy czytelnikowi samemu wyprowadzić sobie z niej wyniki.

Natomiast zwracamy raczej uwagę na rzecz, która na pozór zdrożnością swoją mniej razi, a mimo to niezmierną ma pod względem moralności "doniosłość", tj. "tajemniczość", tajność masonii. Dziś są wprawdzie sprawki masonów tajemnicą tylko dla tych, którzy nie chcą wiedzieć i przekonać się o prawdzie; ale masonia sama jest nią jednak i otacza się pewnym urokiem, pewną ponętą, która jest wyborną i prawie niezawodną łapką dla niedoświadczonej młodzieży. Ostentacyjnie mówią o swej tolerancji i głoszą publicznie, że przez przystąpienie do masonii nikt się nie potrzebuje swej religii wyrzekać, owszem, że w niej może wszystkie powinności religijne z największą swobodą wypełniać. Co więcej, aby wobec świata udowodnić, że ich twierdzenia są rzetelne i pozyskać u ludu zaufanie i dobre imię, polecają nawet swoim członkom branie udziału w nabożeństwach publicznych. W tym celu wielki mistrz Verhaegen w Brukseli z książką do nabożeństwa pod pachą regularnie w niedziele i święta do kościoła uczęszczał. Słusznie przeto zwraca Ojciec Święty szczególnie na ten wyrafinowany podstęp uwagę wiernych. Tajemnica ta jest tym ściślejsza, im ją troskliwiej przechowują nie tylko na zewnątrz, wobec "profanów", jak wszystkich niemasonów nazywają, ale nawet w swym własnym łonie. To, co się dzieje w stopniach wyższych jest zupełną tajemnicą dla tych, którzy się znajdują na niższych, a każdemu się wydaje, że wie wszystko. Szczególnie trzy pierwsze stopnie:uczeń, czeladnik i mistrz, którą powszechnie niebieską lub symboliczną nazywają lożą, służą masonii istotnie tylko za narzędzie, za prostych egzekutorów jej postanowień i rozkazów. Mimo to, że jeszcze nic nie wie, musi jednak każdy pierwej, niż zostanie na kandydata, ucznia przyjęty złożyć przysięgę straszliwą. Aby przekonać czytelnika o prawdziwości tego, co o tym przedmiocie mówi Encyklika, przytaczam jednę rotę tego rodzaju przysięgi dosłownie: "Przysięgam w imię najwyższego Budownika wszechświata, że nigdy nie wyjawię sekretów, znaków, dotykań, nauk i zwyczajów wolnych mularzy, i że nadto wieczne zachowam milczenie. Obiecuję i przysięgam Bogu, że nigdy nic nie wyjawię, ani piórem, ani znakiem, ani słowem, ani ruchem, że nigdy nie dam nic pisać, litografować, ani wyryć, ani drukować, ani publikować z tego, co mi do tej chwili zostało i co mi jeszcze w przyszłości powierzonym zostanie. Gdybym zaś słowo dane miał złamać, przyjmuję i poddaję się następującej karze: żeby usta moje rozognionym palono żelazem, żeby mi rękę ucięto, żeby mi język wyrwano, żeby mi gardło przerznięto, aby ciało moje w czasie przyjmowania nowego brata na hańbę mej niewierności i przerażenia drugich, wisiało w loży, aby je potem spalono i popiół z niego na wiatr rzucono, iżby najmniejszego nie pozostało śladu mej zdrady. Tak mi dopomóż Panie Boże i Jego św. Ewangelia. Amen". Loże nie uznające istności Boga zmieniły pewno w niektórych punktach tę formę. Sławny nawet Voltaire, który przecież dostateczne złożył dowody swego uzdatnienia do tej sekty masońskiej, musiał tę przysięgę złożyć. Prócz tego musi się każdy przed przyjęciem zobowiązać do bezwzględnego posłuszeństwa. Sam akt złożenia takiej przysięgi już jest straszliwym grzechem i nieledwie owocem obłąkania. Czymże są śluby zakonne w porównaniu z takim się zaprzedaniem z duszą i ciałem w najstraszliwszą niewolę? Komu się zaprzedaje? Nie wie. W jakim celu? Nie wie. Jedno tylko wie z pewnością, że w razie niedotrzymania przysięgi, zginie. Możnaż się pod cięższe i okrutniejsze jarzmo poddać? Tymczasem w zakonie wszystko jest jawne, każdy, nim zostanie do złożenia ślubów przypuszczony, musi się z regułą swego zakonu poznać gruntownie, zna cel, do którego ma dążyć, środki, których ma do jego osiągnienia używać, wie, komu ślubuje posłuszeństwo i zna jego granice, wie, że go może przełożonemu odmówić, gdyby mu miał coś złego nakazać. Cóż to za jasne i wydatne różnice pomiędzy tajemniczością masonii, a jawnością zakonów, za którymi rozum i prawidła moralności głośno przemawiają, a mimo to wszystko, nie masz jednak, krom Papiestwa, przedmiotu, którego by masonia więcej nienawidziła, jak zakony; podnosi przeciw nim krzyk, jako zakładom ujarzmiającym ducha wolności i swobodę myśli, jednym słowem obsypuje te instytucje katolickie gradem najdosadniejszych i najsilniejszych frazesów potępienia, na jakie się język ludzki zdobyć zdoła. To są manewry godne tej sekty. Co jeszcze dziwniejsza, że te niewolniki w nieznane sobie zaprzężone jarzmo, nie wiedzące nawet, kto je pogania, śmią wyrzucać katolikom, że się poddają Boskiej Kościoła powadze, jawnej, znanej całemu światu. Trudno o większą przewrotność!

Przyrodzone światło rozumu i prawidła moralności zakazują człowiekowi przystępować do związku, którego ustaw, celu i środków do jego dopięcia używanych nie zna. Już Sokrates z tego powodu odmówił przystąpienia do misteriów Eleuzyńskich, oświadczając, że, jeżeli to, co tą tajemnicą okrywają, jest czymś dobrym, należy go udzielić wszystkim, a jeżeli złym, tak samo, aby go się strzegli, w żadnym przeto razie nie godzi mu się zobowiązywać się do sekretu. W naszych szczególnie czasach, w których najwięcej prawią o godności, a najmniej o powinnościach człowieka, poniewierają ją w sposób uderzający. Bo w istocie niegodną jest rzeczą człowieka obdarzonego rozumem i wolą łączyć się z sprawą, której nie zna, zobowiązywać się do pracowania nad dziełem, o którym nie wie, czy złe lub dobre, godziwe lub niegodziwe, a co jeszcze niegodniejszą, zobowiązywać się w sposób, który wycofanie się czyni niemożebnym. Takiego nierozważnego kroku rozsądny i sumienny człowiek nie powinien uczynić. Wszystkie inne stowarzyszenia ogłaszają, publikują swoje statuta i na mocy zapoznania się z nimi wzywają do brania w nich udziału, tymczasem masonia odwrotną obiera sobie drogę. Sam zatem akt przystąpienia już jest uczynkiem niemoralnym, bo się sprzeciwia rozumowi i przyrodzonym prawidłom moralności.

Zajrzyjmy tylko do niektórych sfer społecznych, aby w nich ocenić wpływ masonii. Nie mówimy tu już o rodzinie, bo wartość węzła małżeńskiego w ich oczach, o czym wyżej była mowa, wystarcza, aby z tego odpowiednie wyniki wyciągnąć. Tu tylko nadmieniamy, że masoni od dawna wszelkich dokładali usiłowań, aby i niewiastę do swego związku wciągnąć, co im się nareszcie udało. Pomiędzy innymi założyli w tym celu lożę tak zwaną "mopsa" dla niewiast, która na początku bieżącego stulecia rozlewała swoją truciznę po Warszawie. Mistrzyni miała tytuł "wielkiej mopsy". Bezecny akt przyjęcia i połączone z nim ceremonie poniżają i poniewierają płeć niewieścią do tego stopnia, iż ta, która się na przebycie tych prób narazi, do wszystkiego może być zdolną, prócz do założenia i pielęgnowania ogniska rodziny chrześcijańskiej. Przebiegłość masonów przeniknęła tajemnicę potęgi niewiasty w obrębie rodziny i z tego właśnie powodu ugodziła w tę stronę, aby z tej królowy rodziny zedrzeć urok majestatu i wcisnąć się do niej. Któż jest w stanie obliczyć, ile ta zaraza już zrządziła i jeszcze zrządza spustoszenia moralnego: "Swobodna miłość", "emancypacja kobiet" itp., są pierwszymi jawnymi owocami tego masońskiego wpływu.
Aby ocenić doniosłość szkodliwego wpływu tej masońskiej tajemniczości na moralność publiczną, rzućmy choćby tylko pobieżnie okiem na szersze koła społeczne. Masoni sami opisują najwyborniej swoją tajną egzystencję wśród ludzi. "Najwięksi, najmędrsi ludzie, nadali naszemu związkowi taką konstytucję, która o ich mądrości wiecznie świadczyć będzie. W potrójnej ukryci nocy, chodzimy pomiędzy naszymi wrogami i niepostrzeżeni przenikamy ich słabości i zdobywamy sobie w ten sposób panowanie nad ich umysłem i sercem. Ich namiętności służą nam w chwili, kiedy sami tego nie przeczuwają, za bodziec do poruszenia ich i wciągnienia w naszą grę, aby ich znienacka zmusić do wspólnego w duchu naszym pracowania z nami, podczas gdy mniemają własne zaspakajać życzenia. Wystąpienie jawne do boju byłoby nieroztropnością, przez rozpowszechnianie liberalizmu trzeba było zwolna to olbrzymie dzieło, jakie sobie pycha zbudowała, podkopywać. W własnym cieniu swej powagi pracuje masonia nad spełnieniem wielkiego powierzonego jej dzieła. Potężna, straszliwa masonia na każdym kroku was ściga, wasze poruszenia tropi, w najskrytsze tajniki duszy waszej wrasta i wśród ciemności, jakimi się otaczacie, nie spuszcza was z oka. Jej tajny a niechybny wpływ porozbija wasze plany; jej potężne ramię wywinie wam sztylet z ręki."(Wiener Journal für Freimaurer, Manuscript für Brüder. Jahrgang II, Heft I, s. 66. Wyjęte z Eckerta: Die Frage der staatlichen etc., gdzie autor tych słów użył za motto). Cóż to za stan społeczeństwa, w którym tyle istot ukrytych uwija się, aby talenta, dobroć itp. "profanów" wyzyskać! Jeden człowiek w licznym towarzystwie, o którym się wie, że jest tajnymi węzłami skrępowany, wystarczy, aby wszystkich pozbawić swobodnej i wesołej rozmowy; a cóż dopiero w całym społeczeństwie? Mason wie, kogo ma przed sobą, kim i czym jest ten, z którym ma do czynienia, a "profan" nie przeczuwa nawet, z kim się wdaje, i wskutek tego jest wobec niego bezbronnym. Jakiż to okropny musi wywrzeć wpływ na ukształcenie charakteru tych ludzi, którzy żyją połową pod i połową nad ziemią? Nigdy się nie zdradzić z tym, czym w istocie jest, czego chce, ciągle się taić, ukrywać wobec "profanów" w mowie, uczynkach, a nawet gestach, a jednak z nimi przestawać, czyż to wszystko nie musi z samego przyzwyczajenia i nałogu prowadzić do obłudy, wobec której i Faryzeuszowie byli jeszcze dziećmi. W społeczeństwie zatem, w którym ta sekta licznych ma zwolenników, zostaną wszystkie stosunki pomiędzy ludźmi zatrute nieufnością i podejrzliwością. Możeż to być moralnie dozwolonym?

Gdybyśmy ten szkodliwy wpływ tajemniczości masońskiej tropić chcieli po obszerniejszych i ważniejszych obrębach społeczeństwa i państwa, jak np. w sądownictwie, administracji, parlamentach, wyborach, a nawet w radach wielkich gmin miejskich, przeraziłby nas widok tego, co się tam za kulisami dzieje. Ułomność i krewkość serca ludzkiego, której masoni nie uznają, taki w powszechnym przekonaniu stanowi pewnik, że się z nią prawodawstwa nawet liczą i szkodliwemu jej wpływowi zapobiegają. Jakoż zazwyczaj bliski krewny nie może sądzić sprawy krewnego, świadectwo bliskiego krewnego przeciw krewnemu, lub za nim nie ma tej wagi, co świadectwo obcego, co więcej, w niektórych radach publicznych ograniczona jest także liczba krewnych, jaka do nich może być przypuszczona. Dzieje się to oczywiście z przyczyny, aby zapobiec niebezpieczeństwom, jakie z słabości serca ludzkiego wyniknąć mogą dla wymiaru sprawiedliwości i słuszności. Temu złemu stara się przezorność ludzka zaradzić, bo te stosunki są jawne i dlatego mogą podlegać kontroli tak zwierzchności, jak całej publiczności, a mianowicie części interesowanej. Ale jakże tego dopełnić z masonami "którzy w potrójnej ukryci nocy", są tak dla zwierzchności jak dla publiczności niewidzialnymi, a następnie żadnej nie ulegają w tej mierze kontroli? Czyż zatem nie mogą często zachodzić przypadki, że "brat brata" sądzi, "brat brata" promuje bez najmniejszego względu na sprawiedliwość przynależną "profanom?" Na to mają masoni tylko wykręty i wybiegi, ale zaspokajającej odpowiedzi nie dali i nie są w stanie dać. A cóż tu powiedzieć o politycznych ciałach czyli parlamentach? Biedni wyborcy, których serca kandydat kilku szumnymi i dosadnymi frazesami sobie zdobędzie; mniemają, żeznaleźli dzielnego swoich interesów obrońcę, a nie wiedzą, że ich wybraniec już jest w innej, tajnej i niewolniczej służbie, w której odbiera komendę z sfer nikomu nieznanych i pod najsurowszą karą słuchać jej musi. Zwracamy tu tylko uwagę na te przedmioty, pozostawiając wyciąganie wniosków i rzucenie okiem na to, co się w świecie dzieje, czytelnikowi, bo dalszym rozprowadzeniem rzeczy przekroczylibyśmy ramy tej rozprawki.
Wszystko to razem dowodzi, jak potrzebną, jak pożyteczną jest ta Encyklika, w której Ojciec Święty przypominając przestrogi poprzedników swoich, daje nam nauki zastosowane nie już do czasów, ale nawet do dni, w których żyjemy. Wszystkie wielkie loże Niemiec w końcu maja zgromadzone oświadczyły, że nie dadzą urzędowej odpowiedzi na Encyklikę papieską. Pojmujemy, bo dobra odpowiedź niepodobna, lepsze zatem milczenie. W chwilach, w których nie masz nic tak świętego, czego by ząb wątpliwości nie naruszył, nic tak niedorzecznego i przewrotnego, czego by nie utrzymywano i nie broniono, podnosi serce katolika głos, dochodzący go z opoki Piotra św. i zapewniający, że idąc przezeń wskazaną drogą wśród powszechnego zamieszania, nigdy nie zbłądzi. Chociażby zatem ta Encyklika nic nam więcej nie była przyniosła nad to zaręczenie, czego się wśród tej zarazy trzymać, a czego i jakimi sposobami jej unikać mamy, już by dla nas była nieocenionym dobrodziejstwem. Każdy inny może się wahać, katolik nie ma wątpliwości. Szczególnie chwyta za serce rada Ojca Świętego, aby młodzi przy pierwszej komunii św. złożyli przyrzeczenia proboszczom lub spowiednikom swoim, że bez ich rady do żadnego związku nie przystąpią. Czyżby tego świętego obowiązku nie powinni dopełnić i rodzice w chwili, kiedy dzieci swoje spod rodzicielskiego wypuszczają oka? Daj Boże, aby skorzystali z ojcowskiego upomnienia Głowy Kościoła!

X. Biskup Janiszewski.
Artykuł z czasopisma "Przegląd Powszechny", Rok pierwszy. – Tom III (lipiec, sierpień, wrzesień 1884), Kraków 1884, ss. 169-188.
Króluj nam Chryste !
MASONERIA - AUTOSTRADA DO PIEKŁA
Waldemar Jan Rajca - 2007
Św. Hugh z Lincoln napisał kiedyś, że: ”Księgi są radością i skarbem w czasach pokoju, tarczą i orężem w czasach wojny, strawą w głodzie i lekarstwem w chorobie”(!!!).
Od wielu lat czytam książki, które nazywam książkami nadal drugiego obiegu, bo w żadnej księgarni nie można ich kupić, księgarni ANTYK już nie ma- i jeśli coś się ukazuje …Więcej
MASONERIA - AUTOSTRADA DO PIEKŁA

Waldemar Jan Rajca - 2007

Św. Hugh z Lincoln napisał kiedyś, że: ”Księgi są radością i skarbem w czasach pokoju, tarczą i orężem w czasach wojny, strawą w głodzie i lekarstwem w chorobie”(!!!).

Od wielu lat czytam książki, które nazywam książkami nadal drugiego obiegu, bo w żadnej księgarni nie można ich kupić, księgarni ANTYK już nie ma- i jeśli coś się ukazuje niepoprawnego politycznie, historycznie i niezgodnego z wytyczoną linią oficjalną- muszę zamawiać wysyłkowo, bo jeszcze kilka osób zajmuje się sprzedażą i kolportażem, legalnych, acz nie reklamowanych pozycji.

O masonerii mam kilkanaście książek, część przeczytałem, część –nie, bo rasowy czytelnik ma zawsze część książek nie przeczytanych na regale, które jako zapas , czekają na swoją kolej..

Dzisiaj chciałbym parę słów napisać o tzw. przedszkolu masonerii czyli Rotary Club. O żłobkach masonerii nie słyszałem, ale już samo przedszkole budzi lęk., tym bardziej, że przy jakiejś dyskusji o masonerii, stwarza się wrażenie , że czegoś takiego nie ma, tak jak w przypadku diabła, którego największym sukcesem jest fakt, że przekonał on, że go nie ma. Dokładnie jest z hasłem, że winni są: Żydzi i cykliści” sugerując, że z tymi Żydami, to bajki i przesada, a w ogóle spiski to wymysł oszołomów i ludzi niespełna rozumu..

Tymczasem rytów masońskich jest setki, kilka lub kilkanaście dominujących, i moim zdaniem jest ich tak wiele dlatego, żeby ukryć te prawdziwe, które mają rzeczywisty wpływ na to co się dzieje nie tylko w Polsce- ale i na świecie… No powiedzmy sobie jeszcze nie wszędzie…

W Polsce pierwszy klub rotariański powstał w 1930 roku w Warszawie, ale w roku 1938 tak jak pozostałe masonerie – został zdelegalizowany przez prezydenta Mościckiego dekretem.

W ogóle masoneria istnieje od 1717 roku a rotary cluby od 1905 roku i powstały w Chicago, a jej założycielem był Paul Harris. Jego następcy i prekursorzy ruchu rotariańskiego w USA i Europie( H.W.Wood i U.Fabre) również byli znanymi masonami.

W „Rocznikach Wielkiego Wschodu Francji” rotary cluby –wymieniane są na liście bractw masońskich.
W Polsce rotary cluby reaktywowano w 1989 roku z inicjatywy M. Średniawy, a pierwsze posiedzenie odbyło się 27. listopada 1989 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, prasa zwróciła wtedy uwagę, że na uroczystość przybyli: Zofia Kuratowska, Aleksander Gieysztor oraz Bronisław Geremek. Pierwszym aktem rotary club w Polsce było przyznanie Tadeuszowi Mazowieckiemu nagrody rotariańskiej- Nagrody im. Paula Harrisa.

W tym samym okresie rotary cluby powstawały w Rosji, a należało do nich większość współpracowników Borysa Jelcyna. Obecny prezydent Rosji jest bardziej wstrzemięźliwy w tym zakresie..

W Polsce jest obecnie ponad 50 klubów rotary, do których :” Klub Rotary jest organizacją skupiającą przywódców gospodarczych i profesjonalnych określonej społeczności( miasta, dzielnicy, obszaru komunalnego). Celem działalności klubu jest koleżeńska współpraca i uczynność(…) Członkami klubu są osoby dorosłe o prawym charakterze i dobrej reputacji, które są właścicielami, współwłaścicielami, członkami Zarządu lub menadżerami przedsiębiorstw, lub pracują w określonej profesji, lub które piastują ważne funkcje z kompetencjami dyrektorskimi oraz osoby emerytowane, a uprzednio pracujące lub zajmujące w\w stanowiska”( Encyklopedia Białych Plam, tXV, str 304)(!!!)

Przed wojną poseł Dudziński, główny inspirator antymasońskich inicjatyw parlamentarnych, głosił publicznie, że kluby te są przybudówką masonerii.
W Bydgoszczy proboszcz kościoła farnego wielokrotnie ostrzegał wiernych przed przynależnością do organizacji rotariańskiej i nawet założyciel Rotary Club w Bydgoszczy Esden Kempski zabiegał u prymasa Hlonda, aby wyjaśnić mu rzeczywiste cele i znaczenie ruchu rotariańskiego. Czekając na orzeczenie Najwyższej Kongregacji Świętego Oficjum, prymas Hlond stwierdził:” tymczasem należy przestrzegać przed zapisywaniem się katolików do tej organizacji, która ma niewątpliwie kontakty z masonerią”(!!!).

Swojego czasu w „Wolnomularzu Polskim”(nr5) opublikowany został zapis rozmowy, która odbyła się w redakcji krakowskiego „Czasu” z panem( mistrzem) Wysockim, reprezentantem polskiej masonerii rytu francuskiego i redaktora naczelnego” Wolnomularz Polski.” Pytający dziennikarz zapytał:” Skoro trudno jest mówić o żyjących masonach, powiedzmy coś o organizacjach Lions Club, Rotary Club i YMCA”.

Redaktor- mistrz Wysocki odpowiedział:” Bezspornym faktem jest, że przy tworzeniu tych organizacji dużą rolę odegrali wolnomularze. Są tam jednak nie tylko masoni. Można natomiast stwierdzić, że organizacje te realizują programy zbliżone do celów wolnomularstwa”( papieże zawsze twierdzili, że celem wolnomularzy jest walka z kościołem i tworzenie ponadnarodowych struktur). Dalej redaktor Wysocki mówi:” W odróżnieniu od wszystkich innych organizacji, do masonerii się nie wstępuje, tylko jest się do niej przyjmowanym. W odniesieniu do Lwów i Rotarian uważam, że musi istnieć jakaś forma działalności społecznej, żeby kandydat na masona mógł sprawdzić, pokazać co potrafi. Taki Lions Club to raczej rodzaj sita, a nie szukanie poputczików”(???).

Masonerią od lat zajmuje się profesor Ludwik Hass, który na ten temat napisał kilka książek, jest z pewnością znawcą tematu( nie wiem jaki jest jego status osobisty?) i wiele informacji można znaleźć u niego, jako komunista publikował na łamach „Argumentów”( dzisiaj „Fakty i Mity”), gdzie publikował swojego czasu też Bronisław Geremek i Mariusz Ziomecki., red. Naczelny „Superekspresu” i „Przekroju”. Jego była żona Ewa Junczyk- Ziomecka doradza obecnie panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu jako minister w jego Kancelarii.

W swojej książce pt:” Zasady w godzinie próby. Wolnomularstwo w Europie środkowo-wschodniej 1929- 1941” pisze:” część austriackich rotarzystów usiłowała odgrodzić się od opinii publicznej od wolnomularstwa ścisłego. Argumentowała, że w odróżnieniu odeń ich kluby nie występują przeciwko papiestwu ani nie zajmują w jakichkolwiek sprawach stanowiska politycznego, dlatego też nie ma w nich lożowego obowiązku zachowania tajemnicy. Koła kierownicze Wielkiej Loży Wiednia zareagowały na to zachowanie się dość ostrym artykułem w swoim organie”.

W tej samej książce prof. L.Hass stwierdza, że masoni, nie chcąc kompromitować Rotary Club, masowo wystąpili z tej organizacji. Po tym fakcie stanowili oni w Rotary Club „tylko 13,1% jego członków”(???).
Członkowie masonerii okresu międzywojennego, jak stwierdza L. Chajn w książce „Wolnomularstwo w II Rzeczpospolitej” nazywali rotary cluby „lożą przemysłowców i kapitalistów”(!!!).

Współczesnie rotary cluby deklarują się jako organizacje parające się działalnością charytatywną, pogłębieniem ponadnarodowych kulturowych więzi, dystansują się od masonerii..

Być może to tylko przedszkola masonerii, w odróżnieniu od masonerii prawdziwej i wpływowej, na przykład loży B’nai B’rith,( Synowie Przymierza) której inaugurację działalności w Polsce” przeżywaliśmy” we wrześniu ale nie w świetle kamer wszelkich telewizji, i dziwnym trafem na stronie internetowej „Wydarzeń prasowych” zamieszczanych na oficjalnej stronie Prezydenta RP nie znalazła się informacja o spotkaniu minister Ewy Junczyk-Ziomeckiej z jej przedstawicielami ani tekst jej wystąpienia. Dlaczego prezydent ten fakt ukrył! To ciekawe?

Angielska wersja wystąpienia pani Ewy Junczyk-Ziomeckiej znajduje się na stronie: www.bnaibr-ith.org.
B’nai B’rith będzie walczyło z antysemityzmem Radia Maryja, TV Trwam, Naszego Dziennika i pragnie przyczynić się do uregulowania polskich zaległości dotyczących wypłat miliardów dolarów z kasy polskiego państwa..

Polski tekst wystąpienia pani Ewy Junczyk- Ziomeckiej z dnia 9 września mam u siebie w wersji polskiej…

Wkrótce zobaczymy, czy – jak ktoś powiedział- masoneria to autostrada do piekła???