JEZUS CHRYSTUS KRÓL

JEZUS CHRYSTUS KRÓL
Króluj nam Chryste !
KRÓTKIE KAZANIA
NA NIEDZIELE I ŚWIĘTA
CAŁEGO ROKU

KS. IGNACY CZECHOWSKI
DYREKTOR MISYJ
––––––––––
NA UROCZYSTOŚĆ CHRYSTUSA KRÓLA
Chrystus-Król
"A Baranek ich zwycięży, iż jest Panem nad pany i Królem nad królami i którzy z Nim są wezwani, wybrani i wierni" (Apok. 17, 14).
Obchodzimy dzisiaj Uroczystość Chrystusa Króla.
Było to w roku 1925, kiedy papież Pius XI, idąc za popędem własnego …Więcej
KRÓTKIE KAZANIA

NA NIEDZIELE I ŚWIĘTA
CAŁEGO ROKU


KS. IGNACY CZECHOWSKI
DYREKTOR MISYJ

––––––––––

NA UROCZYSTOŚĆ CHRYSTUSA KRÓLA

Chrystus-Król

"A Baranek ich zwycięży, iż jest Panem nad pany i Królem nad królami i którzy z Nim są wezwani, wybrani i wierni" (Apok. 17, 14).

Obchodzimy dzisiaj Uroczystość Chrystusa Króla.

Było to w roku 1925, kiedy papież Pius XI, idąc za popędem własnego serca i czyniąc zadość prośbom setek biskupów i milionów wiernych, uroczystym pismem czyli encykliką zaczynającą się od słów "Quas primas" z wyżyn tronu swojego jako Namiestnik Chrystusowy obwieścił światu i nakazał nowe święto Chrystusa Króla, które na wieczne czasy ma być obchodzone w ostatnią niedzielę października.

"Będzie waszym obowiązkiem – tak pisze w owej encyklice Ojciec Święty do kapłanów całego świata – abyście lud pouczali o naturze, znaczeniu i ważności tego święta, by wierni prowadzili odtąd życie prawdziwie chrześcijańskie, godne wiernych i oddanych sług Boskiego Króla", więc zastanowimy się nad królewską godnością Pana naszego Jezusa Chrystusa i nad znaczeniem i ważnością uroczystości poświęconej Chrystusowi Królowi.

Chrystus Królem naszym; ustanawiając święto Chrystusa Króla, miał Kościół Boży na uwadze królewską godność Chrystusową znaną nie od dziś, lecz od wieków. "Królowi wieków nieśmiertelnemu, cześć i chwała" (1). Pismo święte nazywa Boga Królem wieczności; "zanim góry stanęły i stworzona jest ziemia i okrąg jej, Ty jesteś, o Boże, od wieków i aż na wieki", mówi psalmista Pański (2).

Ten, który stworzył niebo i ziemię, Bóg w Trójcy Przenajświętszej Jedyny, Ojciec, Syn i Duch Święty, który na ziemi stworzył ludy i narody a na tronach ich królów osadził, Królem jest i Panem królów i mocarzów tego świata; "błogosławiony jesteś, Panie, Boże ojców naszych i chwalebny i sławny i wywyższony na wieki... błogosławionyś jest na stolicy królestwa Swego i przenajchwalebniejszy i przenajwyższy na wieki" (3); więc: "błogosławcie aniołowie Pańscy Panu, błogosławcie niebiosa i wody, błogosławcie wszystkie moce, słońce i gwiazdy, błogosławcie noce i dni, światłości i ciemności, błogosławcie ziemia, góry i pagórki, morza i rzeki, ptaki i wszystkie bestie i bydło, błogosławcie synowie ludzcy Panu, chwalcie a wywyższajcie Go na wieki" (4), "bo królestwo Jego królestwo wieczne i władza Jego na wieki" (5).

Tak opiewa prorok Daniel królewski majestat Pana nad pany, Króla nad króle, Tego, który wszystko stworzył, wszystkim rządzi, w którego ręku losy narodów, zlewy potopów, groza pożarów, burz i orkanów nawałność.

A oto królewski Syn królewskiego Ojca, druga Osoba w Bóstwie, odwieczny i wszechmocny, zrodzony od wieków, równy Ojcu w świętości, władzy i chwale, ma opuścić niebo, by jako Mesjasz i przyobiecany Odkupiciel przyjść na świat i w ciele ludzkim jako Bóg-Człowiek w jednej i to Boskiej osobie objąć panowanie nad upadłą ludzkością, z Bogiem ją pojednać i założyć królestwo Boże na ziemi.

Tego Mesjasza oczekują ludy i proroki przez cztery tysiące lat a oczekują Go jako Pana nad pany, jako Króla, który nowe królestwo zbudować ma na ziemi; nie wiedzą, jakie to będzie królestwo, lecz widząc w duchu proroczym Jego majestat królewski, opisują Jego tron, wielbią Go i chwalą, tęsknią za Nim jako za Królem królów, Panem panujących, Księciem pokoju.

Niezliczone są miejsca Pisma św. Starego Zakonu, które mówią nam o królewskiej godności oczekiwanego Mesjasza: "wzbudzę stolicę królestwa twego, jakom obiecał Dawidowi, Ojcu twemu, mówiąc, nie będzie odjęty z pokolenia twego mąż, któryby był księciem nad Izraelem" (6); "i będzie wierny dom twój i królestwo twe aż na wieki przed obliczem twym i stolica twoja będzie trwała zawsze" (7); "a Dawidowi i potomkom jego i domowi i stolicy jego niech będzie pokój aż na wieki od Pana" (8); "niech będzie Pan, Bóg twój błogosławiony, któremuś się podobał i posadził cię na stolicy Izraelskiej, przeto, że Pan umiłował Izraela na wieki i postanowił cię królem, abyś czynił sąd i sprawiedliwość" (9); "i postawił stolicę Jego nad stolicę królów" (10); tak księgi królewskie opisują królewskie pochodzenie i królewską władzę przyszłego Mesjasza, króla.

A psalmista Pański w duchu proroczym tak opiewa godność królewską oczekiwanego Zbawcy: "i osadzę na wiek wieków potomność jego a stolicę jego jako dni niebieskie a będzie jako słońce przed mymi oczyma, jak pełny księżyc na wieki i świadek wierny na niebie" (11); "i będzie na wieki utwierdzona" (12); a Jeremiasz prorok mówi: "i postawię stolicę Jego nad stolicami królów" (13).

A oto kończą się dni Starego Zakonu; Słowo Ciałem się staje i zamieszkuje między nami; wypełniają się proroctwa; z królewskiego rodu Dawida rodzi się Mesjasz, Król; królowie ze wschodu witają w Nim Króla; jako Królowi składają w ofierze mirrę, kadzidło i złoto, nazwa Jego Chrystus, pomazaniec; namaszczony jako Król, wyposażony w królewską władzę, by rządził ludem swym, stanowił nowe prawa, nowy zakon, by nowe założył królestwo.

Chrystus Królem; nie tylko jako Bóg, ale jako człowiek; "będzie królował w domu Jakubowym na wieki a królestwu Jego nie będzie końca" (14); "dana mi jest wszystka władza na niebie i na ziemi" (15); dał Mu ją Ojciec Przedwieczny, "jako mnie posłał Ojciec, tak ja posyłam was".

I obejmuje królestwo swoje na ziemi; włada sercami tysięcy, milionów; kruszy moc czartowską, wyzwala ludzkość z niewoli szatana i grzechów, swoją krwią serdeczną odkupuje ją; tron swój stawia ponad trony mocarzów tego świata, panuje nad narodami i ich królami; czy chcą, czy nie chcą, czy Go uznają czy nie uznają, On Królem i Panem ich w czasie i wieczności.

Lecz królestwo Jego nie jest z tego świata; nie ziemskie przyszedł zbudować królestwo, lecz królestwo Boże, królestwo ducha, prawdy, światła i miłości.

Zapytany przez Piłata: "tyś jest król?", odpowiada: "ty mówisz, że ja jestem królem; ja się na to urodziłem i na to przyszedłem na ten świat, abym świadectwo dał prawdzie" (16), lecz "królestwo moje nie jest z tego świata" (17).

Przez trzy lata chodzi z uczniami swymi po ziemi świętej i naucza, na czym polega to królestwo Jego, które nie jest z tego świata; uczy, że królestwo Jego zbudowane jest na sprawiedliwości, na prawdzie i na miłości; naucza, że królestwo Jego oparte jest na ofierze, umartwieniu i cierpieniu; uczy, że królestwo Jego, które zaczyna się na ziemi a kończy się w niebiesiech to pokora, cichość, czystość, ubóstwo i miłosierdzie.

O istocie królestwa swego poucza nas w kazaniu na górze; mówi, którzy są błogosławieni tj. którzy należą do królestwa Jego.

Zrozumieli uczniowie i żydzi, na czym polega Jego królestwo; w przeddzień męki Jego, gdy wkracza do Jerozolimy jako Król, królewską oddają Mu cześć; tysiączne tłumy w triumfie wprowadzają swego Króla; ścielą gałęzie palmowe i szaty swoje pod stopy Jego i wołają: "Hosanna, błogosławiony, który idzie w imię Pańskie, król Izraelski"(18).

W kilka dni później stawiają Mu tron; na wzgórzu, za miastem, na wyżynach Golgoty, tron hańby i poniżenia w oczach świata, tron chwały i wywyższenia w oczach Bożych i w królestwie niebieskim, krzyż; na nim napis "Jezus Nazareński, król żydowski" i z wyżyn tego tronu, rozwierając szeroko ramiona, obejmuje królestwo swe nad światem, nad sercami milionów, nad ludami i narodami świata.

Chrystus Król; "Królowi wieków nieśmiertelnemu, cześć i chwała" (19).

Każde królestwo ma swój kodeks prawny, swoje ustawodawstwo, na którym się opiera, którym się rządzi; podstawą prawa królestwa Chrystusowego to miłość; miłość Boga i bliźniego; będziesz miłował Pana Boga Swego z całego serca swego, ze wszystkich sił swoich a bliźniego jak siebie samego; na tych dwóch przykazaniach zawisł cały zakon Chrystusowy.

Gdy Chrystus Król z wyżyn tronu swego na Golgocie obejmował swe panowanie nad światem i narodami, obejmował je wśród głuchego pomruku tłumu, który dyszał niezadowoleniem, bluźnierstwem i nienawiścią ku swemu królowi.


I oto fale nienawiści i niezadowolenia idą poprzez wieki; kodeks Chrystusowy, przyjęty przez wiernych poddanych Chrystusa-Króla, dla wielu jest przedmiotem zgorszenia, bluźnierstwa i nienawiści; bo świat innym chce się rządzić kodeksem, innym prawem, prawem pychy, swawoli, nadużywania wolności; prawo Chrystusowe krępuje go, nakłada więzy pożądliwościom, zmusza do pokory i wstrzemięźliwości, ścieśnia szeroką drogę uciech i radości.

Królestwu Chrystusowemu przeciwstawia się królestwo szatana, królestwo tego świata. Walka podjęta u stóp tronu Chrystusowego, u stóp krzyża, walka prawdy z kłamstwem, szczerości z obłudą, światła z ciemnością, niewiary z wiarą wre poprzez wieki a w czasach naszych doszła do zenitu.

Chciano by zedrzeć Chrystusowi-Królowi płaszcz królewski, chciano by Mu odmówić prawa rządzenia narodami, prawa rządzenia życiem publicznym jednostek i narodów; Chrystusa-Króla chciano by zamknąć w ciasnych zakamarkach serc jednostek, chciano by Go usunąć od prawodawstwa publicznego, od rządów i od władzy.

Oto, jak mówi Papież we wspomnianej na wstępie encyklice, zaraźliwa choroba dzisiejszego czasu, wprowadzenie pogaństwa do życia publicznego i prywatnego, tak zwany laicyzm; zbrodnia ta, jak ją nazywa Ojciec Święty, nie dojrzała w jednym dniu; od szeregu lat wylęgiwała się w łonie społeczeństw.

Rozpoczęto najpierw zaprzeczać Chrystusowi-Królowi władzy nad narodami; Kościołowi odmówiono prawa nauczania, zapomniano, co powiedział Chrystus Pan: "idźcie i nauczajcie wszystkie narody"; zabroniono mu następnie wydawać prawa i przepisy, które kierują narody ku wiecznemu szczęściu; zaczęto traktować religię Chrystusową na równi z heretyckimi i bluźnierczymi wyznaniami, które uznano za równe objawianej nauce Chrystusa-Króla.

Wreszcie poddano religię katolicką pod władzę świecką i wydano ją prawie że na swawolę naczelników państw i urzędników; posunięto się nawet tak daleko, że na miejsce religii Boskiej zaczęto głosić religię natury opartą tylko na naturalnym uczuciu a nie brakło nawet narodów, które uznały, że mogą się zupełnie obyć bez Boga i tak zatraciły już zupełnie religię, zapomniały o Bogu, o Chrystusie-Królu narodów i państw; tak mniej więcej obrazuje Ojciec Święty smutny stan czasów dzisiejszych.

Zapomniano o słowach proroka Izajasza, który opisując majestat i władzę Mesjasza-Króla, mówi: "Pan sędzią naszym, Pan zakonodawcą naszym, Pan Królem naszym, On nas zbawi" (20).

Władza Chrystusa-Króla to władza zakonodawcza; na Jego zakonie opierać winny państwa i narody swoje zakony i prawo, swoje kodeksy prawne; państwa, które na innych podstawach opierają swe prawa, same podkopują fundamenty swego bytu, bo jedno jest prawo, na którym na wieki opierać mogą państwa swój byt, prawo Chrystusowe, bo Jego królestwo wieczne jest i wszyscy królowie służyć Mu będą i słuchać Go będą, mówi Daniel prorok.

Chrystus-Król zakonodawcą, Chrystus-Król sędzią; "bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszystek sąd dał Synowi"(21); i przyjdzie dzień sądu, a wtedy "ujrzą Syna człowieczego przychodzącego z mocą wielką i z majestatem" (22); wtedy objawi się majestat królewski Chrystusa-Króla w całej pełni i sądzić będzie nas nie tylko z naszego życia prywatnego, lecz sądzić będzie narody i państwa; sąd sprawować będzie nad rządami i sądami królów i wodzów narodów; szczęśliwy wtenczas będzie naród, który się rządził według praw Chrystusa-Króla i według Jego sądów sprawował sądy swoje.

Ten Majestat królewski, tę władzę nieograniczoną Chrystusa-Króla nad narodami ma nam stawić przed oczy dzisiejsza uroczystość; ma ona być potężnym protestem przeciwko bezwyznaniowości dzisiejszych państw i przeciwko odchrześcijanianiu życia publicznego; ma być wstępem do nowej epoki dziejów Kościoła i ludzkości.

Ma trafić do serca szerokich mas, ma wpaść w oczy wszystkim wiernym i ma stać się dla nich katechizmem i drogowskazem życia; ma położyć kres strasznej zarazie społecznej i politycznej, swawoli i bezbożności czasów obecnych, ma być zapoczątkowaniem nowego życia, sprawiedliwej wolności, porządku, ładu, zgody, pokoju a przede wszystkim miłości.

Uroczystość dzisiejsza ma w Chrystusie-Królu łączyć ludy i narody węzłem wspólnej miłości i pokoju; ma obudzić uczucie, że ludy i narody stanowią w dziedzinie ducha jedną rodzinę, jedno państwo Boże i Chrystusowe.


Niech więc nad narodami powiewa jeden sztandar, sztandar Chrystusowy, niech nad narodami panuje jeden Król, Chrystus, któremu cześć i chwała na wieki.

Więc chwyćmy dziś w czyste, a silne dłonie sztandar Chrystusa-Króla i nieśmy go we wielkim, manifestacyjnym, publicznym pochodzie mimo pomruku nienawiści wrogów Chrystusowych poprzez ulice naszych miast i siół; niech wrogowie nasi widzą nas zorganizowanych i przekonanych.

Niech potężnie biją dzwony, niech brzmią trąby, niech jarzą się świece, a dumnie niech idą w pochodzie sztandary katolickie, a z piersi tysięcy jak grzmot gromów niech bije pod strop nieba wielka wspaniała pieśń: My chcemy Boga, za wiarę damy życie, krew; "Błogosław, słodka Pani! Błogosław wszelki stan, my chcemy Boga! my poddani! On naszym Królem, On nasz Pan!". Amen.

–––––––––––

X. Ignacy Czechowski, Dyrektor Misyj, Krótkie kazania na niedziele i święta całego roku. Poznań 1930
Króluj nam Chryste !
Owce z wilkami we mgle
Ks. Stanisław Małkowski 27 października 2011
Czas totalitarnego kłamstwa, wspartego jawną przemocą sprzyjał rozróżnieniu dobra od zła.
Dzisiejsza dyktatura relatywizmu wprowadza nową jakość: już nie mówi się na czarne -
białe i na białe - czarne (może czasami), ale miesza się jedno z drugim, aby pogrążyć wszystko i wszystkich w szarej mgle.
Tylko Jezus Król Polski mocen …Więcej
Owce z wilkami we mgle

Ks. Stanisław Małkowski 27 października 2011

Czas totalitarnego kłamstwa, wspartego jawną przemocą sprzyjał rozróżnieniu dobra od zła.

Dzisiejsza dyktatura relatywizmu wprowadza nową jakość: już nie mówi się na czarne -
białe i na białe - czarne (może czasami), ale miesza się jedno z drugim, aby pogrążyć wszystko i wszystkich w szarej mgle.

Tylko Jezus Król Polski mocen jest tę mgłę rozproszyć za przyczyną Królowej Polski Maryi.

Idźcie, oto was posyłam, jak owce między wilki” (Łk. 10,3), mówi Jezus do swoich uczniów. Dobry Pasterz wzywa owce do konfrontacji z wilkami, która może dla owiec skończyć się źle w postaci pożarcia przez wilki. A jednak, to co nieprawdopodobne w świecie zwierząt, zdarza się w świecie ludzi. Boża owieczka ma pomoc i oparcie w Pasterzu póki jest Mu posłuszna. Jak człowiek-owieczka zachowa się wśród wilków? Czy nie wyrzeknie się swojej tożsamości i relacji z Pasterzem?

Czy doprowadzi do przemiany niejednego człowieka-wilka w owieczkę? Zwycięstwem owcy i Pasterza jest pokonać wilki nie poddając się im, w duchu pragnienia żeby owca była owcą, żeby Polska była Polską, żeby katolik był katolikiem, żeby wilk stał się owcą, żeby prześladowcy pojednali się z prześladowanymi w prawdzie. Jeżeli zaś owca znajdzie upodobanie w wilkach do tego stopnia, że im się podda, ich wybierze, ich uzna za swoich pasterzy, co więcej – zapragnie się do nich upodobnić, w nich przemienić, wówczas przegra. Zwycięstwem wilka jest nie tylko zjeść owcę, ale owcę do wilka upodobnić, uczynić owcę wykonawcami wilczej woli. To właśnie dzieje się w Polsce.

Wilki wiedzą, czego chcą, a owce często nie wiedzą i milczą. Milczenie owiec utrwala władzę wilków. Najpierw owce milczą a wkrótce potem albo zginą, albo dołączą do wilczego stada. Taki wybór i los polskich owiec oznaczałby finis Poloniae. Dobry Pasterz nie tylko owce posyła ale wraz z nimi naprzeciw wilkom idzie a gdy jest pokonany przez wilki i zabity, właśnie wtedy zwycięża. Lepiej więc z Jezusem umrzeć niż bez niego żyć. To zrozumiał i wypełnił kapłan-męczennik błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Lepiej z Jezusem po ludzku przegrać, niż bez Niego odnosić chwilowe sukcesy.

Tymczasowym sukcesem wilków w Polsce jest utrzymanie się u władzy, po to aby prowadzić dalej dzieło zniszczenia. Samotna owieczka w swojej bezsilności poddaje się, gdy nie widzi ratunku. Dobry Pasterzu, ratuj owce, ratuj Polskę!

Zanim Pasterz powie owcom: idźcie, wzywa je: proście, módlcie się. Modlitwa owiec jest początkiem zwycięstwa. Kto wierzy i modli się, nie jest sam. Stad bierze się krucjata różańcowa za ojczyznę oraz pragnienie, aby władza Pasterza ocaliła owce dla dobra zarówno owiec, jak i wilków, bo dla wilka jedynym ratunkiem przed ostateczną przegraną jest uznać władzę Pasterza, jej się poddać i w owcę się przemienić. Taka jest istota intronizacji Jezusa na Króla Polski. Wszelka władza pochodzi od Boga i albo ona to uznaje, albo przeciwko Bogu na własną zgubę się zwraca. Czy polskie władze gotowe są uznać ponad sobą Jezusa Króla, który uzależnia swój sposób panowania od postawy poddanych; czy chcą aby Jezus Chrystus królował, czy nie chcą, czy poddają się władzy ludzi dobrych, Jezusowi wiernych, czy znajdują upodobanie w fałszywym wizerunku władców złych? Proste ewangeliczne rozróżnienie owczych i wilczych postaw prowadzi ku ostatecznemu podziałowi „pójdźcie do Mnie” oraz „Idźcie precz” (Mt. 25,34.41). Ten podział jeszcze nie nastąpił. Trwa czas miłosierdzia, ostatniej szansy przed ostatecznością sprawiedliwego oddzielenia dobra od zła, dobrych od złych. Dzisiejsze znaki czasu, w postaci bluźnierstw, profanacji, znieważania tego, co święte, wszechobecnej pogardy, kultu kłamstwa i przemocy w różnych formach, mają nas obudzić i pobudzić do działania w myśl słów: „nie daj się złu zwyciężyć, ale zło dobrem zwyciężaj”. Ujawnienie się zła jest szansą, aby zło nazwać zgodnie z jego istotą i jemu się przeciwstawić.

Indywidualne opętanie jest symptomem zbiorowych opętań. Jawna działalność różnych satanistów (np. Nergala) odsłania cynizm i obłudę tych, którzy ich popierają unikając jednoznacznych deklaracji, mają wiele twarzy, chcąc podobać się wszystkim. Jeżeli przyjaciel i protektor satanisty ma zarazem przyjaciół wśród duchownych, czuje się mocny w każdym środowisku, mylnie liczy na poparcie jednocześnie aniołów i demonów ale słusznie oczekuje poparcia i je zyskuje w świecie ludzkiego zamętu.

Czas totalitarnego kłamstwa, wspartego jawną przemocą sprzyjał rozróżnieniu dobra od zła.

Dzisiejsza dyktatura relatywizmu wprowadza nową jakość: już nie mówi się na czarne - białe i na białe – czarne (może czasami), ale miesza się jedno z drugim, aby pogrążyć wszystko i wszystkich w szarej mgle.


Tylko Jezus Król Polski mocen jest tę mgłę rozproszyć za przyczyną Królowej Polski Maryi.
13 więcej komentarzy od Króluj nam Chryste !
Króluj nam Chryste !
TU JEST CHRYSTUS!
O Znaku Zwycięstwa dla Polski i Sąsiadów
ks. Stanisław Małkowski
On powiedział: „jestem z wami”.
Tu jest Jasnogórska Matka Miłosierdzia! Tu jest Kościół! Tu jest Polska!
Tu są Węgry, Białoruś, Ukraina.
Tu jest jazda Polska, rycerstwo Chrystusa Króla i Maryi Królowej Korony Polskiej!
Tu jest wspólnota miłości i prawdy, gromadząca się wokół Jasnej Góry zwycięstwa, zdążająca …
Więcej
TU JEST CHRYSTUS!

O Znaku Zwycięstwa dla Polski i Sąsiadów

ks. Stanisław Małkowski

On powiedział: „jestem z wami”.
Tu jest Jasnogórska Matka Miłosierdzia! Tu jest Kościół! Tu jest Polska!
Tu są Węgry, Białoruś, Ukraina.
Tu jest jazda Polska, rycerstwo Chrystusa Króla i Maryi Królowej Korony Polskiej!

Tu jest wspólnota miłości i prawdy, gromadząca się wokół Jasnej Góry zwycięstwa, zdążająca ku wiecznej ojczyźnie, budująca po drodze do nieba Ojczyznę wolną, Polskę niepodległą, suwerenną, bo tak jak nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej na jej mapie, tak nie ma Polski niepodległej bez Polski sprawiedliwej i solidarną, matkę przygarniającą wszystkie swoje dzieci; tu jest zgromadzenie święte widzialne i niewidzialne, rozjaśnione światłem Chrystusa, światłem Eucharystii, światłem Krzyża, światłem promieni miłosierdzia Bożego Serca i światłem promienia miłości Niepokalanego Serca Maryi.

Chrystus zwyciężył, to wykonało się, abyśmy zwyciężyli z Nim. Przybyliśmy do naszej Matki Maryi Jasnogórskiej w niedzielę Palmową Męki Pańskiej. W liturgii słowa Mszy świętej wspominamy dwa wydarzenia: uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy oraz drogę Jezusa przez mękę i śmierć na krzyżu.„Król twój przybywa na osiołku” mówi proroczo Zachariasz.

Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie” wołają świadkowie cudów Jezusa i Jego triumfu. W odpowiedzi na faryzejskie upomnienie: „zabroń tego swoim uczniom” słyszymy słowa Jezusa: „jeżeli oni umilkną, kamienie wołać będą”. Wołanie uczniów oraz wołanie kamieni: jesteś Królem! Wzywa nas do intronizacji Jezusa na Króla Polski.

Inne jest wołanie kamieni w proroctwie Habakuka: „Kamień ze ściany zawoła: biada temu, kto buduje na przelanej ludzkiej krwi”.

Zależnie od naszej postawy, miłości i wiary przyjmujemy błogosławieństwo, albo wskutek niewiary i pogardy wobec ludzkiego życia ściągamy na siebie przekleństwo Króla.


Króluj nam, Chryste! Rozciągnij swoje panowanie na Ojczyznę posłuszną Tobie i Twojemu prawu miłości. Współcześni budowniczowie przelewający ludzką krew niech usłyszą Chrystusowe: biada wam!

Jezus Chrystus ogarnia nas błogosławieństwem miłosierdzia, wie, że drugi Katyń rok temu, podobnie jak pierwszy Katyń 71 lat temu jest otwartą raną Ojczyzny. Dzięki wierze żadna kropla krwi nie będzie zmarnowana, ale stanie się zasiewem takiego Królestwa Chrystusa i Maryi, o jakie walczyły z różańcem i krzyżem w ręku pokolenia Polaków.

Smoleńsk – drugi Katyń stał się duchową placówką Królestwa, o którą potknie się pycha oprawców.
Ujawnienie prawdy jest szansą ocalenia Polski i nawrócenia oprawców. Bóg widzi cierpienie i krew Narodu. Gdy trwa destrukcja Polski: narodu i państwa, kultury i własności, jedynie Bóg mocen jest uratować Ojczyznę. Od święta Miłosierdzia 1 maja do niedzieli Zesłania Ducha świętego trwa szczególny czas modlitwy słowami sługi Bożego niebawem beatyfikowanego Jana Pawła II: „niech zstąpi Duch Twój, Boże, i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!”. Oby przez te dni trwała w Polsce krucjata różańcowa. Tylko mocą Ducha Świętego w świetle Krzyża zdolni jesteśmy budować cywilizację miłości i życia, Polskę wierną prawdzie o Bogu i Człowieku, prawdzie o tradycji i kulturze, prawdzie
o powołaniu do świętości.

Bóg króluje. Naród Starego Przymierza trwał we wspólnocie i zwyciężał wrogów, gdy uznawał królewską władzę Boga. A gdy przyszedł Chrystus Król, któremu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi z woli Boga Ojca, stał się On znakiem jedności i zwycięstwa dla tych, którzy Go przyjęli, a wyzwaniem dla tych, którzy GO odrzucili. Obok wołania: „króluj nam, Chryste!”, „trzeba aby On królował”, rozlega się głos: „regnare Christe nolumus! – nie chcemy, aby On królował”.
Przyjęcie z wiara i miłością Chrystusa Króla, który uznaje naszą wolność i rozumność, daje nam życie wieczne w szczęściu nieba oraz pomyślność (według Bożej myśli) doczesną w pokoju. Ukryta i jawna wojna przeciwko Bogu Trwa. Chrystus Król pokoju wzywa do zaniechania tej wojny dla dobra ludzi, rodzin, wspólnot, narodów, państw, Polski i Węgier, całego świata.

Naglącym wezwaniem, które Jezus Chrystus Król kieruje do Polaków oraz innych narodów, jest przesłanie przyjęte przez sługę Bożą Rozalię Celakównę w latach 30-tych XX wieku. Warunkiem ocalenia narodów jest intronizacja Jezusa jako Króla przez obie władze: kościelną i państwową, uznanie Jego władzy w sprawach osobistych, rodzinnych, społecznych i państwowych.
To zbawienne wezwanie spotyka się w Polsce ze sprzeciwem ludzi, zarówno obcych jak i swoich.
Obcy chcą współczesnego pogaństwa przez wprowadzenie dyktatury relatywizmu (wielobóstwa) i praktyki nihilizmu.
Natomiast swoi motywują swój sprzeciw trojako:

1. Chrystus jest Królem Wszechświata, więc nie trzeba Go intronizować;

2. Chrystus jest Sługą;

3. intronizować można i należy Boże Serce.


W skrócie odpowiedź na te sprzeciwy jest taka:

1. intronizacja jest aktem rozumu i wolnej woli ludzi, natomiast Król Wszechświata panuje z woli Boga Ojca;

2. Chrystus jest Sługą Jahwe (wg. Izajasza) a wobec ludzi jest Królem, który służy, bo gdyby był sługą ludzi, to człowiek stałby się królem w duchu niechrześcijańskiego humanizmu;

3. Bożemu Sercu trzeba się oddać zgodnie z tradycją Kościoła i przesłaniem św. Małgorzaty Marii Alacoque, natomiast intronizacja odnosi się do całej Osoby Boga Człowieka.

Zadaniem Polaków jest modlitwa o światło Ducha Świętego dla biskupów, a także działania społeczne i polityczne w celu odsunięcia od władzy złoczyńców, formacji złodziejsko-agenturalnej, ludzi zaprzedanych ideologii globalistycznej, uczestniczących w spisku przeciwko życiu: ludzi, rodzin i narodów.

Wobec utopijnego totalitarnego projektu destrukcji narodu i państwa, kultury i dobra wspólnego, budowania cywilizacji śmierci, jedynie odwołanie się do najwyższej władzy Boga danej Polsce w Osobie Jezusa Króla może nas ocalić.
Intronizacja Jezusa na Króla Polski dla ocalenia Polski oraz innych narodów jest odpowiedzią na programową detronizację Jezusa Chrystusa. Dobroczynne królowanie Matki Najświętszej w Polsce na mocy Jej intronizacji w roku 1656 jest precedensem wobec intronizacji Jezusa.
Nie chodzi tu o akt tylko symboliczny. Matka Boża nie jest symbolem, ale Osobą, podobnie Jezus. Także królewska władza Maryi i Jezusa nie jest symbolem, ale rzeczywistością, której odrzucenie jest droga do nikąd.

Drugą sprawą służąca ocaleniu Polski, Rosji i Europy jest ofiarowanie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi (zgodnie z orędziem Matki Bożej Fatimskiej) przez Ojca Świętego w jedności z biskupami Kościoła powszechnego.
Ofiarowanie narodów bez wymieniania Rosji dokonało się już 25 marca 1984 roku z woli sługi Bożego Jana Pawła II i przyniosło błogosławione owoce. Ale o pokoju w Europie i nawróceniu Rosji według zapowiedzi Matki Bożej nie da się jeszcze mówić. Ofiarowanie może i powinno być ponowione, jeżeli już nie jest za późno. Po 27 latach pokolenia odchodzą i nowe przychodzą, a Rosja wraca na drogi imperialnej agresji, która dotyczy także nas Polaków, czego szczególnym wyrazem była zbrodnia drugiego Katynia z 10-go kwietnia 2010 roku. To, że zamach smoleński dokonał sie w wigilię święta Bożego Miłosierdzia, jest znakiem Bożej woli, aby z tego nieszczęścia wyprowadzone było dobro, aby z tych śmierci wyrosło nowe życie dla Polski, tak jak z Krzyża Zmartwychwstanie. W znaku krzyża widzimy zapowiedź zwycięstwa. Wrogowie Krzyża przegrają, obrońcy Krzyża zwyciężą dzięki Krwi Baranka – Jezusa Króla.

Kościół jako mistyczne Ciało Chrystusa i społeczność miłości Nowego Przymierza trwa poprzez wieki, bo „bramy piekła go nie przemogą”, bo Jezus Chrystus jest z nami „po wszystkie dni aż do skończenia świata”, bo autorytet Jezusa dany jest Jego uczniom, apostołom i ich następcom („kto was słucha, Mnie słucha, kto wami gardzi, Mną gardzi”). Wiara w Chrystusa nie da się odłączyć od wiary w Kościół nieomylny w swoim urzędzie apostolskim, we władzy następców św. Piotra, gdy chodzi o prawdę, wiarę i moralność.

Natomiast postawa przedstawicieli Kościoła w sprawach społecznych, politycznych, narodowych i państwowych poddana jest zmieniającym się uwarunkowaniom.

Okoliczności przejścia od PRL do III-ciej RP, od komunizmu do postkomunizmu poddane są dążeniu, aby nihilizm totalitaryzmu zastąpić dyktaturą relatywizmu w przybraniu demokratycznym. Ponieważ jednak demokracja bez prawdy przemienia się zgodnie z przestrogą bł. Jana Pawła II w zakamuflowany bądź jawny totalitaryzm, zasadniczej różnicy pod względem stosunku do prawdy między PRL a II RP nie ma. Zakłamana III RP jest kontynuacją PRL-u. Ujawnia się to w odniesieniu do trzech zbrodni:

I Katynia,

zamęczenia bł. Ks. Jerzego Popiełuszki

i II Katynia.

O ile I Katyń wraz z kłamstwem katyńskim jest aktem założycielskim PRL,
o tyle morderstwa na kapłanach w latach 1984 i 1989 są aktem założycielskim III-ciej RP, która nie chce ich wyjaśnienia,
ani ujawnienia prawdy o II-gim Katyniu.
II Katyń podobny do I Katynia ma być „utrwalaczem władzy ludowej”, pseudodemokratycznej III-ciej RP.

Utopijny projekt komunistyczny nie widział miejsca dla wolnej, niepodległej i suwerennej Polski. Nowa globalistyczna utopia również miejsca dla wolnej i niezawisłej Polski nie przewiduje. Dlatego służalcze i zdradzieckie władze III RP dążą do prędkiej destrukcji państwa, narodu, rodziny, kultury, religii i wspólnego dobra w Polsce. Symbolem tych niszczycielskich dążeń jest walka z krzyżem.
Brak zainteresowania prawdą odnośnie do morderstw z lat osiemdziesiątych i zbrodni sprzed roku jest symptomem zgody na nowe zniewolenie.
Poparcie dla antynarodowych rządów ujawnia się jako obojętność lub niechęć wobec postaw patriotycznych, prospołecznych i propaństwowych.
Prawda żąda odwagi i ofiary. „Jam jest prawda” mówi Jezus. On sam pierwszy złożył ofiarę z siebie na ołtarzu krzyża za zbawienie świata. Pascha Chrystusa stała się naszą paschą. Pascha to zwycięskie przejście Chrystusa przez krzyż do nieba, przez śmierć i grób do chwały Zmartwychwstania.

Słowa Jezusa: „beze Mnie nic uczynić nie możecie” są wezwaniem, które przyjmuje Kościół jako wołanie św. Pawła: „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Mocą niemocnych jest Krzyż.
W Skoczowie 22 maja 1995 roku Jan Paweł II powiedział: „na naszej polskiej ziemi krzyż ma długą, już ponad tysiącletnią historię. Jest to historia zbawienia, która wpisuje się w historię tej wielkiej wspólnoty ludzkiej, jaką jest naród. W okresach najcięższych dziejowych prób naród szukał i znajdował siłę do przetrwania i do powstania z dziejowych klęsk właśnie w nim – w Chrystusowym Krzyżu! I nigdy się nie zawiódł! Był mocny mocą i mądrością Krzyża! Czy można o tym nie pamiętać?”.

A w Zakopanem dwa lata później usłyszeliśmy słowa Papieża:„Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby imię Boże było obrażane”.

Bolesna Królowa Polski powiedziała w Licheniu w roku 1850: „Ku zdumieniu wszystkich narodów świata z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Jeżeli naród polski się poprawi będzie pocieszony, ocalony i wywyższony”. Bp Jan Cieplak powiedział: „Dla tych, co cierpią, przyjdzie dzień wesela, dla tych, co wątpią, dzień sądu i kary. Niech się nasz naród burzy nie ulęknie, gdy Bogu ufa, to w gromach nie pęknie”.

W sytuacji bezkrólewia w Polsce, gdy rząd uprawia nierząd, zbiorowym interrexem jest Kościół.
Naglącym wezwaniem Jezusa skierowanym do Polaków jest Intronizacja dokonana przez obie władze – kościelną i państwową.

Od przesłania Maryi: „chcę być Królową Korony Polskiej” do Jej intronizacji w roku 1656 w katedrze lwowskiej minęło kilkadziesiąt lat.

Od Jezusowego wezwania z lat 30-tych mijają kolejne dziesięciolecia.

Polsko, jak długo jeszcze każesz czekać? Wróć z dalekich bezdroży; czy wolisz być świniopasem
u obcych, którzy lepiej traktują swoje świnie, niż ciebie?

Polsko, nie zwlekaj, czas nagli; czas prawdy, czas Króla, czas Intronizacji nadchodzi.

Niech się tak stanie!

AMEN.


Ks. Stanisław Małkowski
Jasna Góra, 17.04.2011 r.
Króluj nam Chryste !
Królestwo moje nie jest z tego świata
– powiedział Pan Jezus w rozmowie z Piłatem

delfin.nowyekran.pl/post/21742,krolestwo…
Arcybiskupom, w tym Krakowskiemu, oraz całemu Ludowi Bożemu - ku namysłowi dedykuję.
Królestwo moje nie jest z tego świata – powiedział Pan Jezus w rozmowie z Piłatem. Co oznaczają te słowa, tak często nadużywane przez przeciwników Intronizacji?
Głos w tej sprawie
Więcej
Królestwo moje nie jest z tego świata
– powiedział Pan Jezus w rozmowie z Piłatem


delfin.nowyekran.pl/post/21742,krolestwo…

Arcybiskupom, w tym Krakowskiemu, oraz całemu Ludowi Bożemu - ku namysłowi dedykuję.

Królestwo moje nie jest z tego świata – powiedział Pan Jezus w rozmowie z Piłatem. Co oznaczają te słowa, tak często nadużywane przez przeciwników Intronizacji?
Głos w tej sprawie oddajemy „Księciu niezłomnemu”, kardynałowi Adamowi Sapiesze.


Kazanie z okazji Święta Chrystusa Króla

Chrystus Pan w czasie swego ziemskiego życia uciekał od entuzjazmu ludu, który chciał Go obwołać Królem. A jednak majestat jakiś bił z Jego postaci i narzucał się ludziom nieprzeparcie, bo nawet Piłat, widząc Chrystusa w największym Jego upokorzeniu, pyta Go – czy jest Królem. A Żydzi, odczuwając ten sam majestat, musieli się uciec aż do zaparcia się swych najgorętszych pragnień narodowych i – upodliwszy się nawet wobec wrogiego namiestnika rzymskiego – wołali: Nie mamy króla, jeno cesarza!

Ludzkość, wpatrując się przez przeciąg dziewiętnastu wieków w Osobę Chrystusa Pana, zaczęła coraz lepiej rozumieć i pojmować istotę Królestwa Chrystusowego, które nie jest z tego świata, lecz dla tego świata, i poczęła Chrystusowi Panu wyrażać swoją cześć najgłębszą i poddaństwo, używając nazwy – Chrystus-Król.

Słowo i nazwa Chrystus-Król uprzytamniają nam tą walkę i podstawową prawdę naszej Wiary świętej, że Chrystus Pan jest Bogiem, jest Stworzycielem, jest Odkupicielem całego rodzaju ludzkiego i dlatego nazwa ta prowadzi nas do zrozumienia naszych obowiązków względem Chrystusa Pana. W dzisiejszych czasach więcej niż kiedykolwiek przedtem potrzeba ludzkości przewieść przed oczy i uprzytomnić zwierzchnie prawo i władzę Chrystusa.

Gdzie spojrzeć, widzimy niepewność, lęk przed jutrem, poderwaną wszelką powagę ludzką, gdyż ludzie wzgardziwszy powagą Bożą, nie uszanują także i powagi ludzkiej. Siłą i z największym trudem utrzymuje się pokój zewnętrzny. Ludzkości potrzeba jedynego, stałego punktu oparcia i powagi. Nie kto inny, jeno właśnie my katolicy winniśmy go ludzkości wskazywać, prowadząc ją do nieskończonych skarbów łask i szczęścia, jakie dzięki Chrystusowi Królowi odnajdujemy w Bogu i Jego Kościele, my – a nie kto inny – mamy wznieść sztandar Chrystusa-Króla, a wznieść go tak wysoko, by go zobaczyć musiała cała ludzkość i poznać swe obowiązki wobec Chrystusa-Króla!

W tej służbie Chrystusowi-Królowi nie zapominajmy o tym, że dwom panom służyć nie można – że kto nie jest z Chrystusem, jest przeciwko Niemu; że nie wolno nam wchodzić w żadne kompromisy ze złem. Pamiętajmy, że i szatan ofiarował Chrystusowi (kusząc Go) panowanie nad ziemią i wszystkie królestwa ziemi i chwałę ich, mówiąc: To wszystko dam Tobie.Dodał jednak do tego propozycje kompromisu – ugody: Jeśli, upadłszy, uczynisz mi pokłon (Łk 4). Jakże wielu ludzi podobnie postępuje: gotowi są w niedziele w kościele pokłonić się Panu Bogu, a poza tym zachowują się tak, jakby żadne Prawo Boże nie obowiązywało. Gotowi są Chrystusa nazwać Królem, ale Go zarazem usiłują zamknąć w murach kościołów i do samych manifestacji religijnych ograniczyć. Gorzej jeszcze, bo spotykamy się z usiłowaniem połączenia czci Chrystusa ze służbą bożkom, jakie sobie ludzie sami stawiają, i uczynienia prawdziwej religii Chrystusowej sługą celów zupełnie obcych, a nawet wrogich Chrystusowi Panu. Szatan spotkał się z surową odprawą Zbawiciela, bo Chrystusowe panowanie jest ponad wszystko i nie znosi kompromisów, które by chciały je ograniczyć i poddać je czemukolwiek. Ten sam Pan Jezus, który okazywał tak wiele wyrozumiałości i miłosierdzia grzesznikom, jakże surowo potępiał nieszczerość i faryzeizm!

Żyjemy dziś w czasach chaosu myśli i zaciemnienia poglądów, a jednak jakże często spotykamy się z gwałtownym narzucaniem przekonań i ze zmuszaniem innych do przyjęcia tych narzuconych poglądów! Zarzucają nam katolikom – jak powiadają – ślepą wiarę w prawdy przez Boga objawione, a jednak ci sami ludzie wymagają dla swych ludzkich, nieraz błędnych poglądów, ślepej wiary i posłuszeństwa wymuszanego krzykiem, gwałtem i postrachem. Świadomość, że służymy Chrystusowi-Królowi, winna nam wpoić odwagę, by nie pozwolić się nastraszyć, odwieść od naszych przekonań, powstrzymać naszą pracę, zmienić nasze postępowanie. Królestwo Boże gwałt cierpi – powiedział Pan Jezus, przeto my winniśmy być gotowi stanowczo odeprzeć niesłuszne zakusy wrogów.

Jeśli Chrystus Pan jest Królem, a my Jego sługami i poddanymi, to jako sługom nie wolno nam stać bezczynnie, lecz musimy pracować i walczyć w obronie Jego praw i władzy, musimy pogłębiać w nas samych i szerzyć wokół siebie to Królestwo niebieskie, które jest jedyną drogą wiodącą do szczęścia pojedynczych osób, rodzin i państw.

Uroczystość Chrystusa Króla nasunie nam zapewne wiele myśli. Starajmy się nad nimi zastanowić; uzbroić się w odwagę i gorliwość służbie Tego, którego Panem i Królem naszym nazywamy. Oddajmy Mu cześć, jaka tylko Jemu samemu jako Bogu się należy! Okazujmy wdzięczność za łaski Odkupienia i wyniesienia nas do godności Obywateli Jego Królestwa – Kościoła Świętego. A zjednoczeni w Jego Duchu – na wołania bezbożników: Nie chcemy, aby Ten królował – nie tylko słowem, ale życiem katolickim i czynem wołajmy ustawicznie:

Króluj nam, Chryste!

Książę Adam Stefan Sapieha – Arcybiskup Krakowski

(przedruk z: „Dzwon Niedzielny” 1934 r.)
Króluj nam Chryste !
Królestwo Polskie i Królestwo Jezusa Chrystusa
Przymierze Narodu z Bogiem
Włodzimierz Bojarski
1. Stare przymierze

Stary Testament wskazuje nam jak Pan Bóg, poprzez wybranie i przymierze z Abrahamem oraz patriarchami, zawarł przymierze z całym, wybranym ludem izraelskim. Wyprowadził go cudownie z niewoli egipskiej, doświadczał i karał na pustyni, pomagał wywalczyć i objąć ziemię obiecaną oraz …Więcej
Królestwo Polskie i Królestwo Jezusa Chrystusa
Przymierze Narodu z Bogiem

Włodzimierz Bojarski

1. Stare przymierze


Stary Testament wskazuje nam jak Pan Bóg, poprzez wybranie i przymierze z Abrahamem oraz patriarchami, zawarł przymierze z całym, wybranym ludem izraelskim. Wyprowadził go cudownie z niewoli egipskiej, doświadczał i karał na pustyni, pomagał wywalczyć i objąć ziemię obiecaną oraz założyć tam państwo. Przewodnikami ludu byli kapłani i prorocy oraz wybrani przez Boga i namaszczeni władcy, królowie-kapłani, jak np. Dawid i Salomon. Jednak nie wszyscy królowie byli wierni Bogu, a za nimi i lud odwracał się do bożków pogańskich i bezbożnych obyczajów. Ojciec Niebieski upominał wówczas swój lud przez proroków i przestrzegał, grożąc karami, ale to nie pomagało.
Uparte nieposłuszeństwo Bożym przykazaniom ściągało zapowiedziane kary, aż do całkowitego upadku Państwa Izraelskiego i wypędzenia narodu wybranego z ziemi obiecanej do pogańskiej, wieloletniej niewoli. Jednak Ojciec Niebieski nie zapominał o swoim przymierzu, pocieszał lud przez proroków i zapowiadał wybawienie. Prorok Daniel dojrzał na wysokości przybywającego Mesjasza-Króla :Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym ...” (Dn.7,14). Po latach niewoli, żalu i pokuty, Pan Bóg sprawił, że pogański władca Cyrus wezwał Izraelitów do powrotu do swej ziemi i odbudowy Bożej świątyni w Jerozolimie. Dalsze jednak nieprawości Izraelitów i arcykapłanów, przewodników ludu, omijanie prawa Bożego oraz zaślepione nieuznawanie zesłanego Mesjasza i jego morderstwo, sprawiły kolejną rzymską niewolę i zburzenie wspaniałej świątyni jerozolimskiej.
Jest widoczne, że przymierze Boże było stałe i niezawodne, natomiast naród wybrany był niestały w tym przymierzu i odwracał się od Boga, ulegając podszeptom szatańskim. Pan Bóg był miłosierny, ale i sprawiedliwy; upominał i karał srogo swoich wybranych. Ta historia biblijna jest dla nas cenną nauką, pozwalającą lepiej zrozumieć także historię naszego narodu oraz poznać, jak pokutą i przestrzeganiem prawa Bożego kształtować teraźniejszość i budować lepszą przyszłość.

2. Nowe przymierze

Ojciec Niebieski zesłał Swego Syna, aby pełniej objawił Bożą moc i miłosierdzie oraz jeszcze bardziej przybliżył przymierze swoje z ludem wybranym, z tymi wszystkimi, którzy uwierzą i przyjmą Jego prawo oraz będą budowali Królestwo Boże. W niedzielę palmową lud jerozolimski wołał z entuzjazmem: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie !” i słał swoje szaty pod Jego nogi (Łk.19,38). Pan Jezus nauczył nas codziennej modlitwy : „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje ...”. A gdy faryzeusze zapytywali, Pana Jezusa kiedy przyjdzie to Królestwo Boże, odpowiedział im: „ Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie, ani nie powiedzą albo . Oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was.” (Łk.17,20-21).Wskazał więc, że ma ono charakter społeczny, a nie tylko indywidualny i wewnętrzny oraz że dotyczy nie tylko narodu wybranego, ale i innych narodów dotąd pogańskich: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, ...”. Wprawdzie Królestwo Boże nie jest z tego świata, ale jest budowane na tym świecie.
Apostołowie i rozproszeni wierni, Izraelici, Grecy i prozelici, co raz szerzej głosili tę naukę poganom. Dotarła ona wkrótce i do Rzymu, a Bóg okazał swe miłosierne wybranie także innym narodom. Rzymski cesarz Konstantyn 28.10.312 roku ujrzał wielki znak krzyża świętego i wskazanie, że w tym znaku zwycięży swoich przeciwników (In hoc signo vincis). Uwierzył i pod Saxa Ruba w walnej bitwie rozgromił pogańskie wojska Maksencjusza. Podjął wezwanie do przymierza swojego państwa i narodu z Bogiem, a jego matka, cesarzowa św. Helena poszukiwała w Jerozolimie i 14.09.326 roku odnalazła relikwię Krzyża Świętego. Uroczyste podwyższenie Krzyża Świętego stanowiło fundamentalny akt ugruntowania chrześcijaństwa i cesarstwa w Rzymie i Bizancjum oraz przybliżyło budowę Królestwa Bożego.

Na przełomie VIII i IX wieku równie doniosłe było wielkie dzieło budowy uniwersalnego państwa chrześcijańskiego przez Karola Wielkiego, jego sojusz z Papieżem oraz liturgiczna koronacja w Rzymie na cesarza w 800 r. Ideę karolińską kontynuował cesarz Otto III, (przybywający w roku 1000 do Gniezna). W międzyczasie chrześcijaństwo dotarło i zagościło w państwie Wielkomorawskim, a następnie w Czechach, sięgając na Ruś i do księstwa Wiślan (Wiślica).

Objawione Prawo Boże jest zapisane w jakiś sposób również w sumieniu i sercu każdego człowieka, stanowiąc także uniwersalne prawo natury. Dlatego uznanie i respektowanie tego prawa w życiu publicznym i państwowym oraz w życiu osobistym służy budowaniu uniwersalnego, trwałego ładu, sprawiedliwości i pokoju, budowaniu Królestwa Bożego Jezusa Chrystusa.

3. Przymierze z Polską

Dzięki wielkiej łasce Bożej książę Polan Mieszko I, podejmując dzieło organizacji Państwa Polskiego, postanowił zbudować je na wieczystym, Bożym fundamencie. Za żonę wybrał chrześcijankę, czeską księżnę Dobrawę oraz w roku 966 poddał się prawu Bożemu i ochrzcił się z całym dworem i drużyną rycerską. Nadzwyczajnym dopełnieniem tego aktu było w 992 roku oddanie Polski pod protekcję Papieża (akt Dagome index). Jednak „Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał ...” (J.15, 16). Mieszko I podjął to powołanie i zawarł wieczyste przymierze naszego Narodu z Bogiem.

Mówiąc o Chrzcie Świętym trzeba wyraźnie odróżniać indywidualny chrzest poszczególnych osób, nie zmieniający istotnie stosunków społecznych i politycznych, od chrztu narodu i państwa, który jest równoznaczny z intronizacją Chrystusa Króla i uznania Go nadrzędnym władcą i prawodawcą. Stanowi też konkretny początek budowy Królestwa Bożego w tym narodzie. Łączyło to się z uznaniem religii katolickiej za religię państwową i panującą oraz z przyjmowaniem nie tylko praktyk religijnych ale i obyczajów chrześcijańskich. Wtórnie wymagało to także rugowania przejawów pogaństwa, burzenia bożków, wycinania „świętych” dębów itp.

Nie były to akty i działania powierzchowne. Oto już w XI wieku biskup Stanisław ze Szczepanowa publicznie upominał polskiego króla Bolesława II Śmiałego za jego niegodziwe czyny. A gdy rozgniewany władca zabił i porąbał biskupa, powszechne oburzenie spowodowało wygnanie króla z kraju i skłonienie do pokuty. Przez szereg wieków Królestwo Polskie było wierne przymierzu i Królestwu Bożemu, zabiegając skutecznie m.in. o jego pokojowe poszerzanie i pogłębienie na ziemiach północnych i wschodnich (Chrzest Litwy i innych księstw). Jednocześnie występowało przeciw zbrodniczemu nawracaniu pogan siłą (Paweł Włodkowic na Soborze w Konstancji).

Objęcie władzy królewskiej łączyło się w Polsce, podobnie jak w innych krajach chrześcijańskich, z liturgicznym obrzędem koronacji. Monarcha, wprowadzany przez biskupów do katedry, klęcząc i kładąc ręce na Ewangelii, składał podwójną przysięgę arcybiskupowi (prymasowi); na wierność Kościołowi i prawu Bożemu oraz na wierność Polsce i jej ustawom. Następnie arcybiskup namaszczał dłonie i barki monarchy olejem świętym oraz wręczał mu goły miecz, którym on kreślił w powietrzu znak krzyża. Klęczącemu królowi przypasowywano miecz, a arcybiskup (prymas) nakładał koronę na głowę i błogosławił, po czym monarsze wręczano buławę i jabłko królewskie.[1] Dlatego też na kolumnie na Placu Zamkowym w Warszawie stoi figura króla Zygmunta III Wazy z dużym krzyżem w ręku. Przy okazji warto przypomnieć, że w okresie bezkrólewia zwierzchnią władzę w państwie sprawował prymas –Interrex.

Nie wszyscy władcy i rządzący w naszym kraju byli jednak dostatecznie wierni Bogu i złożonym przysięgom, ale Kościół nie zaniedbywał nauczania i upominania. Widzimy księdza Piotra Skargę jak napomina króla (Zygmunta III Wazę), senatorów i dostojników państwowych oraz grozi Bożymi karami. Nie posłuchali tego napomnienia, więc przyszły liczne wojny i wielkie zniszczenie kraju; w 1655 r. obroniła się tylko rozmodlona Jasna Góra. W podzięce za ocalenie i w wielkiej ufności do Boga, w 1656 r. król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej dokonał proklamacji (intronizacji) Matki Bożej na Królową Korony Polskiej, ślubując Jej wierność Narodu polskiego. Jej cudowny obraz jasnogórski został ukoronowany, za zgodą Papieża, w 1717 r. Odtąd Jasna Góra jest Jej stolicą, tutaj składają Jej hołd i dary nasi władcy, prezydenci i wodzowie oraz cały naród.

Słynna nasza Konstytucja 3 Maja 1791 r. zaczynała się inwokacją: „W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego...”. Potwierdzała ona tradycyjne uprzywilejowanie religii chrześcijańskiej uznając ją za religię panującą, ze wszystkimi jej prawami. Podobna inwokacja została powtórzoną w Konstytucji marcowej 1921 r., oraz w skróconej już formie w Konstytucji kwietniowej 1935 r. Wielka, pokorna modlitwa Narodu polskiego z przełomu wieków XIX i XX sprawiła cud nieoczekiwany - prawie jednoczesny upadek w 1918 r. trzech mocarstw rozbiorowych, naszych ciemiężycieli. A nieustanna modlitwa całego Narodu w 1920 r. wybłagała kolejny Cud nad Wisłą. Wyrazem wdzięczności było wzniesienie świątyni Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie oraz wielkiego łuku tryumfalnego Chrystusa Króla w Poznaniu. Miał też w Warszawie stanąć pomnika Chrystusa Króla, który w całym kraju odbierał wielką cześć. Masy ludowe polskiego Narodu pozostały wierne Bogu, krzyżowi i Kościołowi.

4. Odrzucenie prawa Bożego i detronizacja Chrystusa Króla

Ruchy filozoficzno -intelektualne oświecenia przez cały XVIII wiek pogłębiały proces laicyzacji i destrukcji w Kościele i państwie: wśród wyższego duchowieństwa, wyższych warstw społecznych i w sferach dworskich. Szerzył się deizm, laicyzacja i wrogość do instytucji kościelnych. Około 1715 r. powstały na Zachodzie pierwsze loże masońskie (wolnomularzy) propagujące, w elitach władzy wielu krajów, praktyczne działania antykościelne. W 1730 r. powstała pierwsza loża masońska w Warszawie i masonami zostali polscy królowie: August II Mocny i Stanisław August Poniatowski. Papiestwo, chociaż znacznie osłabione tymi ruchami, potępiło jednak wyraźnie wolnomularstwo już w 1738 r.

Na Zachodzie i w Polsce mnożyły się usiłowania zerwania łączności Kościoła krajowego z Papiestwem, ale katolicka szlachta do tego w Polsce nie dopuściła. Na dworze królewskim i wśród magnatów było wielu masonów, szczególnie obcego i żydowskiego pochodzenia, szerzących rozpustę. Głosili hasła wolności sumienia i religii oraz rewolucyjne (francuskie) prawa człowieka, bez mówienia o obowiązkach. W tradycyjnych obrzędach religijnych uczestniczyli jedynie na pokaz ludowi. Dwory europejskie i państwa zaborcze starały się podporządkować sobie Kościół katolicki, nieco podobnie jak w Rosji Kościół prawosławny jest podporządkowany carowi. Na ziemiach polskich postępował chaos i rozprężenie.

Pod presją zlaicyzowanych, zachodnich władców papież Klemens XIV rozpoczął kasatę zakonu Jezuitów. Pod koniec XVIII wieku zaczęła się w Europie i na ziemiach polskich już szersza kasata wielu klasztorów i zakonów oraz zabór dóbr kościelnych. Przodowała w tym Austria i kraje Habsburgów, ale robili to i inni zaborcy, częściowo za wymuszoną zgodą Stolicy Świętej. W duchu oświecenia panowała ideologia światłego absolutyzmu władcy. Car Piotr I ogłasza w swoim Duchownom Rieglamentie że : „Władza monarchów jest samowładna” (samodzierżawie), a „Jego Cesarska Mość (...) za swoje czyny nie musi odpowiadać przed nikim na świecie.”

Masońskim celem Pierwszej Wojny Światowej było zniszczenie monarchii, królów i religii. Dlatego wojna skończyła się rewolucją w Rosji oraz rewolucjami we Włoszech, Niemczech, Hiszpanii, Meksyku i w innych krajach.. Również w Polsce po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. duży głos zyskała aktywna lewica polityczna i zlaicyzowana polska inteligencja, w dużym stopniu pochodzenia żydowskiego. Wraz z nimi rozbudowane loże masońskie i obce agentury wywoływały stałe napięcia polityczne i antykościelne. W Konstytucji marcowej i kwietniowej zapisano kompromisowo i enigmatycznie: „Wyznanie rzymskokatolickie, będące religią przeważającej większości narodu, zajmuje w państwie naczelne stanowisko, wśród równoprawnych wyznań”. Kościół rządził się jednak nadal swoimi prawami, a w 1925 r. został podpisany Konkordat za Stolicą Świętą.
Po „zamachu majowym” socjaliści i masoni przeforsowali w 1927 r. istotną zmianę naszego godła państwowego. Białego orła pozbawiono korony zwieńczonej krzyżem i ozdobiono koroną otwartą bez krzyża (inna symbolika), a na skrzydłach dodano pięcioramienne gwiazdki kabalistyczne. W ten oficjalny sposób zaznaczono początek budowy laickiego państwa masońskiego, niechętnego i wrogiego Kościołowi i prawu Bożemu. Wprawdzie Kościół zachował swoje prawa, ale większość polskich premierów okresu międzywojennego związana była z masonerią i reprezentowała jej postawę. Może następna II Wojna Światowa była karą także za to państwowe odstępstwo.
Od 1945 r. pod wielką presją rosyjsko-żydowskiej komuny, podjęto już z całą konsekwencją rozdział państwa od Kościoła oraz podporządkowanie go państwu. Laickie państwo komunistyczne, w swoich władzach, ustawach i instytucjach, wyrzekło się prawa Bożego i walczyło z Kościołem. Jezus Chrystus Król został przez ówczesne władze w Polsce formalnie zdetronizowany.

Kościół i wierni nie poddali się jednak bezbożnictwu. W 1946 r. nastąpiło wielkie poświęcenie Narodu polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi, a w 1956 r. – odnowienie, po 300 latach, ślubów króla Jana Kazimierza. Za Prymasem Tysiąclecia Naród ślubował: „Przyrzekamy uczynić wszystko (...) aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie w życiu osobistym, rodzinnym narodowym i społecznym”. Napięte zmaganie pomiędzy Kościołem a władzami komunistycznymi trwało długie lata, pociągając za sobą morze cierpień oraz śmierć męczeńską za wiarę wielu świeckich i duchownych.
Wprawdzie wielomilionowy, katolicki ruch Solidarności zmusił w 1989 r. komunistów do odwrotu, ale zaraz ich miejsce zajęła równie ateistyczna grupa postkomunistycznych masonów i działaczy pochodzenia żydowskiego. Zaimportowali oni neoliberalną ideologię dzikiego kapitalizmu, bez sprawiedliwości i solidarności, wrogą nie tylko kościołowi i wierze świętej, ale także rodzinie i wszelkiej moralności. Władze państwowe sprzyjały i nadal popierają szerzenie się zalewu destrukcji i nihilizmu, a jedynie pozornie, przed wyborami, przyznają się częściowo do Kościoła. W praktyce realizuje się zasadę świeckości państwa i rozdziału Kościoła od państwa oraz coraz powszechniejszą dyskwalifikację katolików w życiu państwowym i w wychowaniu młodego pokolenia.
W międzyczasie została dokonana aneksja Polski do Unii Europejskiej, która w kilku etapach przekształciła się w ateistyczne super-państwo, wrogie Kościołowi, rodzinie i wszelkim zasadom moralnym. W konstytucji polskiej i unijnej, zgodnie z programem masońskim, zdecydowanie odrzucono „invocatio Dei”, a nawet pominięto wspomnienie o tradycji chrześcijańskiej. Wprawdzie jeszcze w 1995 r. władze w Warszawie podpisały nowy konkordat ze Stolicą Świętą, ale walka z krzyżami na terenie Warszawy i przed pałacem namiestnikowskim (prezydenckim) oraz sprzeciw ochronie życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, pokazały w pełni, kim są rządzący, deklarujący się jako katolicy. Faktycznie porzucili oni i zdradzili służbę Królestwu Bożemu.

Wieloetapowo została więc ostatecznie dokonana kolejna detronizacja Chrystusa Króla i odrzucenie jego praw w naszej Ojczyźnie, od tysiąca lat zakorzenionej w przymierzu Narodu z Bogiem.

5. Potrzeba nowej ewangelizacji

Papież Leon XIII w 1902 r. pisał z bólem; Nasza epoka, jak żadna inna daje przykład buntu przeciw Bogu, ponieważ dziś odnawia się głos, głos przeciw Chrystusowi: nie chcemy, aby ten królował nad nami” (encyklika Mirae caritatis).
Może dlatego Pius XI w encyklice Quas primas na zakończenie Roku Świętego 1925 wprowadził i ogłosił święto Chrystusa Króla. Pisał: „Błądziłby bardzo ten, kto by odmawiał Chrystusowi Człowiekowi władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi (...) Niech więc rządzący państwami nie wzbraniają się sami i wraz ze swoimi narodami oddać Królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa”.

W 1939 r. papież Pius XII wołał: Ratunek i zbawienie dla współczesnego człowieka znajduje się tylko w czci Chrystusa jako Króla, w uznaniu uprawnień wynikających z władzy, jaką On sprawuje...”. (encyklika Summi pontificatus). Ale świat tego głosu nie usłuchał.

Ostatni Sobór Watykański II, tak bardzo otwarty na świat, w konstytucji Gaudium et spes, w p.76 zapisał: „Kościół powinien mieć jednak zawsze i wszędzie prawdziwą swobodę w głoszeniu wiary, w uczeniu swej nauki społecznej (...), a także w wydawaniu oceny moralnej nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz, ...”. W soborowej konstytucji Lumen gentium, w p.31, stwierdzono: „Zadaniem ludzi świeckich, z tytułu właściwego im powołania, jest szukać Królestwa Bożego, zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej”.

Najszerzej do nowej ewangelizacji wzywał nasz papież Jan Paweł II. W adhortacji apostolskiejChristifideles laici (1988 r.) pisał: „Z tytułu swej przynależności do Chrystusa, Pana i Króla wszechświata, świeccy uczestniczą także w Jego urzędzie królewskim i są przez Niego wezwani do służenia Królestwu Bożemu ...”. W innym miejscu zwracał uwagę, że w sytuacji nagromadzenia czynników negatywnych, przeciwnych poczuciu dobra wspólnego, uzasadnione jest mówić o „strukturach grzechu”, które „ są zakorzenione w grzechach osobistych i stąd są zawsze powiązane z konkretnymi czynami osób, które je wprowadzają, umacniają i utrudniają ich usunięcie. W ten sposób wzmacniają się one, rozpowszechniają i stają się źródłem innych grzechów, uzależniając od siebie postępowanie innych ludzi”. (Encyklika Sollicitudo rei socialis p.36).

Niestety, nie widać zracjonalizowanych wysiłków duszpasterskich i działań praktycznych ukierunkowanych na realizację wskazań papieskich. Wręcz przeciwnie, szerzy się nadal ateizacja, manifestująca się powszechnym zawstydzeniem ochrzczonych. Większość katolickich domów i rodzin wstydzi się krzyża i świętych obrazów, dzieci po Komunii św. i Bierzmowaniu wstydzą się złożyć ręce i nosić na szyi medalik, lub krzyżyk, kapłani i biskupi krępują się sutanny (za którą poprzednicy ponosili śmierć), a wszyscy wstydzą się o tym mówić i przypominać słowa Jezusa: „Kto bowiem wstydzi się mnie i moich słów, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale swojej i Ojca i aniołów świętych” (Łuk.9,26). Wielki to sukces szatański, więc co robić ?

6. Jest ratunek dla Polski w intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski

Służebnica Boża Rozalia Celakówna w latach 1938-1941 doznała szczególnych objawień Pana Jezusa, dotyczących misji dziejowej Polski i woli Najświętszego Serca Jezusa.[2] Z najważniejszych treści objawienia podaje się zwykłe: Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiści. Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności poprzez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga. (...) Tylko we Mnie jest ratunek dla Polski.”
Za grzechy i zbrodnie popełnione przez ludzkość na całym świecie ześle Pan Bóg straszne kary .Sprawiedliwość Boża nie może znieść dłużej tych występków. Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus Królował. Jeśli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację (...) we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu i jedynie tu jest ratunek”.

Te objawienia poruszyły wiele serc i umysłów, szczególnie, że szerzące się odstępstwa i zło są powszechnie widoczne, a o wiszącej nad światem karze Bożej mówiła i Matka Boża do dzieci w Fatimie oraz w innych objawieniach. Jak już wspomniano, w Polsce żywy kult Chrystusa Króla rozwinął się już w okresie międzywojennym, za sprawą wielkiego prymasa ks. kardynała Augusta Hlonda. Dzieło intronizacji Serca Jezusowego i Chrystusa Króla zostało zapoczątkowane w 1946 r. przez ks. kardynała Adama Sapiehę, a w 1948 r. otrzymało błogosławieństwo Stolicy Apostolskiej. Realizuje się stopniowo, przez intronizację dokonaną przez poszczególne osoby, rodziny, wspólnoty, parafie, gminy; coraz szerzej.

Niektóre parafie, miasta i diecezje podjęły inicjatywę miejscowych aktów intronizacji, z udziałem władz kościelnych i samorządowych, jak np. miasta Wyszków, Ostrołęka i inne w diecezji Łomżyńskiej. Kult Jezusa Chrystusa Króla Polski popularyzuje się także w diecezjach: Kieleckiej, Ełckiej a ostatnio także w Gdańskiej (kongres Chrystusa Króla w Rumii w 2010 r.) i w innych. We wrześniu ub r. odbyły się manifestacyjne marsze dla Jezusa Chrystusa Króla Polski; w Krakowie, Warszawie, Lublinie i Wrocławiu. W Świebodzinie (diecezja Zielonogórsko-Gorzowska ) został wzniesiony i poświęcony w Święto Chrystusa Króla Wszechświata w 2010 r. największy w świecie pomnik Chrystusa Króla (wysokości 33 m, a wraz z kopcem – 50 m). Kolejna wielka pielgrzymka do Jezusa Chrystusa Króla Polski zgromadziła się na Jasnej Górze 3 maja 2011 r.

Nasz Naród po swym kolejnym wielkim zrywie Solidarności, z Bogiem ku wolności, został znowu oszukany i zniewolony przez międzynarodowe siły syjonistyczno-masońskie, wrogie Bogu, rodzinie i wszelkiej uczciwości. Stracił zaufanie i szacunek do t.zw. elity rządowej i parlamentarnej oraz do pozorowanej i manipulowanej demokracji. W swych dążeniach do rzeczywistej sprawiedliwości i solidarności, do szacunku dla krzyża i chrześcijańskiego wychowania, nie zawsze znajduje dostateczne zrozumienie i psychiczne wsparcie w hierarchii kościelnej. Po śmieci sługi Bożego prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego i błogosławionego Karola Wielkiego Jana Pawła II, nasz Naród czuje się zagubiony, osamotniony i przygnębiony. Brak nam wielkich żywych autorytetów, ale zostały niebieskie:Maryja Królowa Korony Polskiej i Jej Syn a Pan nasz Jezus Chrystus Król Polski. Naród chce pod panowaniem tego Króla żyć, zjednoczyć się i zwyciężać wszelkie zło w Ojczyźnie, budując Królestwo Boże. Nie chcemy innych panów i władców.

7. Intronizacja Najświętszego Serca Jezusa i Jezusa Chrystusa Króla Polski[3]

Wspomniana intronizacja Najświętszego Serca Jezusa, polega na osobistym lub wspólnotowym umiłowaniu Serca Syna Bożego, oddaniu Mu czci i poświęceniu się Jemu, przyjęciu Jego praw oraz uzewnętrznieniu tego aktu zawieszeniem, na widocznym miejscu, obrazu Najświętszego Serca Jezusowego. To bardzo pobożna praktyka, zalecana przez kolejnych papieży od Leona XIII, jako skuteczny środek ożywienia religijności i odnowy społecznej. Stanowi ona również doskonałe przygotowanie do szerszego zaangażowania w społeczne budowanie Królestwa Bożego.

Dalej idącą jest praktyka intronizacji Chrystusa Króla, stanowiąca zbiorową manifestację nawrócenia danej społeczności, wspólnego uznania Jezusa Chrystusa Królem. Łączy ona ludzi między sobą i z Bogiem, jest wyrazem poddania się Jego nadrzędnemu prawu we wszystkich dziedzinach i sprawach życia osobistego, społecznego i gospodarczego. Jest więc społecznym aktem hołdu Chrystusowi Królowi i posłuszeństwa w Jego służbie. Obydwie praktyki intronizacyjne wzajemnie się łączą i dopełniają.

Popularyzowana w ostatnich latach, pod wpływem objawień sługi Bożej Rozalii Celakówny, ideaintronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski obejmuje jeszcze dalsze i głębsze aspekty duchowe, społeczne i polityczne. Stanowić będzie następny krok po dokonanej przez króla Jana Kazimierza intronizacji Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. Wszak modlimy się: „Ukaż nam Matko swojego Syna, (...) salve Regina”. Sama logika dynastyczna wymaga, aby po intronizacji i koronacji Maryi Matki Chrystusa, Królowej Świata na Królową Polski, następnie intronizować i koronować Jej Syna, Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, na Króla Polski.

Jak rozumiem, istota intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata na Króla Polski polega na dobrowolnym i świadomym uznaniu przez Naród polski oraz władze kościelne i państwowe nadrzędności prawa Bożego i dekalogu nad wszystkimi ustanawianymi i obowiązującymi w Polsce zasadami i prawami życia zbiorowego i państwowego. Stanowi ona zobowiązanie podporządkowania działań społecznych i państwowych Ewangelii Chrystusowej oraz stałe zawierzenie i powierzanie z ufnością losów naszego Narodu opiece i Miłosierdziu Bożemu.

Istotnymi cechami objawionej, upragnionej i postulowanej intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski jest to, że :

jest wspólnym aktem społeczeństwa oraz władz kościelnych i państwowych, stanowi dobrowolne uznanie nadrzędności prawa Bożego i zobowiązanie do podporządkowania się temu prawu, dotyczy całokształtu spraw publicznych i państwowych, odwołuje się do wszystkich przymiotów Bożych, wybiega w przyszłość,
stanowi ufne powierzenie się Narodu i Państwa Polskiego Bożej opatrzności i miłosierdziu,
w pewien sposób obejmuje i łączy inne formy i akty pobożności, takie jak intronizacja Najświętszego Serca Jezusa i Chrystusa Króla Wszechświata, nabożeństwo Miłosierdzia Bożego, nabożeństwo do Ducha Świętego oraz nabożeństwa Maryjne.


Tak więc oczekiwana i bardzo potrzebna intronizacja Jezusa Chrystusa Króla Polski różni się od pięknych praktyk intronizacji Najświętszego Serca Jezusa i Chrystusa Króla, stanowiąc jakby następną, najpełniejszą formę.

Pragnieniem Rozalii Celakówny jest, aby przez intronizację Serca Jezusa dojść do pełnego zrozumienia (objawienia się) i uznania Chrystusa jako Króla Polski.
Ponieważ Jezus Chrystus jest Królem Wszechświata, to jest również Królem Polski, a także Królem Niemiec, Francji, Ukrainy i innych krajów. Intronizacja Jezusa Chrystusa Króla Polski nie jest więc jakimś przejawem narodowego szowinizmu, a wręcz przeciwnie, zgodnie z objawionym pragnieniem Pana Jezusa, ma zainspirować i pociągnąć także inne kraje i państwa do podobnej intronizacji. Jest społecznym i państwowym aktem uznania, że Jezus Chrystus jest także Królem Polski i że również my chcemy aby nam królował. Temu Królowi oddajemy należny hołd, Jemu ufamy, Jego prawo chętnie przyjmujemy i będziemy Mu poddani. Naród polski chce potwierdzić i żyć w wieczystym przymierzu ze swym Stwórcą, Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym.

Przy głównym wejściu do Jasnogórskiego Klasztoru stoi już piękna figura Chrystusa Króla w potrójnej koronie i oczekuje na intronizację i wprowadzenie do stolicy. O to trzeba nam się modlić i o to zabiegać, gdyż w tym jest nasz ratunek i przyszłość Polski.

8. Zmaganie z szatanem i jego sługami

Wielkie, szatańskie siły zła inspirują i mobilizują stałe rozbudowywanie struktur zła (wskazanych przez Ojca Świętego), opętanych i zaślepionych ludzi, które podkopują i zwalczają Królestwo Boże i Ewangelię Chrystusową. Szatan dzierży władzę w wielu ziemskich królestwach i kusił Pana Jezusa na pustyni wizją przekazania jej Chrystusowi, jeśli odda mu pokłon jako najwyższemu władcy. Nadal skłonny jest zapewne tolerować Jezusa Chrystusa jako sługę, ale nie jako Króla. Wielcy wtajemniczeni masonerii, oddający kult szatanowi, uważają, że posiedli prawo, władzę i sztukę królewską rządzenia światem. Dla nich Jezus Chrystus Król stanowi największe zagrożenie i zwalczają Go wszelkimi sposobami.

Nasz Naród przeżył już takie zmaganie szatana z Bogiem w sprawie nabożeństwa Miłosierdzia Bożego. Kult Miłosierdzia był niezwykle żywy w czasie wojny i dodawał mocy wytrwaniu i walce. Jednak w dalszych latach powojennych siły szatańskie tak obrzuciły błotem i zagmatwały sprawę zatwierdzenia tego kultu, że ostatecznie został on na szereg lat zaniechany (zakazany). M.in. objawiony obraz Miłosiernego Pana Jezusa, z czerwonymi i białymi promieniami bijącymi z otwartego Najświętszego Serca, został oskarżony jako sztandar polskiego szowinizmu narodowego. Trzeba było wielu lat oraz kardynała i papieża Karola Wojtyły, aby nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia zostało przywrócone, a Siostra Faustyna i ksiądz Sopoćko wyniesieni na ołtarze.

Nie odstrasza więc nas szatańska obłuda, krętactwo i inne podstępy jego sług. Nie peszą nas masońskie zarzuty, że intronizacja Jezusa Chrystusa Króla Polski to nowy narodowy szowinizm i megalomania, to tylko „zagrywa” partyjna, że to mieszanie Kościoła do „nietykalnej” polityki, czy inne niedorzeczne wymysły. Po naszej stronie, w świętej sprawie królestwa Bożego i Chrystusa Króla, walczy archanioł Michał i liczne zastępy duchów niebieskich, a także wiele osób duchownych i świeckich, natchnionych Duchem Świętym.

Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat !
Króluj nam Chryste !
Intronizacja Jezusa Króla Polski - prosto
[przypominam: intronizacjachrystusa.blogspot.com W obecnych katastrofalnych dla Polski czasach, to konieczne WYJŚCIE dla nas. md]
Jezus otrzymał godność królewską od Boga Ojca i człowiek nic tu dodać, ani ująć nie może. Jezus jest Królem niezależnie od woli człowieka.
Natomiast od każdego człowieka i od każdego narodu zależy, czy dobrowolnie uzna Jezusa …
Więcej
Intronizacja Jezusa Króla Polski - prosto

[przypominam: intronizacjachrystusa.blogspot.com W obecnych katastrofalnych dla Polski czasach, to konieczne WYJŚCIE dla nas. md]

Jezus otrzymał godność królewską od Boga Ojca i człowiek nic tu dodać, ani ująć nie może. Jezus jest Królem niezależnie od woli człowieka.

Natomiast od każdego człowieka i od każdego narodu zależy, czy dobrowolnie uzna Jezusa Króla i czy podporządkuje się Jego władzy czego Pan Bóg wymaga od nas z racji podarowanej nam wolności wyboru. Sam Wybór pociąga za sobą ogromne konsekwencje. Odmowa uznania przez człowieka Jezusa swym Królem równa się odrzuceniu człowieka przez Boga.


Pojęcie intronizacja (łac. inthronizatio - wyniesienie na tron) określa ceremonię wyniesienia kogoś do godności królewskiej. Ceremonia ta zasadniczo składa się z dwóch części: z aktu ustanowienia króla oraz z aktu oddania się pod jego władzę. W systemach władzy monarchicznej król panował nad poddanymi w zakresie określonym prawem królewskim lub prawem danego państwa. Uznanie przez poddanych władcy i jego praw następowało poprzez złożenie mu hołdu.

Intronizacja jest ideą głęboko biblijną i zawartą w wielowiekowej Tradycji Kościoła. Teoria społecznego panowania Jezusa Króla nad jednostkami i narodami chrześcijańskimi przez wiele lat wyznaczała nieprzekraczalne granice funkcjonowania indywidualnych osób i całych społeczeństw. Jednak zmiany, jakie zaszły w świecie od czasów Oświecenia, odnoszące się do układu stosunków społecznych, filozofii, polityki, moralności oraz, zwłaszcza w ostatnim stuleciu, teologii stopniowo doprowadzały do detronizacji Jezusa Króla i usuwania Go z należnego Mu miejsca w narodach chrześcijańskich.

Stąd też żądanie Pana Jezusa, skierowane do Polski i innych narodów świata, a przekazane za pośrednictwem S.B. Rozalii Celakówny, jest jednocześnie wezwaniem do powrotu jednostek i społeczeństw pod duchowe berło władzy Boga. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w świecie duchowym poza Bogiem jest tylko jeden uzurpator, zły duch, który próbuje uzyskać władzę nad człowiekiem i światem, będziemy mogli sobie uświadomić, jak ważne jest respektowanie władzy Jezusa i Jego praw w życiu zarówno prywatnym, jak i publicznym.

Dla każdego chrześcijanina uznanie w Jezusie swojego Króla nie powinno być żadnym problemem, podobnie jak publiczne wyznawanie tej wiary wobec innych.
Króluj nam Chryste !
List do[...] Ruchu Obrony Rzeczypospolitej
„Samorządna Polska” o intronizacji Chrystusa na Króla Polski

Ks. Czesław S. Bartnik 24.XII. 2009 r.
Serdecznie dziękuję za list z 30.XI.2009 r., informujący mnie o dalszych staraniach o przygotowanie Narodu Polskiego do intronizacji Chrystusa na Króla Polski. Wiadomo, że popieram tę ideę, choć jednocześnie jako historyk Kościoła radzę pamiętać, że Więcej
List do[...] Ruchu Obrony Rzeczypospolitej
„Samorządna Polska” o intronizacji Chrystusa na Króla Polski


Ks. Czesław S. Bartnik 24.XII. 2009 r.

Serdecznie dziękuję za list z 30.XI.2009 r., informujący mnie o dalszych staraniach o przygotowanie Narodu Polskiego do intronizacji Chrystusa na Króla Polski. Wiadomo, że popieram tę ideę, choć jednocześnie jako historyk Kościoła radzę pamiętać, że podobne inicjatywy Ludu Bożego uzyskiwały oficjalną aprobatę Magisterium Kościoła zwykle po kilkudziesięciu lub nawet po kilkuset latach, jak np. kult Serca Jezusowego. Ale trzeba działać i modlić się.

Jest mi znowu bardzo przykro, że abp Marian Gołębiewski, profesor biblistyki, nie pyta o zdanie w tych sprawach dobrych teologów, liturgistów lub historyków Kościoła. Zwyczajnie odpowiada on błędnie na Wasze dobrze udokumentowane pismo z 30.IX.2009r. Arcybiskup zarzuca Wam brutalnie i w duchu obecnej pseudo-teologii liberalnej, że chcecie „upolitycznienia” kultu Chrystusa, i tłumaczy, – również błędnie – że wszelka inicjatywa w sprawach kultu w Kościele należy do Hierarchii i że kult Chrystusa Króla Polski mieści się w kulcie Chrystusa, Króla Wszechświata oraz w kulcie Serca Jezusa.

1. Ks. Abp pisze, że „w roku 1925 Ojciec Święty Pius XI wprowadził do kalendarza liturgicznego Kościoła Powszechnego uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata”. Otóż jest tu chyba celowe przeinaczenie: Pius XI wprowadził kult oficjalny „Chrystus Króla”, a nie Króla Wszechświata. Dopowiedzenie „Wszechświata” nastąpiło dopiero w r. 1969, kiedy to teologowie liberalizujący chcieli usunąć Chrystusa z konkretnego życia publicznego i religię uczynić sprawą prywatną. Godzili się zatem na „Króla Wszechświata”, bo to będzie Król Galatyk, gwiazd, pyłu międzygwiezdnego itd., ale nie będzie miał nic do świata ziemskiego, do Francji, Niemiec, Anglii, Hiszpanii, Italii, Ameryki itd.

2. Ks. Abp pisze następnie, że „Pius XI wprowadził uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata jako święto publicznego poświęcenia świata Bożemu Sercu Jezusa” (s. 1). Otóż jest tu znowu pomieszanie kultu Chrystusa Króla, rozwijającego się już po soborze Nicejskim w r. 325, w Kościele Wschodnim oficjalnie („Pantokrator”), z kultem Serca Jezusowego, który to kult – bardziej „ciepły” – zaczął się rozwijać w Kościele w następstwie „nowej pobożności” w w. XVII i był odrębny od kultu Chrystusa Króla. Trzeba wspomnieć, że Episkopat Polski w r. 1765, w czasie największego upadku duchowego Polski, zwrócił się do papieża Klemensa XIII o oficjalne zatwierdzenie kultu Serca Jezusa i otrzymał tylko zezwolenie na mszę o Sercu Jezusa i na brewiarz. Pełnego zatwierdzenia kultu Serca Jezusowego dokonał bł. Pius IX w r. 1864 i poświęcił świat Bożemu Sercu; powtórzył to papież Leon XIII w r. 1899 enc. „Annum Sacrum”. A więc nie uczynił tego dopiero Pius XI, ani też papież ten nie sprowadził kultu Chrystusa Króla do kultu Serca Jezusowego.

3. Jest też błędne zdanie Ks. Abpa, że „wszelka inicjatywa w sprawach kultu w Kościele należy do Hierarchii”. Bowiem niemal każdy kult inicjował najpierw Lud Boży, np. wszystkie dogmaty maryjne („Bogarodzica” – „Matka Boża” – był zainicjowany w Aleksandrii w połowie III w., kult ten następnie przejęły klasztory, a został zatwierdzony przez Sobór Efeski w r. 431). Arcybiskupowi pomyliła się inicjatywa kultu z jego oficjalnym zatwierdzeniemgo przez Hierarchię. Dopiero w następnym zdaniu ks. Abp pisze poprawnie, że „funkcjonuje zasada, w świetle której prawo kierowania sprawami kultu należy wyłącznie do władzy kościelnej”. A zatem inicjatywy nie należą koniecznie do Hierarchii, do Hierarchii należy oficjalne zatwierdzanie: może ona kult zatwierdzić, a może nie zatwierdzić, uznając go za nieprawomyślny.

4. Co do rzekomego „upolitycznienia” kultu Chrystusa Króla Polski, to mamy już precedens od czasów Jana Kazimierza i Episkopatu w postaci tytułu:„Matka Boża Królowa Korony Polskiej”. Tytuł ten, jak wiemy, został zakazany przez komunistów i teraz jest wyśmiewany przez liberalną katolewicę. I tak Matka Boska została rzekomo „upolityczniona” i „spolszczona”. Przy tym zauważa się wyraźną sprzeczność w liście Ks. Abpa: pisze on, że „uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata... to także i Króla Polski”; jeśli tak, to dlaczego nie „Króla Polski”? Dlaczego nie można się modlić: „Królu Polski”? Przecież przez tyle wieków chrześcijanie nazywali Chrystusa „Królem i Rektorem imperium rzymskiego(rex et rector imperii)? Umysłowość liberalna, odrzucająca związek Chrystusa z konkretną społecznością, narodem czy państwem (obok związku z Universum) prowadzi wprost do usunięcia Chrystusa z życia publicznego w ogóle i to wiąże się z negacją chrystianizacji narodu, państwa i kultury. Jest to ciężka choroba współczesnego chrześcijaństwa zachodniego.

W rezultacie Biskup może nie zatwierdzić jakiegoś kultu jako oficjalnego, może po prostu nie zatwierdzić dla jakichś swoich racji, ale nie może tego podpierać błędnymi argumentami. Nie można też mieszać języków, bo „król” w języku świeckim znaczy co innego niż „król” w języku teologicznym. Król w języku teologicznym nie detronizuje króla w znaczeniu świeckim.

Wszystkim Szlachetnym Ludziom „Samorządnej Polski” radzę siać spokojnie i z modlitwą swoje ewangeliczne ziarna, choć żniwo może przyjść bardzo późno, aż może minie kryzys duchowy. Życzę jeszcze większego wiązania się z Chrystusem, Królem naszym i Panem, do którego modlimy się w modlitwie w każdej mszy świętej: „ ... który żyje i króluje na wieki wieków”.

Ks. Czesław S. Bartnik
Króluj nam Chryste !
Chcemy, aby Chrystus nad nami królował!
DOMINIKANIN z AVRILLE [„Zawsze Wierni”, nr 12, z grudnia 2009 MD]
Gdy Pan Jezus po raz ostatni przekraczał bramy Jerozolimy, wiedząc, że kilka dni później zostanie odrzucony przez żydów i ukrzyżowany, opowiedział swym uczniom przypowieść pełną znaczeń i zatrważających prawd.
Pewien człowiek szlachetnego rodu " - mówił - wybrał się w daleką krainę aby …Więcej
Chcemy, aby Chrystus nad nami królował!

DOMINIKANIN z AVRILLE [„Zawsze Wierni”, nr 12, z grudnia 2009 MD]

Gdy Pan Jezus po raz ostatni przekraczał bramy Jerozolimy, wiedząc, że kilka dni później zostanie odrzucony przez żydów i ukrzyżowany, opowiedział swym uczniom przypowieść pełną znaczeń i zatrważających prawd.

Pewien człowiek szlachetnego rodu " - mówił - wybrał się w daleką krainę aby otrzymać dla siebie królestwo i powrócić. I zwoławszy dziesięciu sług swoich dał im dziesięć grzywien i rzekł: Handlujcie, aż powrócę. A obywatele jego mieli go w nienawiści i wyprawili za nim poselstwo mówiąc: Nie chcemy, aby ten królował nad nami" (Łk, 19, 12-14).

Żydzi rozumieli bardzo dobrze ten rodzaj przypowieści, gdyż w tamtych czasach zarówno w Palestynie, jak i w innych ziemiach Cesarstwa Rzymskiego ci, którzy posiadali zwierzchnictwo nad rozmaitymi prowincjami, musieli udawać się do Rzymu, aby uzyskać od cesarza potwierdzenie swej władzy. A jeśli obywatele danej prowincji nie chcieli, by ktoś został ich królem, posyłali do Rzymu własną delegację, która próbowała wpłynąć na decyzję cesarza. Tak więc przypowieść Zbawiciela jest oparta o sytuacje wzięte prosto z życia.

Pan Jezus kontynuuje swą przypowieść, opowiadając, jak ów wielmoża po powrocie do domu wzywa do siebie swe sługi, by zobaczyć, ile zarobili na dziesięciu grzywnach, jakie im pozostawił; co jednak szczególnie nas interesuje, na samym końcu wypowiada znamienne słowa: "Nieprzyjaciół zaś moich, tych, którzy nie chcieli, abym królował nad nimi, przywiedźcie tu i zabijcie przede mną" (Łk 19, 27).

Ta straszliwa przypowieść wypełniła się co do słowa - jak to się musiało stać, gdyż opowiedział ją sam Syn Boży - w roku Pańskim 70, gdy przybył Tytus na czele rzymskich legionów i zniszczył Jerozolimę, skazując na śmierć przez ukrzyżowanie tysiące Żydów, ponieważ odważyli się wzniecić bunt przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu. Jednak prawdziwym powodem tej przerażającej masakry i zburzenia Jerozolimy nie był bunt Żydów wobec Rzymu, ale raczej - jak zapowiedział bardzo wyraźnie w swej przypowieści Zbawiciel - odmowa przyjęcia Chrystusa jako swego Króla.

Żydzi, podobnie jak nienawistni ludzie z przypowieści, powiedzieli: "Nie chcemy, aby ten królował nad nami". Chrystus naprawdę udał się do odległego kraju, by otrzymać dla siebie królestwo - wstąpił do nieba, by zasiąść po prawicy Ojca, jednak Żydzi nadal uparcie odmawiali uznania Go za swego Króla: wtedy, gdy Apostołowie głosili im zmartwychwstanie Jezusa, którego oni ukrzyżowali, gdy pokazywali im pusty grób i gdy czynili niezliczone cuda na potwierdzenie swej prawdomówności.

Owi Żydzi o zatwardziałych sercach przekupili żołnierzy rzymskich, którzy strzegli grobu, nakłonili ich do kłamstwa i zeznania, że to Apostołowie wykradli z grobu ciało Jezusowe, gdy oni spali, a kiedy Apostołowie czynili cuda - starali się wtrącić ich do więzienia. Gdy anioł w cudowny sposób oswobodził ich z okowów, byli gotowi nawet ich zabić - i już wkrótce rzeczywiście do tego się posunęli, kamienując diakona, św. Szczepana, i ścinając św. Jakuba Apostoła, a pozostałych chrześcijan zmuszając do opuszczenia Jerozolimy.

Ostatecznie jednak, jak to zapowiedział Pan Jezus, ci Jego wrogowie, którzy odmówili uznania Go za Króla, zostali pozabijani przez Rzymian, ich miasto zostało obrócone w gruzy, również ich drogocenna świątynia uległa zniszczeniu - jak przepowiedział Chrystus, nie pozostał z niej kamień na kamieniu.

Dzisiaj obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla. Święto to zostało ustanowione przez Piusa XI ponad 80 lat temu, w 1925 r., w czasach, gdy narody, które do tej pory były katolickie, które dotąd oficjalnie uznawały Chrystusa za Króla w swych konstytucjach i systemach prawnych, zdecydowały się na apostazję i zmianę swych praw w taki sposób, by Chrystusa zdetronizować. Zaczęły mówić, jak owi ludzie w przypowieści: "Nie chcemy, aby ten królował nad nami".

Proces apostazji narodów rozpoczął się w istocie o wiele wcześniej, w XVIII wieku, a rozpędu nabrał zwłaszcza w rezultacie rewolucji francuskiej, która jako fundament życia społecznego proklamowała zamiast przykazań Bożych - prawa człowieka (...).

Wszystkich uczy się dziś, że rozdział Kościoła od państwa jest czymś dobrym, jest to jednak całkowita nieprawda, jest to sytuacja bardzo zła, ponieważ w rzeczywistości oznacza to: "Nie chcemy, aby ten królował nad nami". Chrystus nie będzie Królem w naszym kraju, państwo jest suwerenne i niezależne, obywatele mogą swobodnie uchwalać swe własne prawa niezależnie od Chrystusa i Jego praw: na tym właśnie polega demokracja (...) "Nie chcemy, aby ten królował nad nami".

Wielka fala apostazji i demokratyzacji zalała Europę w XIX wieku i osiągnęła apogeum po koniec I wojny światowej wraz z upadkiem cesarstwa Austro-Węgier i zniknięciem z mapy ostatniej wielkiej monarchii katolickiej. To w takim właśnie klimacie i w takich okolicznościach Pius XI ustanowił dzisiejsze święto, aby przypomnieć ludziom - a przynajmniej katolikom - że to, co obecnie stało się zwykłym porządkiem (czy raczej nieporządkiem) rzeczy, nie jest bynajmniej czymś normalnym i że nowy system polityczny zaprowadzony na całym świecie przez tzw. demokrację ostatecznie musi zawieść.

Papież przypomniał, że system ten jest odpowiedzialny za straszliwe cierpienia ponoszone przez świat od momentu, gdy zaczął on podążać w tym właśnie kierunku, zwłaszcza podczas I wojny światowej, która właśnie dobiegła końca, a która przyniosła więcej śmierci i zniszczeń niż wszystkie poprzednie wojny w historii. Dlatego na samym początku encykliki Quas primas, ustanawiającej święto Chrystusa Króla, napisał: " (...)wylew zła dlatego nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego; lecz także wskazaliśmy, że nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego".

Była to odważna, lecz - niestety! - nieskuteczna próba powstrzymania świata od bezmyślnego podążania ku katastrofie, jednak ten ostatni krzyk ostrzegawczy został zlekceważony. Został zlekceważony nawet w samym Kościele, gdyż coraz więcej ludzi przynależących do stowarzyszeń, w których niepodzielnie panowały idee liberalne, zajmowało w Kościele wysokie stanowiska, a ostatecznie podczas II Soboru Watykańskiego idee te proklamowano jako "oficjalne" nauczanie Kościoła.

Począwszy od tego momentu to właśnie Rzym, dzisiejsi hierarchowie, narzucali tę nową doktrynę państwom, które tego jeszcze nie uczyniły, zmuszając je do zmiany prawa i konstytucji w taki sposób, by religia katolicka nie była już oficjalną religią państwa, by Chrystus nie był już Królem. Czyniono tak zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, ponieważ nadal było tam wiele państw katolickich. To właśnie hierarchowie Kościoła zmusili te kraje do zmiany konstytucji (...).

Co do samego święta Chrystusa Króla, ludzie ci nie znieśli go wprost, zmienili raczej jego znaczenie, przesuwając na sam koniec roku liturgicznego. Zmiana ta oznacza, że panowanie Chrystusa jest czymś, co ma się dokonać dopiero na końcu czasów, nie ma On panować teraz, ale dopiero wówczas, gdy nadejdzie koniec tego świata. Usunięto również pewne części ułożonego przez Piusa XI oficjum brewiarzowego przypadającego na to święto, a zwłaszcza jedną zwrotkę hymnu nieszpornego, w której był wyrażony jasny motyw zaprowadzenia tej uroczystości. Zwrotka ta mówi:

Czerń niecna berła Ci przeczy,
Odmawia władzy nad krajem;
My Ciebie kornie wszechrzeczy
Najwyższym Królem uznajem.


Usunięcie tej zwrotki przez Kościół posoborowy ma straszliwą wymowę, o czym bardzo często mówił abp Lefebvre, gdyż oznacza to w istocie, że sam Kościół - lub raczej ludzie, którzy go opanowali nie chcą już głosić, iż Chrystus jest najwyższym Królem, że przyłączyli się do nikczemnego tłumu krzyczącego: "Nie chcemy, by Chrystus panował"

Żyjemy w dziwnych, bardzo dziwnych czasach. Wszyscy mają tego świadomość, a przebijające się coraz powszechniej oznaki niepokoju skrywają tkwiący głęboko strach. Prawda, o której pisał Pius XI, staje się coraz wyraźniejsza: "(...) nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego" .

Narzekamy na problemy ekonomiczne, na degenerację "ukochanego systemu demokratycznego", widoczną, gdy podczas każdych kolejnych wyborów przedstawia nam się kandydatów coraz bardziej niemoralnych i perwersyjnych, lamentujemy z powodu praw, jakie chcą oni wprowadzać, legalizujących już nie tylko zabijanie dzieci w łonach matek, ale i jawne dzieciobójstwo, "małżeństwa" homoseksualne etc. Ile jeszcze czasu musi minąć, jak nisko musimy się stoczyć, zanim ludzie zaczną uświadamiać sobie, że prawdziwy problem, problem fundamentalny polega na tym, że - jak mówi Pius XI - narody "wyrzekają się i nie chcą uznać panowania naszego Zbawiciela"?

Oczywiście mamy aborcję, oczywiście mamy dzieciobójstwo, oczywiście mamy "małżeństwa" homoseksualne i bez wątpienia czekają nas w przyszłości jeszcze gorsze rzeczy, ponieważ nic nie może powstrzymać tego procesu. Jeśli odrzucamy władzę Boga i Jego Syna Jezusa Chrystusa, jeśli upieramy się przy demokracji i pozwalamy ludziom samodzielnie decydować, jakie mają mieć prawa, a jakich nie - w jaki sposób można ich powstrzymać od robienia wszystkich tych przerażających rzeczy, jaka władza ma to uczynić? Odrzuciliście jedyną prawomocną władzę, chcieliście wolności - macie ją więc i nie narzekajcie!

Pamiętajmy jednak o jednym: o owej przypowieści, którą Pan Jezus opowiedział swym uczniom i która została zapisana na kartach Ewangelii, by stanowiła przestrogę dla wszystkich narodów aż do końca świata. Ci, którzy mówią: "Nie chcemy, aby ten królował nad nami", nie unikną kary. Król powie im to, co powiedział w przypowieści:"Nieprzyjaciół zaś moich, tych, którzy nie chcieli, abym królował nad nimi, przywiedźcie tu i zabijcie przede mną". Sam Zbawiciel wypowiedział te słowa i uczynił to z rozmysłem. Sprawił też, że spełniły się na narodzie żydowskim, który odrzucił Jego panowanie niechybnie spełni je również na tych narodach, które dziś czynią to samo. Jak śpiewamy w jednej z antyfon w dzisiejszej jutrzni słowami proroka Izajasza: "Naród i królestwo, które by ci nie służyły, wyginą, i poganie zostaną całkiem wygładzeni" . Co do nas jednak, Drodzy Bracia, "my Ciebie kornie wszechrzeczy najwyższym Królem uznajem" .

Nie lękajmy się więc jak ci, którzy w tych niebezpiecznych czasach z rosnącym przerażeniem patrzą w przyszłość, gdyż my chcemy uznać Chrystusa za naszego Króla, chcemy, by panował w naszych duszach i w naszych rodzinach, a gdyby to od nas zależało, również w naszych państwach. Udowodnijmy Mu to przez nasze postępowanie, przez nasze posłuszeństwo Jego prawom, przez praktykowanie naszej wiary, w każdą niedzielę, w każdy dzień tygodnia, w całym naszym codziennym życiu. Wielu ludzi żyje dziś w strachu, niektórzy są kuszeni, by wpaść w rozpacz, a nawet zaczynają snuć najbardziej szalone wizje przyszłości. Jeśli jednak jesteśmy posłuszni Chrystusowi i Jego prawom, jeśli mówimy Mu: „Chcemy, byś nad nami panował", nie musimy się obawiać kary, która spadnie na innych, ponieważ odmówi uznania Jego władzy. Chrystus zatroszczy się o nas właśnie dlatego, że jest wszechmocnym Panem, Królem całego wszechświata. Nie mamy się czego bać.

Jak zapewne wiecie, w tym tygodniu odbywa się wielka pielgrzymka tradycyjnych katolików do Lourdes, dla uczczenia 150. rocznicy objawień Matki Bożej w tym miejscu. Oczekuje się udziału 20 tysięcy osób, w tym czterech biskupów konsekrowanych przez abp. Lefebvre'a, kapłanów oraz seminarzystów z całego świata. Gromadzą się oni wszyscy w sanktuarium w Lourdes, by świętować uroczystość Chrystusa Króla.

Łączmy się z nimi w duchu i módlmy do Matki Bożej, by królestwo Jej Syna mogło się urzeczywistnić w naszych duszach, w naszych rodzinach i w naszych krajach. Jak mówi św. Ludwik Grignion de Montfort:

"Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat i przez Nią też chce w świecie panować".

To Ona jako pierwsza woła do swego Syna: "Ty jesteś najwyższym Królem" i przewodzi chórowi tych wszystkich, którzy nadal pragną, by Chrystus panował. Przyłączmy się do tego chóru w proklamowaniu Chrystusa Królem - a wówczas naprawdę nie musimy się niczego obawiać. Amen.

Kazanie na święto Chrystusa Króla wygłoszone 26 X 2008 r. Tekst za „Catholic Family News" z października 2009 r. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.
Króluj nam Chryste !
Teologia intronizacji Jezusa Króla w nauczaniu Kościoła
Michał Zmuda
Teologia Intronizacji Jezusa Króla, mimo że w Polsce jest znaną i szeroko komentowaną ideą, towarzyszy wiele niejasnych i fałszywych teorii, próbujących, jak wszystko na to wskazuje, wypaczyć jej właściwy sens, zgodny z Objawieniem i Tradycją. Ostatnimi czasy mnożą się szczególnie interpretacje zlewające w jedno kult Serca …Więcej
Teologia intronizacji Jezusa Króla w nauczaniu Kościoła

Michał Zmuda

Teologia Intronizacji Jezusa Króla, mimo że w Polsce jest znaną i szeroko komentowaną ideą, towarzyszy wiele niejasnych i fałszywych teorii, próbujących, jak wszystko na to wskazuje, wypaczyć jej właściwy sens, zgodny z Objawieniem i Tradycją. Ostatnimi czasy mnożą się szczególnie interpretacje zlewające w jedno kult Serca Jezusa i kult Chrystusa Króla i proponujące tzw. Intronizację Najświętszego Serca Jezusa, czasem określając ją jako Intronizację Najświętszego Serca Jezusa Króla Wszechświata lub Króla królów i Pana panujących

Nie jest celem mojego artykułu opis konkretnych grup promujących tę intronizację. Ważne jednak, że większość z nich teologiczną motywację do swych działań odnajduje w znanej w historii Kościoła praktyce Poświęcenia rodzin Najświętszemu Sercu Jezusa, propagowanej przez o. Mateo Crawleya i nazywanej przez niego Intronizacją Najświętszego Serca w rodzinach, a także w encyklikach papieskich z początku XX wieku, które rzekomo taką intronizację nie tylko normują, ale wręcz zalecają.

Właściwe zrozumienie terminu intronizacja, który oznacza wyniesienie na tron osoby, powoduje, że słysząc twierdzenia o papieżach zalecających Intronizację Najświętszego Serca - nie Osoby - często stajemy wobec pytania, czy rzeczywiście taka sprzeczność jest możliwa w oficjalnych dokumentach Kościoła oraz jaka intronizacja jest najwłaściwszym wypełnieniem nauki Kościoła? Kwestia królewskiej władzy Jezusa i czci należnej Jego Boskiemu Sercu była podejmowana w encyklikach papieży przełomu XIX i XX wieku oraz pierwszej połowy XX wieku. Nie da się jednak zrozumieć szczególnego związku kultu Serca Jezusa i kultu Chrystusa Króla tam wyrażonego, odnosząc się tylko do jednej, wybranej encykliki, jak to często miało miejsce w analizach niektórych teologów. Interpretacja wybiórcza może bowiem prowadzić do fałszywych wniosków i wypaczeń. Dlatego też trzeba przeanalizować treść wszystkich encyklik nawiązujących do tego tematu z tego okresu i dokonać interpretacji w duchu Tradycji, którą one reprezentują. Wnioski z przeprowadzenia takiej analizy, pozwalające łatwo udzielić odpowiedzi na powyższe pytania, postaram się teraz krótko opisać.

Kult Najświętszego Serca Jezusa, mający swe podstawy w Objawieniu i w Tradycji, wypływa w znacznej mierze z objawień udzielonych św. Małgorzacie Marii Alacoque, francuskiej zakonnicy, żyjącej pod koniec XVII wieku. Według tego, co Pan Jezus przekazał św. Małgorzacie Marii, ukazując jej symbol swego Serca, kult ten miał mieć charakter ekspiacyjny i dlatego został złączony z konkretnymi praktykami, jak: nabożeństwo pierwszych piątków miesiąca, godzina święta czy komunia wynagradzająca. Jedną z tych praktyk było także poświęcenie się Sercu Jezusa. Nabożeństwo do Serca Jezusa pierwotnie było przeciwwagą dla szerzącej się w XVII wieku herezji jansenizmu, która była tylko jednym z wielu przejawów dramatycznych zmian jakie zachodziły w Europie i w świecie w tym okresie. Już bowiem od XVI wieku, wskutek kolejnych wstrząsów nawiedzających ludzkość, duchowa sytuacja Kościoła i świata zaczęła się szybko pogarszać. Zaczęło się od uderzenia w Kościół poprzez Reformację oraz od ataku na wiarę według nowo powstałych ateistycznych filozofii racjonalizmu, deizmu, pozytywizmu, liberalizmu itp. Wiek XVII i XVIII był okresem nieustannych wojen i konfliktów zbrojnych.

Od 1717 roku swoją działalność rozpoczyna masoneria, korzeniami sięgająca okultystycznych i demonicznych kultów pogańskich, a której członkowie stali za najbardziej zbrodniczymi rewolucjami XVIII i XIX wieku.

Jednak widok rzeszy czcicieli Bożego Serca i wielu dobrych owoców rozwoju kultu Serca Jezusa stał się zapewne również powodem, dla którego kolejni papieże, jak: Innocenty XI, Benedykt XIII, Klemens XIII, Pius VI i Pius VII niejednokrotnie dawali wyraz poparcia dla tej wypróbowanej formy pobożności sądząc, że stanie się ona lekarstwem nie tylko na chorobę jansenizmu, ale rozwiąże i inne problemy i pokona pozostałe duchowe zagrożenia dręczące ludzkość. Widać to szczególnie za pontyfikatu papieża Piusa IX, który w 1856 r. ustanowił ogólnokościelne święto Najświętszego Serca Jezusa oraz papieża Leona XIII, który poświęcił Sercu Bożemu cały rodzaj ludzki, a święto Najświętszego Serca podniósł do najwyższej rangi uroczystości w Kościele.

Powody i podstawy Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Leon XIII podaje w encyklice Annum sacrum z 1899 roku. Stwierdza on, że Akt poświęcenia ze swej istoty jest pełną miłości odpowiedzią na nieskończoną miłość Jezusa: Możemy Mu sprawić przyjemność ofiarą z naszej woli i poruszeń serca. (…) Aktem tym wyrażamy równocześnie prośbę, by nie wzbraniał się przyjąć od nas rzeczy, która w istocie jest Jego własnością.

Akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu
został dokonany 11 VI 1899 r. i miał być, jak tego oczekiwał Leon XIII, środkiem zaradczym, który postawi tamę zagrożeniom spowodowanym przez fałszywe ideologie czy zaburzenia społeczne końca XIX wieku, a także przywoła zabłąkanych do powrotu pod sztandar Jezusa Króla: Ci, którzy znają i kochają Jezusa Chrystusa, odczują w sobie wyraźnie wzrost wiary i miłości. Ci, którzy Go również znają, ale nie dbają o zachowanie Jego praw i przykazań, będą mogli zaczerpnąć z tego Serca ogień dla rozpalenia w sobie wygasłej miłości. Dla tych wreszcie nieszczęśliwych, którzy żyją jeszcze w ciemnościach zabobonu, będziemy prosić wszyscy razem (…) by Jezus Chrystus, którego władzy przecież podlegają, rzeczywiście tę władzę nad nimi wykonywał i to nie tylko "w przyszłym wieku, kiedy spełni nad nimi swoją wolę, jednych zbawiając, innych karząc", ale już w tym obecnym życiu, udzielając im daru wiary i świętości. Oczywistością dla Leona XIII był także fakt, że Poświęcenia Sercu Jezusa dokonuje wraz z całym światem katolickim, który w Jezusie wyznaje swego Boga i Króla, ale dokonuje go w imieniu całego rodzaju ludzkiego, nad którym Chrystus panuje. Sam Akt poświęcenia papież uważał zresztą za najważniejszy czyn swojego pontyfikatu, który nazwał "koroną i szczytem wszystkich hołdów, jakie kiedykolwiek były oddane Najświętszemu Sercu."

Encyklika Annum sacrum i Akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu stanowią szczytowy punkt rozwoju kultu Serca Jezusa. Z pewnością sam akt przyniósł wiele zbawiennych owoców w życiu Kościoła i świata, lecz nie usunął całkiem przyczyn panoszącego się zła, a wobec nowej fali zagrożeń okazał się krokiem niewystarczającym. ?atwiej jest to zrozumieć, gdy weźmie się pod uwagę cel i przedmiot kultu Serca Jezusa. Pan Jezus w czwartym wielkim objawieniu w Paray-le-Monial w 1675 r. tak mówił do św. Małgorzaty Marii: Żądam od ciebie, żeby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był poświęcony na szczególną uroczystość ku uczczeniu mojego Serca, przez to, że w tym dniu wierni przystępować będą do Komunii św., że będą składać uroczyste wynagrodzenia poprzez wyznawanie win, ażeby naprawić zniewagi, jakich to Serce doznało podczas wystawienia na ołtarzach. Obiecuję ci również, że moje Serce rozszerzy się, by roztaczać obficie wpływy swej Boskiej miłości na tych, którzy mu będą oddawać tę cześć i którzy starać się będą, by mu była oddawana. Tak więc święto Najświętszego Serca Jezusa, ustanowione w Kościele zgodnie z żądaniem Pana Jezusa, ma być przebłaganiem za grzechy popełnione przeciwko Eucharystii. Taki jest zasadniczy cel samego kultu, a wszystkie związane z nim praktyki, z poświęceniem się Sercu Jezusa włącznie, mają charakter wynagradzający. Dlatego też nie mogły one usunąć przyczyn duchowego kryzysu społeczeństw, które, jak się okazało, zasadniczo dotyczyły nie tyle zniewag i przewinień wobec miłości Jezusa, ile buntu wobec Jego królewskiej godności i wynikających z niej prerogatyw władzy.

Kolejna interesująca nas encyklika - Ubi arcano - napisana przez papieża Piusa XI w 1922 r. jest szczegółową analizą powyższej kwestii. Brak pokoju na świecie, który jest źródłem wszelkich nieszczęść ludzkości uwidacznia się, zdaniem Piusa XI, przede wszystkim w upadku obyczajów, odstępstwie od Boga, ateizacji szkoły etc. Jednakowoż - jak stwierdza papież - jeszcze głębiej należy szukać przyczyny tego, że pokoju nie było i że jeszcze dziś go nie ma. (…) Główna przyczyna tych wszystkich następstw już dawno z winy ludzi i rządów działała. (…) Bo jeśli ludzie popadli w całe morze nieszczęść, stało się to dlatego, że odpadli od Boga i Jezusa Chrystusa. Bóg i Jezus Chrystus usunięty z prawodawstwa i życia państwowego; władzy nie wywodzi się już od Boga, ale od ludzi - a jakie tego następstwa? Oto sam fundament władzy podkopany, skoro porzucona główna zasada, dla której jedni mają prawo rozkazywania a drudzy obowiązek słuchania i osłabione podstawy prawa, skoro się odrzuca najwyższe prawa źródło, to jest odwieczne prawo Boże. (…) Stąd cały ustrój społeczny zachwiany, bo mu brak rzetelnego oparcia.

Drogą wyjścia z tej trudności jest osiągnięcie przez ludzkość pokoju duchowego, który może dać tylko Chrystus. Jednak według znanej zasady: Pax Christi in Regnum Christi (pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusa), którą przytacza papież, pokój Chrystusowy zapanuje prawdziwie jedynie w sytuacji, gdy zostanie przywrócona pełnia królewskiej władzy Jezusa.

Albowiem, jak stwierdza Pius XI,na tym właśnie polega Królestwo Chrystusowe: Jezus Chrystus bowiem króluje w umysłach jednostek przez naukę Swoją, króluje w duszach przez miłość, króluje w całym życiu człowieka, przestrzegającego Jego prawa i naśladującego Jego przykład. Chrystus Pan króluje w rodzinie, gdy oparta na sakramencie małżeństwa istnieje jako rzecz święta i nierozerwalna. (…) Chrystus Pan króluje w końcu w społeczności państwowej, gdy najwyższą cześć oddaje się Chrystusowi, a z Boga wyprowadza się pochodzenie władzy i wszystkie jej prawa, ażeby tym samym nie było nadużycia ze strony rządzących ani braku rozumnego posłuszeństwa ze strony poddanych i aby Kościół (…) był uznany jako organizacja niezależna, jako nauczyciel i przewodnik państw, i narodów, nie w tym znaczeniu, jakoby miał władzę państwową zmniejszać - albowiem państwa posiadają w swoim porządku pełność władzy - ale na to, aby ją udoskonalić podobnie jak łaska udoskonala naturę ludzką. W ten sposób staną się państwa dla ludzi walną pomocą w osiągnięciu najwyższego celu, którym jest szczęśliwość wieczna, a równocześnie dadzą trwałą podstawę dla pomyślności doczesnej.

Z tego wszystkiego wynika, że nie ma pokoju Chrystusowego poza Królestwem Chrystusowym i stąd nie możemy skuteczniej pracować nad utwierdzeniem pokoju Chrystusowego, jak właśnie wznawiając Królestwo Chrystusowe.

W dalszej części encykliki Ubi arcano Pius XI docenia także wartość kultu Serca Jezusa, który, tak jak nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny i kult Najświętszej Eucharystii czy działalność Akcji Katolickiej, przyczynił się do rozszerzania w świecie Królestwa Jezusa. Wszystkie te ruchy i organizacje powinny dalej rozwijać swoją działalność, gdyż wspomagają osiągnięcie głównego celu - pokoju Chrystusa poprzez przywrócenie pełni Jego Królestwa na ziemi.

Widać z powyższego przedstawienia, że papież Pius XI wyraźnie rozróżnia cel i zakres kultu Serca Bożego - wynagrodzenie i odnowienie miłości do Jezusa - od kultu Chrystusa Króla, który sprowadza się do uznania pełni władzy Chrystusa nad jednostkami i nad narodami w sferze zarówno religijnej, jak i społecznej. Chociaż bowiem cześć i miłość do Serca Jezusa wzmaga w sercach wierzących ducha apostolstwa i wiary, w tym także obrony królewskiej godności Jezusa, to pokój Chrystusowy jest możliwy do osiągnięcia tylko poprzez przywrócenie królowania Jezusa w pełnym tego słowa znaczeniu. Skoro gminy i państwa za święty swój obowiązek uważać będą, by w sprawach wewnętrznych jak i zewnętrznych postępować według nauki i nakazów Jezusa Chrystusa, wtedy nareszcie zapanuje pokój wewnątrz a zaufanie wzajemne na zewnątrz.

Odnowienie Królestwa Jezusa poprzez dobrowolne poddanie się jednostek i narodów pod panowanie Chrystusa - czego wyrazem jest intronizacja Jego Osoby - stało się ideą przewodnią całego pontyfikatu Piusa XI, jak również jego następcy Piusa XII. Potwierdzają to dwie doniosłe encykliki przez nich wydane (Quas primas Piusa XI i Summi pontificatus Piusa XII), poświęcone w całości królewskiej godności Jezusa. Encyklika Quas primas z 1925 r., ustanawiająca w Kościele święto Chrystusa Króla, zawiera wykładnię biblijnych i teologicznych podstaw kultu Chrystusa Króla. Z perspektywy interesującego nas tematu szczególnie znamienne są słowa papieża o zakresie królowania Jezusa. W sensie przenośnym można powiedzieć, że Jezus króluje w umysłach, gdyż jest Prawdą; króluje w woli ludzkiej, gdyż wpływa na nią poprzez natchnienia; króluje w sercach, gdyż jest Miłością. Jednak we właściwym tego słowa znaczeniu imię i władzę króla, należy przyznać Chrystusowi jako Człowiekowi, albowiem tylko o Chrystusie jako Człowieku można powiedzieć, iż otrzymał od Ojca "władzę i cześć i królestwo"; Chrystus bowiem, jako Słowo Boga, będąc współistotnym Ojcu, wszystko ma wspólne z Ojcem, a więc także najwyższe i nieograniczone władztwo nad wszystkim stworzeniem. Powszechna władza Jezusa nad stworzeniem wyraża się w trójnasób: jest On Nauczycielem, Sędzią i Prawodawcą. Dlatego, zdaniem Piusa XI, błądziłby bardzo ten, kto by odmawiał Chrystusowi Człowiekowi, władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi, kiedy On od Ojca otrzymał nieograniczone prawo nad stworzeniem tak, iż wszystko poddane jest Jego woli (…) I nie ma tu żadnej różnicy między jednostkami, rodzinami czy państwami, ponieważ ludzie złączeni w społeczeństwie nie mniej podlegają władzy Chrystusa, jak jednostki. Zaiste On jest źródłem zbawienia dla pojedynczych ludzi, jak i dla ogółu.

Wprowadzając do liturgii nowe święto, papież pragnął wskazać zagubionej ludzkości drogę ratunku:Jeżeli więc teraz nakazaliśmy, aby cały katolicki świat czcił Chrystusa jako Króla, to przez to chcemy zaradzić potrzebom dzisiejszych czasów i podać szczególne lekarstwo na zarazę, jaka nawiedziła społeczeństwo ludzkie. A tą zarazą jest tzw. laicyzm, czyli zeświecczenie, jego błędy i niecne dążenia: a zbrodnia ta, jak Wam wiadomo Czcigodni Bracia, nie naraz dojrzała, lecz od dawna już kryła się wśród państw. Zaczęto bowiem od zaprzeczenia panowania Chrystusa nad wszystkimi narodami.Środkiem zaradczym na zarazę laicyzmu jest więc ponowne uznanie Osoby Jezusa Królem w życiu indywidualnym i społecznym: Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz z swoim narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny. (…) Gdyby ludzie uznali tak w życiu prywatnym, jak i publicznym królewską władzę Chrystusa, wówczas spłynęłyby na społeczeństwo niewypowiedziane dobrodziejstwa, jak sprawiedliwa wolność, jak ład i uspokojenie, zgoda i pokój.
W encyklice Quas primas Pius XI kolejny raz omawia także zasługi kultu Serca Jezusa, który, jego zdaniem, poprzez praktykę poświęcenia rodzin i całego rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu przyczynił się do umocnienia panowania Chrystusa Króla, podobnie jak przyczyniły się do tego kongresy eucharystyczne, pobożne zebrania, procesje i adoracje Najświętszego Sakramentu. Dlatego też papież Pius XI zaleca, aby utrzymać tradycję zapoczątkowaną przez Leona XIII, a potem nakazaną przez Piusa X i corocznie w święto Chrystusa Króla odnawiać poświęcenie całego rodu ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Mamy tu ponownie do czynienia ze współwystępowaniem kultu Chrystusa Króla, którego właściwą praktyką jest Intronizacja Osoby Jezusa oraz kultu Bożego Serca, który wyraża się w Akcie poświęcenia Sercu Jezusa. W żadnym wypadku nie można jednak stwierdzić, że zachodzi tu połączenie obu kultów, wręcz przeciwnie, papież jest świadomy zarówno zakresu każdego z nich, jak i oczekiwanych różnych owoców ich rozwoju.
Żeby jednak rozwiać wszelkie wątpliwości w tej kwestii należy nawiązać do twierdzeń następnej encykliki Piusa XI Miserentissimus Redemptor, wydanej w 1928 r. Według jej treści praktyka poświęcenia się Bożemu Sercu była początkiem dzieła, które zostało uzupełnione i zakończone przez Piusa XI poprzez ustanowienie święta Chrystusa Króla oraz wskazanie na konieczność ponownego i dobrowolnego poddania pod panowanie Jezusa zarówno jednostek, jak i całych społeczeństw. Chociaż bowiem poświęcenie się Sercu Bożemu wynika z miłości do Jezusa Króla, to uznanie Jego władzy może się odbywać jedynie poprzez intronizację Osoby Chrystusa, której ta władza w sposób pełny i właściwy się należy. W tym świetle należy widzieć uzupełnienie i zakończenie dzieła, o którym mówi papież. Ponadto Pius XI wskazuje także na inny wymiar kultu Serca Jezusa, najbardziej mu właściwy i wciąż aktualny: konieczne zadośćuczynienie w celu naprawienia zniewag wyrządzonych Boskiemu Majestatowi. Ma ono, według papieża, przyczynić się do tego, że grzesznicy patrząc "na Tego, którego przebodli" (…) pełni żalu za krzywdy wyrządzone najwyższemu Królowi nawrócą się sercem, by przypadkiem nie utrwalili się w swoich grzechach (…) Sprawiedliwi zaś zostaną jeszcze bardziej usprawiedliwieni i uświęceni. Oddadzą się oni całkowicie i z nowym zapałem służbie swojego Króla.
Podobnie do sprawy związku obydwu kultów podchodzi papież Pius XII. W swojej pierwszej encykliceSummi pontificatus z 1939 r. wyraża on przekonanie, że poświęcenie rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu dokonane przez Leona XIII było kulminacyjnym punktem rozwoju nabożeństwa do Serca Jezusa, które przyczyniło się także do ustanowienia święta Chrystusa Króla przez Piusa XI. Ponieważ jednak głównym złem, z powodu którego świat współczesny popadł w duchowe i moralne bankructwo oraz ruinę, jest niegodziwe i zaiste zbrodnicze usiłowanie, by pozbawić Chrystusa Jego Królewskiej władzy, a także nie przyjęcie nadanego przez Chrystusa prawa prawdy oraz odrzucenie prawa miłości, które jako Boskie tchnienie jest życiodajną treścią i mocą Jego władania Pius XII uważa, że ratunek i zbawienie dla współczesnego człowieka znajduje się tylko w czci dla Chrystusa jako Króla, w uznaniu uprawnień wynikających z władzy, jaką On sprawuje, oraz w doprowadzeniu do powrotu poszczególnych ludzi i całej ludzkiej społeczności do chrześcijańskiego prawa prawdy i miłości. Analogicznie jak w encyklice Quas primas jest tu wymieniona konieczność intronizacji (uznania nad sobą władzy) Osoby Chrystusa Króla, nie ma natomiast mowy o wprowadzaniu na tron Najświętszego Serca. Papież Pius XII jest przekonany, że głoszenie Dobrej Nowiny o królowaniu Jezusa i wzywanie do powszechnego uznania Jego władzy jest w obecnym czasie najszlachetniejszą czynnością, w którą powinni się zaangażować wszyscy katolicy należący do armii Chrystusa - zarówno duchowni, jak i świeccy.

W 1956 r. Pius XII wydał także encyklikę Haurietis aquas, w której pogłębił i uzupełnił naukę swoich poprzedników dotyczącą kultu Serca Jezusa, określając że jest on w swej istocie odpowiedzią naszej ludzkiej miłości na miłość Boga względem nas. Nie jest on więc z istoty uznaniem królewskiej władzy Jezusa, choć poprzez pogłębienie miłości uzdalnia nas do doskonałego poświęcenia naszej woli miłości Boskiego Odkupiciela. Encyklika Haurietis aquas stanowi najbardziej doniosłą i pogłębioną wypowiedź Magisterium Kościoła odnośnie do kultu Serca Jezusa i w sposób bardzo precyzyjny i zgodny z objawieniami w Paray-le-Monial definiuje jego przedmiot (zranione Serce Jezusa - symbol miłości), cel (odpowiedź miłością na miłość) i zakres (praktyki), co można podsumować następującym stwierdzeniem:Każdy wierny czcząc Serce Jezusa uwielbia razem z Kościołem znak i jakby ślad Bożej miłości, która posunęła się aż tak daleko, że nawet Sercem Wcielonego Słowa umiłowała rodzaj ludzki, splamiony tylu haniebnymi występkami.

Powyższe omówienie treści najważniejszych encyklik dotyczących kultu Serca Jezusa i kultu Chrystusa Króla należy podsumować kilkoma wnioskami.

Właściwą formą czci oddawanej Bożemu Sercu jest praktyka "poświęcenia", która w Kościele była najbardziej rozpowszechniona w XIX w. Głównym jej motywem jest miłość. Bogu - Miłości, który upomniał się o ludzką miłość, należy bowiem odpowiedzieć miłością i oddaniem. Poświęcenie się Sercu Jezusa, jak to ukazałem powyżej, ma również bezpośrednie odniesienie do Eucharystii. Inaczej mówiąc jest wynagrodzeniem za zniewagi, jakie ludzie popełniają wobec Majestatu Boga utajonego w Eucharystii. Jeśli więc papieże w omawianych przeze mnie encyklikach, mówiąc o poświęceniu się Sercu Jezusa, nawiązują do królewskiej godności Chrystusa, należy to rozumieć właśnie w tym świetle.

Żaden z papieży w oficjalnym dokumencie w odniesieniu do Serca Jezusa nigdy nie używa słowa "intronizacja" ani nie mówi o uznawaniu władzy Serca Jezusa. Zawsze w kontekście kultu Bożego Serca jest używane wyrażenie "poświęcenie się". Papieże są bowiem świadomi, że to nie Serce, ale Jezus Król, jako Osoba posiada pełnię władzy nad całym stworzeniem. Bunt wobec Jezusa Króla, a nie wobec Jego Serca, jest głównym powodem duchowego kryzysu ludzkości, która, odrzucając nad sobą panowanie Chrystusa, stopniowo i coraz dalej odchodzi od Boga, zmierzając w stronę samozniszczenia. Dlatego też papieże widzą jedyny ratunek i drogę wyjścia z tego kryzysu w powrocie do Jezusa Króla i w ponownym uznaniu Jego władzy. Stąd wniosek, że praktyka intronizacji może i powinna dotyczyć jedynie Osoby Jezusa. Poświęcenie się Sercu Jezusa nie jest ze swej istoty intronizacją, nie powinno więc być tak nazywane.

Z przedstawionych powyżej analiz wynika także, że pojęciowa zbitka: Intronizacja Serca Jezusa nie ma podstaw w oficjalnych dokumentach Kościoła. Jest ona ponadto poważnym błędem teologicznym, polegającym na pomieszaniu i złączeniu dwóch różnych kultów w jeden twór, w którym nie wiadomo, o co chodzi - o uznanie władzy Jezusa czy o poświęcenie się Jego Sercu. Widać to szczególnie w kolejnych, nieudanych próbach "ratowania" Intronizacji Serca Jezusa poprzez dokonywanie retuszu jej nazwy na Intronizację Najświętszego Serca Jezusa Króla Wszechświata czy też Króla królów i Pana panujących.

Wskutek zwiększania się duchowych zagrożeń pojawiających się na przełomie XIX i XX wieku rozwijała się również nauka Kościoła dotycząca środków zaradczych. Poświęcenie rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu okazało się niewystarczające w sytuacji, gdy został zachwiany fundament wiary Kościoła - uznanie społecznego królowania Jezusa Chrystusa. Dlatego też Pius XI i Pius XII, właściwie oceniając przyczyny nieszczęść doświadczających ludzkość w tym okresie, nawoływali, aby przede wszystkim powrócić do fundamentu wiary, to znaczy wprost i bezpośrednio uznać panowanie Jezusa zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym.

Dziś, gdy apel papieży, wciąż nie jest spełniony i już prawie nie jest słyszalny, a sytuacja i w świecie, i w Kościele pod tym względem ciągle się pogarsza, do dokonania intronizacji poszczególne narody wzywa sam Król królów i Pan panujących za sprawą S.B. Rozalii Celakówny. Wezwanie to, tak bliskie nam, Polakom, nie jest jednak ofertą bezterminową. Jeśli nie zostanie wypełnione, będzie to równoznaczne z odrzuceniem przez ludzkość Boga. Miejmy nadzieję, że reprezentanci naszego Narodu w porę się opamiętają i okażemy się godni skierowanego do nas wezwania. Odnawiajmy w nas i pośród nas królestwo Jezusa - Pax Christi in Regnum Christi.
Króluj nam Chryste !
ks. Tadeusz. Kiersztyn
Czyjaś Ty, Polsko?
Gdybym zapytał przygodnych przechodniów: Czy chcesz, aby nad Polską Chrystus królował ? - wywołałbym tym pytaniem zdziwienie, a czasem nawet niechęć. Trudno się jednak pogodzić, jeśli negują królowanie Jezusa ludzie wierzący. Czy ten stan rzeczy nie oznaczałby kryzysu świadomości religijnej i przegranej w walce o Polskę Chrystusową? Dlatego to pytanie …Więcej
ks. Tadeusz. Kiersztyn

Czyjaś Ty, Polsko?

Gdybym zapytał przygodnych przechodniów: Czy chcesz, aby nad Polską Chrystus królował ? - wywołałbym tym pytaniem zdziwienie, a czasem nawet niechęć. Trudno się jednak pogodzić, jeśli negują królowanie Jezusa ludzie wierzący. Czy ten stan rzeczy nie oznaczałby kryzysu świadomości religijnej i przegranej w walce o Polskę Chrystusową? Dlatego to pytanie pragnę również zadać Tobie, Drogi Czytelniku, i proszę Cię, byś na nie odpowiedział dopiero po przeczytaniu poniższego tekstu.

Zastanówmy się, co oznacza królowanie Boga nad człowiekiem lub jego brak? By znaleźć odpowiedź, należy rozważyć samą naturę władzy, a ponieważ jesteś człowiekiem wierzącym, rozważmy to zagadnienie w świetle Objawienia.

Natura władzy wynika z aktu stwórczego Boga, który wszystkie byty widzialne i niewidzialne poddał władzy o strukturze hierarchicznej. Zarówno świat aniołów, jak i ludzi, w ich organizacji społecznej, można ukazać pod obrazem piramidy. Najwyższy urząd władzy stanowi czubek piramidy, a niższe urzędy, im są w tych społecznościach liczniejsze, tym są bliższe jej podstawy, którą tworzy rzesza osób rządzonych. W świecie ludzkim niezależnie od ustroju politycznego, jaki panuje w danym kraju, władza w nim sprawowana zachowuje tę strukturę hierarchiczną, jakkolwiek sam czubek piramidy może być rozmyty z uwagi na możliwość kolegialnego sprawowania najwyższej władzy. Gdyby struktura hierarchiczna władzy w danym społeczeństwie zanikła, nastąpiłaby anarchia równoznaczna z kryzysem władzy. Stan anarchii jest sytuacją najgorszą dla ładu społecznego, gdyż pociąga za sobą kompletny chaos i bezprawie.

Potrzeba organizacji władzy dla funkcjonowania świata stworzonego jest więc oczywista i dlatego została ona wpisana przez Boga w istnienie bytów stworzonych. Zaistniała więc ontycznie wraz z aktem stwórczym rzeczywistości ludzkiej i anielskiej. Właśnie w sensie ontologicznym należy stwierdzić, że wszelka władza pochodzi od Boga, bo On z własnej woli uzdolnił swe stworzenie do jej pełnienia. Natomiast w sensie praktycznym ta ontycznie przypisana naturze bytów rozumnych władza polega na samodzielnym jej wykonywaniu, a nie na jej autonomii względem Boga. Jest On jako Stwórca Alfą i Omegą, początkiem i końcem władzy, którą sprawują nad swymi społecznościami i nad niższymi od siebie stworzeniami aniołowie i ludzie oraz nieustannym gwarantem jej harmonii i dobroci.

Jeśli wspomniane społeczności uznają Boga za dawcę i zwierzchnika swej władzy, to nie naruszają natury przekazanej im władzy. Jeśli rządy są sprawowane z pominięciem zwierzchniej władzy Boga, stworzona przez Niego natura władzy zostaje skażona, a sprawowana przez te społeczności władza, zamiast zachowywać ład uszczęśliwiający, jest powodem licznych ich nieszczęść.

Naturę władzy uczynionej przez Boga uwidacznia Królestwo nieba, w którym w sposób nie skażony trwa Jego zamysł stwórczy. Zamysł ten polega na tym, że w relacji do stworzenia Bóg jest Królem absolutnym z tej racji, że Bóg jako jedyny pod każdym względem jest doskonały, a stworzenie ze swej natury i istoty nie (nie jest Bogiem), choć pozostając w relacji zjednoczeniowej z Bogiem, uczestniczy w Jego doskonałości. Zerwanie przez nie więzi zjednoczeniowej z Bogiem skutkuje utraceniem doskonałości także w sferze sprawowania władzy. By poznać naturę władzy, jaka jest w zamyśle Bożym, musimy poznać jej organizację i sposób jej wykonywania przez Boga. Dlatego trzeba nasz wzrok wznieść ponad niebiosa (poza wszechświat ) i zapatrzyć się w społeczność anielską. ?askę widzenia tej rzeczywistości otrzymali prorocy Starego i Nowego Testamentu oraz liczni święci Kościoła. Opisy rzeczywistości Królestwa nieba, poczynając od Księgi Daniela (por. Dn 7,9 nn), rozsiane są w wielu księgach Biblii i w pismach mistyków. Według tych przekazów rzeczywistość Królestwa niebieskiego ma strukturę hierarchiczną. Jedyny władca duchów (por. 2Mch 15,23) i narodów (por. Ps 22,29) zasiada na swym świętym tronie (por. Ps 47,9), którego podstawę tworzą czterej cherubini (por. Ap 4,6nn), bezpośredni wykonawcy rozkazów Boga Króla. Poniżej nich znajdują się kolejne stopnie piramidy władzy anielskiej (por. Kol 1,16). Im ktoś bliżej stoi tronu Boga, tym ma większą władzę i moc, to znaczy tym głębiej uczestniczy w doskonałości Bożej. Doskonałość Boża w odniesieniu do urzędu władzy polega na tym, że włada On w sposób doskonale sprawiedliwy, co jest gwarantem miłości, pokoju i dobroci, a w sumie gwarantem niezakłóconego szczęścia rządzonych. Bóg jako Król wykonuje swą władzę po ojcowsku, a Jego miłość do stworzenia jest pełna miłosierdzia, troski i tkliwości, pragnąca w sposób doskonały (pełny) uszczęśliwić swe stworzenie. Do tego Królestwa w Niebie dołączają zbawieni ludzie, zachowując własną strukturę władzy bezpośrednio podległą Bogu. Zarówno struktury władzy społeczności anielskiej, jak i ludzkiej w Królestwie nieba są podległe Bogu poprzez akt bezgranicznej pokory i posłuszeństwa.
Rozważmy teraz naturę władzy, ale skażonej grzechem buntu wobec zwierzchniej władzy Boga. Jej skażenie nastąpiło z chwilą buntu Lucyfera i części świata anielskiego wobec zwierzchniej władzy Boga. Pismo Święte ukazuje to wydarzenie jako próbę sięgnięcia przez Lucyfera po najwyższą władzę nad stworzeniem (por. Iz 14,12nn). Za podjętą próbę detronizacji Boga, został on wraz z uległymi mu aniołami ukarany "strąceniem z nieba", co oznacza, że utracili oni więź z Bogiem. Konsekwencje tego wydarzenia były takie, że powstało nowe królestwo, królestwo ciemności, w którym panuje Lucyfer nad duchami upadłymi i nad ludźmi mu uległymi. Ponieważ system władzy hierarchicznej został przez akt stwórczy Boga przypisany ontycznie światu aniołów i ludzi, żadne stworzenie od zależności władzy nie jest w stanie się uwolnić i jej hierarchicznie podlega. Stąd siłą rzeczy świat duchów zbuntowanych zachował strukturę hierarchiczną władzy, ale utracił jej doskonałość uszczęśliwiającą. Co to oznacza? Oznacza to, że sposób panowania Lucyfera stanowi zaprzeczenie Bożej sprawiedliwości, a gdy jej nie ma, w miejsce miłości pojawia się nienawiść, w miejsce pokoju przemoc, w miejsce dobroci egoizm, w miejsce tkliwości okrucieństwo, a wszechpotężna pycha upadłych istot jest motorem nieustannej ich rywalizacji o panowanie.

To, co dokonało się w świecie aniołów, dokonało się także w świecie ludzi. Po grzechu pierworodnym Adam i Ewa zostali wygnani z raju i dosięgły ich te same skutki. Potomstwo ich zachowało hierarchiczną strukturę władzy, ale utraciło doskonałość jej pełnienia. Ponadto, ponieważ społeczność ludzka jest zawsze zależna od mocy duchowych, upadłych ludzi podporządkowały swej władzy upadłe anioły. Dla lepszego zrozumienia poruszonej tu kwestii musimy sobie uświadomić charakter udziału ludzi we władzy rządzenia. Tylko człowiek, będąc istotą duchowo-materialną, podlega władzy duchowej i świeckiej. Jedna i druga władza powinna być zależna od Boga, Stwórcy świata i Jego praw. Pan Bóg wykonywanie władzy duchowej powierza Kościołowi, udzielając powołanym przez siebie ludziom łaski i mocy do jej pełnienia. Natomiast władze świeckie - państwowe - społeczność ludzka sama powołuje na mocy swej ontycznej zdolności i konieczności jej pełnienia, tworząc ich struktury hierarchiczne i, jak wspomniałem, nieważny jest tu system polityczny władzy, ale ważne jest to, czy władza ta ma świadomość, że rządzi ludźmi w imieniu Boga i czy ma dobrą wolę, by być Mu uległą poprzez pokorę i posłuszeństwo.

Powyżej opisany porządek władzy usiłuje przejąć zły duch. Jest to możliwe, bo choć w sensie ontologicznym wszelka władza pochodzi od Boga, to jednak jej dysponentem w świecie skażonym grzechem pozostaje także upadły anioł. Usiłuje pozyskać wpływ na ludzi sprawujących władzę duchową w Kościele, a nawet przejąć nad nimi kontrolę. Przede wszystkim jednak kreuje on własne władze duchowe - okultystyczne, udzielając ludziom swej mocy i pomocy do ich pełnienia według swego zamysłu (np. kapłani Majów czy satanistów; ale również pełnią ją rożni kabaliści, alchemicy, czarnoksiężnicy itp.). Także władzę świecką potrafi podporządkować sobie i wykorzystać do własnych celów, jeśli ona nie uznaje zwierzchniej władzy Boga nad sobą. Oferując władzę nad światem, Lucyfer próbował "przekupić" także Pana Jezusa, byle tylko uznał On w nim swego władcę (por. ?k 4,1-13).
Ponieważ władza Boga i władza Lucyfera są natury duchowej, często człowiek ulega złudzeniu niezależności lub zwiedzeniu, wybierając "łatwiejszego" Pana, sposobem wykonywania władzy dogadzającego jego upadłej naturze. W tym względzie naiwność ludzka jest tak wielka, że z łatwością przychodzi człowiekowi odrzucić nad sobą władzę Boga, zapominając o skutkach swej decyzji.

Pan Jezus przyszedł do zbłąkanej ludzkości jako jej Król, aby wyzwolić ludzi i narody spod panowania szatana i przywrócić władzy sprawowanej na ziemi jej utracony wymiar doskonałości uszczęśliwiającej. Panowanie Jezusa Króla nie jest narzucone światu ani jednostce, ani narodowi, ale pozostawione ludziom do wolnego wyboru. Jeśli naród uznaje Jezusa swym Królem i posłuszny jest Jego woli - Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi - zostaje odrestaurowane Królestwo Boże w tym narodzie. Jednak od posłuszeństwa i dobrej woli jego obywateli zależy, czy zostanie im przywrócone Królestwo Boże w sposób pełny czy tylko częściowy. Ponieważ każde następujące pokolenie bierze odpowiedzialność za swój los przez podejmowane decyzje, królowanie Jezusa musi być systematycznie uznawane, zwłaszcza przez władze duchowe i świeckie i potwierdzane ich czynami zgodnymi z nauką Objawienia i Tradycją Kościoła.

W przeszłości tylko takie narody uznawane były za chrześcijańskie, które władzę Boga uznawały nad sobą za nadrzędną. Dzisiaj narodami chrześcijańskimi nazywa się narody ochrzczone, niezależnie czy uznają nad sobą władzę Boga, czy też jej nie uznają w swych formacjach państwowych. Tymczasem tak jak wiara bez uczynków jest martwa, tak naród bez uznania nad sobą zwierzchniej władzy Boga jest w stanie buntu wobec Niego. Jakie są owoce takiego stanu rzeczy? Gdy Lenin przejmował władzę w Rosji, naród rosyjski był prawie w całości ochrzczony. Podobnie rzecz się miała w Niemczech za czasów Hitlera. A jednak stworzone przez nich na gruncie upiornych ideologii struktury władzy odrzuciły zwierzchnią władzę Boga i w krótkim czasie nabrały cech demonicznego opętania, zadając ludzkości niewypowiedziane cierpienia. Dziś taką próbę przejęcia władzy nad naszym Narodem podjęli ideolodzy liberalizmu - systemu wielokrotnie potępianego przez papieży.

Ku czemu zmierza Polska? Ku czemu zmierza liberalna Unia Europejska, stworzona przez masonerię na fundamencie praw i haseł Rewolucji Francuskiej, będącej jednym z najbardziej okrutnych i demonicznych wystąpień ludzi wobec porządku Bożego? Zastanów się, co się stanie, jeśli Lucyfer przez ludzi mu uległych zwiedzie nasz Naród i przejmie nad nim władzę? Jak zdołamy zaradzić wtedy nieszczęściu?

Dlatego chciałbym wrócić do postawionego na wstępie pytania:

Czy chciałbyś, aby nad Polską Jezus królował? Dziś jeszcze to Ty decydujesz, czyja będzie Polska, i nie daj się oszukać sprawującym władzę. Kryterium prawdy nie leży w ich pobożności, w ich słownych deklaracjach i w ich pięknych mowach o miłości, przebaczeniu i ludzkiej solidarności, ale w tym, czy opowiadają się za Jezusem Królem Polski!

ks. Tadeusz. Kiersztyn
Króluj nam Chryste !
Piotr Pikuła
Kandydat numer dwa o realnym niebezpieczeństwie wyboru szatana na duchowy Tron Polski
Zdziwiło mnie kiedyś "święte oburzenie" gorliwego katolika, wywołane przez zdanie: Tron Jezusa Króla Polski jest pusty. Ty decydujesz, czy zasiądzie na nim Chrystus czy Antychryst. Zaniepokoiło mnie natomiast, gdy wobec tego zdania swój sprzeciw zaczęli wyrażać także inni ludzie. Okazuje się, że …Więcej
Piotr Pikuła

Kandydat numer dwa o realnym niebezpieczeństwie wyboru szatana na duchowy Tron Polski

Zdziwiło mnie kiedyś "święte oburzenie" gorliwego katolika, wywołane przez zdanie: Tron Jezusa Króla Polski jest pusty. Ty decydujesz, czy zasiądzie na nim Chrystus czy Antychryst. Zaniepokoiło mnie natomiast, gdy wobec tego zdania swój sprzeciw zaczęli wyrażać także inni ludzie. Okazuje się, że wielu wierzących nie widzi zagrożenia, iżby Antychryst mógł zasiąść na pustym Tronie Jezusa Króla Polski. Wydaje się zatem, że potrzeba rzucić na tą sprawę trochę światła.

Najpierw należy stwierdzić, że mówiąc o Tronie, mówimy o duchowym zwierzchnictwie nad naszym Narodem. Mówimy o Tronie Jezusa Króla Polski, ponieważ Jemu on się należy na mocy odwiecznego planu Boga, który swego Syna uczynił Królem królów i Panem panów (Ap 19,16). Mówimy, że Tron jest pusty, ponieważ Polacy dotychczas nie ogłosili uroczyście z władzami państwowymi i kościelnymi Jezusa Królem Polski.

Drugie zdanie dotyczy każdego, do kogo dotarło:Ty decydujesz. Niewątpliwie wolny człowiek w demokratycznym państwie ma możliwość decydować. A o czym? O tym, kto zasiądzie na duchowym Tronie Polski. Pretendentów nie ma wielu, dokładnie mówiąc, jest ich dwóch. Pierwszym jest Chrystus. Drugim zaś, choć nie według kolejności alfabetycznej, jest Antychryst, uzurpator, postać tajemnicza, przez specjalistów nazywana kontr-Chrystusem, anty-Bogiem, wykonawcą planów szatana.

Niestety wielu zwolenników Jezusa Chrystusa nie uświadamia sobie tego, że istnieje realna możliwość wyboru kandydata numer dwa. Niektórzy oburzają się, że nie ma on takiej mocy. Z przykrością trzeba jednak stwierdzić, że ma, a oto kilka biblijnych argumentów, by nie być gołosłownym.

Zacznijmy od greckiego słowa ho archont, które oznacza zwierzchnika, przywódcę, urzędnika, rządcę i, jak zauważa R. Popowski, odnosi się do osób sprawujących jakiekolwiek funkcje kierownicze, administracyjne, sądowe. Ciekawe, że słowo to odnosi się w wielu miejscach Nowego Testamentu (np. Mt 9,34; 12,24; Mk 3,22; ?k 11,15; J 12,31; 14,30; 16,11; Ef 2,2) także do zwierzchności złych duchów. Ponadto zły duch nazywany jest w Piśmie Świętym władcą tego świata (gr. ho archont tou kosmou) (J 12,31; 14,30; 16,11). Skąd taka władza w rękach diabła? Jak piszą C. Lesquivit i P. Grelot, Adam wydał w ręce szatana swoją osobę i to, nad czym panował. Od tej pory świat będzie się znajdował w mocy Złego (1 J 5,19). On też będzie przekazywał, komu zechce, potęgę i chwałę tego świata (?k 4,6). Szczególnie uwydatniają tę sytuację słowa diabła, które skierował do Jezusa podczas kuszenia na pustyni, gdy z wysokiej góry ukazał Mu wszystkie królestwa świata: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje (?k 4,5-7). Godne zauważenia jest to, co Pan Jezus odpowiada diabłu, że pokłon (znak poddaństwa absolutnemu władcy) należy oddawać tylko Bogu, lecz nie zarzuca mu kłamstwa co do stwierdzenia o posiadanej władzy.

Na innym miejscu, w znajdującym się w Apokalipsie Liście do Pergamonu, pojawia się wyrażenie "tron szatana" (gr. ho thronos tou satana) (Ap 2,13). Wyrażenie to według niektórych biblistów może odnosić się do górującego wówczas nad Pergamonem, wielkiego ołtarza Zeusa. W mieście tym znajdowało się także centrum oficjalnego kultu cesarza, a także świątynia Asklepiosa i związany z nią ośrodek leczniczy. Uderzające jest jednak w tym liście kolejne stwierdzenie odnoszące się do Pergamonu: U was, tam, gdzie mieszka szatan (Ap 2,13). Stwierdzenie to odnosi się do miejsca zabicia wiernego sługi Jezusa, Antypasa. Pozwala ono spojrzeć na zagadnienie nie tylko od strony powiązań archeologicznych z miejscami pogańskiego kultu, lecz także wejrzeć w zarysowany tu obraz świata duchowego. W takim ujęciu wyrażenie "tron szatana" oznacza, iż szatan posiada tron. Tron jest w Biblii symbolem sprawowania rządów, zatem szatan jawi się tu jako ktoś, kto posiada władzę.

Chciałbym teraz pochylić się nad innym zdaniem zawartym w Apokalipsie św. Jana: A Smok dał jej swą moc, swój tron i wielką władzę (Ap 13,2). Zdanie to odnosi się do Bestii. W Apokalipsie opisany został także jej wygląd: Podobna była do pantery, łapy jej - jakby niedźwiedzia, paszcza jej - jakby paszcza lwa (Ap 13,2). Opis ten wyraża siłę owego monstrum, jednak współczesny odbiorca tekstu raczej pozbawiony jest odczucia grozy płynącego z tego literackiego obrazu, gdyż większość z nas te niebezpieczne zwierzęta zna tylko z książek lub z telewizji. Niemniej jednak wyobrażamy sobie potęgę tego potwora, którego Smok tak hojnie obdarza. A czym obdarza Smok? Swoją mocą, swoim tronem i wielką władzą. Skoro ich udziela Bestii, sam jest ich dyspozytorem. Wiemy zaś, kogo w Apokalipsie oznacza Smok: diabła i szatana. Zatem nie podlega wątpliwości, że zły duch posiada tron i władzę.

P. Grelot pisze, że Bestia, o której tu mowa, posiada całą swoją władzę od Smoka, księcia tego świata (Ap 13,4). Naprzeciw Chrystusowi-Królowi staje owa Bestia jako Antychryst, który złorzeczy świętym, każe się adorować; nikt, kto nie byłby naznaczony liczbą jego imienia, nie będzie miał prawa do pozostawania na ziemi. Okazuje się bowiem, że Bestia decyduje w skali globalnej, w wymiarze politycznym i gospodarczym. O wymiarze politycznym świadczy fragment: I dano jej władzę nad każdym szczepem, ludem, językiem i narodem (Ap 13,7). Natomiast o wymiarze gospodarczym mówi wers: Nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii lub liczby jej imienia (Ap 13,17). Jednak najtragiczniejszy jest fragment: I pokłon oddali Smokowi, bo władzę dał Bestii (Ap 13,4). Ukazane jest tu bowiem źródło i cel panowania Bestii, czyli przywrócenie władzy Smoka nad każdym państwem i nad całym światem. Chodzi o to, że Smok za pomocą Bestii chce odzyskać władzę nad ludźmi, której pozbawił go Chrystus, umierając na krzyżu i zmartwychwstając. Walka o władzę nad światem będzie więc trwała aż do powtórnego przyjścia Syna Bożego.

Bez wątpienia zatem szatan ukazany jest w Piśmie Świętym jako duch posiadający ogromne wpływy nie tylko na poszczególnych ludzi, lecz także na poszczególne narody i na cały świat. Natomiast Ewangelie przedstawiają życie Jezusa jako walkę z szatanem. Tak stwierdza S. Lyonnet. Jezus wprowadza w miejsce królestwa szatana Królestwo swego Ojca (1 Kor 15,24-28; Kol 1,13n). Nie dokonuje się to automatycznie ani w cudowny sposób, ale rodzi się w ogniu walki, którą obecnie toczy na ziemi Kościół, mistyczne Ciało Chrystusa, o wyzwolenie ludzi i całych narodów spod panowania złego ducha. My również, poszczególne komórki tego Ciała, powinniśmy uczestniczyć w tym zmaganiu i poprzez swoje zaangażowanie w zaprowadzanie Królestwa Bożego przyczynić się do ostatecznego zwycięstwa, do wprowadzenia na Tron Narodu Jezusa Króla.
Co może jednak losy tej walki diametralnie odmienić i sprawić, że znów popadniemy jako Naród w niewolę zła? Nie potrzeba wielkich zdrad i jawnych buntów wobec władzy Boga. Trzeba pamiętać, że przegraną może spowodować już sama nasza bierność. Jeżeli pozwalamy na szerzenie kłamstwa, to przyczyniamy się, by na duchowym Tronie Polski zasiadł demon. Jeżeli pozwalamy na szerzenie rozpusty, to przyczyniamy się, by na duchowym Tronie Polski zasiadł demon. Jeżeli pozwalamy na szerzenie śmierci, to przyczyniamy się, by na duchowym Tronie Polski zasiadł demon. Miejsce dla niego czynimy wolne, ponieważ przez zgodę na grzech usuwamy Jezusa z naszego życia. A jeśli grzech ogarnia całe społeczeństwo, to czyż będzie ono zdolne opowiedzieć się za Jezusem Królem? Takim ostrzeżeniem dla naszego Narodu każdorazowo są wybory do najwyższych władz państwa. W czyje ręce powierzamy władzę? Czy w ręce ludzi, którzy na co dzień żyją zasadami Ewangelii? Czy w ręce tych, którzy otwarcie głoszą zasady z nią sprzeczne?

Trzeba więc wznieść sztandary Królestwa Bożego i mężnie przystąpić do walki z jego przeciwnikami. Każdy Polak wyrwany z sideł grzechu przybliża królowanie Jezusa w naszej Ojczyźnie. Każdy nawracający się, każdy oddający się pod władzę Jezusa Króla, każdy głoszący Prawdę, zachowujący świętość obyczajów i zaprowadzający sprawiedliwość przybliża królowanie Jezusa w naszej Ojczyźnie. Jeżeli więc nie chcesz oddać duchowego Tronu Polski Antychrystowi, nie możesz pozostać biernym! Tylko nieustanny wysiłek ludzi wiernych prawdziwemu Królowi może przynieść konkretne rezultaty. Nie wolno pozwolić sobie na grzech lenistwa i zaniedbania. Każdy z nas musi pracować, każdy musi walczyć. Walczyć i zwyciężać! W imię i na chwałę Jezusa Króla Polski!
Króluj nam Chryste !
SŁUŻEBNICA BOŻA ROZALIA CELAKÓWNA - ŻYCIORYS I POSŁANNICTWO
Stowarzyszenie RÓŻA 18.03.2007
Służebnica Boża Rozalia Celakówna urodziła się w Polsce, w Jachówce na Podhalu, w archidiecezji krakowskiej, 19 września 1901 roku. Była pierwszym z ośmiorga dzieci Tomasza i Joanny z domu Kachnic. Rodzice Rozalii byli chłopami małorolnymi i utrzymywali się głównie z pracy na własnej ziemi. Jako ludzie …Więcej
SŁUŻEBNICA BOŻA ROZALIA CELAKÓWNA - ŻYCIORYS I POSŁANNICTWO

Stowarzyszenie RÓŻA 18.03.2007

Służebnica Boża Rozalia Celakówna urodziła się w Polsce, w Jachówce na Podhalu, w archidiecezji krakowskiej, 19 września 1901 roku. Była pierwszym z ośmiorga dzieci Tomasza i Joanny z domu Kachnic. Rodzice Rozalii byli chłopami małorolnymi i utrzymywali się głównie z pracy na własnej ziemi. Jako ludzie bogobojni, o surowych zasadach, a przy tym bardzo uczynni i gościnni, cieszyli się powszechnym poważaniem. Bardzo dbali o religijne wychowanie dzieci. Cała rodzina w każdą niedzielę uczęszczała do kościoła parafialnego w Bieńkówce, odległego o 5 km, lub do Budzowa. Regularnie przystępowano do sakramentów świętych. Nierzadko zdarzało się, że rodzice chodzili do kościoła także w dni powszednie. Czytano też wspólnie książki religijne i prasę katolicką.

Na pobożność Rozalii największy wpływ wywarła jej matka, Joanna, która wszystkie swoje dzieci, jeszcze przed urodzeniem, ofiarowała Najświętszej Maryi Pannie. Rozbudziła ona w Rózi miłość do Pana Jezusa Eucharystycznego. Uwrażliwiła ją też na miłość bliźniego, wyrażającą się w konkretnej pomocy. W ubogich i proszących o jałmużnę uczyła dostrzegać Pana Jezusa.

Rozalia w wieku 7 lat, zgodnie ze zwyczajem, przystąpiła po raz pierwszy do spowiedzi więtej, by po trzech latach (11 maja 1911 roku) przygotowań przyjąć I Komunię świętą. Dzień ten był dla Rozalii ogromnym przeżyciem. Od pierwszej Komunii św. - wspomina potem - Pan Jezus wlał w me serce szczególniejszą miłość do Najświętszego Sakramentu.
Pierwszy bliższy kontakt wewnętrzny z Panem Jezusem miała w wieku 6 lat. Pan ezus dał jej wtedy odczuć swoją obecność, co później wielokrotnie się powtarzało. W takich chwilach opuszczała swoje koleżanki i szukała samotności w lesie, nad rzeką lub na łące. Jezus coraz bardziej pociągał ją ku Sobie.

Od wczesnych lat rozpoczęła też pracę nad sobą. Będąc z natury dzieckiem porywczym, łatwo wpadającym w gniew i z trudem przyjmującym nakazy surowych i wymagających rodzi ów, z czasem wyrobiła w sobie usposobienie łagodne i pogodne.

Lubiła modlić się i chodzić do kościoła. Najczęściej stawała wtedy blisko ołtarza. Często można ją też było widzieć przed bocznym ołtarzem, gdzie była figura Matki Boskiej z Lourdes, do której Rozalia miała szczególne nabożeństwo.

Za najważniejsze "książki", z których uczyła się o Panu Bogu, uważała: Najświętszy Sakrament, Najświętszą Maryję Pannę i Krzyż Jezusa. W wieku 13-14 lat pojawiło się w niej pragnienie świętości poprzez ukochanie Pana Jezusa aż do zupełnego zapomnienia o sobie. Pragnęła - jak to później określi - spalić się jako ofiara na ołtarzu miłości.

W 1914 roku z bardzo dobrymi wynikami Rozalia ukończyła 6-oddziałową szkołę powszechną. Z racji ubóstwa rodziców nie mogła kontynuować nauki w pobliskim miasteczku. Pomagała rodzicom w pracach polowych i domowych, opiekowała się też młodszym rodzeństwem. W roku 1916 zapadła w ciężką chorobę, której lekarz nie umiał rozpoznać. Wyzdrowienie nastąpiło w dziewiątym dniu nowenny do Najświętszej Maryi Panny. Rozalia wstała z łóżka zupełnie zdrowa po miesięcznej chorobie. Z perspektywy czasu Rozalia uznała, że ta choroba była przygotowaniem do późniejszych cierpień duchowych.

2 lipca 1917 roku przyjęła z rąk księcia biskupa krakowskiego Stefana Sapiehy sakrament bierzmowania. Około roku 1918 złożyła prywatny ślub czystości przed figurą Matki Bożej Niepokalanej w kościele w Bieńkówce.
W roku 1919 rozpoczęła się "noc ciemności", trwająca sześć lat. W tym okresie Rozalia odczuwała wielką oschłość i rozproszenia w czasie modlitwy oraz obojętność na rzeczy święte. Miała wizje piekła i potępieńców. Nawiedzały ją też rozmaite pokusy i choć im nie ulegała, czasem wydawało jej się, że Bóg odrzuca ją za "straszne" grzechy (jeden z późniejszych kierowników duchowych spowiedników Rozalii powiedział o niej, że wedle jego przekonania dobrowolnie nie popełniła ona nigdy nawet grzechu lekkiego). Owocem tej ciemnej nocy była
świadomość obecności Jezusa w duszy, pokój serca i radość, a ponadto oderwanie duszy od stworzeń oraz ustanie wszelkich pokus przeciw czystości.
Pragnąc rozeznać wolę Bożą co do swej przyszłości, udała się z pieszą pielgrzymką do Częstochowy oraz do sanktuarium maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej.
W 23 roku życia przełamuje opór rodziców i udaje się do Krakowa. Była przekonana, że taka jest wola Boża względem niej i że Pan Jezus chce ją tam mieć. Nie bez znaczenia był fakt, że pobyt w Krakowie daje możliwość codziennego udziału we Mszy św. i stałego kierownictwa duchowego, którego brak w Jachówce bardzo dotkliwie odczuwała. Przez niespełna rok zatrzymała się u starszej kobiety, której pomagała w zajęciach domowych. Nurtowało ją silne pragnienie wstąpienia do zakonu klauzurowego.

W kwietniu 1925 roku podjęła pracę posługaczki chorych w Szpitalu św. ?azarza na oddziale chirurgii. Szczególną opieką otaczała tam chorych biednych i opuszczonych oraz tych, przy których najtrudniej było pracować.
W czerwcu 1925 r. Rozalia została urzędowo przeniesiona na oddział dermatologiczny, gdzie usługiwała osobom chorym wenerycznie. W wewnętrznym natchnieniu Rozalia usłyszała słowa Jezusa: "Moje dziecko! W szpitalu jest miejsce dla ciebie z mojej woli ci przeznaczone". A jednak zetknięcie z brutalnością grzechu wywoływało w niej wielkie cierpienia duchowe. Nadal też płonęło w jej sercu pragnienie wstąpienia do zakonu, aby pełniej oddać się
Panu Jezusowi.

Za radą spowiednika 5 grudnia 1927 roku Rozalia wstąpiła do klasztoru Sióstr Klarysek. Zły stan zdrowia nie pozwalał jednak na dłuższe przebywanie w klasztorze, dnia 1 marca 1928 roku opuściła więc Klaryski i wróciła do Szpitala św. ?azarza, gdzie początkowo pracowała w izbie przyjęć, następnie została zatrudniona w Klinice Okulistycznej. 30 września 1929 roku - wbrew ludzkiej logice, gdyż w poprzednich miejscach pracy miała wyższą pensję i lepsze warunki - wróciła na oddział chorych wenerycznie Szpitala św. Łazarza, aby lepiej zaświadczyć czynem o swej wierności Jezusowi cierpiącemu.

W październiku 1932 roku zapisała się na kursy pielęgniarskie Polskiego Czerwonego Krzyża. W roku 1933 eksternistycznie zdała egzamin VII klasy szkoły powszechnej, aby móc się dalej kształcić. 4 sierpnia 1937 roku złożyła państwowy egzamin pielęgniarski.
Pracę wykonywała sumiennie i z wielkim oddaniem dla chorych, przez co zyskała sobie ich zaufanie i szacunek. Była pielęgniarką nie tylko co do ciała, ale i co do ducha, dlatego jej podopieczne nazywały ją "matką". Kilkunastu z nich pomogła znaleźć uczciwą pracę. Można wnioskować, że w ciągu 19 lat jej praktyki w szpitalu, na jej dyżurze nikt nie odszedł z tego świata bez pojednania się z Panem Bogiem.

W tym czasie doznawała wielu łask. Pan Jezus darzył ją wielką zażyłością. Poprzez różne wizje i spotkania kształtował jej serce, a zarazem przygotowywał ją do dalszych zadań. Często słyszała z Jego ust wezwanie, by wynagradzała Mu za grzechy swych podopiecznych i by złożyła Mu w ofierze swe życie. W jej sercu zrodziło się pragnienie cierpienia z miłości dla Jezusa. Ponadto coraz większy akcent padał w życiu duchowym Rozalii na życie ukryte i na dziecięctwo Boże, połączone z ideą uznania swej maleńkości przed Bogiem, a także na całkowite poświęcenie się Sercu Jezusa. Dzięki temu wzrastała jej ufność, pokój oraz moc duchowa.

Coraz bardziej stawała się człowiekiem wielkiej modlitwy. Codziennie uczestniczyła we Mszy św., odprawiała też stacje Drogi Krzyżowej i adorowała Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Modlitwą przeniknięta była także jej praca. Modliła się o świętych kapłanów i o nawrócenie grzeszników. Z czasem do tych intencji doszło wynagradzanie za grzechy - szczególnie za grzech nieczystości i nienawiści - oraz prośba o przyspieszenie intronizacji. Pan Jezus wyjawił jej też potrzebę ekspiacji za grzechy Narodu i kapłanów.
Na polecenie kolejnych spowiedników spisywała notatki z przeżyć duchowych. Niektóre z nich miały charakter przesłania do większych społeczności. Podczas modlitwy, a czasem we śnie Rozalia miała kontakt ze świętymi, a także z Matką Bożą i z Panem Jezusem. Była przynaglana do całkowitego oddania się Panu Jezusowi i do tego, aby Polska i inne kraje oddały się Jego Najświętszemu Sercu i uznały Go za swego Króla. W tym Akcie Intronizacji uczestniczyć mają nie tylko poszczególne części kraju, ale całe państwo z rządem na czele. Skutkiem tego aktu ma być nawrócenie się wielu dusz i podporządkowanie się przez nie prawu Bożemu.
Spowiednik poinformował o tych wizjach swojego przełożonego, Generała Paulinów, o. Piusa Przeździeckiego, który z kolei doniósł o tym ks. Prymasowi Polski, Augustowi Hlondowi. Dla upewnienia się o wiarygodności objawień Rozalii zalecił poddanie jej badaniu lekarskiemu. 17 i 21 września 1938 roku Rozalia - na polecenie swego spowiednika - poddała się takiemu badaniu, które nie wykazało u niej choroby nerwowej ani odchyleń psychicznych. Wręcz przeciwnie, wzbudziło badającego ją lekarza wielki szacunek.

Cicha, pokorna i uczynna wielu osobom służyła pomocą, a ubogim dawała jałmużnę, sama żyjąc w ubóstwie. Mimo to miała wrogów, była upokarzana, a nawet prześladowana. Liczne obowiązki w pracy i poza nią nadwerężyły jej siły. 7 września 1944 roku bardzo poważnie zapadła na zdrowiu. Wezwany lekarz stwierdził u niej anginę Plauta i Vincenta i polecił odwieźć ją do szpitala. 12 września Rozalia poprosiła o kapłana. Po spowiedzi i przyjęciu wiatyku i namaszczenia chorych, 13 września o godzinie 2 nad ranem spokojnie umarła.
Pogrzeb odbył się 15 września na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Pomimo trwania
wojny uczestniczyło w nim wiele osób - duchownych i świeckich. Warto zaznaczyć, że przeżycia i wizje Rozalii stały się fundamentem zatwierdzonego przez Stolicę Świętą tuż po wojnie Dzieła Osobistego Poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa, które wypracowało bogaty program i w latach powojennych przyczyniło się do osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa bardzo wielu Polaków.

Od śmierci Rozalii trwa nieprzerwanie kult prywatny, wyrażający się w zanoszeniu przez jej wstawiennictwo różnych próśb do Najświętszego Serca Jezusa. Bardzo wiele z tych próśb zostało wysłuchanych, co sprawiło, że do tej pory pamięć o Rozalii trwa w Polsce, a jej grób na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie jest zawsze pełen kwiatów i świateł.

Zbieranie materiałów do procesu kanonizacyjnego Rozalii Celakówny rozpoczęło się już w sześć lat po jej śmierci. Oficjalne rozpoczęcie procesu odbyło się na prośbę Fundacji Serca Jezusa 5 listopada 1996 roku, a dokonał go ks. Kardynał Franciszek Macharski, Arcybiskup Metropolita Krakowski. opracowała Sylwia Kaczmarek

Ważniejsze daty w życiu Rozalii

19 IX 1901- przychodzi na świat w Jachówce k. Makowa Podhalańskiego

20 IX 1901 -otrzymuje Chrzest św. w kościele parafialnym w Bieńkówce

1902- ciężko choruje na świnkę

1907- "pierwsze wewnętrzne spotkanie" z Panem Jezusem

1 IX 1908 -zaczyna uczęszczać do szkoły powszechnej w Jachówce

1908 -przystępuje do I spowiedzi świętej

1909- choruje na dyfterię

11 V 1911 - przyjmuje I Komunię świętej

30 VI 1914 - kończy 6-oddziałową szkołę powszechną

1914 - znajduje ideał w "Małej Drodze" św. Teresy od Dzieciątka Jezus

1915 - obiera sobie św. Józefa "za Ojca i Opiekuna"

1916 - Matka Boska Bolesna cudownie uzdrawia ją z ciężkiej choroby; doznaje mistycznej pociechy u stóp Najświętszej Panny Różańcowej u OO. Dominikanów w Krakowie

2 VII 1917 - w Budzowie otrzymuje bierzmowanie z rąk Księcia Abpa Sapiehy

1918 ? - składa ślub czystości u stóp Niepokalanej w Bieńkówce

1919 - rozpoczyna swą "noc ciemności"

VII 1922 - odbywa pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę celem poznania woli Bożej

15 VIII 1923 - ma mistyczne przeżycia miłości u stóp Najświętszej Maryi Panny w Kalwarii
Zebrzydowskiej

27 VIII 1924 - z woli Bożej opuszcza dom rodzinny i udaje się do Krakowa

III 1925 -nadzwyczajna spowiedź w kościele św. Mikołaja; wizja piekła i nieba; u końca "nocy ciemności" otrzymuje dar wolności od pokus nieskromnych

IV 1925 - obejmuje pracę w Szpitalu św. ?azarza w Krakowie na chirurgii

1 VI 1925 - urzędowo zostaje przeniesiona na Oddział Dermatologiczny

5/6 XII 1925 - znowu ma wizję piekła

1926 - podupada na zdrowiu na skutek silnego przeziębienia się

11 VI 1926 - przeżywa wielką wizję Chrystusa w uroczystość Jego Najświętszego Serca

IX 1927 - doznaje mistycznego jakby "ugodzenia sztyletem" w kościele SS. Felicjanek
przy ul. Smoleńsk

5 XII 1927 - opuszcza pracę szpitalną i wstępuje do Zakonu SS. Klarysek w Krakowie

15 I 1928 - ukazuje się jej pewna zmarła i bardzo cierpiąca znajoma

26 II 1928 - ma wizję dwóch szczytów

1 III 1928 - opuszcza Zakon SS. Klarysek "z rozkazu przełożonych" i z woli Jezusa ponownie
podejmuje pracę w szpitalu, w Izbie Przyjęć; otrzymuje dar chodzenia w obecności Bożej

15 IX 1928 - przyjmuje bardzo dobrą pracę na Klinice Okulistycznej

X 1928 - pierwszy raz przystępuje do konfesjonału o. Henryka Jakubca OP

1928/1929 - zimą choruje na zapalenie płuc

IX 1929 - ma wizję: św. Teresy od Dzieciątka Jezus, "Ecce Homo" - spoczywa na Boskim
Sercu Jezusa

30 XI 1929 - z woli Jezusa powraca na Oddział Dermatologiczny, gdzie zostaje do śmierci

1930 - zaczyna uczęszczać do spowiedzi św. również do o. Władysława Całki CSsR

IX 1930 - ukazuje się jej świątobliwa M. Ksawera, karmelitanka zmarła w 1928 r. w Krakowie. Ma wizje: Chrystusa w monstrancji w olbrzymim kościele oraz św. Michała Archanioła

1931 - przez kilka miesięcy kuruje swe płuca

VII 1932 - składa ślub czynienia tego, co lepsze

23 VIII 1932 - drugi raz odwiedza Jasną Górę

X 1932 - zapisuje się na kursy pielęgniarskie PCK

I 1933 - przerabia z profesorem UJ VII klasę szkoły powszechnej i dalsze gimnazjalne

9 I 1933 - kończy kursy gazoznawstwa

1933 - jako eksternistka zdaje egzamin z VII klasy szkoły powszechnej w Wadowicach

26 III 1933 - składa egzamin z pełnego kursu "dla sióstr pogotowia sanitarnego" PCK

8 VI 1934 - przybywa na rekolekcje u OO. Redemptorystów w Toruniu

26 VII 1934 - ma wizję sądu Bożego nad duszami miłosiernymi

15 VIII 1934 - w Kalwarii Zebrzydowskiej w sposób mistyczny przeżywa szczęście Wniebowziętej

IX 1934 - trzeci raz odwiedza Jasną Górę X 1934 - czwarty raz odwiedza Jasną Górę

XII 1934 - obejmuje pracę w Ambulatorium Dermatologicznym

1 I 1935 - na życzenie Chrystusa składa ofiarę z siebie za kapłanów i grzeszników

I 1935 - ma wizję "olbrzymiego stada kozłów"

18/19 IV 1935 - w nocy z W. Czwartku na W. Piątek poddaje się operacji na wyrostek robaczkowy

8 V 1937 - zaczyna spowiadać się u OO. Paulinów na Skałce

4 VIII 1937 - składa państwowy egzamin pielęgniarski
IX 1937 - ma wizję: zbliżającej się wojny, niezwykłego pomnika Najświętszego Serca
Jezusa i Aktu Intronizacji

8 IX 1937 - otrzymuje świadectwo ukończenia nauk pielęgniarskich

XII 1937 - ma wizję najwyższego szczytu do osiągnięcia

24 VI 1938 - dokonuje "Aktu ofiarowania się Miłości Nieskończonej"

4 VII 1938 - przeżywa wizję globu ziemskiego i wojny z Niemcami

15 VIII 1938 - mistycznie przeżywa chwałę Wniebowziętej

17 VIII 1938 - otrzymuje brązowy medal "za długoletnią służbę"

17 i 21 IX 1938 - na polecenie spowiednika (który otrzymał zlecenie od Kardynała Hlonda)
poddaje się lekarskiemu badaniu przez neurologa

19 i 20 XI 1938 - po raz piąty jest na Jasnej Górze

16 XII 1938 - ma wizje: piekła, miasta z kryształu i diamentów, Najświętszej Maryi Panny

II 1939 - w sposób mistyczny widzi granicę polsko-niemiecką w ogniu

3 V 1939 - rozpoczyna swą "śmierć duchową", przebolesne napady nieznajomej półopętanej

18 V 1939 - przeżywa wizję wyższej uczelni i św. Teresy od Dzieciątka Jezus

28 V 1939 - ma objawienie dotyczące osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu
Jezusowemu - wizję "Ecce Homo"

12 VII 1939 - doznaje mistycznej pociechy w kościele w Bieńkówce

14 VII 1939 - otrzymuje niezwykły przypływ miłości (w Jachówce), "jakby ktoś mnie ugodził
strzałą w serce"

17 VIII 1939 - odwiedza Najświętszą Maryję Pannę w Kalwarii Zebrzydowskiej

24/25 IX 1939 - ma senną wizję św. Teresy od Jezusa; pokój przy Mikołajskiej staje się "kaplicą"

XI 1939 - doznaje od półopętanej publicznej potwarzy, bicia po głowie, targania za
włosy; "od bicia... (ma) pełno guzów na głowie"

9 X przeżywa wizję św. Teresy od Dzieciątka Jezus

XI 1940 - ma objawienia dotyczące "osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu
Jezusowemu"

2 I 1941 - odbiera mistyczne wskazania o intronizacji w duszach i narodach

2 V 1941 - dokonuje Aktu osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu wg
św. Małgorzaty Marii

5 IX 1942 - otrzymuje pouczenie, że "Mała Droga" jest bardzo aktualna w naszych czasach

XII 1942 - ma wizję św. Michała Archanioła i wilczych głów pobitych żołnierzy
niemieckich

7 IX 1944 - sama osłabiona, stawia bańki znajomej i zaziębia się

8 IX 1944 - (w święto narodzenia NMP) przyprowadzają ją ze szpitala do domu z gorączką

10 IX 1944 = Dr Koterla stwierdza anginę Plauta i Vincenta i poleca odwieźć chorą do szpitala

11 IX 1944 - chorą przewożą do szpitala, gdzie otrzymuje transfuzję krwi

12 IX 1944 - (w święto Imienia NMP) chora prosi o kapłana, spowiada się i przyjmuje Wiatyk święty i Namaszczenie Olejem świętym

13 IX 1944 - o godz. 2 podczas snu spokojnie oddaje duszę Bogu

14 IX 1944 - (w święto Podwyższenia Krzyża św.) o godz. 9 odprawiają się egzekwie i
uroczysta Msza św. pogrzebowa w kościele św. ?azarza

15 IX 1944 = (w święto Matki Boskiej Bolesnej) o godz.
15.30 odbywa się pogrzeb na
Cmentarzu Rakowickim

Posłannictwo Rozalii

Począwszy od 1930 roku, Pan Jezus zaczyna domagać się przez Rozalię od Polski uznania Go za swego Króla. Poucza Rozalię, że jest to sprawa ogromnej wagi i że w tej intencji trzeba wiele się modlić i wiele cierpieć, by przyśpieszyć intronizację w Polsce. Cóż może Rozalia uczynić w tej sprawie? Zwierza się swemu duchowemu kierownikowi: "Gdy przyszłam do szpitala, moje prace, małe krzyżyki i małe ofiary składałam Jezusowi, prosząc Go, by Jego Królestwo przyszło do dusz, do wszystkich serc, by On, Jezus, mógł królować wszechwładnie
w nich".

Jednakże Jezus Król domaga się od Rozalii czegoś więcej; konkretnych działań tej sprawie i na skalę przekraczającą jej możliwości. Dlatego zwraca się ona prośbą o pomoc do swego kierownika duchowego ks. Kazimierza Dobrzyckiego: "Od pewnego czasu jestem zmuszona jakąś siłą tajemniczą, by Ojcu powiedzieć to, co czuję w duszy, mianowicie to, by Ojciec Drogi napisał list do Jego Eminencji ks. kard. Hlonda, Prymasa Polski, o przyśpieszenie intronizacji (…). Pan Jezus w ten sposób chce ratować Polskę przed upadkiem". Następnie wyłuszcza ks. Dobrzyckiemu, jak należy rozumieć intronizację i na czym polega jej istota: "Pan Jezus chce być naszym Królem, Panem i zarazem Ojcem bardzo kochającym". I nieco dalej dodaje: "Pan Jezus w szczególny sposób chce być naszym Królem, tego On sobie życzy. Polska musi w sposób wyjątkowy, uroczyście ogłosić Pana Jezusa swym Królem przez intronizację (…). Intronizacja to nie tylko forma ofiarowania się, ale odrodzenie serc, poddanie ich pod słodkie panowanie Miłości!"

Ponieważ pojawienie się żądania, by Polska uznała w sposób oficjalny i uroczysty, poprzez Akt Intronizacji, Jezusa swym Królem, zaskakiwało swą oryginalnością i wiązało się z ogromnymi trudnościami w jego realizacji, dlatego Pan Jezus jeszcze wielokrotnie zwróci się do Rozalii w słowach bardzo łagodnych, lecz stanowczych: "Powiedz, moje dziecko, ojcu, by napisał w tej sprawie do Prymasa Polski. Teraz jest najodpowiedniejsza chwila, trzeba korzystać z czasu łaski". Z tego polecenia Rozalia wywiązała się, informując wszystkim swego kierownika duchowego i w pięknych słowach zachęcając go do działania: "Ojcze Kochany, coś dziwnego dzieje się w mej duszy, czuję przeogromne pragnienie, by wszystko uczynić i przecierpieć, by Jezus mógł swobodnie panować w naszej ukochanej Ojczyźnie, a przez Polskę, by zawładnął całym światem. Śmiem to twierdzić stanowczo, że Polska będzie silną potęgą, najsilniejszą nie tylko w Europie, ale na całym świecie, jeśli usłucha wezwania Pana Jezusa, a jeśli nie, to zginie. To nie są moje myśli i słowa (…). To mi pokazał Pan Bóg". Rozalia w pełni zdaje sobie sprawę, jak trudną misję powierzył jej Pan Jezus jak mała jest szansa na jej zrealizowanie. - "Zastanawiając się nad tym - pisze - ogromny ból ogarnął moją duszę, że Pan Jezus tak strasznie obrażany jest przez ludzi, że tak bardzo daleko do przemiany ludzkich serc, że sprawa intronizacji jest również daleka". Faktycznie Polska była bardzo atakowana przez siły zła, a Naród coraz bardziej ulegał demoralizacji.

Od września 1937 roku Rozalia otrzymuje szereg proroczych wizji, w których żądania Jezusa wobec Polski i świata zostały bardzo wyraźnie sprecyzowane. Od spełnienia tych żądań Bóg uzależniał los naszej Ojczyzny i innych narodów. Istotę tych objawień można sprowadzić do warunku: jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać Jezusa swym Królem w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu. W następstwie za przykładem Polski pójdą inne narody i także one dokonają Aktu Intronizacji Jezusa na swego Króla. Wszystkie narody, które nie uznają Jezusa swym Królem, zginą.

Treść tych przesłań, tak brzemienna w skutkach, stanowiła dla Rozalii i jej kierownika duchowego, o. Kazimierza Dobrzyckiego, paulina, nie lada wyzwanie. Rozalia otrzymała wraz ze swą misją ogromny krzyż do dźwigania. Jak był on wielki i bolesny, świadczą o tym jej pisma. W jego dźwiganiu pomagali jej przede wszystkim Ojcowie Paulini, a szczególnie wymieniony o. Dobrzycki oraz Generał Paulinów o. Pius Przeździecki z Jasnej Góry. Nic w tym dziwnego, że Ojcowie Paulini zostali zaangażowani do tego dzieła. Przecież w tle misji Rózi stała dostojna Królowa Polski i to brzemienne pragnienie Jej Niepokalanego Serca zostało przekazane Rozalii, a przez nią Polsce za pośrednictwem Paulinów.
W marcu 1938 roku głos wewnętrzny pouczał Rozalię: "Trzeba ofiary za Polskę, za grzeszny świat (…), straszne są grzechy Narodu Polskiego. Bóg chce go ukarać. Ratunek dla Polski jest tylko w moim Boskim Sercu". Ponieważ mimo wielu starań do intronizacji w Polsce nie dochodziło, na parę miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej Rozalia otrzymuje następną wizję ukazującą ogrom nieszczęść, jakie spadną na Polskę, a zarazem zapewnienie, że jeśli Polska, z rządem na czele, dokona intronizacji, do zapowiadanej wojny nie dojdzie. - "Pod koniec lutego 1939 roku - pisze Rozalia - Pan Jezus przedstawił mej duszy następujący obraz w czasie, gdy Mu polecałam naszą Ojczyznę i wszystkie narody świata. Zobaczyłam w sposób duchowy granicę polsko-niemiecką, począwszy od Śląska, aż po Pomorze, całą w ogniu. Widok był to naprawdę przerażający, zdawało mi się, że ten ogień zniszczy całkowicie cały świat. Po pewnym czasie ogień ogarnął całe Niemcy niszcząc je tak, że ani śladu nie pozostało z dzisiejszej Trzeciej Rzeszy. Wtedy usłyszałam w głębi duszy głos i równocześnie odczułam pewność niezwykłą, że tak się stanie: Moje dziecko, będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności poprzez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga (…). Tylko we Mnie jest ratunek dla Polski".

Można sobie wyobrazić, co przeżywała Rozalia i osoby z nią związane w dziele intronizacji. W tamtym czasie wszyscy w Polsce mieli świadomość, że wojna z Niemcami zbliża się szybkimi krokami, ale tylko Rozalia w pełni zdawała sobie sprawę z koszmaru tej wojny i z możliwości jej zażegnania. Dlatego całe życie Rozalii zostało podporządkowane w intencji intronizacji: w szpitalu bierze najcięższe dyżury, podejmuje różne umartwienia i nieustannie się modli: "1 kwietnia 1939 roku gorąco polecałam, jak tylko umiałam, tę sprawę Panu Jezusowi za przyczyną Najświętszej Maryi Panny i świętego Józefa, prosząc o światło, co należy czynić, by ta sprawa była jak najlepiej i jak najprędzej przeprowadzona. I znowu głos mówił mej duszy: Powiedz, dziecko, ojcu, by napisał do Prymasa Polski przez Ojca Generała, by wszystko uczynił dla przyśpieszenia intronizacji. Jasna Góra jest stolicą Maryi. Przez Maryję przyszedł Syn Boży, by zbawić świat i tu również przez Maryję przyjdzie zbawienie dla Polski przez intronizację. Gdy się to stanie, wówczas Polska będzie przedmurzem chrześcijaństwa, silną i potężną, o którą rozbiją się wszelkie ataki nieprzyjacielskie".
W lipcu 1938 roku otrzymała proroczą wizję i pouczenie, dotyczące wtedy dość dalekiej przyszłości, a dla nas, dziś żyjących, bardzo bliskiej. Tak to opisuje: "Znalazłam się na wysokiej górze, na której zobaczyłam kulę zupełnie podobną do globusa, lecz bardzo dużą. Z wielkim zainteresowaniem oglądam ją. Pod względem geograficznym był to glob. Rozpoznawałam części świata i poszczególne państwa. Wtem staje przede mną postać męża pełna powagi i majestatu. Kto to był, nie wiem. Owa postać zbliżyła się do mnie, nawiązując rozmowę. Mówi do mnie: To jest kula ziemska, polecając mi wymienić i określić granice części świata, a w nich poszczególne państwa. Gdy odpowiedziałam na pytania, wówczas ta osoba mówi do mnie głosem pełnym powagi i namaszczenia: Moje dziecko! Za grzechy i zbrodnie popełnione przez ludzkość na całym świecie ześle Pan Bóg straszną karę. Sprawiedliwość Boża nie może znieść dłużej tych występków. Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeśli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić intronizację (…) we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu i jedynie tu jest ratunek.
Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej, zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już nigdy nie powstaną. Zapamiętaj to sobie, dziecko moje, zginą i już nigdy nie powstaną!!! (…) Pamiętaj, dziecko, by sprawa tak bardzo ważna nie była przeoczona i nie poszła w zapomnienie. (…) Intronizacja w Polsce musi być przeprowadzona". Rozalia przypomniała sobie, że ofiarowała się Panu Jezusowi z miłości ku Niemu na całkowite wyniszczenie za Polskę na pierwszym miejscu, a potem za Niemcy, Rosję, Hiszpanię i za cały świat. W tej chwili postać wzięła ją za rękę i zaprowadziła na drugą stronę globu. Wskazała na Amerykę i Australię i rzekła bólem: "Czyż za te dusze Chrystus nie cierpiał? Czyż one nie są odkupione Jego Najświętszą Krwią? Trzeba je, dziecko, włączyć, szczególnie Amerykę.
Dalej mówił z najgłębszym przekonaniem: Trzeba wszystko czynić, by intronizacja była przeprowadzona. Jest to ostatni wysiłek miłości Jezusowej na te ostatnie czasy! Pytam z bojaźnią tę osobę, czy Polska się ostoi? Odpowiada mi: Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeśli się podporządkuje pod Prawo Boże, pod prawo Jego miłości. Inaczej, moje dziecko, nie ostoi się. I jeszcze na ostatek mówi do mnie przekonywująco: Oświadczam ci to, moje dziecko, jeszcze raz, że tylko te państwa nie zginą, które będą oddane Jezusowemu Sercu przez intronizację, które Go uznają swym Królem i Panem. Przyjdzie straszna katastrofa na świat - mówił - jak zaraz zobaczysz.

W tej chwili powstał straszliwy huk. Owa kula pękła. Z jej wnętrza wybuchnął ogromny ogień, za nim polała się obrzydliwa lawa jak z wulkanu, niszcząc doszczętnie wszystkie państwa, które nie uznały Chrystusa. Widziałam zniszczone Niemcy i inne zachodnie państwa Europy. Z przerażeniem zwróciłam się o ratunek do tego Pana, a on mi mówił: Nie bój się, dziecko, i trzymał mnie za ramiona. Pytam go: Czy to jest koniec świata, a ten ogień i lawa, czy to jest piekło? Otrzymuję odpowiedź: Nie jest to koniec świata ani piekło, tylko straszna
wojna, która ma dopełnić dzieła zniszczenia. Granice Polski były nienaruszone - Polska ocalała. Ta osoba nieznana mówi jeszcze do mnie: Państwa oddane pod panowanie Chrystusa i Jego Boskiemu Sercu, dojdą do szczytu potęgi i będzie już jedna Owczarnia i jeden Pasterz.

Po tych słowach wszystko znikło. W dniu następnym po Komunii świętej pytałam Pana Jezusa, co to ma znaczyć? Otrzymałam pouczenie: Tak się, dziecko, stanie, jeśli ludzkość nie zwróci się do Boga. Nie trzeba zaniedbywać sprawy przyspieszenia chwili intronizacji w Polsce".

Rozalia w liście do swego kierownika duchowego wyjaśnia, jakie zrozumienie towarzyszyło jej podczas powyższej wizji: "Były to słowa do głębi przekonujące mnie, że to wszystko się stanie, te państwa ostoją się tylko, które Mnie uznają swym Królem. Zniszczenie będzie wielkie wskutek grzechów, które się rozlały jak potop na ziemi, więc muszą być krwią zmyte, zwłaszcza tam, gdzie były popełniane w sposób najohydniejszy.
Gdy Pan Jezus będzie Królem i Panem naszego Narodu, wówczas my staniemy się bardzo silnymi, bo wszyscy będą się starali wypełniać wolę Pana Jezusa, nawet innowiercy będą prosić o przyjęcie ich na łono Kościoła katolickiego. Przyjdą straszne czasy, lecz my musimy wierzyć i ufać Panu Bogu, że On nas nie opuści, a zwłaszcza musimy odmienić życie, by było zgodne z prawem Bożym. Ludzie zobaczą skutki, ile intronizacja wleje siły i mocy w cały nasz Naród. Pan Jezus nie dopuści zniszczenia na ziemiach polskich. Prośmy gorąco Pana Jezusa o zbliżenie się Jego Królestwa, bo zbliżają się czasy, kiedy nastanie jedna
Owczarnia i jeden Pasterz".

Niepowodzeniem zakończyły się starania o intronizację Jezusa na Króla Polski przed wybuchem drugiej wojny światowej, w wyniku czego Polska i wiele krajów świata uległo zniszczeniu. Czy zatem misja powierzona Rozalii także zakończyła się niepowodzeniem? Przez jakiś czas tak wydawało się samej Rozalii. Jej dotychczasowym staraniom o intronizację przyświecała myśl: teraz albo nigdy. Gdy po wybuchu wojny rozmyślała nad tymi słowami uważając, że czas łaski dany Polsce został zaprzepaszczony, usłyszała głos Jezusa: "Czy czas u Boga jest czasem ludzkim? Czyż nie przygotowuję serc ludzkich do tej wzniosłej chwili, jaką ma być intronizacja? Czy sądzisz, jakoby ma zapowiedź nie dała się spełnić?" Rozalia otrzymała w latach wojny dalsze przynaglenia od Jezusa, by nadal usilnie zabiegać o intronizację w Polsce. W dniu 2 stycznia 1941 roku pisze: "Pan Jezus prawie nagli moją duszę, bym wszystko uczyniła, co tylko jest w mojej mocy, by przyśpieszyć ten dzień błogosławiony oddania całych narodów pod panowanie Jego słodkiej miłości". Przed samą śmiercią Rozalia da świadectwo swej wierze: "Ja tak wierzę w intronizację, w jej przeprowadzenie, że choćby mi głowę ścinano, że to nigdy nie nastąpi, nie uwierzyłabym temu. Już nigdy nie będę myślała, dlaczego tak, czy inaczej się stało, dlaczego nie teraz, lecz później… (ona nastąpi)". Ale też zdumiewa się nad postawą ludzi odpowiedzialnych za nasz Naród: "O jakże serce ludzkie jest ślepe i rozum szalenie ograniczony. (…) Ojciec Kochany jeszcze będzie musiał przypomnieć o tej sprawie Jego Eminencji Prymasowi Polski".

--------------------------------------------------------

5 listopada 1996 r. mogło nastąpić uroczyste otwarcie procesu kanonizacyjnego
Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny w Kaplicy Pałacu Arcybiskupów Krakowskich.

3 maja 1997 r. Kard. Józef Glemp zapowiedział z Wałów Jasnej Góry przeprowadzenie Intronizacji jesienią 1997 r. Wypowiedź ta nie miała dalszego ciągu.

Z końcem 1999 r. prace procesowe dobiegały końca i wielkimi krokami zbliżała się chwila uroczystego zamknięcia procesu na terenie Archidiecezji Krakowskiej przez ks. Kardynała Franciszka Macharskiego.
Osoby zaangażowane w to dzieło mogły chwilowo odetchnąć z wielką ulgą. Byliśmy bowiem świadomi walki, jaka toczyła się już od kilku lat o królowanie Jezusa Polsce. Zwłaszcza w roku 1998 idea intronizacji Jezusa Króla Polski była usilnie zwalczana przez środowiska liberalne duchownych i świeckich. A ponieważ w tle intronizacji stała Rózia, odczuwaliśmy rosnące zagrożenie dla jej procesu kanonizacyjnego. Tym samym coraz ciemniejsze i groźniejsze chmury gromadziły się nad Biurem Postulacji i nad prowadzonymi przez nie pracami.

Zwiastuny walki

Narastającego zagrożenia doświadczaliśmy bezpośrednio na własnej skórze. Dla przykładu wspomnimy tylko o jednej akcji, bardzo dla nas przykrej, wymierzonej w misję Rozalii. Otóż Zakon Jezuitów, od którego jeszcze wtedy podnajmowaliśmy pomieszczenie na Biuro Postulacji, zaczął wywierać na p. Postulator, głównie osobach ówczesnego Rektora Kolegium i Bazyliki ks. Władysława Gryzło SJ oraz ks. Stanisława Obirka SJ, presję, by z wszelkich modlitw (nawet tych, które miały imprimatur), ogłoszeń i tekstów zamieszczanych w Posłańcu Serca Jezusowego usunąć słowo "intronizacja" oraz tytuł Jezus Król. Zażądano także usunięcia Aktu Intronizacyjnego, odmawianego do tej pory po Komunii świętej podczas Mszy św., odprawianych każdego 13. dnia miesiąca w intencji wyniesienia Rózi na ołtarze i ogólnopolskiej Intronizacji. Przypuszczaliśmy, że Jezuici nie tyle działali we własnym imieniu, ile byli do tego inspirowani z zewnątrz, bo podobne działania obserwowaliśmy w wielu środowiskach kościelnych, nie mówiąc już o jawnej wrogości do idei intronizacji ze strony politycznych środowisk lewicowych i liberalnych.
Dla nieprzyjaciół Jezusa Króla wiadomym było, że najskuteczniejszym sposobem na obalenie idei intronizacji, było zniszczenie procesu kanonizacyjnego Rozalii. Również i dla nas wiadomym było, że najskuteczniejszym sposobem, by nie dopuścić do odsunięcia Rózi w mroki zapomnienia, nawet gdyby proces został zniszczony, było wystawienie w Bazylice jej sarkofagu - rzeczy już nie usuwalnej. Pod presją tych obaw działaliśmy nadal z wielkim pośpiechem. Gdy wszystkie formalności prawne zostały dopełnione Fundacja i Postulacja zleciły p. M. Gołąbkowi wykonanie sarkofagu w dniu 18 września 1998 roku. Nadszedł wreszcie dzień 5 marca 1999 r., dzień montażu sarkofagu w Bazylice. tym dniu przypadł pierwszy piątek miesiąca, dzień w którym szczególnie czci się w Kościele Najświętsze Serce Jezusa, lecz także dzień, w którym naród izraelski wydał na śmierć swego Króla.
Rankiem na plac przed Bazylikę zajechały samochody z odlewami z brązu oraz z elementami kamiennymi sarkofagu. Nastąpiły konsultacje wykonawców z zarządem Bazyliki. Ustalono harmonogram prac i rozpoczęły się prace przygotowawcze do ustawienia sarkofagu. W Biurze Postulacji rozdzwonił się telefon. Dzwonił osobisty kapelan ks. Kardynała Franciszka Macharskiego, wzywając p. Postulator Sylwię Kaczmarek do niezwłocznego stawienia się u Jego Eminencji w Kuriii Metropolitarnej. Jednocześnie Księża Jezuici poprosili wykonawców sarkofagu o wstrzymanie prac montażowych do powrotu p. Postulator z Kurii. Na sercach osób zgromadzonych w Postulacji kładło się ciężarem ołowiu złowróżbne przeczucie i zmagało się z nadzieją, że przecież jest rzeczą niemożliwą, by mogło dojść do niewystawienia sarkofagu, ze względu na prawne zabezpieczenie umowami jego budowy. Po trzech godzinach oczekiwania w drzwiach Biura Postulacji stanęła zdruzgotana p. Postulator, oświadczając, że Jego Eminencja wstrzymał ekshumację. Takiego obrotu rzeczy nikt z nas nie przewidział, a było dla nas rzeczą jasną, że decyzja ta przekreśla także możliwość dokończenia budowy sarkofagu. Zresztą sam ks. Kardynał oświadczył, że "pusty sarkofag byłby raną, do powstania której nie można dopuścić". Tego samego zdania byli Księża Jezuici. Zasłaniając się decyzją Jego Eminencji co do ekshumacji, poprosili o wyprowadzenie sarkofagu z Bazyliki. Motywy tej decyzji nie zostały przez ks. Kardynała podane i do tej pory są nieznane Fundacji i Postulacji. Wkrótce potem Komitet Budowy Sarkofagu, złożony z przedstawicieli Ofiarodawców dwukrotnie zwrócił się listownie do Jego Eminencji ks. Kardynała Macharskiego z prośbą o podanie powodów, dla których wstrzymał ekshumację, oraz z prośbą o wyrażenie zgody na dokończenie przerwanych prac. Komitet niestety nie otrzymał odpowiedzi na żaden z doręczonych do rąk ks. Kardynała listów (zał nr 5, zał nr 6). W tej sytuacji Fundacja i Postulacja dla dobra sprawy postanowiły cierpliwie czekać na zmianę stanowiska ks. Kardynała w tej sprawie.

W sierpniu 2000 r. Biuro Postulacji zakończyło prace procesowe, gromadząc zebrane materiały dowodowe w osiemnastu tekturowych teczkach, specjalnie w tym celu wykonanych przez introligatora. Każda strona tych starannie ułożonych dokumentów została zaznaczona kolejnym numerem, opieczętowana i podpisana, a całość opatrzona pismem wiodącym, stwierdzającym zamknięcie prac procesowych procesie kanonizacyjnym S.B. Rozalii Celakówny na terenie Archidiecezji Krakowskiej. Ten ostatni najważniejszy dokument podpisuje uroczyście Jego Eminencja ks. Kardynał Franciszek Macharski. Dopiero wtedy wszystkie dokumenty można przesłać do Rzymu do Kongregacji do Spraw Świętych. Na podjęcie decyzji przez ks. Kardynała w sprawie zamknięcia procesu Rózia czeka cierpliwie już czwarty rok. Wraz z nią czekają rzesze osób, które modlą się o wyniesienie jej na ołtarze, upatrując w jej misji ratunku dla naszej Ojczyzny.

=======================

W połowie roku 1996 jedyny spadkobierca rodziny Celaków - ich skromnego majątku: domu w którym urodziła się Rózia, oraz dwóch hektarów pól i lasów - ks. Rafał Celak, salwatorianin, przekazał notarialnie tę własność Kurii Metropolitarnej w Krakowie. Uczynił tak, ten blisko osiemdziesięcioletni kapłan, od lat ciężko schorowany, gdyż był świadom, że zbliża się moment otwarcia procesu Rozalii, pragnął tę bezcenną pamiątkę związaną z jej życiem oddać w opiekę Jego Eminencji ks. Kardynała Franciszka Macharskiego.
Po otwarciu procesu osoby związane z Postulacją i Fundacją były częstymi gośćmi w Jachówce, szukając w domu rodzinnym Rózi umocnienia i natchnienia do dalszej pracy na rzecz jej procesu i misji. Dom ten bowiem krył w sobie wiele duchowych tajemnic i przemawiał z wielką siłą do naszych serc swą ewangeliczną prostotą. Jedynym opiekunem tego cudownego miejsca była z własnej chęci Rodzina Wadowskich, mieszkająca w powyżej stojącym domu. Zwłaszcza żarliwą miłośniczką Rózi i wiernym stróżem pamiątek po niej była p. Janina Wadowska, człowiek o wielkim sercu i dziecięcej wierze. W latach jej młodości Rózia zapisała się swą dobrocią trwale w jej pamięci. P. Janina (zobacz kaseta video), niczym prorokini Anna, od lat z wielką tęsknotą wypatrywała chwili wyniesienia Rózi na ołtarze i bardzo bolała, widząc jej dom rodzinny w opuszczeniu. W lutym 2000 r. umiera ks. Rafał Celak. 1 kwietnia tego samego roku umiera p. Janina Wadowska. Obojga tych ludzi przygwoździł cierpieniem los sarkofagu i wydawało się nam, że Bóg powinien to wynagrodzić, pozwalając im dożyć szczęśliwego epilogu procesu Rózi i przeniesienia jej doczesnych szczątków do Bazyliki Serca Jezusa. Tymczasem Bóg w swej Opatrzności, powołując ich do Siebie, zaoszczędził im następnych bolesnych przeżyć, związanych z wydarzeniami, które niebawem miały nastąpić.
Otóż 26 lipca 2001 r. w okolicach Jachówki nastąpiło oberwanie chmury i straszliwa w skutkach powódź nawiedziła tamte strony. W następstwie obfitych opadów poruszyło się zbocze góry, na którym stał dom Rózi i kilka innych domów. Wszystkie domy murowane w tej strefie popękały i mieszkańcy byli zmuszeni je opuścić, łącznie z Rodziną Wadowskich. Dom Rozalii uległ nieznacznemu przesunięciu i wyrządzone mu szkody, z tej racji, że był drewniany, okazały się niezbyt wielkie. Pierwszymi osobami, które dotarły po opadnięciu wody do domu Rózi, był Zarząd Fundacji Serca Jezusa. Dzięki temu możemy obok zaprezentować Państwu zdjęcia, które zostały wtedy wykonane.

Wkrótce potem pojawili się sponsorzy, którzy na własny koszt byli gotowi zabezpieczyć dom Rózi lub przenieść go w bezpieczne miejsce. Zanim jednak do właściciela domu - Kurii Metropolitarnej w Krakowie - wystąpili w tej sprawie, dom został zburzony. W kilkanaście dni po powodzi, tj. w sierpniu 2001 r. Kuria Krakowsk a wysłała do Jachówki ekipę swych robotników, którzy w ciągu paru dni zrównali z ziemią gniazdo rodzinne Celaków. Trudno zrozumieć ten pośpiech i jego zamysł, gdyż popękane murowane domy, okalające dom Rózi, stoją do tej pory, a jest już rok 2004!
Króluj nam Chryste !
LINK:
www.regnumchristi.com.pl/index.php
Narodowa Intronizacja Owiec, Jezusa Chrystusa na Króla Polski.
Zbliżające się w lipcu 2010 roku jubileuszowe uroczystości: 600-lecie bitwy pod Grunwaldem (15 lipca 1410)[1]; 400-lecie bitwy pod Kłuszynem (4 lipca 1610)[2] i 100-lecie prapremiery pieśni Marii Konopnickiej Nie rzucim ziemi przy pomniku grunwaldzkim w Krakowie 15 lipca 1910 roku[3], napawają …Więcej
LINK:

www.regnumchristi.com.pl/index.php

Narodowa Intronizacja Owiec, Jezusa Chrystusa na Króla Polski.

Zbliżające się w lipcu 2010 roku jubileuszowe uroczystości: 600-lecie bitwy pod Grunwaldem (15 lipca 1410)[1]; 400-lecie bitwy pod Kłuszynem (4 lipca 1610)[2] i 100-lecie prapremiery pieśni Marii Konopnickiej Nie rzucim ziemi przy pomniku grunwaldzkim w Krakowie 15 lipca 1910 roku[3], napawają nas radością, poczuciem dumy narodowej, siłą wiary Polaka katolika, mimo nienajlepszej kondycji stanu państwa i Kościoła polskiego. Pomni na słowa nadziei papieża Leona XIII z encykliki Annum Sacrum pragniemy zwrócić się nade wszystko o pomoc do Nieba [4] i wezwać tych wszystkich, którym leży na sercu dobro Polski i Kościoła, do udziału w Narodowej Intronizacji Owiec na polach grunwaldzkich.

Od przeszło siedemdziesięciu lat Niebiosa wołają o dokonanie Intronizacji, ogłoszenia Jezusa Królem, jako podstawowego warunku dla ocalenia świata[5]. Bóg w Trójcy Jedyny wyraża Swoją Wolę przez polską służebnicę Bożą Rozalię Celakównę[6], amerykańskie objawienia: Jezus Chrystus Król Wszystkich Narodów[7] i niemieckie: Tak, jestem Królem[8].
Mimo wielkich obietnic wywyższenia narodu polskiego i innych narodów, jeśli dokonają Intronizacji, nikt z rządzących, zarówno państwowych jak i kościelnych nie chce podjąć się tego dzieła. Tych zaś, co są za Intronizacją niemiłosiernie się prześladuje. Dlatego też wobec zbliżających się zagrożeń, trwałości państwa i wolności Kościoła, owce[9] mają prawo same, podjąć się decyzji ucieczki do Tronu miłosiernego Boga i błagać o pomoc. To zagrożenie jest ogromne. Bieg wypadków współczesnego świata precyzyjnie przedstawił dziennik masoński The Daily Yomiuri z 8 stycznia 2010 roku[10]. Autor wywiadu Jacques Attali[11] informuje swoich odbiorców o nadchodzących wydarzeniach. Ich zaplanowana karuzela dziejów ma się składać z pięciu stopni:

1. Kryzys ekonomiczny i zmniejszenie się władzy i siły Ameryki.

2. Za dzieje świata będzie odpowiadało 10-12 krajów.

3. Znika dominacja państw, a pojawia się dominacja rynku i wzrost kryminologii i frustracji.

4. Globalna wojna.

5. Nowy porządek świata (wojny może nie być, jeśli się go przyjmie), którego podstawą nie będzie indywidualizm, ale altruizm. Świat samotnych, samolubnych ludzi nie będzie istniał. Altruizm, przynajmniej racjonalny będzie podstawą nowego świata z nowym globalnym rządem i rozwojem nierynkowej gospodarki.

Cztery lata temu zwierzęta leśne na pograniczu Kurpi i Mazur, czując nadchodzący kataklizm i zagrożenie, samoczynnie opuściły lasy udając się na pobliskie pastwiska. W kilka godzin później po lasach tych przeszła trąba powietrzna niszcząc 12 tys. hektarów tych lasów. Ponad dwa lata temu Daleki Wschód nawiedziły wielkie wody morskie. Zginęło ponad pół miliona ludzi. Zwierzęta domowe wbrew decyzji ludzi zrywały się z postronków i opuszczały tereny zamieszkałe. Tym samym uratowały się.

Marii Valtorcie (1897-1961) Pan Bóg przekazuje już w czasie II wojny światowej dramatyczny obraz rzeczywistości świata i nadchodzących wydarzeń. Bóg wypowiada głośne biada tym wszystkim pasterzom, którzy pasą siebie. Mówi tu o pasterzach dusz (kapłani) i o pasterzach ludzi (politycy). To biada wypowiedziane kapłanom Chrystusa i głowom państw jest przypomnieniem rządzącym strasznej odpowiedzialności za bycie rządcą życia i Życia. Brak wykonywania święcie i sprawiedliwie powierzonych im działań w świecie i nie trwanie w Bożej Świętości i Sprawiedliwości sprawiają, że są oni poza Bogiem i Jego prawem. To powoduje, że w ich działaniu nie ma stałej uczciwości i prowadzi to wszystko do ich upadku oraz zniszczenia bliźnich i świata[12].

Jedni i drudzy pasterze wypaczyli swoją misję, bo paśli i pasą samych siebie zamiast innych. Kapłani nie wyczerpują się w swym świętym obowiązku wzmacniania i leczenia dusz, a politycy nie spełniają słusznego i błogosławionego zadania opiekowania się swoimi podwładnymi. Prześladowania, zaniedbania, skazywania i zabijania to środki, którymi realizują swoje cele, ale nie cele Boga. Czeka ich straszliwy sąd. Rozpacz poddanych spadnie na nich wszystkich w godzinie ich śmierci. Chóralnie będą ich oskarżać:

Rozpacz poddanych spada na tych, którzy je wzbudzają; każde błądzenie, każde przekleństwo - na tego, kto je prowokuje; każde konanie duszy - na tych duchownych, którzy bez miłosierdzia, potrafią kierować się tylko bezwzględnością.

Biada, biada, biada wam, możni! Siedem razy więcej jednak biada wam, duchowni! Jeśli bowiem pierwsi zadają śmierć bardziej ciału niż duszy, to wy jesteście odpowiedzialni za śmierć dusz - poczynając od potężnych, których nie umiecie poskromić, albo nie próbujecie powściągnąć przez stałe: nie wolno. Przeciwnie, pozwalacie im pełnić zło przez wasz udawany szacunek. To stanowi zdradę Chrystusa,
Ja wam powiadam: „dobry pasterz oddaje życie za swoje owce", wy natomiast zajmujecie się zachowaniem życia waszego. Owce tymczasem, wielkie i małe, rozproszyły się i stały się łupem dzikich zwierząt i umarły, bo pasły się na zatrutych pastwiskach [13].

Dlatego przez dzieło Intronizacji Pan Bóg zapowiada, że sam przyjdzie, aby zgromadzić Swoje owce i zaprowadzić Swój porządek. Przez Rozalię Celakównę Pan Jezus mówi: Patrz dziecko, Królestwo Chrystusowe przychodzi do Polski przez Intronizację[14]. Jeszcze w kwietniu 1939 roku Pan Jezus powiedział jej:

Jest jednak ratunek dla Polski: jeżeli Mnie uzna za swojego Króla i Pana w zupełności poprzez Intronizację [15](...) Nie posłuchano. Przyszła straszna w doświadczenia II wojna światowa. Możni jak jeden mąż uciekli z Polski zostawiając owce na pożarcie.

Kardynał Hlond na inaugurację Międzynarodowego Kongresu ku czci Chrystusa Króla w Poznaniu (25 VI 1937) mówił: Polska w tą godzinę dziejów spełni dla katolicyzmu jakieś opatrznościowe, zwrotne posłannictwo. Snadź narody zrozumieją, ze nadeszła godzina ostatecznego zdecydowania się na Boga lub przeciw Bogu [16]. Wspomniany kardynał był tak blisko prawdy. Znał orędzia Rozalii Celakównej i słowa Pana Jezusa jakie do niej powiedział: Intronizacja w Polsce musi być przeprowadzona, Polska nie zginie o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu [17]. Mimo tego, nie zareagował. Znał również treść listu apostolskiego Quas ante annos, jaki wysłał papież Pius XI na wspomniany Kongres Eucharystyczny, w którym papież pisał:

Wrogowie Chrystusa i Jego panowania niczego nie zaniedbują, by swą nienawiścią zarazić świat cały, czyż nie jest rzeczą konieczną, by w jedno ognisko zestrzeliły swe myśli i wysiłki liczne zastępy tych, którzy gorąco pragną Chrystusowego panowania.(...) Na tej ziemi, która w ciągu wieków, aż po nasze czasy tylekroć rozgromiła nieprzyjaciół Chrystusa, ufających zuchwale we własne siły, a mimo najazdów, herezji i schizmy zachowała nieskalaną wiarę katolicką i to wiarę gorącą (...) na tej ziemi kłaść będziecie podwaliny pod nowe opatrznościowe dzieła ku czci Chrystusa Króla [18].

Praktycznie kardynał Hlond miał wszystko i Intronizacji nie przeprowadził. Znał gwarancje Pana Jezusa, że jeśli Polska przeprowadzi Intronizację, to: Jezus będzie jej błogosławił i bronił od nieprzyjaciół [19].

Po tylu już latach na polu Intronizacji nic nie uległo zmianie. Możni tego świata w zakłamaniu dalej dwom panom służą[20]. Dlatego też wzywam Polaków do udziału w Narodowej Intronizacji Owiec 15 lipca 2010 roku na polach Grunwaldu. Owce mają również prawo stanowić o swojej przyszłości [21].

Nie usuwamy władców, możnych tego świata, ani pasterzy Kościoła, ale wzywamy ich do nawrócenia i ratowania Polski, i Kościoła. Intronizacja to rewolucja polityczna, społeczna i gospodarcza o wymiarze globalnym. To rewolucja odnowienia wszystkiego w Jezusie Chrystusie i podporządkowania się Jemu, jako Królowi i Jego prawu wedle zamysłów Boga.
W tym wydarzeniu naszej wiary, pobożności i patriotyzmu prostego ludu polskiego nie zamierzamy ani na krok wyprzedzać Boga, ustalać kolejności i porządku wydarzeń, czy też określać ich czasu. Bóg jest Panem czasu i przestrzeni. To On kieruje losami świata[22]. Intronizacja ma się rozpocząć od Polski i ogarnąć pozostałe narody świata, bo Jezus Chrystus jest Królem Wszystkich Narodów. O tę pomoc dla świata błagał Polaków na Błoniach krakowskich papież Benedykt XVI w dniu 28 maja 2006 roku: Polsko, Europa potrzebuje twojej wiary [23].

W tej trudnej sytuacji jedynym ratunkiem dla Polski i Kościoła jest sam Bóg. Pan Jezus chce tej naszej oddolnej Intronizacji: Tak, tak, tak! Moje dziecko, to jest rzecz [Intronizacja], która zaważy na losach tego narodu.(...) Dzieci Moje, nie lękajcie się. Zaplanujcie to wszystko dobrze i pytajcie Mnie o wszystko. Ja was poprowadzę. Przygotujcie Mi drogę do tego narodu (...) czy czujesz jak raduje się Moje Serce na myśl, że okrzykniecie Mnie Królem? Dziecko Moje, Ja czekam już tego dnia. Przyjdę do was dzieci i będę wam błogosławił [24].

Do udziału w tej intronizacji zapraszam nie tylko wszystkie chętne owce, ale i możnych tego świata. Proszę samo Niebo, by przybyło nam z pomocą pod wodzą św. Michała Archanioła[25].

Grzechynia, 4 lipca 2010 r. ks. dr hab. Piotr Natanek
Króluj nam Chryste !
LINK:
www.regnumchristi.com.pl/index.php
Ks. dr hab. Piotr Natanek
Grzechynia 102
Pustelnia Niepokalanów
34-220 Maków Podhalański
LIST OTWARTY DO BISKUPÓW POLSKICH, PREZYDENTA RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ
I PREMIERA RZĄDU RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ
PRZEBUDŹCIE SIĘ I PODEJMIJCIE DZIEJOWE WYZWANIE
Ważą się losy Polski i całego świata. W ręce Narodu Polskiego Bóg w Trójcy Jedyny powierzył losy współczesnej …Więcej
LINK:

www.regnumchristi.com.pl/index.php

Ks. dr hab. Piotr Natanek
Grzechynia 102
Pustelnia Niepokalanów
34-220 Maków Podhalański

LIST OTWARTY DO BISKUPÓW POLSKICH, PREZYDENTA RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ
I PREMIERA RZĄDU RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ

PRZEBUDŹCIE SIĘ I PODEJMIJCIE DZIEJOWE WYZWANIE

Ważą się losy Polski i całego świata. W ręce Narodu Polskiego Bóg w Trójcy Jedyny powierzył losy współczesnej cywilizacji[1].

Przestańcie służyć dwóm bogom. W imieniu Boga proszę Was, którzy macie coś jeszcze do powiedzenia na polu podejmowania jakichkolwiek decyzji, zastanówcie się, gdyż macie jeszcze czas do naprawienia sytuacji politycznej, gospodarczej, społecznej i w wymiarze duchowym, tej ziemi, polskiej ziemi.

W ostatnich latach Państwo Polskie i Kościół znalazły się w niezwykle trudnej, wręcz kryzysowej sytuacji[2]. W historii Polskiego Narodu potęga Państwa Polskiego zawsze szła w jedności z władzą polityczną i duchową. Brak tej jedności w imię dobra narodu lub służba w złotych kajdanach niewoli[3], na żołdzie wrogich Polsce siłom czy też obcych bogów sprawiały, że losy narodu i Państwa Polskiego skazane były na ogromne cierpienia i bolesne doświadczenia.

W tej tak dramatycznej sytuacji dziejowej, jedynym naszym ratunkiem jest odniesienie się tych, co kreują wizerunek polityczny i duchowy współczesnej Polski, do samego Boga. Bóg pragnie bardzo pomóc Polsce, która jest otoczona ze wszystkich stron wrogami, którzy chcą zawładnąć polskimi umysłami, sercami, majątkiem i ziemią. Tylko Bóg może uratować Polskę i ten świat, jeśli pójdzie Ona drogą wyznaczoną przez Boga, drogą ratunku i wybawienia.

Pan Bóg zapragnął, aby Polska, jako pierwsza poprzez swoje nadrzędne władze polityczne i duchowe, uznała uroczyście Pana Jezusa za swego Króla, nawracając się i uznając nadrzędność Prawa Bożego nad prawem publicznym. Kwestię tę precyzyjnie wyjaśnił papież Benedykt XVI 6 stycznia tego roku[4].

Dziś wyjątkowo ujawnia się także natura naszej pychy. Jest nią arogancja, która sprawia, że chcemy uwolnić się od Boga i być sami dla siebie, arogancja, która sprawia, że sądzimy, iż nie potrzebujemy Jego wiecznej Miłości, lecz możemy być panami swojego własnego życia. W tym buncie przeciwko prawdzie, w tym usiłowaniu bycia samemu sobie bogiem, stwórcą i sędzią, przewracamy się i wpadamy w samozniszczenie[5].

Zwracam się do Was, mający z woli Boga władzę w naszej ukochanej Ojczyźnie, z gorącym błaganiem, pozwólcie, aby Chrystus nas podniósł. Pozbądźcie się poczucia samowystarczalności, złudzenia o Waszej niezależności i skorzystajcie z wyciągniętych dłoni Zbawiciela[6]. Obecne zamieszanie świata jest ogromne, bo okres panowania szatana zbliża się ku końcowi. Bóg chce skrócić okres tej szatańskiej swawoli, gdyż nie może już patrzeć jak wiele dusz wydziera Mu szatan i rzuca je w przepaść piekielną, szczególnie młodych. Gdybyście mogli zobaczyć oczyma Boga polską ziemię, domy, rodziny, swoje serca i znali swój los, przeklęczelibyście resztę swojego życia w pokorze[7]. Chcecie nazwać Chrystusa sługą, a nieużytecznymi sługami jesteście. Jezusowi trzeba na Jego przenajświętszą Głowę nałożyć koronę. Jeśli tego nie zrobicie, skażecie nas wszystkich, naród polski, ogromną rzeszę nieświadomych Polaków na konsekwencje wypływające z niezrealizowanej Bożej prośby[8].

O nadchodzącej próbie mówił najpierw Jan Paweł II, a następnie Benedykt XVI[9].

Kardynałowie, Arcybiskupi i Biskupi, losy Polskiego Państwa i narodu są w Waszych rękach. Polsce potrzebny jest dobry zarządca i król. Wiem, że wraz z upływem lat i w momencie śmierci, Wasze wołanie będzie już nie w porę. Zrozumiecie wówczas swój błąd, gdy śmierć zajrzy Wam w oczy, ale już nic dobrego nie będziecie mogli zrobić.

Zapamiętajcie! Honor zachowany na tym świecie jest nic niewarty. Pamiętajcie o błędzie Piłata. Bał się tylko utraty swojej pozycji, a utracił wszystko. Kto nie opowie się za Jezusem Chrystusem i Jego królowaniem, ten utraci wszystko jak tamten, który też był ostrzegany.

Panie Jezu, w co mocno wierzę, Królu Polski, udziel nam łaski kochania Cię. Nas jest tu tak dużo oddanych Tobie, tylko słabych i niezdolnych. Ty masz moc otwierania nam oczu i uszu. Ulituj się nad nami Synu Boży i niech święta Męka Twoja odmieni oblicze tej ziemi, polskiej ziemi. Niech święta, niewinna Krew Twoja obmyje nasze polskie serca, żebyśmy przeżyli.

Licencjusz świętej Teologii i doktor nauk humanistycznych[10]

Ks. Piotr Natanek
Króluj nam Chryste !
LINK:
www.regnumchristi.com.pl/index.php
Kutno 11 XII 2007
List otwarty w sprawie intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski i Króla pozostałych narodów świata.

Życzę sobie i całemu narodowi polskiemu intronizacji Chrystusa jako Króla Polski dokonanej przez Episkopat i Parlament. Życzę sobie, aby tym śladem poszły inne kraje świata obierając /intronizując/ Jezusa Chrystusa na Króla swego …Więcej
LINK:

www.regnumchristi.com.pl/index.php

Kutno 11 XII 2007

List otwarty w sprawie intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski i Króla pozostałych narodów świata.


Życzę sobie i całemu narodowi polskiemu intronizacji Chrystusa jako Króla Polski dokonanej przez Episkopat i Parlament. Życzę sobie, aby tym śladem poszły inne kraje świata obierając /intronizując/ Jezusa Chrystusa na Króla swego państwa.

Idea ta jasno i klarownie wypływa z przesłania mojej rodaczki / krajanki, Jachówka leży na granicy z parafią makowską/ Rozalii Celakówny, przekazanego przez Pana Jezusa tuż przed II wojną światową. Mija już prawie 70 lat od tego wołania Jezusa Chrystusa, proszącego /jeśli/ dokonania intronizacji, czyli koronacji Zbawiciela w narodzie polskim przez Jego władze kościelne i państwowe na swego KRÓLA i PANA. Podobną drogą winny iść pozostałe narody i państwa świata, jeśli będą sobie tego życzyć.

Akt ten dokonany najpierw przez naród polski ma pociągnąć pozostałe narody Europy i świata podobną drogą. To wszystko ma zapobiec, jak mówi Pan Jezus samozagładzie świata, przez wojny i kataklizmy. Tylko te państwa nie zginą, które dokonają intronizacji /Rozalia Celakówna, Wspomnienia/. Mając przed oczyma zagładę naszych sąsiadów Niemiec i wielu krajów Zachodniej Europy biję na alarm. Jako katolik, uniesiony duchem miłości bliźniego, zobowiązany jestem w sumieniu przestrzec narody świata, nie tylko przed zagładą, ale i przed wiecznym potępieniem. Mając duszę Beniamina, z faktu tego, że mój naród Polska, w cywilizacji europejskiej jest jednym z najmłodszych państw, też zabieram głos jako ten najmłodszy w tej rodzinie.

Europo! Tobie my Polacy zawdzięczamy wiarę, dziedzictwo kultury i dorobek ekonomiczny. Jesteśmy Ci za to wdzięczni. Posłuchaj Beniamina. Europo zbłądziłaś. W swej duszy Ty nie jesteś taka, na jaką wyglądasz. Diabeł i synowie złego Cię uwiedli. Zginiesz, jeśli nie posłuchasz. Patrzcie na Wschodnią Europę mówi Matka Boska przez zmarłą już siostrę Łucję do papieża Jan Pawła II. Ogromne dobrodziejstwo wyświadczył Polsce w czasie potopu szwedzkiego i wielkiej zdrady narodowej król Jan Kazimierz, intronizując Najświętszą Maryję Pannę na Królową Polski i Litwy. Dokonane zostało ono, przy wielkim współudziale polskiego świętego, jezuity Andrzeja Boboli. Te same racje nowego potopu demoralizacji i zdrady Ojczyzny przewalającego się przez nasz Kraj, przemawiają za ogłoszeniem, Jezusa Chrystusa Królem Polski. Z punktu ludzkiego nie mamy szans własnymi rękoma wydostać się z tego kreowanego imperium zła. Maryja Królowa doprowadza nas w ten sposób do Chrystusa Króla. Współpośredniczka łask i tym razem zawstydzi tych, co poszli na niegodziwą służbę.

Przez dzieło intronizacji rozumie się, uznanie prawa Bożego jako nadrzędnego nad państwowym, którym mają się kierować także sprawujący władze: prezydent, rząd, sejm i ta czwarta władza, którą są mass media, a także ci, co od dwóch wieków kreują losy świata, nie licząc się z Bogiem i człowiekiem. Tylko intronizacja, wprowadzana w życie, daje szansę na właściwy rozwój Kraju.
Głównym złem (...) jest niegodziwe i zaiste zbrodnicze usiłowanie, by pozbawić Chrystusa Jego Królewskiej władzy napisał Pius XII w encyklice Summi pontificatus. Chodzi o władzę Chrystusa nad władcami, a nie tylko Jego godność wyrażaną w kulcie. W tym też duchu wołał obecny papież Benedykt XVI na Błoniach w Krakowie, do milionowej rzeszy młodzieży: Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, ,o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych../Kraków 27 V 2006/. Myślący prawdziwie ewangelicznie i patriotycznie, widzę, że i nasz Naród, jest śmiertelnie zagrożony w swoim bycie.

50 lat temu usuwano z kościołów obrazy Chrystusa Miłosiernego w imię czystości kultu Bożego i ochrony Kościoła przed rzekomą jego kompromitacją przez wprowadzenie w praktyki religijne chorobliwych pomysłów jakiejś tam zakonniczki. Dziś ona, św. Faustyna, jest wyniesiona na ołtarze, a do Bazyliki Miłosiernego Chrystusa napływają pielgrzymi z całego świata. Spełnia się już przepowiednia dana św. Faustynie przez Pana Jezusa, że zanim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przyjdę jako Król miłosierny /Dzienniczek 82/.

Nie mam wątpliwości, że historia powtórzy się ku zawstydzeniu wszystkich przeciwników nauczania Kościoła, tych wewnątrz jak i na zewnątrz, wyrażonego choćby encykliką Piusa XI Quas primas z 1925 r. Rozalia Celakówna będzie także czczona jako święta, a na Rynku Krakowskim lub jakimś innym miejscu w Polsce, stanie pomnik Chrystusa Króla Polski. Przed nim będzie ustawiczna warta honorowa, a każdy nowo wybrany prezydent, premier rządu i marszałkowie parlamentu, tamże będą inaugurować sprawowanie władzy. W ślady naszego narodu pójdą inne państwa ratując się w ten sposób od zupełnej zagłady. Te narody, które tego nie uczynią znikną z kuli ziemskiej. Polskę może spotkać podobny los jeśli tego nie uczyni. Można było uniknąć dramatu II wojny światowej gdyby prymas kard. August Hlond wraz z rządem dokonał intronizacji Chrystusa Króla w narodzie polskim. O tym wszystkim prymas był dokładnie poinformowany, a mimo to nie podjął się tego dzieła intronizacji, pomimo licznych napomnień Pana Jezusa, danych przez Sługę Bożą Rozalię Celakównę.
Prezydent, parlament i episkopat, którzy tego nie uczynią mogą podzielić wraz z Narodem los króla St. Poniatowskiego, który był pierwszym (a zarazem ostatnim!) królem odmawiającym hołdu Matce Bożej Królowej na Jasnej Górze. Są granice nadużywania cierpliwości Boga przez odrzucanie kolejny już 83. raz rozkazu Chrystusa wydanego przez Piusa XI, a na inny sposób przez Służebnicę Bożą Rozalię. Zarazą naszych czasów nazywamy tzw. laicyzm (...). Rozpoczęto od pozbawienia panowania Chrystusa nad wszystkimi ludami. (...) Dziś gdy r o z k a z u j e m y, by ogół katolików czcił Chrystusa pod imieniem Króla, tym samym uważamy, że podajemy jedno z najskuteczniejszych lekarstw na nasze czasy. (...) Im bardziej pomija się w haniebnym milczeniu najsłodsze Imię naszego Zbawiciela, czy to w zgromadzeniach międzynarodowych, czy w parlamentach, tym głośniej trzeba Je wielbić, rozgłaszając wszędzie prawa jego Królewskiej godności i władzy.


Wielcy tego świata boją się intronizacji Chrystusa Króla, bo ona zapoczątkuje nowy porządek świata, erę Ducha świętego.

ks. dr hab. Natanek Piotr
mgr. lic. świętej teologii
dr nauk humanistycznych